ďťż

014

Lemur zaprasza

Wstecz / Spis treści / Dalej
ROZDZIAŁ SZESNASTY: WIDOK Z POBOCZA DROGI
Potrzebowałem wielu tygodni rozważań, aby dojść do siebie po tej wyczerpującej podróży wzdłuż Międzystanu. Określenie “wzdłuż Międzystanu" jest tylko częściowo prawidłowe. Musiałem poczynić zwrot, w przeciwnym kierunku, aby osiągnąć mój cel.
“Dojść do siebie" także jest tu nieprawidłowe. Nie doszedłem do siebie w pełni i nigdy już nie dojdę. Zmiana, jaka we mnie zaszła, jest stała. Nie mam pojęcia, jak wielu innych ludzi miało takie same doświadczenia i powróciło, aby o nich opowiedzieć. Każde takie doniesienie zostało zapewne podkoloryzowane zarówno przez nich samych, jak i cywilizację oraz wiek, w jakim miało miejsce. Tak też było ze mną. Słowa i synteza analityczna są niedostatecznym środkiem, aby w prawidłowy sposób oddać znaczenie oraz ważność takiego doznania.
Podstawa – ta brakująca Podstawa – była teraz dla mnie Znanym. Nie przekonaniem, nadzieją czy wiarą; nie rozumieniem intuicyjnym czy emocjonalnym – ale Znanymi na trwałe zakorzenionymi w moim umyśle - świadomości. Tak naprawdę to były tam przez cały czas, ale mnie nie udawało się rozpoznać wielu wzorów dowodu na to, czym były. Akceptacja nie jest tym samym co Poznanie.
A więc... Znana Podstawa. Fizyczny wszechświat, wliczając w to całość rodzaju ludzkiego jest zachodzącym bezustannie procesem twórczym. Istotnie istnieje Stwórca. Jednakże odpowiedzi na pytanie, kim lub czym jest ten Stwórca szukać należy poza Emiterem i Szczeliną, a tam jeszcze nie byłem. Tak więc tej części nie wiem. Jeszcze nie. Wszystko, na czym się opieram, to przytłaczające doznanie w pobliżu Emitera oraz ewoluujący bez przerwy proces twórczy zachodzący zarówno na tym świecie jak i we mnie samym. Tyle postrzegam moim Odmiennym Spojrzeniem.
Ludzki umyśl-świadomość od wieków spekuluje co do tego, jaki jest ten nasz Twórca. Nie byłem w stanie się w to zaangażować z powodów, które teraz są już dla mnie zrozumiałe. Ponieważ bez przerwy stosujemy etykietkę “boga" na tysiące najprzeróżniejszych sposobów, opierałem się wszelkim próbom identyfikacji w jakiejkolwiek formie opisowej. Przejaskrawienia i nieporozumienia byłyby zbyt duże. Teraz wiem, dlaczego się przed tym opierałem. To samo stosuje się do słowa “duchowy" i wielu innych powszechnie używanych terminów.
Poniższe podpunkty są dla mnie Znanymi:
Nasz Stwórca:
• jest poza naszym zrozumieniem tak długo, jak długo pozostajemy istotami ludzkimi
• jest projektantem zachodzącego bez chwili przerwy procesu, którego jesteśmy częścią
• posiada cel dla pewnego działania, cel ten wykracza jednak poza naszą zdolność pojmowania
• w miarę potrzeb dokonuje w tym procesie zmian i przestrojeń
• ustanawia proste prawa mające zastosowanie dla wszystkich i wszystkiego
• nie żąda czci boskiej, adoracji czy rozpoznania
• nie karze za “zło" i “grzeszne uczynki"
• nie nakłada na naszą aktywność życiową żadnych ograniczeń
Pragnienie powrotu z darami jest integralną częścią zamysłu.
Jednakże, co najważniejsze, uświadomiłem sobie, że żadne słowa, jakie mógłbym napisać czy wypowiedzieć, żadna muzyka, jaką mógłbym skomponować, nie będzie w stanie przekazać w pełni takiej Wiedzy innemu umysłowi ludzkiemu. Jako przekonanie mogłoby to być możliwe, ale w żadnym wypadku jako Znane. To ostatnie może zaistnieć jedynie poprzez bezpośrednie doznanie. Kwestią zaś zasadniczą stało się pytanie, w jaki sposób to umożliwić.
Potem uświadomiłem sobie, że taki proces transferu był w dwóch trzecich gotowy – osiągalny i funkcjonujący w obrębie systemu nauczania, jaki powstał w naszym Instytucie.
Najpierw jednak musiałem się upewnić co do potrzeby pomocy w takim transferze u innych. Przypomniałem sobie moje spotkanie z bezimienną, olbrzymią istotą w pobliżu Szczeliny. Powiedziano mi wtedy, że byłem niekompletny. Byłem zbyt “mały". Nie było “wystarczająco" mnie. I nie wiedziałem niczego o “darach", jakie miały mi towarzyszyć podczas przejścia przez Szczelinę.
Przypomniałem sobie także cywilizację ludzką sprzed tysięcy lat, jaką odwiedziłem wcześniej. Społeczeństwo to liczyło niewiele więcej ponad milion osób; otrzymali Sygnał i przygotowywali się właśnie do odejścia jako kompletna całość. Przypomniałem sobie też niespodziewane “migotanie" – zniknięcie setek tysięcy zgromadzonych istot ludzkich nie będących już w stanie fizycznym, w pobliskich i połączonych razem grupach Ja-Tam. Na koniec przypomniałem sobie wizytę, jaką poczyniłem kilka lat temu, kiedy to udałem się jakieś tysiąc pięćset lat w przyszłość do cywilizacji niefizycznych istot ludzkich, której byłem częścią. Oni – albo raczej my – znajdowaliśmy się tuż przed odejściem jako zunifikowana całość. Moja wizyta była pewną formą zakończenia, na które oczekiwali, a czego wtedy nie rozumiałem.
Teraz to rozumiem. Rozumiem także, co znaczyło “mały", dlaczego byłem “niekompletny" i czym były “dary". Wiem, dlaczego uwikłany zostałem w proces “odzyskiwania" tych, którzy opuścili ciało fizyczne. No i rozumiem wreszcie potrzebę dzielenia się moimi doświadczeniami z innymi poprzez pisanie książek i artykułów, dlaczego włożyłem wszystkie swoje fizyczne dobra i lata osobistych wysiłków w rozwój nauczania, tak aby i inni mogli osiągnąć stany świadomości podobne moim. Nie było to zaspokojenie ego; nie pragnąłem zostać jakimś guru czy “przywódcą duchowym". Nie chodziło też o rozgłos – moje inne formy działalności już o to zadbały. Nie był to ślepy traf – wszak zrobiłem dostatecznie wiele jeszcze przed moim pierwszym OBE. Nie działo się to także z powodu wielu moich osobowości w moim Ja-Tam. Pojedynczo były one tak samo nieświadome jak ja. Były po prostu częścią mozaiki.
Chodziło o Podstawę; zbiór i ujednolicenie “części", nie tylko tych zabłąkanych i brakujących w moim własnym Ja-Tam, ale także części całych grupy Ja-Tam, z którymi byłem związany. Nie mam pojęcia, jak wielu innych jest w takiej grupie. Być może tysiące lub setki tysięcy.
Dlaczego istnieje więc potrzeba takiego całkowitego ujednolicenia? Po to, abyśmy mogli stać się prawdziwą Jednością. Kompletną, łącznie z niezliczoną ilością darów doświadczeń i miłości. Wtedy jako całość możemy przejść przez Szczelinę.
A co potem? Na to niestety odpowiedź nie jest jeszcze znana.
Odejście z tej Ziemi najwyraźniej przewidziane jest na trzydziesty piąty wiek. Ale nie możemy odejść, dopóki nie zbierzemy z powrotem wszystkich części każdego Ja-Tam w naszej grupie – a jest to olbrzymie zadanie. Jeżeli zajdzie więc taka konieczność, będziemy wyruszać w misjach ratowniczych, kiedy części nas opuszczą stan fizyczny oszołomione i niepewne, lub kiedy wypadną przez pęknięcie w systemie przekonań, który przez tak długi czas trzymał je niczym w pułapce.
Moja rola, jak teraz widzę, sprowadzała się do uprzystępnienia. Podstawa musiała zostać włączona do naszej działalności i systemów nauczania. Byłem nieświadomy, ku czemu się właściwie kierujemy. Byłem także nieświadomy prawdopodobieństwa, że w naszych metodach i technikach służących poprawie ludzkiej świadomości znajduje się pewien rodzaj Sygnału, który mógł pobudzić i przyciągnąć tych, którzy poprzez swoje własne Ja-Tam związani są w obrębie naszej grupy. Często zastanawiałem się, ile osób z tysięcy, które uczestniczyły w naszych programach, należą do naszej konkretnej grupy. Nie ma sposobu, aby się tego dowiedzieć. Jeszcze nie.
Przez przeszło piętnaście lat nasze programy dostarczały praktycznej wiedzy o ludzkiej świadomości aż po sam skraj czasoprzestrzeni. Krok poza tę granicę, aby rozpocząć gromadzenie wiedzy o Podstawie, rzeczywiście był ostatecznym wyzwaniem. Problem polegał na tym, w jaki sposób dokonać tego jasno i przejrzyście, tak aby Podstawa stała się Znanym, zamiast jedynie przekonaniem. Mogło się to stać wyłącznie poprzez osobiste doświadczenie.
Musiałem zacząć ze Znanymi. To, co nazwałem rampami wjazdowymi do Międzystanu, jest fizyczną śmiercią, tak jak postrzegana jest ona przez większość Ludzkich Umysłów. Rampy te prowadzą poza skraj mapy Znanego, a znaki drogowe są sprzeczne.
Kulturowo wiemy obecnie bardzo mało o samej śmierci i o tym, co istnieje poza nią. Możemy wierzyć w różne przesłanki i obietnice, nie jest to jednak Wiedza. Jedyną rzeczą, jaką wiemy na pewno, jest fakt, iż śmierć fizyczna czeka każdego z nas. Prędzej czy później dotknie ona także wszystkich z naszego otoczenia. Jest to jednak wszystko, co na ten temat wiemy i stąd rodzi się strach.
Należy tu dodać, że dosłownie cała nasza wiedza i badania naukowe skoncentrowane są na sprawach materii fizycznej i czasoprzestrzeni. Naszym nienasyconym pragnieniem jest poznanie wszystkiego o Tutaj bez żadnych wyjątków czy przeoczeń. Korzenie tego impulsu sięgają aż do walki człowieka o przetrwanie we wrogim mu środowisku, kiedy to głównym popędem była dyrektywa przetrwania. Ten fundamentalny motyw jest wciąż obecny, nawet jeżeli jest mocno zawoalowany.
Jeżeli chodzi o samą śmierć fizyczną, to nasze nauki mogą nam dostarczyć jedynie takiego podejścia, które w jakiś sposób związane jest z materią fizyczną. Szczególnie celujemy w systemach pomiaru Czegoś. Jeżeli nie ma elektrycznego sygnału mózgu, nie występują reakcje chemiczne, nie widzimy ruchu – wtedy nie mamy Niczego. Stąd śmierć równa się Niczemu. A jeżeli zapytacie, czy po zaniknięciu reakcji elektrochemicznych Ludzki Umysł znika, zupełnie jak pole magnetyczne dookoła elektromagnesu po wyłączeniu prądu, prawie zawsze otrzymacie odpowiedź pozytywną. Ale przecież – możecie upierać się dalej – takie pola magnetyczne nie znikają tak naprawdę, ponieważ pozostawiają możliwe do zmierzenia ślady na lub w pobliżu jakiejś czułej materii. Co więc z umysłem? Oczywiście – pada naukowa odpowiedź – z ludźmi dzieje się podobnie; żyją przecież w pamięci swoich bliskich lub w fizycznych przedmiotach, które wytworzyli bądź przyczynili się do ich wytworzenia – w książkach, dziełach sztuki, budynkach itp. To jednak już wszystko.
Łatwo zrozumieć, dlaczego tak wielu naukowców i lekarzy jest w swoich wystąpieniach publicznych nihili-stami bądź ateistami. Lecz nawet pomimo tego wielu zmuszonych jest do wyrażania przekonaniowego wizerunku przetrwania, skutkiem nacisku kulturowego czy ukrytych nadziei bądź win. Co więcej, pracownicy naukowi i lekarze są mimowolnymi uczestnikami drapieżnego procesu mającego miejsce w Ziemskim Systemie Życia. Jako tacy są więc oni tak samo jak inni skłonni do dopasowywania danych tak, aby odpowiadały one ich potrzebom. Niemniej jednak część naszych największych naukowców doszła już do wniosku, iż jesteśmy czymś więcej aniżeli jedynie ciałami fizycznymi lub przynajmniej zrozumieli, że nasz umysł jest czymś więcej niż jedynie zdolnością wytwórczą naszego mózgu.
Znakomita większość naszej wiedzy naukowej nie jest w najmniejszym bodaj stopniu związana z próbami przekształcenia Niczego w Coś, tak więc z bólem serca musimy odłożyć to na bok. Wszelkie wysiłki współczesnej nauki prawie w całości nakierowane są na Ziemski System Życia i fizyczną czasoprzestrzeń, a do zastosowania na tym obszarze jest bardzo mało. Przez tysiące lat księża i kapłani próbowali przekonać nas do wiary w dalszą egzystencję po śmierci. Zwolennikom stanu Poznania w ramach pomocy wypracowano ogromną ilość technik, ale bardzo niewielu z nich, o ile w ogóle ktoś mógł poszczycić się jako takim sukcesem.
Powracamy więc do osobistego doznania. Gdyby można przekroczyć tę granicę, zbadać ten tak zwany obszar Nicości i powrócić, a także opisać go jasnymi terminami nie skażonymi systemami przekonań, to w odpowiednim czasie doprowadziłoby to do ogólnoświatowego Poznania i w konsekwencji do wyeliminowania strachu. Lecz na razie nie wiemy, jak tego dokonać.
Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że już to robimy – i po prostu nie pamiętamy tego.
Gdybym bez żadnych wątpliwości wiedział, czym będę i co będę robił po śmierci, zmieniłoby to mnie w sposób radykalny. Przeżyłbym moje życie fizyczne w całej jego pełni, bez czających się za każdą sekundą cieni, cieni które mówią: jeden fałszywy ruch i twój czas się skończy! Gdybyśmy wiedzieli, że każdy z nas ma prawo odejścia, kiedy jesteśmy pewni, iż nasza fizyczna przyszłość nie ma już dla nas żadnego powabu, to jakże zmieniłoby to nasze życie! Gdybyśmy mieli pewność, że – bez względu na to, co się stanie – możemy przedłużyć nasze więzy miłości poza Ziemski System Życia i czasoprzestrzeń – gdybyśmy byli pewni, że kiedy nasi ukochani odejdą, my bez żadnych wątpliwości wiedzielibyśmy, gdzie możemy ich odnaleźć – jaką cudowną wolność uzyskalibyśmy w ten sposób!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza