ďťż

022

Lemur zaprasza

Wstecz / Spis treści / Dalej
SESJA 37: DLACZEGO LECZYMY?

1. Zamknij oczy. Zwróć je w górę pod kątem ok. 20 stopni w kierunku linii
brwi.


2. Etapy 2a,3a, 3b i 3c nie są obowiązkowe. Powoli zacznij liczyć w myśli
od 10 do 1. Powtarzaj jedną liczbę co sekundę.


a. Rozpoczynając od skóry pokrywającej czaszkę, a kończąc na palcach
twoich stóp, skoncentruj świadomość na poszczególnych częściach ciała, kolejno
je rozluźniając.


3. Gdy doliczysz do 1, stwórz i zatrzymaj w wyobraźni obraz siebie jako
osoby pełnej energii, młodej zdrowej i atrakcyjnej.


a. Zadaj sobie w wyobraźni pytanie: “Dlaczego mam tą dolegliwość fizyczną?".
Następnie pozwól, aby myśli dowolnie wędrowały.


b. Gdy zaczniesz myśleć intensywnie na temat jakiejś konkretnej osoby,
wyobraź sobie tą osobę.


c. Wyobraź sobie, że wzajemnie sobie przebaczacie. Wyobraź sobie, że
ściskacie się lub podajecie sobie ręce, kiwacie głowami na znak wzajemnej
zgody. Miej dobre samopoczucie po tym wyobrażeniu.


4. Powtórz w myśli: “Moje ciało i umysł są zawsze w doskonałym zdrowiu".


5. Potem powiedz w myśli: “Teraz policzę od 1 do 5. Gdy doliczę do 5,
otworzę oczy, poczuję się doskonale, w doskonałym zdrowiu, lepiej niż poprzednio".


6. Rozpocznij liczenie. Gdy doliczysz do 3, powtórz w myśli: “Gdy doliczę
do 5, otworzę oczy, poczuję się doskonale, w doskonałym zdrowiu, lepiej niż
poprzednio".


7. Na 5 otwórz oczy i jeszcze raz powtórz w myśli: “Jestem całkowicie
przebudzony, czuję się doskonale, w doskonałym zdrowiu, lepiej niż poprzednio".



Pewien lekarz medycyny stwierdził: “Intuicyjnie wierzę, że od momentu, w którym zaczynamy żyć, świadomi jesteśmy istoty oddziaływań leczniczych w tym sensie, iż nie polegają one na mechanicznym przeciwdziałaniu chorobie... Typowym tego przykładem jest tak zwane samoistne ustąpienie nieuleczalnego nowotworu. Tego rodzaju samoistne wydarzenie nazwałbym raczej twórczym samouleczeniem lub ciężko wypracowanym cudem".


Nasze opinie, doktorze, są w tym miejscu zbieżne. Autorem tych stów jest doktor medycyny Bernard S. Siegel, który wraz z żoną Barbarą napisał “Duchowe aspekty sztuki leczenia" (“Spirituał Aspects of the Healing Arts") dla czasopisma “The American Theosophist".Nieco później dr Siegel napisał książkę “Miłość, medycyna i cuda" (“Love, Medicine and Mirades"), która przez długi czas utrzymywała się na liście bestsellerów. Prowadząc własną prywatną praktykę chirurgiczną i pracując jako adiunkt na Wydziale Medycznym Uniwersytetu w Yale, zapoczątkował w roku 1978 terapię grupową “wyjątkowych pacjentów chorych na raka", wykorzystującą wyobrażenia i rysunki chorych. Jest on przekonany, że lekarz nie powinien być tylko leczącym “mechanikiem". Widzi go także Jako nauczyciela pomagającego chorym przyjąć odpowiedzialność za własne problemy i współuczestniczyć w procesie leczenia.


I znów myślimy podobnie, doktorze. Ale powinniśmy pójść znacznie dalej.


Dlaczego informacja, że nasz umysł może równie dobrze wpędzić nas w chorobę jak i z niej wyprowadzić, ma być czymś zaskakującym?


Czy nie powinniśmy się uczyć tego wraz z podstawami czytania, pisania i rachunków?


Tak, oczywiście powinniśmy uczyć nasze dzieci podzielić dziewięć cukierków pomiędzy trójkę maluchów. Ale powinniśmy także uczyć je jak wnikać w świat wyobraźni, by dokonać korekt w świecie fizycznym – na przykład, jak uwolnić się od bólu brzucha po zjedzeniu zbyt wielu cukierków.


CZY W LECZENIU INNYCH JEST COŚ ZŁEGO?

Niektórzy mają obiekcje wobec tego typu leczniczych oddziaływań na innych ludzi, zarzucając im nieuprawnione wkraczanie w cudzą prywatność. Oskarża się też ludzi praktykujących metodę Silvy o uniemożliwienie innym wypracowania sobie własnej karmy (kosmiczna, boska zasada sprawiedliwości). Albo sądzą, że Bóg nie życzy sobie naszych interwencji.


W moim przekonaniu, wszyscy Jesteśmy wzajemnie za siebie odpowiedzialni. Jeżeli uświadamiamy sobie, że ktoś ma problem, który utrudnia mu wypełnienie jego obowiązków na tym padole, naszym obowiązkiem jest uwolnić go od tego problemu, niezależnie od tego czy świadom jest naszych działań czy nie.


Jeżeli chodzi o karmę, to w moim przekonaniu odnosi się ona do zła, które wyrządzamy w życiu i kary, którą za nie ponosimy. Wiele wschodnich filozofii poucza, że karma przenosi się z jednego wcielenia w następne. Ja wierzę, że kara ma sens tylko wtedy, kiedy wiemy, (lub zostanie nam uświadomione) jakie zło wyrządziliśmy. Celem jej powinno być umożliwienie nam poprawy i nauczanie nas jak unikać popełniania tych samych błędów. Kara za wykroczenia, których nie jesteśmy świadomi, nie ma sensu i pozostaje bez wpływu. W metodzie Silvy usiłuję uświadomić ludziom zależność przyczynowo-skutkową pomiędzy ich myśleniem i tym, co spotyka ich w życiu tak, aby zrozumieli co muszą zmienić dla osiągnięcia doskonałego zdrowia, pomyślności i szczęścia.


Jeżeli zaś chodzi o ingerowanie w wyroki Boże, to twierdzę, że gdyby Bóg nie chciał byśmy działali, to wszelkie nasze działania i wysiłki pozostałyby bezskuteczne. Ale tak nie Jest. Zatem, możliwość, że Bóg nie życzy sobie naszych interwencji nie zwalnia nas z powinności prób przeciwdziałania problemom.


Potrzebujemy wzajemnej pomocy. Nawet żyjące według praw dżungli zwierzęta przychodzą sobie z pomocą. My mamy pogotowia ratunkowe, ostre dyżury, szpitale, pielęgniarki, personel pomocniczy i lekarski, specjalistów i uzdrawiaczy wszelkiego rodzaju, włącznie z tymi, których oddziaływania lecznicze mają charakter duchowy. Mój punkt widzenia jest następujący: rozwinięcie ukrytych w każdym człowieku zdolności do mentalnych oddziaływań leczniczych i używanie ich kiedy tylko zachodzi potrzeba. Jest naszą powinnością. Wierzę, że nasza obecność na Ziemi ma swój cel: pomagać w ciągłości tworzenia.


ROLA LUDZKOŚCI W TWORZENIU

Jeżeli mamy pomagać w tworzeniu, nie wolno nam niszczyć. Mamy stanowić część rozwiązania, a nie problemu. Musimy pouczać, że tworzenie jest dobrem, a niszczenie złem. Gdyby misją naszą było niszczenie tej planety, formuła ta uległaby odwróceniu. W dobre samopoczucie wprawiałoby nas obalenie i wysadzenie w powietrze wszystkiego dookoła, a wznoszenie, ulepszanie i wynalazczość byłyby źródłem przygnębienia.


Powiedziano, że stworzono nas na obraz i podobieństwo Boże. Przecież nasz Stwórca na pewno nie ma dala o dwóch rękach i dwóch nogach. Nie jesteśmy zatem Jego fizycznym wizerunkiem. Jesteśmy odbiciem Jego wizerunku umysłowego i duchowego. By kontynuować tworzenie, jako współtwórcze narzędzia Boga, musimy zachować kontakt z Przełożonym. Robotnicy na placu budowy, którzy nie potrafią wczuć się w intencje majstra i jego przełożonych, wkrótce zaczynają pracować wbrew nim.


Przeżycie ludzkości zależy od zachowania naszego kontaktu z Bogiem – i to nie przez nasze dało, lecz umysł. Musimy nauczyć się pełnego wykorzystywania danych nam przez Boga umysłów.


Umysł Jest czującym narzędziem ludzkiej inteligencji. Wiemy, że może ona funkcjonować w fizycznym oddaleniu od mózgu, a świadomość nasza nie jest ograniczona barierami czasu i przestrzeni.


Kiedy odwracamy naszą świadomość od wymiarów fizycznych i zwracamy ją ku wymiarom duchowym – wchodzimy w kontakt ze Stwórcą, Wyłączając świat zewnętrzny – przez zamknięcie oczu, rozproszenie wzroku, medytację, zwrócenie się “ku wnętrzu" uaktywniamy nasze “połączenie" z Bogiem. Stajemy się natchnieni przez Stwórcę. Mamy rację. Możemy trafnie przewidywać. Możemy nawet przepowiadać przyszłość. Możemy leczyć. Możemy uczynić świat lepszym miejscem do życia.


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza