ďťż
Lemur zaprasza
/ PYTANIA Po opublikowaniu "Życia po życiu" otrzymałem wiele pytań od czytelników tej książki: lekarzy, studentów i innych ludzi. Przypuszczam, że odpowiedzi na te pytania zainteresują wiele osób. Pytanie 1. Czy publiczne omawianie szczegółów tego zjawiska nie
To pytanie jest rzeczywiście trudne. Omawianie publiczne szczegółów tego zjawiska będzie miało wpływ nie tylko na opowiadanie nowych przeżyć, ale także stworzy możliwość osobom bez skrupułów fałszowania relacji z interesującej nas dziedziny, w celu przyciągnięcia uwagi, zdobycia popularności, czy osiągnięcia innych korzyści. Chociaż moje studium może skomplikować problem odłączenia plew od ziarna, twierdzę, że aby zjawisko zostało potraktowane naukowo, musi być najpierw ujawnione. Problem jest czy należy zatrzymać wiadomość o tym fenomenie, jako zawodową tajemnicę, a jeśli tak, czy zatrzymanie w tajemnicy tak wielkiego odkrycia nie wzbudzi całego szeregu zastrzeżeń i nie wprowadzi chaosu. Przez wiele lat pytano mnie najczęściej jeśli takie zjawiska są pospolitymi przeżyciami, dlaczego nie zostały szeroko publikowane? Teraz nadszedł czas, że doszliśmy do stwierdzenia "jeśli takie zjawiska są szeroko publikowane, to czemu się dziwić, że są one tak rozpowszechnione?". Pytanie 2. Dlaczego pan nie podaje nazwisk osób przesłuchiwanych
Nie podawanie nazwisk jest z mojej strony uprzejmością która ma szersze podłoże. Ludzie przychodzący do mnie, mają gwarancję, że nie zrobię użytku z ich nazwisk. W dalszym ciągu będę tak postępował i w ten sposób zbiorę znów wiele opowiadań, których ludzie nie mogliby podać, gdyby wiedzieli, że ujawnię ich nazwiska. Gdybym podał obraz osoby, jej nazwisko i adres, jak podaje się w artykule w gazecie, to czytanie książki mogłoby się stać nudne. Jednak i takie postępowanie nie przydałoby dziełu mojemu większej wiarygodności z naukowego punktu widzenia. Ostatecznie te zjawiska staną się bardziej realnymi, jeśli inni potwierdzą, że mieli również takie same przypadki. W mojej książce nie podałem żadnych wniosków, a tylko przepowiedziałem, że inni ludzie, którzy obserwują to "zjawisko " życzliwie i pilnie, będą mogli znaleźć przykłady doświadczeń u "progu śmierci" ujawniające stany, o których pisałem. Pytanie 3. Czy cała koncepcja życia po śmierci nie jest po prostu
Niektórzy mogliby dowodzić, że prawie wszyscy albo przynajmniej wielu z nas, chciałoby żyć po śmierci i nic nie powinno powstrzymywać badań nad tym, czy jest możliwe życie po śmierci. Takie argumenty zdarzają się w wielu stronach świata, ale mógłbym wykazać, że można przedstawić to winny sposób. Fakt, że gdzieś jest coś, czego prawie każdy z nas życzy sobie, nie przesądza sprawy, że to "coś" nie istnieje. Wiliam James powiedział, że odnosząc się z całym szacunkiem do spraw religijnych, które nie dopuszczają do empirycznych dowodów, że w religii nie znajdzie się innej niewiary, jak tylko tę powstałą z obawy, aby się nie pomylić i wiarę opartą na nadziei, że, ma się rację. Pytanie 4. Czy może cale te przeżycia u "progu śmierci" są
Wątpię w to. To zjawisko u ludzi z Zachodu przetrwało przez całą ich historię. Prawie wszyscy wielcy filozofowie zajmowali się przeżyciami pozagrobowymi, są one głównym tematem wielu pisarzy. i mają na nich wpływ. Po drugie szybki postęp w przywracaniu ludzi do życia gwarantuje, że coraz częściej w przyszłości będziemy spotykać się ze zjawiskami przeżyć "pozagrobowych". Wreszcie wielu lekarzy od swoich pacjentów na rekonwalescencji słyszy bolesną wymówkę: "Czy mógłby ktoś odpowiedzieć mi dlaczego ja chcę umrzeć? Nie zważając, czy ktoś wyobraża sobie przeżycia u "progu śmierci", jako dowód na nieśmiertelność, czy jedynie jako wynik wypadków fizjologicznych, sądzę, że jest korzystne, iż zaczynamy uchylać rąbka tajemnicy. Pytanie 5. Czy ludzie, z którymi pan rozmawiał, interesowali się
Rozmawiałem już z ponad trzystoma osobami, które znalazły się u "progu śmierci". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w tej grupie znalazło się kilka osób, które interesowałyby się reinkarnacją, porozumiewaniem z duchami przez medium, astrologią i innymi sprawami okultystycznymi. Jednakże jest interesujące, że poza grupą moich pacjentów, tylko sześć, albo siedem osób oznajmiło, że interesowali się tymi sprawami przed lub po przeżyciach u "progu śmierci". Żadna z tych osób nie doniosła mi, że miała więcej niż jedno tajemnicze albo niezwykłe przeżycie w ciągu swego życia. W ogóle ludzie, z którymi rozmawiałem nie byli tymi, którym często zdarzały się "przeżycia pozagrobowe", albo którzy wykazywaliby większe zainteresowanie okultyzmem, , . ' Pytanie 6. Czy przeprowadził pan wywiad z jakimiś ateistami, którzy
Każdy, z kim rozmawiałem wyrósł w tradycjach żydowsko-chrześcijańskich. W tym pytaniu słowo "ateista" jest co najmniej częściowo 'terminem z góry przesądzającym, co do osobowości, uczuć i wiary. "Ateista" może być w niektórych wypadkach słownym zamaskowaniem uczuć osobistych,. które mogą być bardzo różne, może nawet głęboko religyne. Sądzę, że jest prawie niemożliwe określić stopień wiary w tych wypadkach, ponieważ każdy w naszym społeczeństwie jest pod wpływem pojęć religijnych. W związku z tym zawsze powstanie pytanie do jakiego stopnia, nawet podświadomie, jest on pod wpływem idei religijnej. Osoby; które przesłuchiwałem, twierdzące że przed ich przeżyciami "pozagrobowymi" nie mieli szczególnego nastawienia religijnego, konstatują, że po przeżyciach u "progu śmierci" przyjęli prawdę doktryn religijnych. Pytanie 7. Ile lat mają osoby przesłuchiwane przez pana? Rozmawiałem z wieloma dorosłymi, którzy opowiadali mi o swoich przeżyciach u "progu śmierci" jeszcze za czasów swego dzieciństwa. Relacje o najwcześniejszych przeżyciach pochodziły od osoby, która doświadczyła tego mając trzy lata. Rozmawiałem jednak z jednym dzieckiem, które powiedziało mi o swoim przeżyciu "pozagrobowym" i to przypadkowo. Miało to miejsce w klinice pediatrycznej wówczas, gdy pomagałem dziecku w kuracji. Najstarszą osobą był mężczyzna około 75 lat, który zgłosił się zaraz po swym przeżyciu u "progu śmierci". Powiedział mi o tym zaledwie dwa miesiące później. Sądzę, że wiek osób trochę przyczynia się do treści przeżycia. Oczywiście, myśli które przebiegają w umyśle dziecka w czasie kryzysu, są inne od tych, które zdarzają się dorosłym. Pytanie 8. Czy wyniki z tych badań nie gloryfikują śmierci? Nie, absolutnie nie. Sądzę, że wszyscy wiemy o złych skutkach śmierci. Śmierć jest straszna na skutek separacji od tych, których kochaliśmy, jak również z powodu cierpienia przed śmiercią. Śmierć jest straszna, gdyż ludzie mogą umrzeć wcześniej zanim mogliby mieć szansę wykonania zadań, które chcieliby zrealizować w swym życiu. Pytanie 9. "Umarłem", zostałem przywrócony do życia i nie
Kilka osób wyraziło coś w rodzaju zmartwienia, a ja chciałem mieć szansę wyciągnąć z ich opowiadań pewne wnioski. Jak podkreśliłem w "Życiu po życiu" nie każdy, kto przeżył kliniczną śmierć, pamięta to, co przeżył. Rozmawiałem z wieloma osobami, które nie pamiętają nic. Nie potrafią wyjaśnić na czym polega to, że jedni pamiętają swe przeżycia podczas śmierci klinicznej, a drudzy nie. Czy mato podłoże w ich nastawieniu religijnym osobowości, okolicznościach, przyczynie ich śmierci, czy też zależy od czegoś innego...? Można zastanawiać się, czy pewna grupa ludzi, którzy nie przypominają sobie nic, nie mogłaby być tak wstrząśnięta "przeżyciem pozagrobowym", że podświadomość zmuszała świadomość do zapomnienia. Aby uniknąć pomyłek, chcę oprzeć się na liście przypadków już ustalonych, aby podać dokładny model do czego musi być podobne przeżycie u "progu śmierci": Ogromna skala przeżyć dana jest osobom, które doznały jednego lub dwóch wypadków "przeżyć pozagrobowych". Spodziewam się, że lista, którą zebrałem będzie poprawiona i usystematyzowana. .Jest ona prostym teoretycznym modelem i powinno się unikać czynienia z przeżyć u "progu śmierci" idealnie ustalonego modelu. Pytanie 10. Pan powiedział, że nie każdy, kto przechodzi przez
Rodzaj studiów, które przeprowadziłem nie dał mi podstawy do zrobienia
Po pierwsze nie można być pewnym, że brak relacji jest równoznaczny z brakiem tego rodzaju przeżycia (tunel, światło itp.). Może to być spowodowane zapomnieniem lub inną przyczyną. Po drugie nie trudziłem się obliczeniami ze względu na obawę przed pseudo-naukowymi liczbami. Może lepiej by było, abym obie moje książki wzbogacił graficznymi wykresami pokazującymi takie liczby i procenty. Chociaż mój wzór przypadków nie jest ad hoc zbieranym materiałem nie był również gromadzony według pewnych sprawdzianów, więc takie rysunki i wykresy nie miałyby naukowego potwierdzenia. Spróbuję dać bardziej szczegółową odpowiedź na to pytanie w załączniku do tej książki. Następne 250 przypadków walki o życie mogłoby być na przykład przebadanych przy pomocy aparatury kardiologicznej i sztucznego oddychania. Oczywiście w określonym szpitalu i w określonych kontrolowanych warunkach, aby można było podać test eksperymentalnej hipotezy. Pomimo braku statystycznej ewidencji, sądzę, że przeżycia u "progu śmierci" takiego rodzaju, jaki opisałem, są częste u osób, które zostały przywrócone do życia po śmierci klinicznej. Jestem pewny, że badacz, który zainteresuje się tym problemem stwierdzi, że znalazł obszerny materiał dowodowy. Pytanie 11. Czy pan pytał kiedyś o przeżycia u "progu śmierci"
Myślałem, o tym, że za zgodą pacjentów metoda ta byłaby niezwykle przydatna. Poczyniłem nawet w tym kierunku przygotowania z doświadczonym lekarzem-hipnotyzerem. Jednak doszliśmy do wnioski, że cofnięcie któregoś z pacjentów do momentu jego klinicznej śmierci, mogłoby być dla niego bardzo niebezpieczne. Umysł w podświadomości przyjmuje bardzo dokładnie sugestie hipnotyzera. W dodatku hipnoza może mieć wpływ na psychikę człowieka i funkcje organizmu. Faktem jest, że może powstać bąbel na skórze zahipnotyzowanego człowieka jedynie na skutek sugestii. Biorąc to pod uwagę, sądziliśmy, że osoba posłuszna w hipnozie, mając w swym umyśle nakaz powrotu do momentu klinicznej śmierci, mogłaby istotnie przejść przez wszystkie wydarzenia tego zgonu. Wobec tego nie próbowaliśmy nigdy tego eksperymentu. Ale ostatnio dowiedziałem się o doświadczeniu tego rodzaju, podczas którego naprawdę pacjent dostał zapaści serca i zmarł. Pytanie 12. Czy powinno się mówić pacjentom o takich badaniach? Pytało mnie o to kilku lekarzy. Nigdy nie potrafiłem dać odpowiedzi na to pytanie choć miałem wielu pacjentów. Bowiem taka wiadomość zaniepokoiłaby ludzi wierzących, z których jedni twierdzą, że życie po śmierci jest bardzo bogate w wydarzenia, drudzy natomiast, że nie obfituje w żadne. Argumentować by można, że wobec tego nie należy mówić pacjentom ó takich przeżyciach, ponieważ to tylko wprowadziłoby niepokój u chorych. A szczególnie u tych pacjentów, którzy już sobie wytłumaczyli, co to jest śmierć. Z drugiej strony słyszałem, że niektórym osobom powinno się o tym powiedzieć. Jeśli te raporty nie są prawdziwe i nie ma żadnego życia po śmierci, to wobec tego nie zrobią nikomu krzywdy. Ale jeśli są prawdziwe, to ludzie byliby bardziej przygotowani do tego, co ich czeka TAM. Możliwe, że "Tybetańska księga śmierci" została napisana w tym celu. Ukrywana jest w niej sugestia, że powinna być czytana ludziom w godzinie śmierci, aby umierający człowiek _ był mniej zaskoczony stanami, które przeżyje. Sądzę, że ostatnia odpowiedź na to pytanie zależy od osób, które znalazły się u "progu śmierci". Lekarze musieliby polegać na swoich klinicznych obserwacjach i znajomości swych pacjentów. W każdym razie to pytanie może być wkrótce szeroko dyskutowane ze względu na coraz większą popularność tego zagadnienia. Jedna z lekarek pediatrów przypuszcza, że ludzie, którzy mieli przeżycia "pozagrobowe" opowiadają o nich innym chorym, co spotyka się z wielkim zainteresowaniem słuchaczy. Pytanie 13. Jak się powinno zareagować, jeśli ktoś znajomy, albo
To pytanie dotyczy mnie osobiście. Otóż dziwne, ale nigdy nie przeprowadziłem wywiadu z pacjentem, którego uratowałem od śmierci klinicznej. W ciągu mych studiów medycznych, miałem dwóch pacjentów, którzy sami spontanicznie opisali mi swoje przeżycia u "progu śmierci": W obydwóch tych wypadkach, przeżycia tych osób miały miejsce o jakiś miesiąc wcześniej i w żadnym z tych wypadków nie pytałem pacjenta o nic, co byłoby związane z tym tematem. Oni po prostu opowiedzieli mi o tych przeżyciach podczas zwykłej rozmowy, jaka przeważnie toczy się między lekarzem a pacjentem. Te dwa opowiadania potwierdziły moje przypuszczenia, że dla jakiejś przyczyny lekarze dotychczas nie zwracali większej uwagi na to zjawisko, a może po prostu nie słuchali tego, co im pacjenci mówili. Jeden z tych pacjentów był starszym mężczyzną z jakąś chorobą skórną, a drugi był opóźnionym w rozwoju 12-letnim chłopcem, który miał od urodzenia chorobę związaną z gruczołem wydzielania wewnętrznego. Żaden z nich nie wiedział, że zajmuję się badaniem przeżyć ludzi u "progu śmierci". Byłem zaskoczony nieoczekiwanym wyjawieniem przez nich ich tajemnic. Rzucałem tylko luźne uwagi w rodzaju"To interesujące" w celu podtrzymania kontaktu i nie starałem się nakłaniać ich do mówienia dalej. Przypuszczam, że ci pacjenci potrzebowali wtedy pomocy, ale klinika nie była odpowiednim miejscem do kontynuowania tej rozmowy. Nie dałem poznać żadnemu z tych pacjentów, że słyszałem już przed tym o takich przeżyciach "pozagrobowych". Gdy cofam się myślą wstecz, to mam poczucie winy, że nie podzieliłem się z nimi moimi wiadomościami o przeżyciach u "progu śmierci". Może słysząc, że takie przeżycia zdarzały się również innym, podniosło to by ich na duchu. Sądzę, że wszystko to zależy od poszczególnych osób, które miały takie przeżycia i można było to podać im w następującym stwierdzeniu: "Takie przeżycia zdarzają się i wiele osób o tym donosi, chociaż z punktu widzenia medycyny i nauki nie można stwierdzić, co one przedstawiają. Niemniej miały one Wielkie znaczenie dla was samych. I w końcu takie przeżycie jest zrozumiałe tylko wam i ono ma wpływ na wasze życie. Możecie poszerzyć wiedzę na ten temat sięgając do wielkich religijnych zapisów, rozmawiając z innymi ludźmi, którzy znają te zagadnienia z autopsji, albo z tymi którzy badają te sprawy". Pytanie 14. Czy wiedza o takich przeżyciach ma wpływ na leczenie
To jest bardzo skomplikowane zagadnienie. Jedna rzecz, która mi się zdarzyła nauczyła mnie, że powinno się być bardzo ostrożnym w tym, co się mówi podczas ratowania kogoś z klinicznej śmierci. Nawet gdy wydaje się, że nie ma ratunku dla pacjenta. Wielu lekarzy było zaskoczonych kiedy pacjenci wróciwszy do życia, przytoczyli im ich własne uwagi. Znam jednego lekarza, który w swej praktyce miał do czynienia z wieloma pacjentami, chorymi na różne choroby. Wiedział o wielu przeżyciach, które opisałem, jeszcze przed przeczytaniem moich rozpraw. Stosował on metodę pozostawania z pacjentami przez chwilę po ich śmierci klinicznej i mówienia do nich. A przecież, wierzył, że przeżycia po śmierci klinicznej nie są niczym więcej, niż fizjologicznymi procesami, które zachodzą w mózgu przez chwilę po tym, gdy serce przestało bić. Pytanie 15. Jakie znaczenie mają studia nad zjawiskiem przeżyć
Znaczenie tych studiów może być bardzo ważne w przypadkach, gdy życie jest podtrzymywane sztucznie. Jednak stan badań w tej dziedzinie jest jeszcze tak znikomy, że żadne wnioski nie mogą być wyciągane. Nawet, jeśli zjawisko przeżyć "pozagrobowych" będzie rozpatrywane jako fakt naukowo stwierdzony i nie będzie już dziedziną anegdoty i spekulacji, to wciąż będzie istniał etyczny dylemat. Ze względu na szczególne problemy dotyczące tak zwanego "zabicia z litości", moim zdaniem będzie on bardziej dogmatyczny." Jestem przeciwny eutanazji ze względów etycznych i nie polecałbym tego pod żadnymi warunkami. Pytanie 16. Jestem członkiem zespołu medycznego Pogotowia Ratunkowego
Słyszałem relacje i od lekarzy i od pacjentów o takich wydarzeniach. Jednak niechęć pacjentów do powrotu do życia była chwilowa. Mogli oburzać się na wysiłki lekarzy, gdy trzeba było ich ratować, ale po upływie kilku godzin, dni czy tygodni, ich zachowanie zmieniało się, Ogólnie mówiąc stają się wdzięczni, że dano im "powtórną szansę'' życia. Pytanie 17. Niektórzy z pana pacjentów mówili, że doszli do przekonania,
Obydwa te słowa "miłość" i "wiedza" są w języku angielskim bardzo niejasnymi słowami. Greckie słowa, jak "philos", "eros" i "agape", mimo że wyrażają one bardzo różne pojęcia, mogłyby być wszystkie przetłumaczone w języku angielskim, jako "love". Sądzę z tonu osób, które składają raporty o swych przeżyciach "pozagrobowych", że ten rodzaj miłości, który oni zachowali we wspomnieniach, jest prawdopodobnie bliższy pojęciu "agapé" (zrozumienie). Może być ono scharakteryzomane jako "nadmiar", spontaniczny nieumotywowany niczym rodzaj miłości, który jest okazywany innym niezależnie od ich błędów. Podobnie słowa greckie "epistemé" i "techné" znowu o bardzo różnych znaczeniach mogą być przetłumaczone jako "wiedza". "Techné" jest zastosowane w języku angielskim w pokrewnym słowie "technology" (technologia) i w "technique" (technika) i częściowo wyjaśnia zastosowanie tej "wiedzy" w praktycznym działaniu. "Epistemé ma związek bardziej z teoretycznymi i naocznymi rodzajami wiedzy. Wrażenie, jakie odniosłem przy wywiadach o przeżyciu u "progu śmierci" jest takie, że ten rodzaj "wiedzy" jest świadomością w jaki sposób można używać teoretycznych i praktycznie dających się przetwarzać rzeczy. Ale na przykład, nikt nie wrócił do życia z namiętnym życzeniem nauczenia się jeździć na rowerze mimo, że w angielskim języku "knowing" = "poznanie" = "nauczenie się" stosuje się do "knowing how to ride a bicycle" = "uczyć się, jak jeździć na rowerze". Ostatnio ludzie, którzy mieli przeżycia po śmierci klinicznej, prosili mnie o wyjaśnienie jaki to rodzaj miłości czy wiedzy jest tak ważny. Pewien czterdziestoletni pacjent miał ciężki wypadek samochodowy. Zabrano go do szpitala, gdzie stwierdzono, że stan był beznadziejny, ale przywrócono go do życia. W wywiadzie w miesiąc później powiedział tak: " O miłości... Światło zapytało mnie o miłość. Czy wiem coś na temat miłości?... To, o co mnie pytało stało się jasne potem, dla jak trudno było wytłumaczyć Mu to. Ono chciało, żebym zrozumiał, że "tam" jest rodzaj Miłości, która nie ma nic wspólnego z miłością ludzi tu na Ziemi. Czy mógłbym pokochać ludzi, niezależnie czy byli oni dobrzy, czy też źli, pełni wad i błędów? ...Pytało mnie o to, czy znam taką Miłość?... O wiedzy... Wiedzę, którą zdobyłem. Jaki to był rodzaj wiedzy? Ach, jak trudno mówić o tym. Jest Wszechwiedza oparli na kosmicznej świadomości początku i końca i przyczyn wszystkich rzeczy, oparta na tym, co stanowi cały Kosmos... i na świadomości tego, co jest ważniejsze ponad wszystko; co jest ważniejsze od Kosmosu". Przykłady poniższe pochodzą z przesłuchania 30 kilkuletniej gospodyni domowej, która miała komplikacje pooperacyjne a także zawały serca. " O miłości... On. Istota ze Światła, pokazała mi wszystko czego dokonałam w życiu, a potem zapytała mnie, czy jestem zadowolona ze swego życia... Interesowała się moją miłością. Tak. Miłością... I zaznaczyła, jaki to rodzaj miłości. Oto, żebym się zatroszczyła; czy sąsiadka ma co jeść i ma w co się ubrać i żebym jej pomogła, jeśli ona tego potrzebuje. O wiedzy... Rodzaj tej wiedzy jest specyficzny, to głębsza wiedza, mogłabym rzec, że to jest tak, jakbym spowiadała się przed własną duszą, przed własnym zrozumieniem moich błędów". Jasne więc, że Miłość była celem ukazania panoramy życia tych dwojga ludzi, z którymi rozmawiałem. Natomiast "wiedza" była wymieniona przez Istotę ze Światła, często jako dodatkowy cel. Istota ze Światła zaznaczała, że nauka nie zatrzymuje się po śmierci ludzi, ale w dalszym ciągu trwa. Zapamiętanie rozmowy z Istotą że Światła jest trudne, gdyż jak mówią przesłuchiwani, są przytłoczeni wrażeniem całego przeżycia i musieliby posiadać zdolność "nieziemską", aby to wszystko wyjaśnić. Słowa, których mogą użyć nie są w stanie wyjaśnić niczego. W rzeczywistości rzeczy, które tam zachodzą nie dadzą się zamknąć w słowach. Istnieje inne słowo greckie "Sophia", które również może mieć związek z "wiedzą". "Sophia" w języku angielskim może być przetłumaczona jako "wisdom" = "mądrość" i dokładnie odpowiada znaczeniu wyżej przytoczonego greckiego słowa. "Sophia" i "wisdom" = "mądrość" mają ten sam "wymiar" jeśli można tak określić i jednakowy element nasilenia wiedzy. Mądry człowiek nie tylko posiada wiedzę, ale może tę wiedzę używać w moralnie odpowiedni sposób. I dlatego tyle jest przykładów moralnych aspektów nagromadzonych przy określeniu "Wiedza". Pytanie 18. Czy podobne przeżycia "pozagrobowe" jakie pan
Tak, oczywiście, że mają. Wiele osób opowiedziało mi o przeżyciach wyjścia z ciała fizycznego, które nastąpiło nagle. Osoby przeżywające to, nie były "umarłe", ani nawet nie były chore, ani nie były w niebezpieczeństwie. Co więcej, w wielu wypadkach te przeżycia nie były w jakiś sposób obmyślone. Nastąpiły ku kompletnemu zdziwieniu tych ludzi. Przeżycia u "progu śmierci" są podobne pod wieloma względami do mistycyzmu i wizji na tle religijnym, opisywanych przez wielkich proroków w przeszłości. Wiele takich historii można byłoby zacytować. Jednak nie szukałem takich opowiadań, ani nie interesowałem się takimi raportami, bowiem miałem aż zbyt dużą ilość materiału, zmuszającą mnie do skoncentrowania się na raportach zaistniałych u "progu śmierci". Skoro jednak zapytano mnie o te podobieństwa to mógłbym przypomnieć sobie o wielu tego rodzaju. Na przykład weźmy taką hipotezę, że jest rzeczywiście życie po śmierci. Jeśli tak jest, to musi być jakiś "mechanizm" może fizyczny, może duchowy, lub taki i taki razem, który uwalnia "psyche duszę" lub coś, jakimkolwiek mianem to nazwalibyśmy z ciała fizycznego, po śmierci. Obecnie nie możemy stwierdzić, że ten nasz "cielesny mechanizm" zawsze działa dobrze. Narządy naszego ciała czasami źle funkcjonują i nasza świadomość, postrzeganie lub myśli mogą prowadzić nas na manowce. Analogicznie nie mamy żadnej podstawy do twierdzenia, że ten hipotetyczny "mechanizm" w celu uwolnienia duszy z ciała zawsze będzie działał doskonale. Może to nie tylko zależy od rodzaju sytuacji, stresów itp., może on zacząć działać przedwcześnie?... Gdyby to wszystko było prawdą, mogłoby to wytłumaczyć podobieństwo między przeżyciami u "progu śmierci" a innymi rodzajami, takimi jak przeżycie wyjścia z ciała fizycznego. To mogłoby także wyjaśnić fakt, że zjawisko zarejestrowane przez tych, którzy znaleźli się w sytuacji grożącej życiu, może być identyczne z przeżyciami tych, którzy są przywróceni do życia po śmierci klinicznej. Pytanie 19. Powiedział pan, że mistyczne wizje są podobne pod
Obecnie wielu ludzi traktuje "mistycyzm", jako synonim "Wschodniego mistycyzmu". Jest jednak długa i różna droga tradycji mistycznych wizji Zachodu, św. Augustyna, św. Franciszka z Asyżu, Teresy z Avili, Mistrza Eckhardt'a czy Jana z Arc. Wszyscy oni mogliby być nazwani mistykami. W swej sławnej pracy pt. "Różnorodność przeżyć religijnych" William James podaje następujący opis cech mistycznych wizji: 1 Niewysłowioność Najbardziej pospolite znaki, według których klasyfikuję stan umysłu, jako mistyczny są negatywne: Cechy właściwą mistycyzmowi jest niemożność wyrażenia go w słowach, a więc tym samym żaden raport nie może oddać mistycznych przeżyć. 2 Niepospolita cecha Stany mistyczne dla tych, którzy je przeżywają, są jakby stanami wszechwiedzy. To stany, kiedy można wejrzeć w głąb Prawdy Nadprzyrodzonej dzięki dyskursywnemu, opartemu na logicznym rozumowaniu umysłowi. Te dwie cechy podkreślają, że dany stan można nazwać mistycznym, używając tylko takiego słowa. Dwie inne mniej charakterystyczne cechy należy również wymienić: 3 Przelotność = Efemeryczność Stany mistyczne nie trwają długo. W rzadkich jedynie wypadkach pół godziny, godzinę lub dwie. 4 Bierność = Bezwolność = Nieaktywność Chociaż nadejście stanów mistycznych może być wywołane specyficznymi działaniami, jak np. skupieniem uwagi albo przez ćwiczenia cielesne lub w inny sposób, który opisują podręczniki mistycyzmu, jednakże kiedy charakterystyczny stan świadomości wystąpi, mistyk odczuwa jakby jego własna wola była zawieszona i jakby przechwycona i trzymana przez Wyższą Moc. Ta właściwość poddawania się Mocy Nadprzyrodzonej, nadaje stanom mistycznym cechy wynikające z całkiem innej osobowości lub jakiś innych dodatkowych zdolności: owe prorocze słowa, twórcze dzieła lub transy medialne. Później można nie przypominać sobie nic z tego stanu i może on potem nie mieć żadnego wpływu na wewnętrzne życie człowieka, jakby wydarzenie to miało miejsce w przerwie życia. Stany mistyczne nigdy nie są całkowicie przejściowe. Pozostaje jakieś wspomnienie tego przeżycia i głębokie przekonanie o jego ważności. Stany mistyczne wpływają dodatnio na wewnętrzne życie człowieka. Zdecydowane sklasyfikowanie stanów mistycznych jest bardzo trudne, gdyż występują w różnym stopniu i pomieszaniu. Inni wskazali dodatkowe cechy tego stanu. Przykłady mówią o zjawisku zmiany poczucia Czasu i Przestrzeni i wpływu wizji na osobowość i przyszłe życie człowieka. Wszystkie te przytoczenia można oczywiście porównać do przeżyć u "progu śmierci". Ale są inne bardzo pospolite cechy przeżyć u "progu śmierci", których nie spotyka się w przeżyciach wielkich mistyków. Przykładem takim jest panoramiczny przegląd całego życia człowieka. Pytanie 20. Czy ludzie mówią, że Czas zmienił się w trakcie ich
Stale są raporty o tym, że podczas przeżyć ludzi u "progu śmierci" czas się zmienił. Np. u pewnej kobiety, która podczas klinicznej śmierci znalazła się "Gdzieś". Kiedy zapytałem, jak długo to trwało, rzekła mi: Można by powiedzieć, że minutę lub że tysiące lat. Nie byłoby w tym żadnej różnicy. Mężczyzna, który na skutek eksplozji znalazł się w ogniu miał wrażenie, że wypłynął ze swego ciała i widział innych, gdy biegli mu na ratunek. Twierdził, że w jednej chwili jego fizyczne otoczenie zniknęło całkowicie, a obrazy jego życia stanęły przed nim i rozmyślał nad tym, co uczynił w życiu w obecności Chrystusa. Kiedy zapytałem go jak długo trwał ten "pokaz", rzekł, że gdyby chciał określić czas w ziemskich określeniach, to musiałby powiedzieć, że godzinę, albo mniej. Ale kiedy powiedziano mu, że musi wracać na Ziemię zobaczył znowu swoje ziemskie otoczenie. Osoby biegnące mu na pomoc, zdawały się być zamrożone w tych samych pozycjach, gdy oglądał pokaz swego całego życia. Kiedy wrócił do swego ciała fizycznego, akcja znowu ożyła. Te i inne przykłady ilustrują jakie słowa są używane podczas przeżyć u "progu śmierci". Czas ten nie jest podobny do czasu ziemskiego. Ktoś mógłby wskazać na podobieństwo mistycznych wizji do pewnych cech wizji u "progu śmierci". Pytanie 21. Czy ludzie, którzy opuszczają swoje ciało fizyczne
Wiele osób opowiadało mi, że podczas gdy opuszczali swe ciało fizyczne na skutek śmierci fizycznej, nie odczuwali żadnego bólu, nawet jeśli przedtem im towarzyszył. Niektórzy donieśli mi o swoim zdumieniu na widok lekarzy i personelu szpitalnego uciskających im pierś albo wbijających im igły w celu zrobienia zastrzyków itp. Jednak gdy wyszli ze swego ciała fizycznego, to nie odczuwali w ogóle żadnego bólu spowodowanego tymi czynnościami. Ludzie opowiadali mi również, że kiedy znów wrócili do swych ciał fizycznych po odratowaniu ich ze śmierci klinicznej, to natychmiast odczuwali ból. Pytanie 22. Wspomniał pan o przypadkach przeżyć u "progu śmierci"
Kilka faktów mogłoby być tutaj przedstawionych. Przede wszystkim, podczas procedury przywracania człowieka do życia, mózg jest zasilany krwią, która wraz z tlenem i środkami odżywczymi, opływa organizm. Dzieje się to na skutek masażu serca w celu utrzymania krwioobiegu, nawet gdy serce przestaje bić. Po drugie warunki takie, jak różnice temperatur, powstrzymują uszkodzenie mózgu. Mózg człowieka którego temperatura wynosi 105°F przed śmiercią, mógłby być zniszczony szybciej, niż mózg człowieka o obniżonej temperaturze ciała. Co prawda podczas takich operacji, jak chirurgiczne otwarcie serca, serce zostaje zatrzymane na długi okres czasu i nie zasila mózgu, a jednak nie towarzyszy temu jego uszkodzenie. Jest to możliwe dzięki aparaturze dotleniającej, ogrzewającej i wymuszającej obieg krwi w ciele pacjenta poddanego operacji. A zatem, chociaż wiele się słyszy, że po. pięciu minutach bez tlenu, wskrzeszenie człowieka bez uszkodzenia mózgu jest niemożliwe, to jednak jest to uproszczona definicja. Wszystkie rodzaje czynników muszą być brane w rachubę z uwagi na skomplikowane okoliczności przy przywracaniu człowieka do życia., Istotnie ciężkie uszkodzenie mózgu nie było zanotowane wśród moich pacjentów, którzy powrócili do życia po zawale serca. Pytanie 23. Pan powiedział, że przeżycia u "progu śmierci"
Samo wskrzeszenie, w tej lub innej formie, jest dawno znane. Fenickie medyczne tabliczki sprzed tysięcy lat podają wskrzeszenie za pomocą oddechu usta usta. Również znajdujemy w Biblii w II Księdze Królów 4 : 18-37 następujące opowiadanie: "A kiedy dziecko urosło, ono upadło w dniu, gdy poszło do swego ojca, do żniwiarzy i powiedziało do ojca. "Moja głowa, moja głowa!" A on rzekł do chłopca obok, aby zaniósł syna do matki. A gdy młodzieniec go wziął i zaniósł do matki, dziecko siedziało na jej kolanach aż do południa, a potem umarło. A ona powstała i położyła go na łóżku "męża Bożego" i zamknęła drzwi i odeszła... ...Ruszyła i przybyła do "męża Bożego" (Elizeusza) na górę Karmel... Wstał więc i poszedł z nią... Elizeusz wszedł do domu... zamknął drzwi... i modlił się do Jahwe. Podszedł i położył się na chłopcu. Przyłożył swoje usta do jego ust, swoje oczy do jego oczu, swoje dłonie do jego dłoni... Ciało chłopca się rozgrzało... Zaczął chodzić po domu to w tę to w tamtą stronę... podszedł i znów położył się na nim: Chłopiec kichnął aż siedem razy i otworzył oczy... A kiedy matka dziecka przyszła on rzekł: Weź syna swego! Więc ona weszła i padła na kolana i pokłoniła się nisko do ziemi, a potem wzięła swego syna i wyszła". Podobne, ale bardziej szczegółowe opowiadanie jest w I Księdze Królów 17. Ciekawy też jest szczegół zacytowany z rozdziału z II Księgi Królów, że chłopiec kichnął po przywróceniu go do życia. Jest takie ludowe wierzenie i to u wielu ludzi, że kichnięcie jest oznaką, że dusza powróciła do ciała, które opuściła na krótki okres czasu. Ten skądinąd zagadkowy mały szczegół jest prawdopodobnie odbiciem tej wiary. W śród wielu znanych sposobów przywrócenia do życia ludzi, używanych w dawnych czasach, było przykładanie gorących okładów do brzucha ofiary. Inny sposób to biczowanie, ból zadawany umierającej osobie przez chłostanie jej pokrzywami, w nadziei przywrócenia jej do życia. Niewątpliwie inne metody były również używane, ale dużego kroku w medycynie średniowiecza dokonał lekarz Paracelsus, żyjący w latach 1493-1541. Zastosował on procedurę wskrzeszania ludzi istotnie, zmarłych lub znajdujących się u "progu śmierci" przez wtłaczanie powietrza do ich płuc za pomocą zwykłych miechów, używanych w kominkach. Vesalius (1514-1564) inny wybitny lekarz owych czasów, także używał miechów do wskrzeszania "umarłych" i robił doświadczenia ze sztucznym oddychaniem. Metoda używania miechów przyjęła się na przestrzeni wieków w Europie. Wiele innych technik, włącznie z przetaczaniem topielców przez beczkę i kładzeniem osoby zmarłej na grzbiet konia, pędzącego kłusem, było stosowane przez wiele wieków i w różnych krajach. Metoda pobudzania serca za pomocą zastrzyków adrenaliny została wprowadzona przez Wintem dopiero w roku 1905. Techniki wskrzeszania mają długą historię nie tylko na Zachodzie i w krajach Judeo-chrześcijańskich, ale także w krajach o prymitywnej kulturze. Na przykład niektórzy Indianie z Północnej Ameryki używali metody w której dym, zawarty w podobnej do instrumentu do grania syryndze, był wpychany zmarłej osobie przez kiszkę stolcową. Mimo, że ta metoda wygląda na niewiarygodną, jednak przypuszczalnie była przez jakiś czas używana z powodzeniem w amerykańskich koloniach i została wprowadzona w Wielkiej Brytanii pod koniec XVIII wieku. Wyżej wymienione metody były znane i stosowane w każdym kraju. Zastanawiam się, czy występowanie przeżyć u "progu śmierci" częściowo nie mogłoby tłumaczyć pewnego bardzo starego i szeroko rozpowszechnionego poglądu o pewnych chorobach. Na całym świecie wiele ludzi wierzyło, że pewne choroby były spowodowane opuszczeniem ciała przez duszę. Gdzie taka wiara została przyjęta, leczenie postępowało w kierunku, aby perswazją i zmuszaniem pacjenta wrócić duszę jego ciału. Można wskazać na inne tego rodzaju wierzenia, na przykład wśród mieszkańców środkowej części Celebes, wyspy Wschodniej Indonezji. Wierzą tam, że dusza może opuścić ciało, kiedy osoba jest nagle i nieoczekiwanie czymś przerażona. Prawdopodobnie wierzenia te przychodziły stopniowo, jak stopniowo przychodzą wieści o doświadczeniach u "progu śmierci", takie, jak te Q których się dowiedziałem. Pytanie 24. Czy stwierdził pan przychylne ustosunkowanie się lekarzy
Tak jak w przypadku z duchownymi, i lekarze stanowią ogromnie różnorodne ugrupowanie. Składają się z osobników o różnych podłożach warunków, interesów i osobowości, toteż odpowiedzi ich będą również się różnić. Niemniej można ich podzielić na cztery kategorie, które ułatwią zadanie zaszeregowania. Pierwsza grupa składa się z lekarzy, którzy sami mieli przeżycia u "progu śmierci". Ich stosunek do "przeżyć" jest taki sam, jak innych ludzi, którzy mieli takie przeżycia. Relacje jakie usłyszałem od dwóch lekarzy nie były oparte na naukowym, medycznym podłożu, lecz opisywały one w sposób spontaniczny odczucia i przeżycia stanu śmierci klinicznej. Kiedy zapytałem jednego z tych lekarzy o zdanie na temat jego przeżycia, stwierdził: = Jako naukowiec myślałem, że naprawdę takie wydarzenie nie miało miejsca. Ale ono jednak było. Inna grupa składa się z lekarzy, którzy nawiązali ze mną kontakt, aby opowiedzieć o swoich pacjentach, raportujących o swoich przeżyciach. Kilku lekarzy zaznaczyło, że oni również zebrali tego rodzaju opowiadania i byli zaszokowani, wobec tego z zadowoleniem przyjęli wiadomość, że ktoś inny zajmuje się studiami o przeżyciach u "progu śmierci". Jeszcze inna grupa wyraziła religijny stosunek do tego zjawiska. Wyczuwali, że-zdarzenia u "progu śmierci" utwierdzają ich własną wiarę w to, że jest Życie, po śmierci ciała fizycznego. Czwarta grupa składa się z lekarzy, którzy sądzą, że przeżycia u "progu śmierci" są następstwem medycznego zjawiska, które jest już znane. Sądzą, że potrafię wytłumaczyć takie przeżycia u "progu śmierci" naukowo, w oparciu o fizjologię i psychologię. Pytanie 25. Czy są jakieś przykłady znanych już w medycynie zjawisk,
Znajduje się niemal niekończąca się lista przyczyn znanych w medycynie, wytwarzających przeżycia, które przypominają zjawiska raportowane w opowiadaniach o "progu śmierci". W "Życiu po życiu" omawiałem pewne farmakologiczne, fizjologiczne, neurologiczne i psychologiczne przyczyny przeżyć u "progu śmierci". Mogłoby być nudne rozpatrywanie każdej osobno, ale uważam, że dwie dziedziny z medycyny zdają się być najbardziej sprzyjające w stwarzaniu u pacjentów zjawisk podobnych do przeżyć u "progu śmierci". Są to: anestezjologia i neurologia. Jestem pewny, że sensacje, jak przechodzenie przez ciemny tunel są często doznawane przez osoby po anestezji, a specjalnie pod narkozą eterem. Jednak nie sądzę, żeby anestetyczne aspekty dały solidne i kompletne wytłumaczenie przeżyć u "progu śmierci". Niewielu moich pacjentów poddanych było anestezji w czasie, gdy mieli przeżycia "pozagrobowe". Kilka lat temu zwrócili mi uwagę, że wiele przeżyć u "progu śmierci" nosiło cechy pewnego podobieństwa do wszelkiego rodzaju blokad w organizmie, a w szczególności w chwilowej blokadzie płata mózgu. Oto wyraźne podobieństwa: 1) Ludzie z chwilowymi blokadami mózgu mogą potem poda, że "hałas" zwiastuje im początek jakiegoś napadu. 2) Chwilowa blokada części płata mózgu odbija się na pamięci pacjentów i osoby, które zaczynają w tym czasie umierać mogą potem mówić, że zapamiętały "panoramę" swego życia. Można podać prawie nieskończoną ilość takich domysłów. Na przykład można twierdzić, że wrażenie intensywnego światła, o którym mówili pacjenci, jest rezultatem zbiegu wypadków, spowodowanych przez napływ większej ilości tlenu do potylicy mózgu przestrzeni mózgu, która jest siedliskiem wszelkiej wizji. Chciałbym dodać do tej listy domysłów, poza autoskopią (samorodnym działaniem), wymienioną w "Życiu po życiu", doniesione mi przez znanego chirurga-neurologa doktora W. Penfield'a przeżycie jednego z jego pacjentów. W klasycznych seriach swych doświadczeń, dr Penfield przeprowadzał badania nad podrażnieniem pewnej części płatu mózgowego swych pacjentów podczas operacji mózgu. Po dokonaniu tych doświadczeń stwierdził; że mózg zachował żywe wspomnienia, jakby obudzenia na nowo przeszłych wydarzeń, przepływających w świadomości pacjenta. Sprecyzowane, kompletne szczegóły wydarzeń, które zaszły przed laty. W dalszym ciągu nie jestem przekonany, że te znane neurologiczne fenomeny wyjaśniają przeżycia u "progu śmierci". Co do wyjaśnień na przykład na podstawie blokad mózgu, to usiłowanie wyjaśnienia prawie niezmiennie opiera się na przesłance o aneksji w mózgu, czyli utraty tlenu, co jest specyficzną przyczyną blokady mózgu. Jednak powyższe twierdzenie jest sprzeczne ze wszystkimi zjawiskami: hałasu, panoramy wspomnień i Światła, gdzie nastąpiło przecież odcięcie dopływu krwi do mózgu. Proszę zwrócić uwagę, że przedstawiłem przeżycia "pozagrobowe ludzi"; którzy nie doznali śmierci klinicznej, i że te przeżycia zawierały wiele rysów takich samych, jak u osób, które doznały śmierci klinicznej. Prosty przegląd tych przypadków, które mogłem przedstawić, potwierdził to jasno. Można posunąć się dalej i próbować wyjaśnić przeżycia u "progu śmierci", w których Światło, panorama całego życia człowieka i inne zjawiska zachodziły niezależnie od zaopatrzenia mózgu w tlen, że były to jakieś "stresy" na tle rozważań o śmierci człowieka powiązane z rzekomymi przewidzeniami umysłowymi. Według mojej opinii, wprowadzono tu słowo "stres", gdyż słowo to jest często używane bez znajomości jego znaczenia. Jaki rodzaj stresu? nasuwa się pytanie. Zupełnie łatwo jest formułować bez końca wyjaśnienia tego typu. Jednak jest również łatwo przyjąć jakieś takie wyjaśnienia, jako zupełnie oczywiste, bez zwrócenia należytej uwagi na elementy przeżycia "pozagrobowego", które nie stoją właściwie w zasięgu żadnych wyjaśnień. Niektórzy lekarze mówili mi. że nie mogą zupełnie zrozumieć, jak ich pacjenci potrafili . opisać czynności towarzyszące ich przywracaniu do życia nawet gdyby .naprawdę unosili się do sufitu i mogli patrzeć stamtąd. Wielu pacjentów referowało mi, że gdy wyszli ze swych ciał podczas śmierci klinicznej, to stali się świadkami wydarzeń z pewnej odległości, nawet spoza szpitala i te zeznania były potwierdzone przez nie mających z tym nic wspólnego obserwatorów. Sądzę, że powinniśmy wreszcie spojrzeć rozsądnie na te nienaukowe potwierdzenia, które pewnego' dnia będą opracowywane w warunkach eksperymentalnych badań. W końcu zaobserwowałem, że takie wyjaśnienia nie przygnębiają osób, które same przeżyły zjawiska "pozagrobowe". Jeden młody mężczyzna, przywrócony do życia po widocznych oznakach śmierci klinicznej, zastanawia się: "Zabawne. Jest coś, co w istocie nie może istnieć, a tymczasem nie ma się najmniejszej wątpliwości, że takie "coś" zdarzyło się. Teraz orientuję się, że wiele osób nie wierzy w to... Ludzie wychodzą ze stanowiska, że rzeczy nie potwierdzone naukowo, nie mogą istnieć... Ale czy ludzie wiedzą "co" nie może istnieć?... Ich niewiara nie zmienia postaci rzeczy, że to "coś" istnieje... Jest całkiem pewne, że w tej chwili siedzę tutaj, ale gdybym umarł dziś powtórnie to istotnie to samo by mi się wydarzyło, z wyjątkiem, że mógłbym zaobserwować to "coś" lepiej. Ale ludzie mówią mi, że to "coś" nie istnieje, mało tego, oni przysięgają, że takie "coś" nie istnieje i pokazują mi naukowe podstawy, że takiego "czegoś" nie ma... No i co mogę na to odpowiedzieć?... Tylko tyle: "Ale ja wiem, gdzie byłem". Pytanie 26. Jakie jest pana własne nastawienie do tych badań? Czy ono wpłynęło
Sądzę, że nawet po stwierdzeniu, że nie miałem zamiaru udowadniać, że jest życie po śmierci i po dokonaniu wszystkich moich odpowiednich uwag ludzie, z którymi rozmawiałem, nie są jeszcze zadowoleni. Chcieliby się dowiedzieć, co ja Raymond Moody czuję. Sądzę, że jest to słuszne pytanie, jeśli się rozumie, że chodzi tu o sprawy psychologiczne, a nie o sprawę logicznego wniosku na ten temat. Tych, którzy interesują się moją biografią informuję: patrzę na to zagadnienie przez pryzmat mojego nastawienia religijnego, że jest życie po śmierci i wierzę, że zjawisko któremu poświęcam moje badania jest zamanifestowaniem mojego stosunku do życia po śmierci. Jednak mimo ciągłego obsesyjnego może omawiania wydarzeń "pozagrobowych" ja chcę żyć. Osoby, z którymi przeprowadziłem wywiady zgadzają się z tym, że i one pragną dalej żyć. Ognisko ich uwagi po tym co przeżyli u "progu śmierci" jest skierowane na życiu na Ziemi. Wszyscy bowiem jesteśmy już w tym Życiu. W tym "Życiu" mam nadzieję, że będę mógł zrobić użytek z tego, czego się uczę na Ziemi. Chcę w miarę swych możliwości iść dalej w odkrywaniu tych zjawisk w dziedzinie miłowania bliźnich i szukania wiedzy i zrozumienia. Szczególnie zwracam uwagę na przeżycia u "progu śmierci", ale nie w celu wprowadzenia jakiejś nowej formy kultu. Zjawiska te nie mogą być utożsamiane z moją osobą, albo z kimś innym, kto przeprowadza badania nad nimi. Przeżycia z "progu śmierci" są bardzo rozpowszechnione i trzeba wiele pracy włożyć, aby je wszystkie zebrać i skompletować. Wreszcie doszedłem do przekonania, że moje długie badania na ten temat w jakiś sposób wyróżniły mnie. Duży procent moich przyjaciół "zmarło". Po rozmowie z tymi ludźmi, zacząłem rozumieć, jak blisko śmierci jesteśmy wszyscy w naszym codziennym życiu. Bardziej niż kiedyś staram się pozwolić każdej osobie odczuć moją miłość taką, jaką ja teraz rozumiem i odczuwam. |