ďťż
Lemur zaprasza
/ Spis Treści / Pamiętając Następnego ranka przenikliwy krzyk sokoła gwałtownie wyrwał mnie ze snu. Przez chwilę nasłuchiwałem uważnie, wyobrażając sobie jego lot. Krzyknął raz jeszcze i zamilkł. Usiadłem i wyjrzałem przez poły namiotu; dzień był pochmurny, ale ciepły, lekki wiatr poruszał wierzchołkami drzew. Wyjąłem cienki bandaż z plecaka i starannie owinąłem nim kostkę. Poruszyłem ostrożnie stopą i nie poczułem zbyt wielkiego bólu. Wyczołgałem się z namiotu i stanąłem. Po chwili spróbowałem przenieść ciężar ciała na chorą nogę i postawiłem pierwszy, niepewny krok. Kostka była obolała, ale kiedy szedłem ostrożnie, wszystko było w porządku. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście pomogło leczenie Mai, czy też uraz nie był taki znów poważny? Teraz nie sposób było to rozstrzygnąć. Wyciągnąłem z plecaka czyste ubranie, zebrałem brudne naczynia z kolacji i powoli, żeby nie zrobić nieostrożnego ruchu czy kroku, pokuśtykałem w stronę strumienia. Znalazłem miejsce, z którego nie byłem widoczny, rozebrałem się i wszedłem do wody. Była zimna i orzeźwiająca. Leżałem w niej, nie myśląc o niczym, starając się nie zwracać uwagi na niepokój, który znów pojawił się w moim ciele. Obserwowałem wielobarwne liście nad głową. Nagle zaczął mi się przypominać sen, który miałem tej nocy. Siedziałem w nim na skale... coś się działo... Był tam Wil... i inni. Niejasno pamiętałem błękitny i bursztynowy blask. Przez chwilę jeszcze walczyłem ze sobą, ale nie mogłem sobie przypomnieć niczego więcej. Kiedy sięgałem po mydło, spostrzegłem nagle, że drzewa i krzewy wokół mnie stały się większe i wyraźniejsze. To, że przypominałem sobie sen, w jakiś sposób podniosło moją energię. Czułem się teraz lżejszy niż normalnie. W pośpiechu wypłukałem naczynia, a kiedy kończyłem, zauważyłem, że wielki głaz na brzegu dziwnie przypomina skałę z mojego snu. Wstałem i przyjrzałem mu się z bliska. Był płaski, szeroki na kilka metrów; tak... dokładnie odpowiadał obrazowi ze snu. W kilka minut ubrałem się, złożyłem namiot, spakowałem wszystkie rzeczy i ukryłem je pod suchymi gałęziami. Potem wróciłem nad strumień i usiadłem na tym kamieniu, usiłując przypomnieć sobie błękitny i bursztynowy blask oraz dokładnie określić miejsce, gdzie w moim śnie stał Wil na lewo, trochę za mną. W tym momencie w moich myślach pojawił się wyraźny obraz jego twarzy, jak zdjęcie, portret. Starając się jak najdokładniej zapamiętać każdy szczegół, próbowałem w wyobraźni otoczyć go tym dziwnym blaskiem. W kilka sekund później poczułem jakby pociągnięcie w splocie słonecznym i zacząłem wirować w feerii barw. Kiedy się zatrzymałem, znajdowałem się w emanującej bladym błękitem przestrzeni, a obok mnie stał Wil. Dzięki Bogu, że wróciłeś! powiedział, przysuwając się bliżej. Taki się zrobiłeś gęsty, że nie mogłem cię odszukać. Co się wtedy stało? Czemu dźwięk stał się taki głośny? Nie wiem. Gdzie teraz jesteśmy? To taki dziwny poziom, chyba właśnie tutaj wydarzają się sny. Spojrzałem w błękit. Żadnego ruchu. Byłeś tu już wcześniej? spytałem. Tak, zanim cię odnalazłem nad wodospadami, tylko wtedy nie wiedziałem, dlaczego tu jestem. Przez chwilę obaj się rozglądaliśmy. Co się z tobą działo, kiedy wróciłeś? Zacząłem mu gorączkowo opowiadać wszystko, co mi się przytrafiło, począwszy od spotkania Joela i jego fatalistycznej przepowiedni. Wil słuchał uważnie, rozważał każdy szczegół. On wypowiadał lęk stwierdził w końcu. Ja też tak myślę skinąłem głową. Uważasz, że to, o czym mówił, rzeczywiście się dzieje? spytałem. Zdaje mi się, że niebezpieczeństwo polega raczej na tym, że wiele osób uważa, iż tak jest. Pamiętaj, co mówi Dziewiąte Wtajemniczenie: w miarę jak rośnie duchowe odrodzenie, ludzkość musi przezwyciężyć coraz silniejszy lęk. Spotkałem jeszcze kogoś. Kobietę. Wil słuchał, jak opisywałem mu wypadek z kostką i sesję uzdrawiania, jaką zaaplikowała mi Maja. Kiedy skończyłem, zamyślił się, patrząc w przestrzeń. Myślę, że Maja to ta kobieta z wizji Williamsa dodałem. Ta, która próbowała zapobiec wojnie z Indianami. Być może jej wizja uzdrawiania to klucz od tego, jak walczyć z lękiem odparł Wil. To się nawet zgadza. Zobacz, co się dotąd wydarzyło. Przyjechałeś tu szukać Charlene i spotkałeś Davida, który powiedział ci, że Dziesiąte polega na szerszym zrozumieniu duchowego odrodzenia, które dokonuje się teraz na Ziemi, że zrozumienie to możemy uzyskać, pojmując nasz związek z innym wymiarem. Powiedział ci też, że to Wtajemniczenie ma coś wspólnego z wyjaśnianiem natury intuicji, z nauczeniem się utrzymywania ich w naszych umysłach, z pełnym zrozumieniem synchroniczności naszych dróg... Później sam odkryłeś, jak pamiętać obrazy i w ten sposób odnalazłeś mnie przy wodospadach, a ja potwierdziłem, że taki sposób utrzymywania obrazów działa także w Zaświatach i że ludzkość jest coraz bliżej kontaktu z tym wymiarem. Zaraz potem mogliśmy obserwować Przegląd Życia Williamsa, widzieliśmy, jak cierpi, bo nie pamiętał o tym, czego chciał w tym życiu dokonać, a miało to być spotkanie z grupą ludzi, spotkanie, które mogło pomóc wszystkim walczyć z lękiem zagrażającym duchowemu przebudzeniu. Williams mówił, że aby ten lęk pokonać, musimy go najpierw zrozumieć... i wtedy właśnie się rozłączyliśmy, a ty natknąłeś się na tego dziennikarza, Joela, który tak długo i zawile objaśniał ci co? Pełną lęku wizję przyszłości. Mówił o strachu przed całkowitą destrukcją naszej cywilizacji... No i oczywiście zaraz potem spotykasz kobietę, która całe swoje życie poświęciła uzdrawianiu. A uzdrawia w taki sposób, że pomaga ludziom pokonać energetyczne blokady w ciele, pobudzając ich pamięć, tak by przypomnieli sobie, po co naprawdę są na tej planecie. To pamięć musi być tu kluczem. Naszą uwagę zwrócił nagły ruch. Jakaś grupa dusz formowała się o sto metrów od nas. One pewnie będą pomagały komuś śnić powiedział Wil. Pomagają nam śnić? Spojrzałem na niego zdziwiony. Tak, w pewien sposób. Inne dusze były tutaj, kiedy śniłeś zeszłej nocy. Skąd wiesz o moim śnie? Kiedy cię zepchnęło z powrotem w fizyczny wymiar, starałem się ciebie odnaleźć, ale nie potrafiłem. A potem, kiedy się zastanawiałem, co robić, zobaczyłem twoją twarz, i wtedy się zbliżyłem do tego miejsca. Kiedy tu byłem za pierwszym razem, nie bardzo rozumiałem, o co tu chodzi, ale zdaje mi się, że teraz już wiem, co się dzieje, gdy śpimy. Potrząsnąłem głową, nie rozumiejąc. Wil wskazał na dusze. To wszystko dzieje się równocześnie, synchronicznie. Te byty, które widzisz, pewnie znalazły się tutaj w ten sam sposób jak ja wcześniej, przypadkiem, a teraz najwyraźniej czekają, kto pojawi się w ich śnie. Natrętny pomruk w tle stał się głośniejszy, tak że nie mogłem odpowiedzieć Wilowi. Poczułem zawrót głowy, traciłem orientację. Wil podszedł bliżej, dotknął moich pleców. Zostań ze mną! Jest jakiś powód, dla którego powinniśmy to zobaczyć! Starałem się skoncentrować i wtedy zauważyłem nowy kształt, który pojawił się obok tamtych dusz Najpierw myślałem, że to nowe dusze, ale już po chwili widać było wyraźnie że ten kształt jest o wiele większy... to coś rozrastało się przed naszymi oczyma i nagle rozwinęła się z tego cała scena, jak hologram, włącznie z postaciami, scenografią, dialogiem. W centrum akcji stała jedna osoba, mężczyzna, jakby znajomy. Po chwili skupienia zdałem sobie sprawę, że mężczyzna, którego widzimy, to Joel. Scena przed naszymi oczyma stawała się coraz wyraźniejsza, jak na kinowym ekranie. Starałem się skoncentrować, lecz głowę przesłaniała mi mgła. Nie do końca rozumiałem, co się dzieje. Kiedy akcja stała się intensywniejsza, a dialogi głośniejsze, duchowa grupa i dziennikarz zbliżyli się do siebie. Po kilku minutach wszystko się skończyło i zniknęło. Co to było? spytałem. Ta postać w centrum sceny śniła powiedział Wil. To był Joel, ten, o którym ci opowiadałem. Jesteś pewien? spytał zdziwiony. Tak. Zrozumiałeś sen, który mu się właśnie przyśnił? Nie, nie bardzo, co się tam działo? Śnił o jakiejś wojnie. On uciekał z bombardowanego miasta, wokół niego wybuchały pociski, a on biegł i myślał tylko o tym, jak uciec i ocalić życie. Ale kiedy udało mu się wydostać z miasta i bezpiecznie wspiąć na szczyt wzgórza, przypomniał sobie, że jego rozkazy były zupełnie inne. Miał się spotkać z grupą żołnierzy i dostarczyć im sekretne narzędzie, które mogło unieszkodliwić broń wroga. Ku swemu przerażeniu zdał sobie sprawę, że o tym zapomniał i teraz przez niego wszyscy żołnierze i całe miasto miało ulec całkowitej zagładzie. Koszmar skomentowałem. Tak, ale ma swoje znaczenie. Kiedy śpimy, podświadomie przenosimy się na ten właśnie poziom, gdzie przychodzą inne dusze i pomagają nam. Nie zapominaj o tym, jak działają sny: objaśniają, w jaki sposób rozwiązywać bieżące problemy. Siódme Wtajemniczenie mówi, że sny należy interpretować, nakładając ich akcję na prawdziwe sytuacje, które zdarzają się w życiu. Ale jaką rolę odgrywają w tym wszystkim te dusze? Odwróciłem się i spojrzałem na Wila. Gdy tylko zadałem to pytanie, znów zaczęliśmy się przemieszczać. Wil wciąż trzymał dłoń na moich plecach. Kiedy się zatrzymaliśmy, światło zmieniło się na zielone, lecz wokół nas wciąż krążyły przepiękne bursztynowe pasma. Wytężyłem wzrok i strumienie bursztynowego światła stały się duszami. Spojrzałem na Wila, który szeroko się uśmiechał. To miejsce jakby tchnęło radością i atmosferą święta. Kiedy patrzyłem na dusze, kilka z nich wyraźnie się do nas zbliżyło i uformowało grupę. Twarze miały radosne i uśmiechnięte, choć w dalszym ciągu trudno mi było zatrzymać dłużej wzrok na którejś z nich. Są takie pełne miłości powiedziałem. Spróbuj, czy potracisz połączyć się z ich wiedzą poradził mi Wil. Kiedy skupiłem się na nich z taką intencją, zrozumiałem nagle, że te dusze są związane z Mają. Były uradowane jej ostatnimi odkryciami, szczególnie tym, że zrozumiała, jaką rolę w jej życiu odegrali ojciec i matka. Dusze wiedziały, że Maja w pełni doświadczyła Szóstego Wtajemniczenia i znajdowała się już na skraju zrozumienia i przypomnienia sobie, dlaczego się narodziła. Odwróciłem się do Wila, który skinieniem głowy potwierdził, że on też otrzymał te informacje. I wtedy znów usłyszałem pomruk; podświadomie napiąłem mięśnie. Wil chwycił mnie mocno za ramiona. Dźwięk po chwili ustał, ale moje wibracje strasznie spadły, patrzyłem więc w kierunku dusz, starając się na nie otworzyć i połączyć z ich energią, by podnieść poziom swojej. Ku memu zdziwieniu, dusze nagle wykonały zwrot i przesunęły się na nową pozycję, dwa razy dalej od nas. Co im się stało? spytałem. Chciałeś się z nimi połączyć, żeby wzmocnić swoją energię wyjaśnił Wil zamiast się skupić i złączyć bezpośrednio z boską energią w tobie. Też tak kiedyś zrobiłem. Ale te dusze nie pozwolą, byś pomylił je z boskim źródłem. Doskonale wiedzą, że to wcale by ci nie pomogło w rozwoju. Tak więc skoncentrowałem się na sobie i moja energia rzeczywiście po chwili wzrosła. Jak możemy je przywołać? spytałem. Kiedy tylko to powiedziałem, dusze wróciły do swej poprzedniej pozycji. Wymieniliśmy z Wilem zdziwione spojrzenia. Wil z niedowierzaniem spoglądał na grupę dusz. I co widzisz? Skinął głową w ich stronę, nie odrywając od nich wzroku, więc ja też skupiłem się na nich i znów spróbowałem odczytać ich wiedzę. Po kilku chwilach ujrzałem Maję. Była jakby zanurzona w zielonym świetle. Jej ciało było inne i rozsiewało jasny blask, byłem jednak absolutnie pewny, że to właśnie ona. Kiedy wpatrywałem się w jej twarz, przed naszymi oczyma znów pojawił się holograficzny, trójwymiarowy obraz była to Maja w dziewiętnastym wieku, stojąca w drewnianej chacie z kilkoma innymi ludźmi. Była podniecona planami zażegnania konfliktu i przerwania wojny. Zdawało się, że rozumie, iż sukces zależy tylko od tego, czy będzie umiała sobie przypomnieć, jak dotrzeć do niezbędnej energii. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy odpowiedni ludzie spotkają się we wspólnym celu-myślała. Najbardziej jej przychylny był młody, bogato odziany człowiek. Rozpoznałem w nim tego wysokiego mężczyznę, który później miał zginąć wraz z nią. Wizja zmieniała się szybko, teraz widzieliśmy nieudaną próbę rozmowy z generałem, a po chwili scenę na wzgórzach, gdy Maja i młody człowiek zostali zabici. Na naszych oczach Maja obudziła się po swej śmierci w innym wymiarze. Była oburzona na samą siebie, że tak nierozważnie i egoistycznie podeszła do zadania powstrzymania wojny. Teraz wiedziała, że wiele innych osób miało rację: to nie był odpowiedni czas. Nie zgromadzono wystarczającej ilości wiedzy z innego wymiaru, by dokonać takiego czynu. Jeszcze nie. Potem zobaczyliśmy, jak Maja przemieszcza się z powrotem w zielone światło i znów otacza ją ta sama grupa dusz, która wcześniej stała przed nami. To było przedziwne, cała grupa miała jakby ten sam wyraz twarzy... Ależ tak, na pewnym poziomie, ponad swymi cechami indywidualnymi, wszystkie dusze z grupy przypominały Maję. Spojrzałem pytająco na Wila. To duchowa grupa Mai powiedział. Co masz na myśli? To grupa dusz, z którymi ona dzieli wspólne cechy odparł podniecony. To fantastyczne, teraz już rozumiem! Wiesz, kiedy cię szukałem, w jednej ze swych podróży po tym wymiarze napotkałem grupę dusz, które wyglądały zupełnie jak ty. Teraz myślę, że to była właśnie twoja duchowa grupa. Zanim zdołałem cokolwiek odpowiedzieć, w grupie przed nami powstał ruch. Znów pojawił się wyraźny obraz Mai. Wciąż otoczona duszami ze swej grupy, wydawała się stać spokojnie na wprost intensywnego, białego światła, podobnego do tego, które obserwowaliśmy przed Przeglądem Życia Williamsa. Maja była świadoma, że dzieje się coś bardzo ważnego. Jej możliwość dowolnego poruszania się po tym wymiarze zmalała, a jej uwaga na powrót zwróciła się w stronę Ziemi. Widziała teraz swą przyszłą matkę, świeżo po ślubie. Kobieta siedziała na ganku i zastanawiała się, czy stan zdrowia pozwoli jej na urodzenie dziecka. Maja zaczęła rozumieć, jak wielki może uczynić postęp w swoim rozwoju, jeśli narodzi się właśnie z tej matki. Ta kobieta pełna była lęku o swoje zdrowie, tak więc mogła w dziecku wzbudzić świadomość problemów z nim związanych. Będzie to wspaniałe miejsce, by rozwinąć zainteresowania medycyną i uzdrawianiem, i nie będzie to wiedza oparta jedynie na intelektualnych przesłankach, kiedy to umysł wymyśla wspaniałe teorie, lecz nie testuje ich w konkretnych życiowych sytuacjach. Tak się nie stanie, jeśli będzie dorastała pod wpływem psychiki tej kobiety. Maja wiedziała, że sama ma tendencje do uciekania od realizmu w marzenia i że za takie podejście już raz drogo zapłaciła w poprzednim życiu. To się więcej nie powtórzy, pomoże jej podświadoma pamięć o tym, co się wydarzyło w dziewiętnastym wieku. To będzie jej przypominało, by była ostrożniejsza. Nie, tym razem zabierze się do sprawy powoli, będzie nad tym sama pracowała, a atmosfera stworzona przez tę kobietę bardzo jej w tym pomoże. Obserwujemy teraz, co się działo, gdy Maja wybierała swe obecne życie powiedział Wil, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Teraz Maja wyobrażała sobie, jak rozwiną się jej stosunki z matką. Będzie dorastała otoczona jej negatywnym podejściem do życia, lękami, jej skłonnością do oskarżania lekarzy. To wzbudzi w Mai zainteresowanie połączeniem ciała i umysłu i odpowiedzialnością pacjenta za proces leczenia. Będzie to tłumaczyła swej matce, która w końcu zaangażuje się w swe leczenie. To matka zostanie jej pierwszą pacjentką, a później główną popleczniczką, najlepszym przykładem dobrodziejstw nowej medycyny. Uwaga Mai skupiła się teraz na przyszłym ojcu. Siedział na ganku obok młodej kobiety. Od czasu do czasu ona zadawała jakieś pytanie, a on odpowiadał zdawkowo, jednym zdaniem. Chciał sobie po prostu posiedzieć w spokoju i pomyśleć, a nie rozmawiać. Jego umysł dosłownie rozsadzały naukowe pomysły, projekty badań, niezwykłe pytania z zakresu biologii. Wiedział, że nikt wcześniej ich nie stawiał i pragnął zbadać związki twórczej inspiracji oraz ludzkiego systemu immunologicznego. Maja dostrzegła pozytywne aspekty jego niedostępności. U jego boku będzie mogła pracować nad swą własną skłonnością do złudzeń; będzie musiała myśleć sama za siebie i stać się realistką, i to od najmłodszych lat. Z biegiem czasu ona i ojciec zdołają się porozumieć, a on zacznie nią współpracować i dostarczy jej naukowych podstaw, na których ona z kolei oprze swe nowe metody lecznicze. Maja widziała też, że jej narodziny będą równie korzystne dla tych właśnie rodziców. Ona pomoże im skierować życie na właściwe tory: matkę namówi do wzięcia odpowiedzialności za własne zdrowie i do stawienia czoła chorobie, ojcu pomoże pokonać skłonność do zamykania się we własnym świecie i życia tylko pracą. Wciąż patrzyliśmy, jak jej wizja przesuwa się od narodzin, poprzez okres dzieciństwa i młodość. Maja widziała, ile odpowiednich osób może się pojawić w jej życiu dokładnie we właściwych momentach, by stymulować jej rozwój i doświadczenia. Na akademii medycznej miała napotkać właśnie takich profesorów i takich pacjentów, którzy ją zainspirują do studiowania alternatywnych metod leczenia. Jej wizja doszła już do momentu, gdy Maja miała spotkać swego obecnego partnera i postanowiła założyć klinikę. I nagle pojawiło się coś jeszcze: przesłanie, że Maja ma wziąć udział w większym, bardziej globalnym oświeceniu. Zobaczyliśmy, jak odkrywa Wtajemniczenia, a potem łączy się z jakąś grupą ludzi, jedną z wielu istniejących niezależnie od siebie grup, które zaczną się tworzyć na całym świecie. Członkowie tych grup będą pamiętać, kim naprawdę są i to oni odegrają najważniejszą rolę w przezwyciężaniu lęku. Teraz Maja ujrzała siebie zagłębioną w rozmowie z jakimś mężczyzną. Był wysoki, atletycznej budowy, mocny, ubrany w wojskowe drelichy. Ku swemu zaskoczeniu zrozumiałem, że Maja rozpoznaje w nim tego samego człowieka, u boku którego zginęła podczas bitwy w dziewiętnastym wieku. Skupiłem się na jego postaci i doznałem szoku! To był ten sam mężczyzna, którego widziałem w Przeglądzie Życia Williamsa, jego kolega z pracy, który miał należeć do grupy siedmiu. W tym momencie wizja Mai przekroczyła moje możliwości pojmowania, a jej kształt połączył się z oślepiającym światłem, które jaśniało przed nią. Wszystko, co udało mi się zrozumieć, to to, że jej obecne życie będzie w jakiś sposób związane z większą, bogatszą wizją, dotyczącą całego świata i historii. Maja widziała swoje życie w perspektywie całego ludzkiego doświadczenia, włącznie z tym, w jakim kierunku ludzkość podąża. Odczuwałem to; lecz nie widziałem wyraźnie obrazów. W końcu wizja Mai się skończyła, a ona stała teraz jak poprzednio, otoczona zielonym światłem i grupą dusz. Wszyscy oglądali jakąś scenę na Ziemi. To znów był powrót do przeszłości jej rodzice zdecydowali się spłodzić dziecko i teraz łączyli się w miłosnym akcie. Grupa Mai podniosła swą energię i teraz jawiła się jak jeden ogromny, wirujący bursztynowy snop światła, połączony z tym oślepiającym białym blaskiem w tle. Sam poczułem tę energię, ich wibracje tchnęły miłością i rozkoszą. Na dole kochająca się para leżała w uścisku, i w chwili ich orgazmu z białego światła jakby wystrzelił promień energii, przeszedł przez Maję i jej duchową grupę i dotarł aż do kochanków. Energia weszła w ich ciała i dokonała zapłodnienia. Mogliśmy wyraźnie obserwować moment łączenia się dwóch komórek w jedną. Najpierw powoli, potem coraz szybciej, komórki zaczęły się dzielić, tworząc w końcu kształt ludzkiego ciała: Kiedy spojrzałem na Maję, zdałem sobie sprawę, że wraz z każdym kolejnym podziałem komórek jej obraz w tym wymiarze staje się bardziej niewyraźny i zamazany. Aż w końcu, gdy płód przybrał postać dziecka, zniknęła zupełnie. Jej duchowa grupa pozostała. Wiem, że mogłem z tej sytuacji otrzymać jeszcze więcej wiedzy, lecz na razie było to dla mnie zbyt trudne i niedostępne. Nagle cała grupa gdzieś zniknęła; zostałem tylko ja i Wil. Spojrzeliśmy na siebie. Wil był niezwykle podniecony. Co tak naprawdę zobaczyliśmy? spytałem. Cały proces przyjścia Mai na świat w jej obecnej inkarnacji odparł. To zostało zapisane w pamięci jej duchowej grupy. Dane nam było zobaczyć wszystko: jak wybierała swoich przyszłych rodziców, to, co czuła, że będzie potrafiła osiągnąć, a potem moment zapłodnienia i przejście do fizycznego wymiaru. Skinąłem głową na znak, że rozumiem, a Wil mówił dalej. Akt miłosny otwiera wrota pomiędzy wyższym wymiarem a wymiarem ziemskim. Grupy duchowe istnieją na poziomie niezwykłej miłości, przekraczającej wszystko, co możemy sobie wyobrazić, to uczucie ma intensywność i siłę orgazmu. Kulminacja seksualna otwiera połączenie z wyższym wymiarem, a to, co na ziemi przeżywamy jako orgazm, jest jedynie mgnieniem i ulotnym dotykiem poziomu miłości i wibracji, jakie istnieją w innym wymiarze. Kiedy to przejście jest otwarte, energia pomiędzy wymiarami może przepłynąć i przenieść ze sobą nową duszę. To właśnie widzieliśmy. Zespolenie seksualne to święty moment, kiedy część Nieba zstępuje na Ziemię. Wydawało się, że Maja już przed urodzeniem doskonale wiedziała, jak potoczy się jej życie, jeśli wybierze tych właśnie rodziców. Tak, zanim się urodzimy, każdy z nas doświadcza wizji tego, czym może być nasze życie. Rozumiemy wtedy rolę naszych przyszłych rodziców, widzimy, w jakie sytuacje życiowe mamy skłonności się angażować, a nawet to, w jaki sposób ci akurat rodzice mogą nam pomóc doskonalić w sobie te naturalne skłonności i osiągnąć w życiu to, co chcemy. Większość z tego zrozumiałem... coś jednak nie pasuje. Bo sądząc po tym, co Maja opowiedziała mi o swoim prawdziwym życiu, ta wizja była dużo bardziej idealistyczna od rzeczywistości, która później nastąpiła. Na przykład stosunki z jej rodziną wcale nie ułożyły się tak, jak to widziała. Matka nigdy jej w pełni nie zrozumiała, nie stawiła czoła swojej chorobie, a ojciec był tak zamknięty w sobie, że do jego śmierci córka nawet się nie dowiedziała, nad czym całe życie pracował... To też jest logiczne powiedział Wil. Wizja jest widocznie takim idealnym obrazem, który pokazuje, w jaki sposób może się najlepiej dopełnić nasze życie. Powiedzmy, że to taki najbardziej pozytywny scenariusz. Tak mogłoby być, gdybyśmy wszyscy postępowali zgodnie ze swoją przednarodzeniową wizją. A to, co się wydarza w ziemskim wymiarze, to pewna wypadkowa różnych okoliczności. Ale popatrz, to wszystko dostarczyło nam jeszcze więcej informacji o Dziesiątym Wtajemniczeniu, które tłumaczy nasze ziemskie doświadczenie i jego duchowy wymiar, zwłaszcza zrozumienie zbiegów okoliczności i to, jak naprawdę działa synchronia... Bo jeśli mamy sen albo intuicję, żeby pójść w jakimś kierunku i rzeczywiście idziemy za tym głosem, to wydarzają się takie rzeczy, które wyglądają niemal jak magiczne zbiegi okoliczności. Czujemy się wtedy pewni siebie, pełni życia, podnieceni. Wydaje nam się, że to, co się dzieje, było jakby z góry przeznaczone Myślę, że to, co zobaczyliśmy, umieszcza wszystko w wyższej perspektywie. Kiedy zdarza nam się, że mamy jakąś intuicję czy przeczucie przyszłości, to tak naprawdę jedynie przypominamy sobie fragmenty naszej oryginalnej, pierwotnej wizji! Czujemy się zainspirowani, bo rozpoznajemy, że znajdujemy się na właściwej drodze, na drodze przeznaczenia, którą od początku mieliśmy podążać. A jaką rolę spełnia ta duchowa grupa? Jesteśmy z nią cały czas połączeni. Dusze z grupy znają nas. Dzielą z nami Wizję Narodzin, śledzą przebieg naszego życia, a po śmierci wraz z nami patrzą na to, co się wydarzyło. Są jak zbiornik naszej pamięci, to one pamiętają, kim naprawdę jesteśmy w całym procesie ewolucji i w kolejnych inkarnacjach. Przerwał i nagle spojrzał mi prosto w oczy. Myślę, że w czasie, gdy my jesteśmy w wyższym wymiarze i jakaś dusza z naszej grupy wybiera narodziny na Ziemi, my spełniamy rolę jednego z członków grupy. Stajemy się częścią duchowej grupy i wspieramy tę zinkarnowaną osobę. Myślisz, że kiedy jesteśmy na Ziemi, to grupa zsyła nam intuicje i pokazuje kierunek? Nie, nie, tak też nie jest. Sądząc z tego, co dotąd zaobserwowałem, intuicje i sny są tylko nasze, pochodzą z naszego kontaktu z boskim źródłem. Duchowa grupa tylko wysyła nam energię, pomaga nam w taki sposób, którego nie jestem jeszcze w stanie zdefiniować... Ale czuję, że pomaga nam pamiętać, czy też przypominać sobie to, co poznaliśmy przed narodzinami. To by tłumaczyło, co się wydarzyło w moim śnie i w śnie Joela. Patrzyłem na niego zafascynowany. Chyba tak... Kiedy śnimy, łączymy się z naszą duchową grupą, a to pomaga nam przypomnieć sobie, czego naprawdę chcieliśmy dokonać w danej życiowej sytuacji. Mamy jakby przebłyski swoich pierwotnych intencji. I kiedy się budzimy i powracamy do fizycznego wymiaru, możemy zatrzymać tę wiedzę, choć jest czasem wyrażona w formie archetypów i symboli. Ty pamiętałeś całkiem realistyczne szczegóły, a to dlatego, że jesteś bardziej otwarty na wymiar duchowy. We śnie przypomniałeś sobie, że możesz się ze mną spotkać, jeśli wyobrazisz sobie moją twarz. I kiedy po przebudzeniu to zrobiłeś, rzeczywiście tak się stało. Natomiast Joel nie jest tak otwarty, dlatego jego sen opowiedział mu bardziej zawikłaną historię o ukrytym znaczeniu. Jego umysł sam nadał sennym marzeniom symbolikę wojny, ale w ten sposób przypomniał mu jego prawdziwą intencję, czyli to, że powinien zostać i pomagać innym. Sen dał mu jasno do zrozumienia, że jeśli ucieknie, jeśli odejdzie z doliny, będzie tego potem żałował. Tak więc duchowa grupa przesyła nam energię, mając nadzieję, że sami przypomnimy sobie wizję swojego życia sprzed narodzin? Właśnie tak. I to dlatego grupa Mai była taka szczęśliwa? O tak, bardzo, bo Maja przypomniała sobie, dlaczego narodziła się z tych, a nie innych rodziców, i to, jak doświadczenia jej życia przygotowały ją do uzdrawiania. Jednak... to była dopiero pierwsza część jej wizji. Musi sobie jeszcze wiele przypomnieć. Widziałem scenę, kiedy Maja spotkała się po raz kolejny z mężczyzną, u boku którego zginęła w dziewiętnastym wieku. Ale były jeszcze inne obrazy, których już zupełnie nie zrozumiałem. A ty? Też nie pojąłem wszystkiego. Było jeszcze coś o narastającym lęku. To by potwierdzało moją teorię, że Maja jest jedną z grupy siedmiu, o której mówił Williams. Maja wiedziała, że ta grupa będzie umiała przypomnieć sobie jakąś większą, ogólniejszą wizję, która jest ponad naszymi indywidualnymi losami. Uświadomienie sobie tej wizji jest konieczne, by pokonać lęk. Wil i ja milczeliśmy przez długą chwilę, a potem znów poczułem w ciele tę niedobrą wibrację pochodzącą z dźwięku czy też z eksperymentu w dolinie. W tej samej chwili ujrzałem w myślach tego wysokiego, silnego mężczyznę, z którym Maja rozmawiała w swojej wizji. Dlaczego? Kim on jest? Właśnie miałem powiedzieć o tym Wilowi, kiedy nagle straciłem oddech, a przenikliwy ból przeszył mi trzewia. Równocześnie niesamowicie wysoki, rozdzierający uszy pisk rzucił mną do tyłu. Tak jak poprzednim razem, wyciągnąłem rękę do Wila, ale zobaczyłem jedynie, jak jego twarz staje się coraz bardziej zamazana. Starałem się spojrzeć raz jeszcze, po czym całkowicie straciłem równowagę i coś pociągnęło mnie w dół z niesłychaną siłą. |