ďťż
Lemur zaprasza
I szła lasem na wzgórek pochyło wyniosły, Ocieniony, bo drzewa gęściej na nim rosły. W środku szarzał się kamień; strumień spod kamienia Szumiał, tryskał i zaraz, jakby szukał cienia, Chował się między gęste i wysokie zioła, Które wodą pojone bujały dokoła; Tam ów bystry swawolnik, spowijany w trawy I liściem podesłany, bez ruchu, bez wrzawy, Niewidzialny i ledwie dosłyszany szepce, Jako dziecię krzykliwe złożone w kolebce, Gdy matka nad nim zwiąże firanki majowe I liścia makowego nasypie pod głowę. Miejsce piękne i ciche, tu się często schrania Telimena, zowiąc je Świątynią dumania. |