ďťż

zemsta

Lemur zaprasza

"Zemsta" Aleksander Fredro
Język polski:



"Zemsta" Aleksander Fredro


 






Pokój jak na początku aktu pierwszego. Cześnik siedzi przy stoliku.


SCENA PIERWSZA


CZEŚNIK, PAPKIN wchodzi, za nim WACŁAW, który zostaje przy drzwiach.


PAPKIN


rzucając się w krzesło


A bierz licho takie znoje!


Ledwie idę, ledwie stoję -


Ależ bo to było żwawo!


Diabłem gromił w lewo, w prawo -


Ledwie żyję. - Każ dać wina,


A starego. - Wyschła ślina -


Pot strugami ciecze z czoła -


Któż me dzieła pojąć zdoła!


CZEŚNIK


Ja, bom widział.


PAPKIN


Ha! widziałeś? -


Gracko? -


CZEŚNIK


Gracko - z tyłu stałeś.


PAPKIN


Z tyłu, z przodu, nic nie znaczy,


Dobry rycerz wszędzie straszny.


CZEŚNIK


Ta bezczelność...


PAPKIN


Nie inaczéj,


Bezczelności trzeba było,


Aby walczyć z taką siłą.


CZEŚNIK


Waszeć kłamiesz, mocium panie...


PAPKIN


Tylko słuchać, słuchać warto:


Chciałem zdobyć rusztowanie,


Lecz skoczyłem tak zażarto,


żem się znalazł z drugiej strony,


Przyciśnięty, otoczony


Mularzami, pachołkami,


Hajdukami, pajukami,


A - kroć kroci! Jak się zwinę!


Jak dwóch chwycę za czuprynę!


Dalej żwawo młynka z niemi -


Jak cepami wkoło młócę.


Ile razy się obrócę,


Po dziesięciu ich na ziemi.


Tak mi rosła wciąż mogiła,


A gdy z murem równa była,


Otworzyłem obie dłonie


I stanąłem na tej stronie.


Lecz co jeszcze...


CZEŚNIK


Tfy! do czarta!...


PAPKIN


Podziwienia rzecz jest warta,


Że uniosłem z sobą jeńca -


Teraz, panie, czekam wieńca.


CZEŚNIK


spostrzegłszy Wacława


Cóż to znaczy?


PAPKIN


ocierając czoło


Komisarza


Pana Milczka w jasyr wziąłem.


CZEŚNIK


A to po co? - jakim czołem?


PAPKIN


Ja zabieram, co się zdarza.


CZEŚNIK


do Wacława


Waszeć z Bogiem ruszaj sobie


I uwiadom swego pana,


Że jak w jakim bądź sposobie


as Mnie zaczepka będzie dana,


To mu taką fimfę zrobię,


Iż, nim rzuci wkoło okiem,


Wytnie kozła pod obłokiem. -


Waść się wynoś szybkim krokiem.


PAPKIN


Poświęcić się tu czyjej sprawie!


Walcz jak Achil, radź jak Kato,


Pozazdroszczą twojej sławie


I sto czartów dadzą za to.


WACŁAW


do Cześnika


Przebacz, panie, słów niewiele,


Które wyrzec się ośmielę:


Jesteś gniewny na sąsiada,


Że ci czasem na zawadzie...


CZEŚNIK


Czasem? - Zawsze!


WACŁAW


On powiada...


CZEŚNIK


Niech nie słyszę o tym gadzie.


WACŁAW


Czy nie byłoby sposobu,


Ustąpiwszy ze stron obu,


Zapomniawszy przeszłe szkody,


Do sąsiedzkiej wrócić zgody?


CZEŚNIK


Ja z nim w zgodzie? - Mocium panie,


Wprzódy słońce w miejscu stanie!


Wprzódy w morzu wyschnie woda,


Nim tu u nas będzie zgoda!


WACŁAW


Dzisiaj umysł niespokojny


Za porywczo sąd wyrzeka...


CZEŚNIK


Od powietrza, ognia, wojny,


I do tego od człowieka,


Co się wszystkim nisko kłania,


Niech nas zawsze Bóg obrania.


WACŁAW


Lepiej nisko niż nic wcale.


CZEŚNIK


Brednia!


WACŁAW


Ale...


CZEŚNIK


Nie ma ale!


WACŁAW


Nie broń, panie, mieć nadziei...


CZEŚNIK


Bronię, do kroć sto tysięcy!


I niech o nim nie wiem więcej,


Ni o jego


ironicznie zmierzając do Wacława


kaznodziei,


Bo się obom, mocium panie,


jakem szlachcic, co dostanie.


Odchodzi w drzwi środkowe.


SCENA DRUGA


PAPKIN, WACŁAW


PAPKIN


Diabeł pali w tym Cześniku


WACŁAW


Chcieć ich zbliżyć czasu szkoda.


PAPKIN


Mało zysku, dużo krzyku.


WACŁAW


Tych dwóch ludzi - ogień, woda.


PAPKIN


Cóż, paniczu, będzie z nami?


WACŁAW


Ha, zostanę tu w niewoli.


PAPKIN


Brałem jeńców tysiącami,


Co zawiśli od mej woli;


Bom lat dziesięć toczył boje,


Gdzie się lały krwawe zdroje,


Tak że wkoło na mil cztery


Jak czerwone było morze. -


Tam zyskałem i ordery,


I tytuły, i honory;


Ale tego być nie może.


Zbyt to szczytne dla nas wzory;


Dziś utarczka jest igraszką,


A twa wolność będzie fraszką.


WACŁAW


Ja w niewoli tu zostanę.


PAPKIN


Prawo wstrzymać jest mi dane,


Alem zawsze był wspaniały,


Przyjmę zatem okup mały.


WACŁAW


Ja w niewoli zostać muszę.


PAPKIN


Znaj więc wielką moją duszę:


Jesteś wolny - idź do diaska.


A za wolność dasz, co łaska.


WACŁAW


Ja zostanę tu w niewoli.


PAPKIN


Ale Cześnik nie pozwoli.


WACŁAW


Kto mnie ujął, niech mnie trzyma.


PAPKIN


Ale, bratku, sensu nié ma;


Nie daj grosza, a idź sobie.


WACŁAW


I pół kroku stąd nie zrobię.


PAPKIN


Idź, bom gotów użyć broni.


WACŁAW


zawsze z flegmą


A ja tylko własnej dłoni.


PAPKIN


na stronie


Cóż za człowiek, u kaduka!


Samochcący guza szuka


I mnie jeszcze go nagoni.


do Wacława


Bój się Boga - idź do czarta.


WACŁAW


Nie, nie pójdę - tu zostanę.


PAPKIN


A to jakaś ćma uparta!


WACŁAW


pokazując na sakiewkę


Ale patrz no, bratku, co to?


PAPKIN


Brzęknij tylko.


WACŁAW


Złoto?


PAPKIN


Złoto.


WACŁAW


Będzie twoim.


PAPKIN


Niech pan siada.


WACŁAW


Ale darmo nikt nie daje.


PAPKIN


Wielka prawda! - Cóż wypada,


Abym zrobił? Gdyż zostaję


W położeniu arcyciasnym:


Za procentem moim własnym


Trzeba jeździć jak w konkury,


A w kieszeni, panie bracie,


Albo pustki, albo dziury.


WACŁAW


Kocham Klarę


PAPKIN


na stronie


Otóż macie!


WACŁAW


I chcę zostać tu przy Klarze.


PAPKIN


To źle.


WACŁAW


chowając sakiewkę


Czy źle?


PAPKIN


zatrzymując mu rękę


Niekoniecznie,


Ale Cześnik w tym zamiarze


Będzie pewnie działać sprzecznie


WACŁAW


Niechaj nie wie.


PAPKIN


Jak się dowie?


WACŁAW


Niech mnie przyjmie.


PAPKIN


Trudno będzie.


WACŁAW


brzęcząc złotem


Tu początek, koniec w głowie.


PAPKIN


A jak Cześnik na mnie wsiędzie?


WACŁAW


Nic nie znaczy.


PAPKIN


Ba! jak komu.


wzruszając głową


I dla Klary - komisarza.


WACŁAW


Jestem Wacław.


PAPKIN


Syn Rejenta!


O dla Boga! I w tym domu!


Waszmość obu nas naraża,


Oba idziem na praszczęta.


Wacław brzęknął sakiewką.


Brzęczy pięknie...


WACŁAW


Miej za dane,


Jeśli w służbie tu zostanę.


PAPKIN


Ha! spróbuję...


chce wziąć sakiewkę.


WACŁAW


odsuwając


Później nieco -


Lecz pamiętaj, że z mej wieży


Szybko kulki na dół lecą -


Fiut z wiatrówki - Papkin leży...


Gdyby zdradzić chęć go jęła.


PAPKIN


W skrytym toku tego dzieła


Tak postąpię, jak należy,


Nie zważając na przymówkę.


Ale, Waciu, jak mnie kochasz,


Dzisiaj jeszcze spal wiatrówkę.


WACŁAW


Nie trać czasu.


PAPKIN


Idę, idę.


na stronie


Diabeł nadał tryumf taki!


Coraz głębiej włażę w biédę.


W moim jeńcu mam rywala -


Przykro z bliska - gorzej z dala -


Tamten zamknie, ten zastrzeli -


A bodaj cię diabli wzięli!


wracając ode drzwi


A sakiewka?


WACŁAW


Zostać może.


PAPKIN


W samej rzeczy?


WACŁAW


Nie inaczej.


Papkin wychodzi środkowymi drzwiami


SCENA TRZECIA


WACŁAW, KLARA


KLARA


Co wyrabiasz, o mój Boże!


Trzeba by mi być w rozpaczy,


Żebym tylko czasu miała.


WACŁAW


Co się stało? co się dzieje?


KLARA


Jeszcze mi się w oczy śmieje!


Ja wiem wszystko, bom słuchała -


Chcesz tu zostać.


WACŁAW


Cóż w tym złego?


KLARA


Miej rozsądek.


WACŁAW


Cóż mi z niego?


Kiedy już jest dowiedzione,


Że rozsądku zwykłą drogą


Niezawodnie połączone


Losy nasze być nie mogą.


Po cóż w dawnej trwać kolei?


Dalej żwawo manowcami,


Gdzie zadnieje brzask nadziei,


Gdzie mniej ciemno jest przed nami!


Nie rzucajmy na bok okiem,


Bo przepaści pewnie wkoło,


Ale w niebo wzniósłszy czoło,


Śmiałym naprzód idźmy krokiem.


A jeżeli stałość będzie


Towarzyszyć w naszym pędzie,


Mimo sporu, przeszkód wielu


Dojdziem przecie kiedyś celu.


KLARA


Dobrze mówisz, idźmy śmiało!


Prostą drogą zyszczym mało,


Przekonałeś, przyjacielu;


Lepiej mówisz niż dziś rano,


Gdyś ucieczkę z sobą radził.


Ale nużby cię poznano?


Nużby Papkin ufność zdradził?


WACŁAW


Nie patrz w przepaść, moja droga,


Tu do serca nachyl skronie:



Prędko zniknie każda trwoga,


Gdy w miłości wzrok utonie.


KLARA


Zostań zatem w imię Boże,


Masz ode mnie pozwolenie.


WACŁAW


Twoje, Klaro, nie pomoże,


Lubo z życiem równie cenię.


KLARA


I do stryja trafim może,


A to wolą Podstoliny.


Bo wiedz, iż w tej właśnie chwili


Miłość sobie oświadczyli -


Ona skromna, raczka spiekła,


Ale rączkę mu przyrzekła.


Ująć ci ją łatwo będzie,


pochlebiając w każdym względzie.


Chwal bez miary rozum, cnoty,


Piękność, kształtność jej osoby,


A czym zechcesz, w naszym domu


Tej zostaniesz jeszcze doby.


WACŁAW


Z komisarza na pisarza!


Zły coś pozór stąd wynika!


Ależ znowu, wszak się zważa


Honor służby u Cześnika.


KLARA


Biegnę, powiem Podstolinie,


Ze ktoś z prośbą tu ją czeka.


podając mu rękę


Miej nadzieję - złe przeminie -


Chwila szczęścia niedaleka.


Odchodzi w drzwi prawe.


SCENA CZWARTA


WACŁAW


Przed godziną z trwogi mdleje,


Za godzinę - wzorem męstwa.


To nie widzi podobieństwa,


To ma więcej niż nadzieję. -


O płci piękną, luba, droga!


Twoja radość, twoje żale


To jeziora lekkie fale:


Jedna drugą ciągle ściga,


Ta się schyla, ta się dźwiga,


Ale zawsze w blasku słońca,


Zawsze czysta i bez końca! -


A my dumni władcy świata,


Mimo siebie pochwyceni,


Za tym cieniem, co ulata,


Całe życie, z chwili w chwilę,


Przepędzamy jak motyle.


SCENA PIĄTA


WACŁAW, PODSTOLINA z drzwi prawych


PODSTOLINA


Gdzież suplikant? - O cóż prosi?


WACŁAW


z niskim ukłonem


Tu jest natręt.


PODSTOLINA


Ty młodzianie?


WACŁAW


jeszcze nachylony


Zbyt się winnym może stanie,


Iż tak śmiało wzrok podnosi...


Ha!


PODSTOLINA


Co widzę!


WACŁAW


po krótkim milczeniu


Anna!


PODSTOLINA


Wacław!


WACŁAW


z pomieszaniem


Nie wiem wprawdzie...


PODSTOLINA


To spotkanie!...


WACŁAW


Ty więc jesteś Podstoliną?


PODSTOLINA


Nie wiedziałżeś?


WACŁAW


jak wprzódy


Przed godziną...


na stronie


Co tu mówić! - z jakiej roli? -


PODSTOLINA


Nie wiedziałżeś, że podstoli


Czepiersiński, mąż mój trzeci,


Niech nad duszą Bóg mu świeci,


Zaślubiwszy mnie na wiosnę,


Już w jesieni leżał w grobie?


WACŁAW


Tak, tak, przypominam sobie.


PODSTOLINA


Oddał ducha na mym łonie.


WACŁAW


roztargniony


Oddał? - tak, tak, oddał pewnie.


PODSTOLINA


Zapłakałam zrazu rzewnie:


Nie mieć męża mocno boli;


Lecz i smutek w czasie tonie.


WACŁAW


roztargniony


Więc utonął pan Podstoli...


PODSTOLINA


Któż powiada?


WACŁAW


Nie powiada?


Dobrze. - Zatem odejść muszę.


PODSTOLINA


zatrzymując go


Co on myśli? co on gada?


Ty szalejesz, na mą duszę!


WACŁAW


To być może.


PODSTOLINA


czule


Ja cię zwiążę,


Ja cię zamknę, drogi książę.


WACŁAW


Ach, nie powtórz tego słowa!


Patrz, jak wstydem cały płonę


Za studenckie przewinienia.


Ni tytułu, ni imienia


Wacław dalej nie zachowa.


Bo te były -


PODSTOLINA


Cóż?


WACŁAW


Zmyślone.


PODSTOLINA


Wszystko?


WACŁAW


Wszystko, co do joty.


PODSTOLINA


I nie księciem?


WACŁAW


Ani trochę.


PODSTOLINA


Cóż za powód?


WACŁAW


Myśli płoche,


Szał młodości - chęć pustoty -


Jednym słowem, coś bez celu


Jak to każde głupstwo prawie.


PODSTOLINA


Ależ miłość twa, Wacławie?


WACŁAW


na stronie


Siedźże teraz w wilczym dole!


PODSTOLINA


Ten rumieniec na twym czole


Jak tłumaczyć? - Ja czekałam,


W całej Litwie cię szukałam,


Lecz o księciu Radosławie


Nikt nie wiedział, nie mógł wiedzieć


WACŁAW


Byłem... młody...


PODSTOLINA


powtarzając ironicznie


"Byłem młody"?


Ale biegły w swojej sztuce.


WACŁAW


Tego nie wiem.


PODSTOLINA


Są dowody.


WACŁAW


A to jakie?


PODSTOLINA


Twoja zdrada.


WACŁAW


Żem się zmienił, być to może;


Trudnoż kochać nieustannie!


Lecz gdy karcić mnie wypada,


Cóż przystoi zmiennej Annie? -


Nie szukałaś zbyt daleko,


Nie czekałaś czas zbyt długi -


podstolemu spadło wieko,


Już ci Cześnik na usługi,


I niech dzisiaj Cześnik ziewnie,


Jutro krajczy będzie pewnie.


Ja wyrzutów ci nie robię,


Owszem, owszem, szczęść ci Boże,


Lecz co czynić wolno tobie,


Niechże każdy czynić może.


Gdym więc zmieniał czucia moje,


Szedłem tylko w twoje ślady;


I zdradzaliśmy oboje,


Lub też wcale nie ma zdrady.


PODSTOLINA


Jestem wdową, mój Wacławie.


WACŁAW


Ja żonaty jestem prawie.


PODSTOLINA


Któż ty jesteś, ty zbyt znany?


WACŁAW


Wacław Milczek.


PODSTOLINA


Syn Rejenta?!


Tu, w tym domu...


WACŁAW


kończąc


Zabłąkany.


PODSTOLINA


Jestem trwogą wskróś przejęta -


W oczach ciemno - serce bije -


Jak cię Cześnik tu odkryje!...


Jak rywala pozna w tobie!...


WACŁAW


Ach, nie znajdzie go już we mnie.


PODSTOLINA


Nie zapieraj się daremnie:


Wszak błagałeś Podstolinę,


By do ciebie wyjść raczyła.


Czegóż żądasz?


WACŁAW


Niechaj zginę,


Jeśli sam wiem. - Bywaj zdrowa!


PODSTOLINA


zatrzymując go


Zawsze jeszcze dawna głowa!


Stój, nie odchodź!


WACŁAW


na stronie


Ach, Papkinie,


Wziąłeś, wziąłeś mnie w niewolę!


PODSTOLINA


Tyś kochany był jedynie;


Nad sto książąt ciebie wolę! -


Do mych komnat chodź w ukrycie,


Tam bezpieczny będziesz, luby,


Bo cię broni moje życie,


Bo z obrony szuka chluby.


SCENA SZÓSTA


PODSTOLINA, WACŁAW, KLARA z drzwi prawych


WACŁAW


ujrzawszy Klarę, boleśnie


Ach!


KLARA


wesoło


I cóż?


PODSTOLINA


To jest...


WACŁAW


Nic nié ma...


KLARA


do Podstoliny


Czegóż żąda?


PODSTOLINA


na stronie


Co powiedzieć?


KLARA


na stronie


Dobrze idzie - już z nim trzyma.


głośno


Nie powinnam może wiedzieć?


WACŁAW


O, dlaczego!


PODSTOLINA


Wielkiej wagi


Jest interes jegomości,


Działać trudno bez rozwagi.


Zatem, proszę, nie mów słowa,


Że o jego wiesz bytności -


Później całą rzecz wyłuszczę.


WACŁAW


cicho do Podstoliny


Ja odejdę.


PODSTOLINA


podobnież


Ja nie puszczę.


głośno


Proszę z sobą waszmość pana!


Jego sprawa zawikłana,


Muszę przejrzeć dokumenta.


do Klary, całując ją w czoło


A Klarunia niech pamięta


Nie powiadać nic nikomu.


KLARA


Nikt się w tym nie dowie domu...


PODSTOLINA


Bo nad miarę nam zaszkodzi;


Później powiem, o co chodzi.


Odchodzi kiwnąwszy na Wacława, który ze spuszczoną głową odchodzi za nią w drzwi prawe.


KLARA


sama


Śmieszniejszego cóż być może,


Jak gdy zwodzić chce zwiedziony!


Ach, jak Wacław w swej pokorze


Zdał się wzywać jej obrony!


Ledwiem, ledwie śmiech wstrzymała.


Ale hola, hola, panno!


Do tryumfu nie masz prawa;


Choć początek dobry miała,


Nie wygrana przeto sprawa.


SCENA SIÓDMA


KLARA, PAPKIN


PAPKIN


Jak w dezertej Arabiji


Złotosiejny wzrok Febowy


Niesie skwarem śmierć liliji,


Aż nakłoni białej głowy;


A zebrana na błękicie


Płodorodna kropla rosy


Wraca zwiędłej nowe życie


I unosi pod niebiosy -


Równo-władna, równo-czynna


Prezencyja twoja miła,


Starościanko miodopłynna,


z ukłonem


Dla twojego sługi była.


Jużem bliski był zwiędnienia,


Gdy twe oko wszystko zmienia.


Oby kiedyś dały bogi,


Abym niosąc odwet drogi,


Nim czas raźniej machnie kosą,


Był twym żarem, był twą rosą.


Ukłon głęboki.


KLARA


ironicznie całą tę scenę, oddając niski ukłoń


Równie z rytmu jak z oręża


Tak sławnego dostać męża


Jest zaszczytem białogłowy;


Ale każdy dziś młodzieniec


Miłosnymi, czczymi słowy


Zwykł przeplatać ślubny wieniec,


Trudno zawsze dawać wiarę.


PAPKIN


Czyż nie wierzyć, wielkie nieba!


Że się kocha piękną Klarę?


Czyliż na to przysiąg trzeba?


KLARA


Że się kocha - nie potrzeba;


A że zawsze równie będzie


I przysięga nic nie znaczy.


PAPKIN


Ach, na serca mego grzędzie


Niech twe ziarnko bujać raczy:


A zadatek ten twój mały


Puści korzeń wiecznotrwały.


KLARA


W dawnych czasach rycerz prawy,


Lubo zdobion wieńcem sławy,


Lubo staczał krwawe boje,


Nim oświadczył miłość swoję -


Ku czci drogiej swej kochanki


W turniejowe wjeżdżał szranki,


Tam na kopią dzielnie gonił,


Po dziesięciu zsadzał z koni,


I dopiero gdy się skłonił


Wziąć nagrodę z lubej dłoni,


Błagał, aby sercu miła


Kochać mu się pozwoliła -


By mu wolno pod jej barwą


Kruszyć kopie, miecze ścierać,


Dla niej tylko żyć, umierać!


PAPKIN


Z tego stroju i z tej broni


Marsowego znać piastuna,


Co w rycerskiej zbiegł pogoni


Od bieguna do bieguna.


Oby moja Artemiza,


Światu groźne to żelazo,


Krwią jak gąbka napęczniałe,


Przemówiło choć tą razą


Wam na wiarę, mnie na chwałę -


z coraz większym zapałem


Gdzie na skale gród kamienny,


Gdzie działami mur brzemienny,


Gdzie bagnetów ostre wały,


Gdzie sklepienie z dzid i szabli -


Tam był Papkin - lew zuchwały!


Strzelec boski! - rębacz diabli!


Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła -


Tu bezbronny pardon woła,


Tu dziewica ręce łamie,


Matka płacze, dziecię kwili,


Ale spada moje ramię:


Ci, co żywi, już nie żyli.


Klara parska śmiechem.


przebacz zapał zgrozo-krwawy


Rycerskiego uniesienia,


Ale widzisz: dość mam sławy,


Brak mi tylko pozwolenia,


Bym w fortunnych stanął rzędzie,


Których celem Klara będzie.


KLARA


Więc zezwalam.


PAPKIN


klękając


Przyjmij śluby...


KLARA


Hola! Teraz lata próby,


W nich dowody posłuszeństwa,


Wytrwałości i śmiałości.


PAPKIN


O królowo wszechpiękności!


Ornamencie człowieczeństwa!


Powiedz: "W ogień skocz, Papkinie" -


A twój Papkin w ogniu zginie.


Wstaje.


KLARA


Nie tak srogie me żądanie;


Klejnot rycerskiego stanu


Pastwą ognia nie zostanie.


Lecz powtarzam waszmość panu:


Posłuszeństwa, wytrwałości


I śmiałości żądam próby.


PAPKIN


W każdej znajdę powód chluby.


KLARA


Posłuszeństwa chcąc dać miarę


Milczeć trzeba sześć miesięcy.


PAPKIN


Nic nie gadać?


KLARA


Tak - nic więcéj.


Wytrwałości zaś dam wiarę,


Gdy o chlebie i o wodzie...


PAPKIN


Tylko, przebóg, niezbyt długo.


KLARA


Rok i dni sześć.


PAPKIN


boleśnie


Jestem w grobie...


z ukłonem


Ale zawsze twoim sługą.


KLARA


Zaś śmiałości - w tym sposobie


Da mi dowód, kto dać zechce:


W oddalonej stąd krainie


Jadowity potwór słynie,


Najmężniejszym trwogą bywa,


Krokodylem się nazywa.


Niech go schwyci i przystawi,


Moje oko nim zabawi;


Bom ciekawa jest nad miarę


Widzieć żywą tę poczwarę.


To jest wolą niewzruszoną -


A kto spełni, co ja każę,


Ten powiedzie przed ołtarze,


Tego tylko będę żoną.


Ukłoniwszy się, odchodzi w drzwi prawe


SCENA ÓSMA


PAPKIN


po długim milczeniu


Krrrokodyla!


ironicznie


Tylko tyle!


Co za koncept, u kaduka!


Pannom w głowie krokodyle,


Bo dziś każda zgrozy szuka.


To dziś modne, wdzięczne, ładne,


Co zabójcze, co szkaradne! -


Dawniej młoda panieneczka


Mile rzekła kochankowi:


"Daj mi, luby, kanareczka" -


A dziś każda swemu powié:


"Jeśli nie chcesz mojej zguby,


Krrokodyla daj mi luby!"


po krótkim milczeniu


Post, milczenie - wszystko fraszka,


Straży przy mnie nie postawi. -


Ale potwór nie igraszka,


Czart, nie Papkin go przystawi.


Idzie ku drzwiom prawym i spotyka się z wybiegającym Wacławem


Ha!


WACŁAW


Co?


PAPKIN


Nic.


WACŁAW


rzucając mu sakiewkę


Masz - milcz, bo wiesz!


PAPKIN


chwytając sakiewkę


Wiem.


Wacław odchodzi. Po krótkim milczeniu


Wiem? - Nic nie wiem! - Czy zostaje,


Czy odchodzi, za co daje,


Nie wiem wcale. - Wiem, że złoto,


Wiem, że dając zrobił ładnie,


Ale nie wiem, od Cześnika


Czy mi na kark co nie spadnie. -


Wiem, jak zdradzę zalotnika,


Że z wiatrówki dmuchnąć gotów,


Ale nie wiem, nie wiem wcale,


Czy na końcu z tych obrotów


Od Cześnika łeb ocalę. -


Wiem i nie wiem - sprawa diabla:


Tutaj kulka, a tu szabla -


Jednak dobrze rzekł pan Benet:


podrzucając sakiewkę


Beatus, qui tenet


SCENA DZIEWIĄTA


PAPKIN, CZEŚNIK z drzwi środkowych


CZEŚNIK


Winszuj, waszmość, mi sukcesu!


Dzisiaj moje zrękowiny:


Już finalnie, bez regresu


Słowom dostał Podstoliny.


PAPKIN


Ja wiem, jak to przyszło drogo:


Wszak ci moją to robotą.


CZEŚNIK


O! waściną! - Patrzcie no go!


Mnie się waszeć pytaj o to.


oglądnowszy się


Tak mi się tam w dobrą chwilę


Nawinęła snadnie, mile,


Dała zezek, umizg taki,


Żem posunął w koperczaki. -


Ona daléj w ceregiele -


Ni siak, ni tak, tędy, siędy,


A ja sobie coraz bliżej,


śród chychotek, śród gawędy


Bliżej... bliżej... cmok! nareszcie -


dobrodusznie


A! zrobiłem wstyd niewieście;


Jak alkiermes wskróś spłonęła -


Mnie konfuzja ogarnęła -


Tak że wziąwszy za pas nogi,


Chciałem drapnąć za trzy progi. -


Wtedy ona, mocium panie,


Zawołała: "Stój, Macieju -


Niech się twoja wola stanie,


Ja przyjmuję ją w pokorze -


Masz ten pierścień - szczęść nam Boże!"


PAPKIN


Daj go kaci! wielka sztuka!


CZEŚNIK


w złości


Z rewerencją, u kaduka,


Bo...


Wskazuje drzwi.


PAPKIN


A zawsześ w gniewie skory.


Jakie by to były spory,


Gdybym nie miał krwi zimniejszej -


Ale mówmy o ważniejszej


Teraz rzeczy.


CZEŚNIK


Ja tak radzę.


PAPKIN


Ów młodzieniec od Rejenta,


Co mnie długo popamięta,


Bardzo prosi, czy nie może


Przy waszmości zostać dworze.


Zdatny, zwinny, wierny będzie,


Lecz co z tego?


tajemnie


Mówią wszędzie,


że za kołnierz nie wyleje.


CZEŚNIK


Nie wyleje czy wyleje -


Miejsca u mnie nie zagrzeje:


Bo nie będę z ziemi zbierał,


Co Milczkowi z nosa spadnie...


Chyba gdyby się opierał,


Chciał zatrzymać samowładnie,


Wtedy przyjmę na przekorę.


Będziesz mógł to poznać snadnie,


Bo imprezę inną biorę:


Za dzisiejszą mą swawolę


I że w murze gdzieś tam dziura,


Gotów pieniać mnie szlachciura -


Więc krzyżową skończyć wolę,


Pójdziesz wyzwać, mocium panie;


Circa quartam niech mi stanie


U trzech kopców w Czarnym Lesie,


do siebie


Jak mu utnę jedno ucho,


A czej z drugim się wyniesie!


PAPKIN


Lepiej pisać.


CZEŚNIK


A, broń Boże!


Tam objaśnień, tam namowy,


Tam potrzeba tęgiej głowy.


PAPKIN


Muszę przyznać się waszmości:


Od ostatniej mej słabości


Tak zgłupiałem!


CZEŚNIK


To być może.


PAPKIN


Zatem...


CZEŚNIK


Wykręt nie pomoże.


PAPKIN


Miejże, człeku, Boga w duszy,


Nie wysyłaj nieboraka;


Nim mu w lesie utniesz uszy,


Mnie tam spotka hańba jaka -


Wszakżeś mówił dzisiaj ˇrano:


"Miłe mi jest jeszcze życie,


Gotów otruć, zabić skrycie".


CZEŚNIK


Skrycie - nie, na boskim świecie!


PAPKIN


niekontent


Ej tam, co tam!


CZEŚNIK


Tać ci przecie


Mnie pod nosem łba nie utnie.


PAPKIN


Diabeł nie śpi.


CZEŚNIK


Bałamutnie!


PAPKIN


pokazując powieszenie


A nużby mnie...


CZEŚNIK


grożąc


Niech spróbuje!


Taką bym mu kurtę skroił!


PAPKIN


Diabliż mi tam po tej kurcie,


Jak zadyndam gdzie na furcie.


CZEŚNIK


głaszcząc go


Wiesz co, Papciu - spraw się ładnie,


A w kieszonkę grubo wpadnie.


Całuje go w czoło i odchodzi w drzwi lewe, Papkin, ze skrzywioną twarzą i kiwając głową, w drzwi środkowe.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza