ďťż
Lemur zaprasza
"Zemsta" Aleksander Fredro Język polski:
SCENA PIERWSZA CZEŚNIK, PAPKIN wchodzi, za nim WACŁAW, który zostaje przy drzwiach. PAPKIN rzucając się w krzesło A bierz licho takie znoje! Ledwie idę, ledwie stoję - Ależ bo to było żwawo! Diabłem gromił w lewo, w prawo - Ledwie żyję. - Każ dać wina, A starego. - Wyschła ślina - Pot strugami ciecze z czoła - Któż me dzieła pojąć zdoła! CZEŚNIK Ja, bom widział. PAPKIN Ha! widziałeś? - Gracko? - CZEŚNIK Gracko - z tyłu stałeś. PAPKIN Z tyłu, z przodu, nic nie znaczy, Dobry rycerz wszędzie straszny. CZEŚNIK Ta bezczelność... PAPKIN Nie inaczéj, Bezczelności trzeba było, Aby walczyć z taką siłą. CZEŚNIK Waszeć kłamiesz, mocium panie... PAPKIN Tylko słuchać, słuchać warto: Chciałem zdobyć rusztowanie, Lecz skoczyłem tak zażarto, żem się znalazł z drugiej strony, Przyciśnięty, otoczony Mularzami, pachołkami, Hajdukami, pajukami, A - kroć kroci! Jak się zwinę! Jak dwóch chwycę za czuprynę! Dalej żwawo młynka z niemi - Jak cepami wkoło młócę. Ile razy się obrócę, Po dziesięciu ich na ziemi. Tak mi rosła wciąż mogiła, A gdy z murem równa była, Otworzyłem obie dłonie I stanąłem na tej stronie. Lecz co jeszcze... CZEŚNIK Tfy! do czarta!... PAPKIN Podziwienia rzecz jest warta, Że uniosłem z sobą jeńca - Teraz, panie, czekam wieńca. CZEŚNIK spostrzegłszy Wacława Cóż to znaczy? PAPKIN ocierając czoło Komisarza Pana Milczka w jasyr wziąłem. CZEŚNIK A to po co? - jakim czołem? PAPKIN Ja zabieram, co się zdarza. CZEŚNIK do Wacława Waszeć z Bogiem ruszaj sobie I uwiadom swego pana, Że jak w jakim bądź sposobie as Mnie zaczepka będzie dana, To mu taką fimfę zrobię, Iż, nim rzuci wkoło okiem, Wytnie kozła pod obłokiem. - Waść się wynoś szybkim krokiem. PAPKIN Poświęcić się tu czyjej sprawie! Walcz jak Achil, radź jak Kato, Pozazdroszczą twojej sławie I sto czartów dadzą za to. WACŁAW do Cześnika Przebacz, panie, słów niewiele, Które wyrzec się ośmielę: Jesteś gniewny na sąsiada, Że ci czasem na zawadzie... CZEŚNIK Czasem? - Zawsze! WACŁAW On powiada... CZEŚNIK Niech nie słyszę o tym gadzie. WACŁAW Czy nie byłoby sposobu, Ustąpiwszy ze stron obu, Zapomniawszy przeszłe szkody, Do sąsiedzkiej wrócić zgody? CZEŚNIK Ja z nim w zgodzie? - Mocium panie, Wprzódy słońce w miejscu stanie! Wprzódy w morzu wyschnie woda, Nim tu u nas będzie zgoda! WACŁAW Dzisiaj umysł niespokojny Za porywczo sąd wyrzeka... CZEŚNIK Od powietrza, ognia, wojny, I do tego od człowieka, Co się wszystkim nisko kłania, Niech nas zawsze Bóg obrania. WACŁAW Lepiej nisko niż nic wcale. CZEŚNIK Brednia! WACŁAW Ale... CZEŚNIK Nie ma ale! WACŁAW Nie broń, panie, mieć nadziei... CZEŚNIK Bronię, do kroć sto tysięcy! I niech o nim nie wiem więcej, Ni o jego ironicznie zmierzając do Wacława kaznodziei, Bo się obom, mocium panie, jakem szlachcic, co dostanie. Odchodzi w drzwi środkowe. SCENA DRUGA PAPKIN, WACŁAW PAPKIN Diabeł pali w tym Cześniku WACŁAW Chcieć ich zbliżyć czasu szkoda. PAPKIN Mało zysku, dużo krzyku. WACŁAW Tych dwóch ludzi - ogień, woda. PAPKIN Cóż, paniczu, będzie z nami? WACŁAW Ha, zostanę tu w niewoli. PAPKIN Brałem jeńców tysiącami, Co zawiśli od mej woli; Bom lat dziesięć toczył boje, Gdzie się lały krwawe zdroje, Tak że wkoło na mil cztery Jak czerwone było morze. - Tam zyskałem i ordery, I tytuły, i honory; Ale tego być nie może. Zbyt to szczytne dla nas wzory; Dziś utarczka jest igraszką, A twa wolność będzie fraszką. WACŁAW Ja w niewoli tu zostanę. PAPKIN Prawo wstrzymać jest mi dane, Alem zawsze był wspaniały, Przyjmę zatem okup mały. WACŁAW Ja w niewoli zostać muszę. PAPKIN Znaj więc wielką moją duszę: Jesteś wolny - idź do diaska. A za wolność dasz, co łaska. WACŁAW Ja zostanę tu w niewoli. PAPKIN Ale Cześnik nie pozwoli. WACŁAW Kto mnie ujął, niech mnie trzyma. PAPKIN Ale, bratku, sensu nié ma; Nie daj grosza, a idź sobie. WACŁAW I pół kroku stąd nie zrobię. PAPKIN Idź, bom gotów użyć broni. WACŁAW zawsze z flegmą A ja tylko własnej dłoni. PAPKIN na stronie Cóż za człowiek, u kaduka! Samochcący guza szuka I mnie jeszcze go nagoni. do Wacława Bój się Boga - idź do czarta. WACŁAW Nie, nie pójdę - tu zostanę. PAPKIN A to jakaś ćma uparta! WACŁAW pokazując na sakiewkę Ale patrz no, bratku, co to? PAPKIN Brzęknij tylko. WACŁAW Złoto? PAPKIN Złoto. WACŁAW Będzie twoim. PAPKIN Niech pan siada. WACŁAW Ale darmo nikt nie daje. PAPKIN Wielka prawda! - Cóż wypada, Abym zrobił? Gdyż zostaję W położeniu arcyciasnym: Za procentem moim własnym Trzeba jeździć jak w konkury, A w kieszeni, panie bracie, Albo pustki, albo dziury. WACŁAW Kocham Klarę PAPKIN na stronie Otóż macie! WACŁAW I chcę zostać tu przy Klarze. PAPKIN To źle. WACŁAW chowając sakiewkę Czy źle? PAPKIN zatrzymując mu rękę Niekoniecznie, Ale Cześnik w tym zamiarze Będzie pewnie działać sprzecznie WACŁAW Niechaj nie wie. PAPKIN Jak się dowie? WACŁAW Niech mnie przyjmie. PAPKIN Trudno będzie. WACŁAW brzęcząc złotem Tu początek, koniec w głowie. PAPKIN A jak Cześnik na mnie wsiędzie? WACŁAW Nic nie znaczy. PAPKIN Ba! jak komu. wzruszając głową I dla Klary - komisarza. WACŁAW Jestem Wacław. PAPKIN Syn Rejenta! O dla Boga! I w tym domu! Waszmość obu nas naraża, Oba idziem na praszczęta. Wacław brzęknął sakiewką. Brzęczy pięknie... WACŁAW Miej za dane, Jeśli w służbie tu zostanę. PAPKIN Ha! spróbuję... chce wziąć sakiewkę. WACŁAW odsuwając Później nieco - Lecz pamiętaj, że z mej wieży Szybko kulki na dół lecą - Fiut z wiatrówki - Papkin leży... Gdyby zdradzić chęć go jęła. PAPKIN W skrytym toku tego dzieła Tak postąpię, jak należy, Nie zważając na przymówkę. Ale, Waciu, jak mnie kochasz, Dzisiaj jeszcze spal wiatrówkę. WACŁAW Nie trać czasu. PAPKIN Idę, idę. na stronie Diabeł nadał tryumf taki! Coraz głębiej włażę w biédę. W moim jeńcu mam rywala - Przykro z bliska - gorzej z dala - Tamten zamknie, ten zastrzeli - A bodaj cię diabli wzięli! wracając ode drzwi A sakiewka? WACŁAW Zostać może. PAPKIN W samej rzeczy? WACŁAW Nie inaczej. Papkin wychodzi środkowymi drzwiami SCENA TRZECIA WACŁAW, KLARA KLARA Co wyrabiasz, o mój Boże! Trzeba by mi być w rozpaczy, Żebym tylko czasu miała. WACŁAW Co się stało? co się dzieje? KLARA Jeszcze mi się w oczy śmieje! Ja wiem wszystko, bom słuchała - Chcesz tu zostać. WACŁAW Cóż w tym złego? KLARA Miej rozsądek. WACŁAW Cóż mi z niego? Kiedy już jest dowiedzione, Że rozsądku zwykłą drogą Niezawodnie połączone Losy nasze być nie mogą. Po cóż w dawnej trwać kolei? Dalej żwawo manowcami, Gdzie zadnieje brzask nadziei, Gdzie mniej ciemno jest przed nami! Nie rzucajmy na bok okiem, Bo przepaści pewnie wkoło, Ale w niebo wzniósłszy czoło, Śmiałym naprzód idźmy krokiem. A jeżeli stałość będzie Towarzyszyć w naszym pędzie, Mimo sporu, przeszkód wielu Dojdziem przecie kiedyś celu. KLARA Dobrze mówisz, idźmy śmiało! Prostą drogą zyszczym mało, Przekonałeś, przyjacielu; Lepiej mówisz niż dziś rano, Gdyś ucieczkę z sobą radził. Ale nużby cię poznano? Nużby Papkin ufność zdradził? WACŁAW Nie patrz w przepaść, moja droga, Tu do serca nachyl skronie: Prędko zniknie każda trwoga, Gdy w miłości wzrok utonie. KLARA Zostań zatem w imię Boże, Masz ode mnie pozwolenie. WACŁAW Twoje, Klaro, nie pomoże, Lubo z życiem równie cenię. KLARA I do stryja trafim może, A to wolą Podstoliny. Bo wiedz, iż w tej właśnie chwili Miłość sobie oświadczyli - Ona skromna, raczka spiekła, Ale rączkę mu przyrzekła. Ująć ci ją łatwo będzie, pochlebiając w każdym względzie. Chwal bez miary rozum, cnoty, Piękność, kształtność jej osoby, A czym zechcesz, w naszym domu Tej zostaniesz jeszcze doby. WACŁAW Z komisarza na pisarza! Zły coś pozór stąd wynika! Ależ znowu, wszak się zważa Honor służby u Cześnika. KLARA Biegnę, powiem Podstolinie, Ze ktoś z prośbą tu ją czeka. podając mu rękę Miej nadzieję - złe przeminie - Chwila szczęścia niedaleka. Odchodzi w drzwi prawe. SCENA CZWARTA WACŁAW Przed godziną z trwogi mdleje, Za godzinę - wzorem męstwa. To nie widzi podobieństwa, To ma więcej niż nadzieję. - O płci piękną, luba, droga! Twoja radość, twoje żale To jeziora lekkie fale: Jedna drugą ciągle ściga, Ta się schyla, ta się dźwiga, Ale zawsze w blasku słońca, Zawsze czysta i bez końca! - A my dumni władcy świata, Mimo siebie pochwyceni, Za tym cieniem, co ulata, Całe życie, z chwili w chwilę, Przepędzamy jak motyle. SCENA PIĄTA WACŁAW, PODSTOLINA z drzwi prawych PODSTOLINA Gdzież suplikant? - O cóż prosi? WACŁAW z niskim ukłonem Tu jest natręt. PODSTOLINA Ty młodzianie? WACŁAW jeszcze nachylony Zbyt się winnym może stanie, Iż tak śmiało wzrok podnosi... Ha! PODSTOLINA Co widzę! WACŁAW po krótkim milczeniu Anna! PODSTOLINA Wacław! WACŁAW z pomieszaniem Nie wiem wprawdzie... PODSTOLINA To spotkanie!... WACŁAW Ty więc jesteś Podstoliną? PODSTOLINA Nie wiedziałżeś? WACŁAW jak wprzódy Przed godziną... na stronie Co tu mówić! - z jakiej roli? - PODSTOLINA Nie wiedziałżeś, że podstoli Czepiersiński, mąż mój trzeci, Niech nad duszą Bóg mu świeci, Zaślubiwszy mnie na wiosnę, Już w jesieni leżał w grobie? WACŁAW Tak, tak, przypominam sobie. PODSTOLINA Oddał ducha na mym łonie. WACŁAW roztargniony Oddał? - tak, tak, oddał pewnie. PODSTOLINA Zapłakałam zrazu rzewnie: Nie mieć męża mocno boli; Lecz i smutek w czasie tonie. WACŁAW roztargniony Więc utonął pan Podstoli... PODSTOLINA Któż powiada? WACŁAW Nie powiada? Dobrze. - Zatem odejść muszę. PODSTOLINA zatrzymując go Co on myśli? co on gada? Ty szalejesz, na mą duszę! WACŁAW To być może. PODSTOLINA czule Ja cię zwiążę, Ja cię zamknę, drogi książę. WACŁAW Ach, nie powtórz tego słowa! Patrz, jak wstydem cały płonę Za studenckie przewinienia. Ni tytułu, ni imienia Wacław dalej nie zachowa. Bo te były - PODSTOLINA Cóż? WACŁAW Zmyślone. PODSTOLINA Wszystko? WACŁAW Wszystko, co do joty. PODSTOLINA I nie księciem? WACŁAW Ani trochę. PODSTOLINA Cóż za powód? WACŁAW Myśli płoche, Szał młodości - chęć pustoty - Jednym słowem, coś bez celu Jak to każde głupstwo prawie. PODSTOLINA Ależ miłość twa, Wacławie? WACŁAW na stronie Siedźże teraz w wilczym dole! PODSTOLINA Ten rumieniec na twym czole Jak tłumaczyć? - Ja czekałam, W całej Litwie cię szukałam, Lecz o księciu Radosławie Nikt nie wiedział, nie mógł wiedzieć WACŁAW Byłem... młody... PODSTOLINA powtarzając ironicznie "Byłem młody"? Ale biegły w swojej sztuce. WACŁAW Tego nie wiem. PODSTOLINA Są dowody. WACŁAW A to jakie? PODSTOLINA Twoja zdrada. WACŁAW Żem się zmienił, być to może; Trudnoż kochać nieustannie! Lecz gdy karcić mnie wypada, Cóż przystoi zmiennej Annie? - Nie szukałaś zbyt daleko, Nie czekałaś czas zbyt długi - podstolemu spadło wieko, Już ci Cześnik na usługi, I niech dzisiaj Cześnik ziewnie, Jutro krajczy będzie pewnie. Ja wyrzutów ci nie robię, Owszem, owszem, szczęść ci Boże, Lecz co czynić wolno tobie, Niechże każdy czynić może. Gdym więc zmieniał czucia moje, Szedłem tylko w twoje ślady; I zdradzaliśmy oboje, Lub też wcale nie ma zdrady. PODSTOLINA Jestem wdową, mój Wacławie. WACŁAW Ja żonaty jestem prawie. PODSTOLINA Któż ty jesteś, ty zbyt znany? WACŁAW Wacław Milczek. PODSTOLINA Syn Rejenta?! Tu, w tym domu... WACŁAW kończąc Zabłąkany. PODSTOLINA Jestem trwogą wskróś przejęta - W oczach ciemno - serce bije - Jak cię Cześnik tu odkryje!... Jak rywala pozna w tobie!... WACŁAW Ach, nie znajdzie go już we mnie. PODSTOLINA Nie zapieraj się daremnie: Wszak błagałeś Podstolinę, By do ciebie wyjść raczyła. Czegóż żądasz? WACŁAW Niechaj zginę, Jeśli sam wiem. - Bywaj zdrowa! PODSTOLINA zatrzymując go Zawsze jeszcze dawna głowa! Stój, nie odchodź! WACŁAW na stronie Ach, Papkinie, Wziąłeś, wziąłeś mnie w niewolę! PODSTOLINA Tyś kochany był jedynie; Nad sto książąt ciebie wolę! - Do mych komnat chodź w ukrycie, Tam bezpieczny będziesz, luby, Bo cię broni moje życie, Bo z obrony szuka chluby. SCENA SZÓSTA PODSTOLINA, WACŁAW, KLARA z drzwi prawych WACŁAW ujrzawszy Klarę, boleśnie Ach! KLARA wesoło I cóż? PODSTOLINA To jest... WACŁAW Nic nié ma... KLARA do Podstoliny Czegóż żąda? PODSTOLINA na stronie Co powiedzieć? KLARA na stronie Dobrze idzie - już z nim trzyma. głośno Nie powinnam może wiedzieć? WACŁAW O, dlaczego! PODSTOLINA Wielkiej wagi Jest interes jegomości, Działać trudno bez rozwagi. Zatem, proszę, nie mów słowa, Że o jego wiesz bytności - Później całą rzecz wyłuszczę. WACŁAW cicho do Podstoliny Ja odejdę. PODSTOLINA podobnież Ja nie puszczę. głośno Proszę z sobą waszmość pana! Jego sprawa zawikłana, Muszę przejrzeć dokumenta. do Klary, całując ją w czoło A Klarunia niech pamięta Nie powiadać nic nikomu. KLARA Nikt się w tym nie dowie domu... PODSTOLINA Bo nad miarę nam zaszkodzi; Później powiem, o co chodzi. Odchodzi kiwnąwszy na Wacława, który ze spuszczoną głową odchodzi za nią w drzwi prawe. KLARA sama Śmieszniejszego cóż być może, Jak gdy zwodzić chce zwiedziony! Ach, jak Wacław w swej pokorze Zdał się wzywać jej obrony! Ledwiem, ledwie śmiech wstrzymała. Ale hola, hola, panno! Do tryumfu nie masz prawa; Choć początek dobry miała, Nie wygrana przeto sprawa. SCENA SIÓDMA KLARA, PAPKIN PAPKIN Jak w dezertej Arabiji Złotosiejny wzrok Febowy Niesie skwarem śmierć liliji, Aż nakłoni białej głowy; A zebrana na błękicie Płodorodna kropla rosy Wraca zwiędłej nowe życie I unosi pod niebiosy - Równo-władna, równo-czynna Prezencyja twoja miła, Starościanko miodopłynna, z ukłonem Dla twojego sługi była. Jużem bliski był zwiędnienia, Gdy twe oko wszystko zmienia. Oby kiedyś dały bogi, Abym niosąc odwet drogi, Nim czas raźniej machnie kosą, Był twym żarem, był twą rosą. Ukłon głęboki. KLARA ironicznie całą tę scenę, oddając niski ukłoń Równie z rytmu jak z oręża Tak sławnego dostać męża Jest zaszczytem białogłowy; Ale każdy dziś młodzieniec Miłosnymi, czczymi słowy Zwykł przeplatać ślubny wieniec, Trudno zawsze dawać wiarę. PAPKIN Czyż nie wierzyć, wielkie nieba! Że się kocha piękną Klarę? Czyliż na to przysiąg trzeba? KLARA Że się kocha - nie potrzeba; A że zawsze równie będzie I przysięga nic nie znaczy. PAPKIN Ach, na serca mego grzędzie Niech twe ziarnko bujać raczy: A zadatek ten twój mały Puści korzeń wiecznotrwały. KLARA W dawnych czasach rycerz prawy, Lubo zdobion wieńcem sławy, Lubo staczał krwawe boje, Nim oświadczył miłość swoję - Ku czci drogiej swej kochanki W turniejowe wjeżdżał szranki, Tam na kopią dzielnie gonił, Po dziesięciu zsadzał z koni, I dopiero gdy się skłonił Wziąć nagrodę z lubej dłoni, Błagał, aby sercu miła Kochać mu się pozwoliła - By mu wolno pod jej barwą Kruszyć kopie, miecze ścierać, Dla niej tylko żyć, umierać! PAPKIN Z tego stroju i z tej broni Marsowego znać piastuna, Co w rycerskiej zbiegł pogoni Od bieguna do bieguna. Oby moja Artemiza, Światu groźne to żelazo, Krwią jak gąbka napęczniałe, Przemówiło choć tą razą Wam na wiarę, mnie na chwałę - z coraz większym zapałem Gdzie na skale gród kamienny, Gdzie działami mur brzemienny, Gdzie bagnetów ostre wały, Gdzie sklepienie z dzid i szabli - Tam był Papkin - lew zuchwały! Strzelec boski! - rębacz diabli! Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła - Tu bezbronny pardon woła, Tu dziewica ręce łamie, Matka płacze, dziecię kwili, Ale spada moje ramię: Ci, co żywi, już nie żyli. Klara parska śmiechem. przebacz zapał zgrozo-krwawy Rycerskiego uniesienia, Ale widzisz: dość mam sławy, Brak mi tylko pozwolenia, Bym w fortunnych stanął rzędzie, Których celem Klara będzie. KLARA Więc zezwalam. PAPKIN klękając Przyjmij śluby... KLARA Hola! Teraz lata próby, W nich dowody posłuszeństwa, Wytrwałości i śmiałości. PAPKIN O królowo wszechpiękności! Ornamencie człowieczeństwa! Powiedz: "W ogień skocz, Papkinie" - A twój Papkin w ogniu zginie. Wstaje. KLARA Nie tak srogie me żądanie; Klejnot rycerskiego stanu Pastwą ognia nie zostanie. Lecz powtarzam waszmość panu: Posłuszeństwa, wytrwałości I śmiałości żądam próby. PAPKIN W każdej znajdę powód chluby. KLARA Posłuszeństwa chcąc dać miarę Milczeć trzeba sześć miesięcy. PAPKIN Nic nie gadać? KLARA Tak - nic więcéj. Wytrwałości zaś dam wiarę, Gdy o chlebie i o wodzie... PAPKIN Tylko, przebóg, niezbyt długo. KLARA Rok i dni sześć. PAPKIN boleśnie Jestem w grobie... z ukłonem Ale zawsze twoim sługą. KLARA Zaś śmiałości - w tym sposobie Da mi dowód, kto dać zechce: W oddalonej stąd krainie Jadowity potwór słynie, Najmężniejszym trwogą bywa, Krokodylem się nazywa. Niech go schwyci i przystawi, Moje oko nim zabawi; Bom ciekawa jest nad miarę Widzieć żywą tę poczwarę. To jest wolą niewzruszoną - A kto spełni, co ja każę, Ten powiedzie przed ołtarze, Tego tylko będę żoną. Ukłoniwszy się, odchodzi w drzwi prawe SCENA ÓSMA PAPKIN po długim milczeniu Krrrokodyla! ironicznie Tylko tyle! Co za koncept, u kaduka! Pannom w głowie krokodyle, Bo dziś każda zgrozy szuka. To dziś modne, wdzięczne, ładne, Co zabójcze, co szkaradne! - Dawniej młoda panieneczka Mile rzekła kochankowi: "Daj mi, luby, kanareczka" - A dziś każda swemu powié: "Jeśli nie chcesz mojej zguby, Krrokodyla daj mi luby!" po krótkim milczeniu Post, milczenie - wszystko fraszka, Straży przy mnie nie postawi. - Ale potwór nie igraszka, Czart, nie Papkin go przystawi. Idzie ku drzwiom prawym i spotyka się z wybiegającym Wacławem Ha! WACŁAW Co? PAPKIN Nic. WACŁAW rzucając mu sakiewkę Masz - milcz, bo wiesz! PAPKIN chwytając sakiewkę Wiem. Wacław odchodzi. Po krótkim milczeniu Wiem? - Nic nie wiem! - Czy zostaje, Czy odchodzi, za co daje, Nie wiem wcale. - Wiem, że złoto, Wiem, że dając zrobił ładnie, Ale nie wiem, od Cześnika Czy mi na kark co nie spadnie. - Wiem, jak zdradzę zalotnika, Że z wiatrówki dmuchnąć gotów, Ale nie wiem, nie wiem wcale, Czy na końcu z tych obrotów Od Cześnika łeb ocalę. - Wiem i nie wiem - sprawa diabla: Tutaj kulka, a tu szabla - Jednak dobrze rzekł pan Benet: podrzucając sakiewkę Beatus, qui tenet SCENA DZIEWIĄTA PAPKIN, CZEŚNIK z drzwi środkowych CZEŚNIK Winszuj, waszmość, mi sukcesu! Dzisiaj moje zrękowiny: Już finalnie, bez regresu Słowom dostał Podstoliny. PAPKIN Ja wiem, jak to przyszło drogo: Wszak ci moją to robotą. CZEŚNIK O! waściną! - Patrzcie no go! Mnie się waszeć pytaj o to. oglądnowszy się Tak mi się tam w dobrą chwilę Nawinęła snadnie, mile, Dała zezek, umizg taki, Żem posunął w koperczaki. - Ona daléj w ceregiele - Ni siak, ni tak, tędy, siędy, A ja sobie coraz bliżej, śród chychotek, śród gawędy Bliżej... bliżej... cmok! nareszcie - dobrodusznie A! zrobiłem wstyd niewieście; Jak alkiermes wskróś spłonęła - Mnie konfuzja ogarnęła - Tak że wziąwszy za pas nogi, Chciałem drapnąć za trzy progi. - Wtedy ona, mocium panie, Zawołała: "Stój, Macieju - Niech się twoja wola stanie, Ja przyjmuję ją w pokorze - Masz ten pierścień - szczęść nam Boże!" PAPKIN Daj go kaci! wielka sztuka! CZEŚNIK w złości Z rewerencją, u kaduka, Bo... Wskazuje drzwi. PAPKIN A zawsześ w gniewie skory. Jakie by to były spory, Gdybym nie miał krwi zimniejszej - Ale mówmy o ważniejszej Teraz rzeczy. CZEŚNIK Ja tak radzę. PAPKIN Ów młodzieniec od Rejenta, Co mnie długo popamięta, Bardzo prosi, czy nie może Przy waszmości zostać dworze. Zdatny, zwinny, wierny będzie, Lecz co z tego? tajemnie Mówią wszędzie, że za kołnierz nie wyleje. CZEŚNIK Nie wyleje czy wyleje - Miejsca u mnie nie zagrzeje: Bo nie będę z ziemi zbierał, Co Milczkowi z nosa spadnie... Chyba gdyby się opierał, Chciał zatrzymać samowładnie, Wtedy przyjmę na przekorę. Będziesz mógł to poznać snadnie, Bo imprezę inną biorę: Za dzisiejszą mą swawolę I że w murze gdzieś tam dziura, Gotów pieniać mnie szlachciura - Więc krzyżową skończyć wolę, Pójdziesz wyzwać, mocium panie; Circa quartam niech mi stanie U trzech kopców w Czarnym Lesie, do siebie Jak mu utnę jedno ucho, A czej z drugim się wyniesie! PAPKIN Lepiej pisać. CZEŚNIK A, broń Boże! Tam objaśnień, tam namowy, Tam potrzeba tęgiej głowy. PAPKIN Muszę przyznać się waszmości: Od ostatniej mej słabości Tak zgłupiałem! CZEŚNIK To być może. PAPKIN Zatem... CZEŚNIK Wykręt nie pomoże. PAPKIN Miejże, człeku, Boga w duszy, Nie wysyłaj nieboraka; Nim mu w lesie utniesz uszy, Mnie tam spotka hańba jaka - Wszakżeś mówił dzisiaj ˇrano: "Miłe mi jest jeszcze życie, Gotów otruć, zabić skrycie". CZEŚNIK Skrycie - nie, na boskim świecie! PAPKIN niekontent Ej tam, co tam! CZEŚNIK Tać ci przecie Mnie pod nosem łba nie utnie. PAPKIN Diabeł nie śpi. CZEŚNIK Bałamutnie! PAPKIN pokazując powieszenie A nużby mnie... CZEŚNIK grożąc Niech spróbuje! Taką bym mu kurtę skroił! PAPKIN Diabliż mi tam po tej kurcie, Jak zadyndam gdzie na furcie. CZEŚNIK głaszcząc go Wiesz co, Papciu - spraw się ładnie, A w kieszonkę grubo wpadnie. Całuje go w czoło i odchodzi w drzwi lewe, Papkin, ze skrzywioną twarzą i kiwając głową, w drzwi środkowe. |