ďťż

654

Lemur zaprasza

/
/





Wstęp
„Kto chce się rozwijać, musi wpierw nauczyć się wątpić,
gdyż wątpliwość ducha prowadzi do odkrycia prawdy."
Arystoteles
 
Znane są najróżniejsze przepowiednie końca świata. Od
biblijnego Objawienia św. Jana, przez Nostradamusa, aż do licznych
proroctw religijnych, pseudoreligijnych lub wypowiedzi spekulujących
na sensacjach proroków, wizjonerów i szarlatanów,
przedstawiających różne domniemane czy urojone apokalipsy.
Dziś dochodzą do tego naukowo upiększone czy umotywowane politycznie
histerie czasu zagłady, widzące Czarnego Piotrusia odpowiedzialnego
za całe zło w technice, wmawiające pozostałej części ludzkości
nieuchronność globalnej śmierci i nie widzące alternatywy ani dla
straszliwego szybkiego końca, ani dla strachu bez końca.
W historii ludzkości przepowiadano już wiele końców świata.
Po raz pierwszy, przynajmniej w europejskim kręgu kulturowym, miała
to być noc sylwestrowa 999-1000. Ledwie możemy dziś zrozumieć, co się
wtedy stało. A może po prostu powstał ruch „No-Future". Od
wielu lat panował głód i bezrobocie, w ciężkie zimy brakowało
drewna na opał, a najpotrzebniejsze produkty spożywcze wciąż drożały.
Ale nikomu nie chciało się nawet kiwnąć palcem, bo i po co? Czyż w
Biblii nie napisano wyraźnie o walce Michała Archanioła z szatanem:
„I pochwycił smoka, węża starodawnego, którym jest
diabel i szatan, i związał go na tysiąc lat. I wrzucił go do otchłani
i zamknął ją, i położył nad nim pieczęć, aby już nie zwodził narodów,
aż się dopełni owych tysiąc lat. Potem musi być wypuszczony na krótki
czas" (Obj. 20, 2-3). To miało nastąpić. Nikomu chyba poważnie
nie przeszkadzało, że Jezus sam powiedział: „Ale o tym dniu i
godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec"
(Mar. 13, 32). Kolumny umartwiających się pokutników rozbiegły
się po Europie, szerząc smutek i przygnębienie (obok dżumy i
cholery). Nieliczni, którzy nie dali się zwariować agonią,
obejmującą cały świat zachodni, i starali się zachować rozsądek, nie
byli z pewnością dość silni czy zdolni do walki z tymi bredniami.
Pozostało im jedno: przeczekać.
I nadszedł rok 1000 i nic się nie zdarzyło! Rankiem 1
stycznia 1000 roku słońce jak zawsze wzeszło na wschodzie, nie
otworzyły się bramy piekieł, nie zagrzmiały z nieba apokaliptyczne
trąby i nie zostali wskrzeszeni umarli. Życie toczyło się dalej, tak
jak dotychczas.
Wciąż powtarzały się podobne, nie tak jednak radykalne zapowiedzi
zagłady świata. Nie jest od nich wolne i nasze stulecie. Ponowne
pojawienie się na niebie komety Halleya w 1910 roku przeraziło pół
świata. A kiedy dwaj brytyjscy badacze zapowiedzieli na 1982 rok tzw.
„efekt Jowisza", rzadką w Układzie Słonecznym konstelację,
gdy większość planet ustawi się jakby w szeregu, to nawet nasi
„oświeceni" współcześni uwierzyli w zbliżające się
trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, przesunięcia biegunów
i wielkie katastrofy klimatyczne.
Następną „podejrzaną" datą był rok 1988, kolejną –
jakże inaczej – będzie przełom stulecia. Jednak i po 1 stycznia
2000 roku słońce będzie dalej wschodzić, nie zobaczymy
apokaliptycznych jeźdźców wymachujących trąbami, a groby się
nie otworzą.
Mimo przeciwnych twierdzeń określonych kręgów uważam, że
zarówno globalna katastrofa środowiska, jak i trzecia wojna
światowa są nieprawdopodobne. Oczywiście, nie możemy tych
niebezpieczeństw bagatelizować czy ignorować, ale historia pokazała,
że w ciągu dziejów człowiek stale potwierdzał swoją
umiejętność rozpoznawania kryzysów, stawiania czoła
niebezpieczeństwom i pokonywania przeszkód.
Jeśli jednak zechcemy widzieć wszystko w czarnych barwach, to
wcześniej czy później staniemy się ofiarą własnego pesymizmu:
po co się męczyć, jeśli za kilka lat i tak będzie po wszystkim? Jest
to dokładnie takie samo zachowanie, jak zachowanie wyśmiewanych przez
nas ludzi z 999 roku. Tylko, że leżenie z założonymi rękami miałoby w
dzisiejszych czasach bardziej katastrofalne następstwa niż przed
tysiącem lat.
Ale co mamy myśleć o tych wszystkich proroctwach sprzed wielu,
wielu lat, zapowiadających koniec świata? Jak to jest właściwie z
przepowiednią przekazaną przed siedemdziesięciu laty trójce
dzieci w Portugalii przez postać, która „jednak musiała
to wiedzieć", przez Matkę Boską?
Od początku lat sześćdziesiątych znana jest, choć tylko we
fragmentach, wersja słynnej „trzeciej części orędzia",
którą przekazano dzieciom z Fatimy w 1917 roku (wrócimy
jeszcze do okoliczności tego posłania i jego zwiastowania). W
proroctwie tym, przez wielu uważanym za autentyczne, powiedziano
dosłownie:
„Na całą ludzkość przyjdzie wielka kara, jeszcze nie dziś i
nie jutro, ale w drugiej połowie dwudziestego wieku... Nigdzie nie ma
porządku. Nawet na najwyższych szczeblach władzy panuje szatan i
decyduje o wszystkim. Zdoła wniknąć nawet na najwyższe urzędy
kościelne. Będzie umiał opętać umysły wielkich naukowców,
którzy wynajdą broń zdolną w kilka minut zniszczyć połowę
ludzkości! Opanuje przywódców narodów, a oni
zlecą jej produkcję na wielką skalę. Jeśli ludzkość temu się nie
sprzeciwi, nie będę mogła powstrzymać ręki sprawiedliwości mego Syna,
Jezusa Chrystusa. Spójrzcie, Bóg ukarze wtedy ludzi
surowiej i dotkliwiej, niż ukarał ich kiedyś potopem. Ale także dla
Kościoła nadejdzie czas najcięższej próby. Kościół
pogrąży się w mroku, a świat wielce się przerazi, wielka wojna
rozpęta się w drugiej połowie dwudziestego wieku. Ogień i dym spadną
wówczas z nieba, woda z oceanów wyparuje, piana z
sykiem uderzy w niebo i przewróci się wszystko, co stoi.
Miliony, wiele milionów ludzi zginie z godziny na godzinę, a
ci, którzy przeżyją, będą zazdrościć umarłym. Wszędzie, gdzie
spojrzeć, będą cierpienia, nędza na całej ziemi i zagłada we
wszystkich krajach. Spójrzcie, ten czas jest coraz bliżej,
nieszczęście staje się coraz większe, nie ma żadnego ratunku, dobrzy
umrą razem ze złymi, wielcy z małymi, książęta Kościoła z wiernymi,
władcy tego świata ze swymi ludami, wszędzie zapanuje śmierć, przez
błądzących ludzi wychwalana jako triumf i przez pachołków
szatana, który będzie jedynym władcą na ziemi. Będzie to czas,
którego nie oczekuje żaden król i cesarz, żaden
kardynał i biskup. Nadejdzie jednak zgodnie z wolą Boga Ojca, by
ukarać tych, którzy muszą zostać ukarani. Ale później
ci, którzy wszystko przetrwają i pozostaną przy życiu, wezwą
Boga i jego wspaniałość, i znowu będą służyć Bogu jak kiedyś, gdy
świat nie był jeszcze tak zepsuty. Wzywam wszystkich prawdziwych
następców mego Syna, Jezusa Chrystusa, wszystkich prawdziwych
chrześcijan i apostołów ostatniego czasu! Zbliża się czas i
koniec, jeżeli ludzie się nie nawrócą i to nawrócenie
nie nadejdzie z góry od rządzących światem i rządzących
Kościołem. Lecz biada, biada, jeśli to nawrócenie nie nastąpi
i wszystko pozostanie tak, jak jest, stanie się wtedy jeszcze o wiele
gorzej! Idź, moje dziecko, i ogłoś to! Będę stać u twego boku służąc
ci pomocą".
Na pierwszy rzut oka brzmi to dość zagadkowo i strasznie. Jeśli te
słowa istotnie pochodzą od jakiejś „boskiej instancji",
mielibyśmy wiele powodów do strachu, gdyż oskarżane przez tę
postać stosunki na ziemi od tej pory niewiele się poprawiły, lecz
raczej przeciwnie: pogorszyły. Innymi słowy, katastrofy, ostateczna
apokalipsa i Sąd Ostateczny zdarzałyby się zapewne co dzień wokół
nas i należałoby się tylko dziwić, że nie zdarzyły się już dawno.
Ale czy słowa te są naprawdę słowami Matki Boskiej? Czy
rzeczywiście przekazała je pastereczce Lucii dos Santos? Możemy też
poczekać do końca naszego stulecia i sprawdzić, czy zdarzenia opisane
w proroctwie nastąpią.
Wydaje mi się jednak, że i w inny sposób można stwierdzić,
czy ten tekst o końcu świata pochodzi ze źródeł niebiańskich
czy też wątpliwych, ziemskich. Nie unikniemy przy tym pytania, czy
proroctwo znane jako „trzecia część orędzia" z Fatimy ma w
ogóle cokolwiek wspólnego z wydarzeniami 1917 roku
lub czy autentyczna „trzecia tajemnica" nie zawierała
całkiem innego posłania, którego treść była tak niezwykła i
przerażająca, że wpływowe kręgi Watykanu wolały utrzymać je na zawsze
w tajemnicy?
Czyż nie budzi to państwa wątpliwości? Proszę wybrać się z nami v
tę niecodzienną, ale – jak sądzę – fascynującą odkrywczą
podróż. Podróż ta doprowadzi nas do granic współczesnej
wiedzy, spotkamy się z licznymi, niezwykłymi sprawami, na końcu
jednak tej naszej „podróży" wszystkie elementy
mozaiki ułożymy w wielki, wielowymiarowy obraz.
Niech państwo dadzą zrobić sobie niespodziankę...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza