ďťż
Lemur zaprasza
Monachomachia Ignacy Krasicki. Wśród utworów Ignacego Krasickiego ogłoszonych w latach 1775 -1779 Monachomachia, czyli wojna mnichów jest zjawiskiem wyjątkowym i niespodziewanym. Ukazanie się bowiem utworu drukiem nastąpiło prawdopodobnie bez zgody i wiedzy autora i zapewnie z tego właśnie powodu dwie pierwsze edycje z sierpnia 1778 r. były wyjątkowo niestaranne. Poemat powstał w czasie pobytu Krasickiego w Poczdamie, na przełomie roku 1776 i 1777r. Gatunek Monachomachia jest poematem heroikomicznym czyli parodią poematu heroicznego (eposu bohaterskiego). Jego dzieje sięgają V w. p.n.e., kiedy to powstała Batrachomiomachia, poemat grecki opiewający wojnę żab z myszami - parodię Iliady Homera. Charakterystyczną cechą tego gatunku jest komizm oparty przede wszystkim na kontraście pomiędzy rangą bohaterów, a sposobem ich działania i zachowania. Naruszenie obowiązującej w poetykach klasycznych zasady decorum tj. zgodności formy i treści (pisanie stylem podniosłym o sprawach błahych i śmiesznych). Umiejscowienie akcji W Wojnie mnichów brak wskazówek topograficznych i architektonicznych pozwalających uściślić teren działań bohaterów utworu. Szczegółowy obraz miasta, który jest tłem poematu, kreślony grubą linią (trzecia oktawa pieśni I), wyzbyty cech szczególnych to przejaw metody literackiej Krasickiego. Satyra ma charakter ogólnopolski i miasteczku świata fikcyjnego w poemacie odpowiada co najmniej połowa ówczesnych miast Rzeczypospolitej. Czas akcji Wydarzenia mają miejsce w okresie rządów Stanisława Augusta. Wyrzeka na niego o. Eliziusz za to, że król tępi pijaństwo, a szerzy gust książek (P.III, w.43-48). Ale na zacofanej prowincji zakonnicy prowadzą życie takie samo, jak w czasach saskich. Fabuła i myśl satyryczna P.I. Tekst rozpoczyna seria obrazowych sentencji: Nie wszystko złoto, co się świeci, Zewnętrzna postać nie czyni natury itp. Później następują: inwokacja o pseudopatetycznej tonacji: Wojnę śpiewam więc i głoszę,/ Wojne okrutną bez broni, bez miecza, (...) Wojnę mnichowską...; opis miasteczka; ogólna charakterystyka środowiska mnichów (klasztor dominikanów): głęboko tkwiących w tradycji zawołanej ziemiańskiej stolicy, wiodących zbytkowne życie (przeor jeżdżący czwórką koni, ojcowie zasypiający w puchach, posilający się, z namaszczeniem, w pocie czoła, ojciec doktor), dzięki Świętej prostocie, wiernemu ludowi, który łoży na utrzymanie klasztoru (określanie mnichów: oksymoronem wielebne głupstwo, epitetem święci próżniacy; ironiczna apostrofa: Święta prostoto! Ach, któż cię wychwali! Wieku szczęśliwie; znakomite, sugestywne obrazki mnichów, np. w. 85 - 88) W spokojne życie wdziera się nagle Jędza niezgody (widząc fortunny los spokojnych mężów), która wywołuje zamieszanie. Spór wybucha pomiędzy dwoma zakonami żebrzącymi: dominikanami i karmelitami. Słabą stroną rozruchu jest błahość sporu (nie poznajemy jego przedmiotu). Ma on być rozstrzygnięty przez dysputę. Wszyscy gromadzą się w reflektarzu; przeor obawia się zagrożenia podstawowych dóbr (Czy do piwnicy wkradli się złodzieje? Czy wyschły kufle, gęsiory i dzbany?), o. Gaudenty przypomina o odwiecznym konflikcie z karmelitami i niczym Antenor nawołuje Pókiśmy w siłach, na wszystkich uderzmy, ojciec Pankracy, Nestor różańcowy głosi chwałę dawnych zwyczajów (strofa O mili bracia... poważna refleksja o upadku państwa) P.II. Akcja toczy się w klasztorze karmelitów, o świcie. Zły omen (zgubienie pantofla) wróży o. Rajmundowi, furtjanowi, nadchodzące wydarzenia. I to właśnie (nie fakty, lecz przeczucia) jest przyczyna zwołania przez o. Rafała starszyzny. Zeszło się ojców więcej niż trzydzieści (wątpliwa pobożność mnichów zaznaczono wiążąc ich imiona z uroczystościami religijnymi albo świętymi patronami, w. 49-56). nużąco przemawia przeor kaczkowatym głosem, pojawia się poselstwo białokapturnych (dominikanów), o. Gaudentego i Hiacynta, którzy przynoszą wyzwanie na dysputę (zakon wyznacza bitwy plac na łonie zgody, posłowie dwornie zaznaczają równego dzielność pragnie adwersarza), której temat obrać mają wyzywani, przeor karmelitów przyjmuje wyzwanie i odpowiada posługując się terminami wojskowymi (Stawam się w miejscu, które mianujecie. Jeszcze nam siły na te wojnę stanie, jeszcze broń dobra...), po odejściu posłów mnichów ogarnia gorączka sprzecznych opinii (paralelizm: starzy - młodzi), godzi zaś - dzwon na obiad (ironia). P.III. Część tę rozpoczyna sentencja, pozorna drwina, a w rzeczywistości pochwała pracy umysłowej o chlebie i wodzie, oraz pozorna pochwała - a w istocie drwina - łakomstwa i opilstwa. o. Gerwazy radzi zmienić dysputę na pojedynek pijacki, doświadczeńszy o. Hilary dowodzi, że przepić dominikanów - rzecz niemożliwa (hiperboliczność pochwały, w. 29 - 32), o. Eliziusz, żałując dawnych czasów (Trzeba się uczyć, upłynął wiek złoty!; apostrofa okolicznościowa do Stanisława Augusta - inwektywa przeciw królowi, jako pogromcy pijaństwa) radzi odszukać zapomnianą bibliotekę i przygotować się do dysputy, zakonnicy nie pamiętają, gdzie mieści się biblioteka, a do jej odszukania wyznaczają krawca i aptekarza, w starożytnej baszcie, spróchniałym lamusie odnaleziono księgarnię, (znakomity opis zaniedbanego pomieszczenia, w. 65 - 72; parodia Hymnu o miłości ojczyzny), mnisi poczynają studiować druki (Ustał brzęk kuflów i radość obfita...; zaskakujące porównanie homeryckie zaczytanych mnichów do kuźni Wulkana) P.IV. Dysputę poprzedza apostrofa do Arystotelesa (metafory ukazujące postać filozofa z szacunkiem, np. lew, matka hoża, cedr, ale potępiające łby twarde, które wypaczyły jego poglądy, np. osioł w lwiej skórze, kąkol). Miejscem dysputy jest refektarz klasztoru dominikanów. Schodzą się mnisi (ironia: Tuman mądrości nad łbami unosi; szydercza charakterystyka bezpośrednia: Zazdrość i Pycha zjadłe oczy żarzy) porównani do rzymskich senatorów. panegiryczna przemowa ojca defendensa, urzędowego obrońcy tez będących przedmiotem dysputy (naszpikowana greczyzną, metaforami i hiperbolami pochwała zalet mecenasa - przewodniczącego dysputy, urzędnika starostwa grodowego, który obeznany z prawem pełni funkcję wykonawcy wyroków sądowych), czytelnik poznaje tylko jak wyglądał formalny przebieg sporu, żarliwie przygotowywana dysputa jest tylko pretekstem do satyrycznego zobrazowania wynaturzeń scholastyki i wykazania obskurantyzmu uczestników (migawkowe fragmenty dialogu) o. Łukasz od Trzech Królów wziąwszy stronę przeciwną na oko/ Nabił argument i strzelił z Baroko, defendentus odparowuje cios za pomocą chwytu dialektycznego zarzucając wieloznaczność tezie oponenta, awantura przerywa dyskusję (trzy strofy wrażeń słuchowych), scena epizodyczna ukazująca pięknego o. Hiacynta rozmawiającego w mieszkaniu wicesgerenta z jego żoną, dewotką. Wrzask sprawia, że mnich pędzą na plac boju. P. V. Początek jest znowu refleksyjny i sentencjonalny (wyjaśnienie dydaktycznego charakteru poematu Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych/ Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych). Cała natomiast pieśń to opis batalistyczny. Jako broni użyto sandałów, trepów, pasów, kufli od piwa a nawet książki Wojsk afektów zarekrutowanych, duże usługi oddaje kropidło. Zmoczone w święconej wodzie pozwala zalewać oczy przeciwnikowi. Bije się każdy z każdym. Instrumentem zgody staje się potężny puchar, którego funkcję narrator porównuje hiperbolicznie do roli posągu Pallady w Troi i ognia Westy w Rzymie. Zakonnicy odnoszą się do niego jak do relikwii (monstrancji). Scena wzniesienia puchara (w. 89 - 120) to trawestacja uroczystej procesji. P. VI. Wstępem do ostatniej pieśni pragnie autor jakby uśmierzyć gniew ojców zakonnych, którzy mogli poczuć smak w przykrej mowie, ale też broni prawa do krytyki. Dzban nad dbany postawiono w miejscu widocznym. Imponujący puchar spełnia swoją funkcję, przede wszystkim zachwyca ozdobnością i rozmiarami (naśladowanie opisu tarczy Achillesa z XVIII ks. Iliady): obszerny opis rzeźb na bokach naczynia przedstawiających pory roku - pięć oktaw (w. 17 - 56) to gospodarsko-sentymentalne lub żartobliwe scenki wiejskie, osobna oktawa to opis rzeźby na wierzchu dzbana (grono prałatów, uczta, złośliwy epitet pulchnokarczysty), Mnisi koją emocje winem. Oktawa zamykająca poemat zawiera propozycję przyjęcia utworu, zgłoszoną na ręce przeora: Czytaj i pozwól niech czytają twoi, przy wskazaniu: Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, ale i swoisty znak zapytania: Nie pochwalisz? - spalę. |