ďťż

025

Lemur zaprasza

/ Spis
Treści /

ROZDZIAŁ 10
JESTEM CAŁKOWICIE PEWNA, ŻE TO NIE MOJA RĘKA

Dr Sandra Black, neurolog ze Szpitala Sunnybrook w Toronto, ma co roku setki pacjentów po wylewie. Jeden na czterdziestu lub pięćdziesięciu spośród nich wykazuje dziwaczne objawy “anosognozji" [w oryginale występuje słowo “asomatognozja" – termin ten nie jest jednak używany w polskiej literaturze neuropsychologicznej; przyp. red.]: zaprzecza, jakoby miał własne ręce i nogi oraz wymyśla niestworzone historie, by wyjaśnić obecność “obcych" kończyn. Postronnym obserwatorom wyda – , je się to dziwaczne, ale z punktu widzenia pacjenta (i jego uszkodzonego mózgu) bajki te mogą być po prostu próbą nadania sensu dostępnym informacjom.

Oto jeden z takich przypadków: sześćdziesięciokilkuletnia kobieta, pielęgniarka, została przyjęta do Szpitala Sunnybrook po tym, jak skarżyła się na ból głowy i wystąpił u niej nagły paraliż lewej strony ciała. Doznała ona rozległego wylewu po prawej stronie mózgu. Po upływie czterech tygodni miała całkiem przytomny umysł i nie wykazywała osłabienia inteligencji, ale lewa strona jej ciała pozostawała całkowicie sparaliżowana, a według standardowych testów pacjentka była też dotknięta jednostronną nieuwagą. Chociaż wydawało się, że chora nie postrzega lewej strony przestrzeni, czego dowiodły testy na oznaczanie środka linii oraz przekreślanie linii porozrzucanych po całej kartce, pacjentka była w nienormalny sposób świadoma sparaliżowanej lewej strony swego ciała. Konsekwentnie zaprzeczała, jakoby jej bezwładna lewa ręka rzeczywiście należała do niej:

– Czy nie ma pani jakichś podejrzeń, czyja to może być ręka?

– Mam. Spojrzałam na taśmę [szpitalna bransoletka identyfikująca pacjenta] na jej nadgarstku; jest tam nazwisko podobne do mojego. To sprawia, że wszyscy uważają ją za moją rękę.

– Jakie nazwisko tam figuruje?

– H-Y-N-E-K" [Nazwisko zostało zmienione, by pacjentce zapewnić anonimowość].

– Jakie jest pani nazwisko?

– H-Y-N-E-S [z naciskiem na “S"]. W obu przypadkach imię jest takie samo [najwidoczniej pacjentka błędnie odczytała nazwisko na bransoletce].

– A kim jest pani Hynek?

– Zanim znalazłam się na oddziale, widocznie w moim pokoju był ktoś o nazwisku Hynek [nie było nikogo takiego].

– Jak pani myśli, w jaki sposób owa ręka mogła dotrzeć do pani ciała?

– Nie wydaje mi się, że ta ręka łączy się z moim ciałem. Ona na mnie leży. Jest bardzo ciężka i bardzo dokuczliwa.

– Czy tę rękę pozostawiono, gdy tamta pani opuszczała szpital?

– To jedyne wytłumaczenie, jakie mi przychodzi do głowy. Nie rozumiem, jak to się stało.

Pani Hynes, jako pielęgniarka, próbowała nawet snuć rozważania, że ręka, która pierwotnie należała do pani “Hynek", utrzymała się przy życiu dzięki temu, że została w niej krew. Pacjentka była przekonana, że nawet teraz w tej ręce nie ma jej własnej (czyli pani Hynes) krwi. Ponadto przyznała, że wydaje się to dziwne, ale dodała: “Nie jestem osobą, która wierzyłaby w zjawiska nadprzyrodzone. To nie ma sensu, ale jestem całkowicie pewna, że to nie jest moja ręka".

Przy pomocy personelu medycznego chora poddała tę obcą rękę szczegółowym badaniom. Wyniki oględzin utwierdziły pacjentkę w przekonaniu, że nie jest to jej własna ręka. Palce były grubsze, a kształt paznokci i układ ich prążków nie odpowiadały, według pani Hynes, tym na prawej ręce. Obrączka ślubna, chociaż przypadkowo “podobna w stylu" do jej własnej, była zdecydowanie inna. Dla chorej myśl, że jej obrączka mogłaby się znaleźć na ręce innej osoby, była nie do zniesienia.

Zdaniem pani Hynes, fikcyjna pani Hynek wyszła na tej całej historii gorzej, ponieważ pozostawiła swoją rękę i nie dostała innej w zamian. Natomiast ręka pani Hynes najwidoczniej wciąż była połączona z jej ciałem – ukryta pod ręką pozostawioną przez panią Hynek:

– Gdy mówi pani o swojej własne} ręce, co pani ma na myśli?

– Mam na myśli prawdziwą lewą rękę.

– Gdzie jest teraz ta prawdziwa ręka?

– Gdzieś między moim ramieniem a tą dodatkową ręką. Często czuję, jakby była ona pod nią lub zaledwie odrobinę nad nią.

– Czy kiedykolwiek ją pani widzi?

– Nie, tylko ją czuję.

Przez cały ten czas pani Hynes w jakimś sensie była obojętna na niewyobrażalnie dziwne zdarzenia, które – jak sądziła – z pewnością zaszły. Nie lubiła dodatkowej ręki i uważała, że ręka ta – naciskająca z góry na jej ciało – jest ciężka i dokuczliwa. Panią Hynes podobnie (jeśli nie bardziej) irytowało, że personel medyczny wydawał się nie dawać wiary jej wyjaśnieniom; i usilnie starał się przekonać ją, iż jest to jej własna ręka. W ciągu następnych dwóch miesięcy pacjentka stopniowo zaakceptowała fakt, że to jej ręka i że jest ona sparaliżowana.

W tej historii najbardziej dziwi złożoność urojeń. Zaczęły się one od zaprzeczania, że sparaliżowana ręka to własna kończy– ; na, a następnie rozwinęły się w opowieść o tym, że ręka w rzeczywistości należy do kogoś innego. Urojenie to było w pełni potwierdzone przez (nieprawdziwe) spostrzeżenia, iż lewa dłoń i obrączka ślubna różnią się od “własnej" dłoni i “własnej" obrączki chorej. Nawiasem mówiąc, pani Hynes nie posunęła się do rzeczywiście kłopotliwych czynów, spotykanych u innych pacjentów, których Irytacja z powodu obcej kończyny osiągała taki poziom, że kończynę tę atakowali: kopali lewą nogę prawą albo usiłowali wyrzucić lewą rękę z łóżka. Niekiedy trzeba było tym pacjentom ograniczyć swobodę ruchów, aby uchronić ich przed zadaniem sobie ran. Zdarzało się, że pacjenci personifikowali sparaliżowaną kończynę, nadając jej niekiedy poniżające przezwisko: jedna z pacjentek Sandry Black nazywała swoją lewą rękę “Mańkutem" i wypominała jej, że jest bezradna jak niemowlę, które nie potrafi sobie z niczym poradzić.

W niektórych przypadkach podobne przezwiska łączą się z radosnym ignorowaniem powagi sytuacji (“Szczęśliwy Joe", “Doiły Gray" czy “Leniwe Kości"), ale w innych wyrażają odczuwaną niekiedy wrogość oraz gniew (“głuptas", “kawał martwego mięsa" czy “drewniany kloc"). Ponadto zdarzają się rzadkie momenty wesołości: w jednym przypadku, opisanym w 1913 roku, okazało się, że pacjent sądził, iż lewa strona jego ciała w rzeczywistości należy do zmysłowej kobiety, która leży w tym samym łóżku. Mężczyzna ten miał zwyczaj robić o niej dowcipne uwagi i od czasu do czasu głaskał swoją bezwładną lewą rękę. Dwa tygodnie później złudzenie to znikło i pacjent mógł tylko mgliście opisać je z pamięci. Pewien lekarz, meloman, nazwał swoją zdrową prawą rękę “Chopin", a sparaliżowaną lewą rękę “Schumann", ponieważ z tą ostatnią “było coś nie w porządku". Inny pacjent nazwał swoją rękę “Komunista", ponieważ odmawiała ona wykonywania pracy.

A Jednak nie żarty są tu najważniejsze. Kobieta, która nazwała swoją rękę “głuptas", określała samą siebie jako “popsutą lalkę". Najczęściej sparaliżowana ręka – ręka, której chorzy nie uznają już za własną – postrzegana jest jako nieforemna, bezkształtna lub (bardzo często) przypominająca węża; skądinąd węże pojawiają się w podobnych opisach cały czas.

Nic dziwnego, że pacjenci tacy jak pani Hynes wykazują jednocześnie lewostronną nieuwagę przestrzeni i obsesję na temat lewej strony własnego ciała, zwłaszcza swojej ręki. Wydaje się to paradoksalne: dlaczegóż nie mieliby oni pomijać swej sparaliżowanej lewej strony? Neuropsycholodzy mogą jak dotąd powiedzieć na ten temat tylko tyle, że chociaż jednostronna nieuwaga i anosognozja często współwystępują, to każde z tych zaburzeń może wystąpić osobno. Zapewne oznacza to, że mapy przestrzeni oraz mapy ciała różnią się i istnieją niezależnie od siebie – dlatego mogą ulec selektywnemu uszkodzeniu.

Gdy zestawi się wszystkie zarejestrowane dotąd przypadki, otrzymuje się wielką rozmaitość reakcji na własny stan: od całkowitej beztroski i braku zainteresowania (włącznie z utrzymywaniem, że ręka czy noga w rzeczywistości może się poruszać), poprzez oburzenie, a nawet pełne gniewu zaprzeczanie jakoby miało się sparaliżowaną kończynę, po próby pozbycia się jej. Żywiona przez pacjentów wiara w to, co reszcie łudzi wydaje się dziwaczne i całkowicie bezsensowne, jest niemal ślepa: w jednym przypadku, opisanym na początku naszego wieku, wybitny naukowiec był tak dalece przekonany o swojej pełnej sprawności, że powątpiewał o zdrowiu swej siostrzenicy, która uparcie twierdziła (zgodnie z prawdą), iż jest on sparaliżowany.

Gdy występują podobne urojenia, są one szczegółowe i kompletne. Większość pacjentów, łącznie z panią Hynes, bohaterką wspomnianej historii, utrzymuje, że sprawa dotyczy dwóch; rąk. Jedna, bezwładna należy do kogoś innego, druga zaś to j ich własna ręka, zazwyczaj schowana pod tamtą “obcą" ręką. Pacjenci ci nie mają żadnych kłopotów ze wskazaniem miejsca., w którym znajduje się “prawdziwa" ręka, a nawet mogą mieć halucynacje na temat odbieranych z niej wrażeń, chociaż oczy– , wiście ręka ta jest sparaliżowana i całkowicie niewrażliwa. Nie tylko wymyślają oni wrażenia tam, gdzie ich w ogóle nie ma – co więcej, prawdziwe wrażenia czuciowe są raczej dopasowywane do zmyślanej historii niż na odwrót. Pacjenci tacy jak pani Hynes potrafią badać szczegóły dłoni, palców, a nawet biżuterii i są wtedy przekonani, że oglądane ręce nie należą do nich. Pewien pacjent Sandry Black wiedział, że ręka nie jest jego, ponieważ wydzielała zwierzęcy zapach. Nie znam żadnego; przypadku, w którym logiczna argumentacja lub odwołanie się do tego, o czym naocznie można się przekonać, sprawiłyby, że pacjent zgodziłby się, iż kończyna ta rzeczywiście do niego należy. Wydaje się, że musi upłynąć trochę czasu, aby mózg powrócił do normalnego stanu i aby złudzenia te zanikły. Zanim to jednak nastąpi, wytykanie logicznych niespójności na ogół nie wpłynie na zmianę przekonań pacjenta:

Lekarz (ujmuje sparaliżowaną lewą rękę pacjenta i przenosi ją na jego prawą stronę): Czyja to dłoń?

Pacjent: Pańska dłoń.

L (trzymając lewą dłoń pacjenta między swoimi dłońmi): Czyje to dłonie? P: To pańskie dłonie. L: Ile ich jest?

P: Trzy.

L: Czy widziano kiedykolwiek człowieka z trzema dłońmi?

P: Dłoń jest zakończeniem ręki. Skoro ma Pan trzy ręce, wynika z tego, że musi Pan mieć trzy dłonie.

L (podnosi swoją dłoń): Proszę położyć swoją lewą dłoń na mojej.

P: Zrobione (oczywiście jego sparaliżowana lewa ręka pozostaje nieruchoma).

L: Ależ ja jej nie widzę i Pan jej nie widzi!

P (po długiej przerwie): Widzi pan, panie doktorze, fakt, że ręka nie poruszyła się, może znaczyć, iż nie chciałem jej podnieść. Moje słowa mogą Pana wprawić w osłupienie, ale mamy tu do czynienia z dziwacznymi zjawiskami. To, iż nie ruszam moją ręką, może wynikać stąd, że jeśli powstrzymam się od wykonania tego ruchu, mogę uzyskać możliwość wykonywania takich ruchów, które inaczej byłyby niemożliwe. Zdaję sobie sprawę, że wydaje się to nielogiczne i wręcz niesamowite...

Wysłuchiwanie takich opowieści od ludzi, którzy pod każdym innym względem są całkowicie przy zdrowych zmysłach, jest szokiem. Nie widzą oni nic niezwykłego w tym, że sparaliżowana noga rzekomo się porusza albo że ich lewa ręka jakoby należy do kogoś innego. Trudność wyjaśnienia tego, co się dzieje w ich mózgach, polega na tym, że mamy tu do czynienia z wieloma różnymi problemami – zarówno z nieuświadamianiem sobie własnego zaburzenia, jak i niemożnością pogodzenia się z paraliżem, a także ze złudzeniem, iż pojawiła się dodatkowa kończyna. Większość z tych problemów może wystąpić niezależnie od siebie: niektórzy pacjenci są po prostu nieświadomi paraliżu w ręce czy nodze, podczas gdy inni przyznają się do sparaliżowanej ręki, ale zaprzeczają, iż mają sparaliżowaną nogę. Jeszcze inni prawie się przyznają, jednocześnie wciąż zaprzeczając: “To ciekawe, wydaje mi się, jakbym był sparaliżowany". Drugą skrajność stanowią historia pani Hynes oraz inne podobne przypadki.

Aby wyjaśnić tę różnorodność kombinacji objawów, Daniel Schacter z Uniwersytetu Harvarda stawia tezę, że w mózgu istnieje pewnego rodzaju sieć świadomości, będąca zbiorem połączonych ze sobą modułów, nieco podobnym do systemu stereo. Sieć ta ma układ wykonawczy – odpowiednik tunera – który dostraja i odczytuje sygnały ze wszystkich innych modułów: odtwarzacza płyt kompaktowych, taśm magnetofonowych oraz telewizora. Uszkodzenie może wystąpić bądź w ramach pojedynczego modułu, bądź też w samej centrali, w wyniku czego mogą pojawić się symptomy o różnym stopniu natężenia, co zgadzałoby się z powyższym opisem. W systemie stereo objawy mogą być równie różnorodne: od całkowitego braku dźwięku do zakłóceń w jednym głośniku; przyczyny mogą tkwić wewnątrz jednego modułu (kurz w odtwarzaczu płyt kompaktowych) lub w ich połączeniach z jednostką centralną (odtwarzacz kaset nie jest podłączony do tunera). Przypuszcza się, że w mózgu istotne moduły tej sieci znajdują się w tych miejscach, których uszkodzenie często powoduje brak świadomości własnych zaburzeń lub zaprzeczanie o ich istnieniu: tymi miejscami mogą być płaty ciemieniowe i czołowe.

Cała sprawa jest jednak znacznie bardziej złożona. Po pierwsze: mamy tu do czynienia ze skomplikowanymi urojeniami i towarzyszącymi im wymyślonymi historiami; zarówno jedne, jak i drugie różnią się od zwykłego braku świadomości. Po drugie: większość przypadków wynika z uszkodzenia prawej strony mózgu i nie wiadomo, jakie to ma znaczenie. Urojenia oraz uszkodzenie prawej półkuli mózgowej odgrywają rolę w przypadkach takich jak pani Hynes; badanie każdego z tych zjawisk zbliża nas do rozwiązania tej zagadki.

Brendan Maher, psycholog z Harvardu, przedstawił pewną nieco sprzeczną z intuicją teorię, która zakłada, że tak naprawdę nie ma nic nienormalnego w powstawaniu urojeń. Maher uważa, że urojenia są teoriami, do których człowiek odwołuje się po to, by nadać sens czemuś, co wydaje się niezrozumiale – podobnie jest w przypadku teorii naukowych. Kiedy naukowcowi albo pacjentowi uda się znaleźć zadowalające wyjaśnienie zagadki, bardzo niechętnie uwzględniają oni pojawiające się sprzeczności (przypomnijmy sobie niecierpliwość okazywaną przez panią Hynes wobec tych, którzy nie wierzyli w jej wyjaśnienia). Podobnie jak w nauce, dane, które potwierdzają urojenie, są skwapliwie przyjmowane, podczas gdy dane z nim niezgodne są ignorowane lub odrzucane (nawet obrączka ślubna może być uznana za inną niż własna). Tym, co odróżnia błędne myślenie od prawomocnej teorii, jest zagadka, która je zapoczątkowała. Ludzie uważają za bezsensowne te teorie, które opierają się na informacjach dostępnych najwyraźniej tylko pacjentowi lub na informacjach, które dostępne są wszystkim, ale które tylko pacjent uważa za zagadkowe. Pani Hynes doznała poważnego uszkodzenia mózgu i z tego powodu nie mogła zrozumieć równie łatwo jak jej pielęgniarki, że straciła czucie w swojej sparaliżowanej ręce. Była więc jedyną osobą, która musiała znaleźć jakąś teorię dla wytłumaczenia, dlaczego jej odczucia są zaburzone. Tylko ona myślała, że doczepione Jej rękę należącą do kogoś innego. Ale – jeśli przyjmiemy taki punkt wyjścia – teoria pacjentki jest starannie przemyślana i logicznie spójna. Warto zauważyć, że wystarczy jeden błędny krok, by zapoczątkować proces myślowy prowadzący do urojenia. Uznanie, że: “To nie jest moja ręka" nieodwołalnie prowadzi do całego dziwacznego opowiadania o tym, skąd się ta ręka wzięła, jak pozostała przy życiu i jakie były tego przyczyny Może się nawet zdarzyć, iż opowiadanie wydaje się jego autorce tak przekonywające, że wpływa na dostrzeganie szczegółów jej obrączki i paznokci. A więc to nie uszkodzenie mózgu zmienić u chorej wzrokową percepcję w ten sposób, że ręka pacjentki nie wygląda jak jej własna. Taką rolę odegrało raczej przypuszczenie, że to nie jest ręka pacjentki. Domysł ten może stać się na tyle nieodparty, że decyduje o tym, co i jak widzi chora. I nie trzeba wcale czegoś tak poważnego jak wylew, by doprowadzić do powstania podobnych urojeń.

W pewnym doświadczeniu, przeprowadzonym w Danii ponad trzydzieści lat temu, poproszono uczestników, by usiedli naprzeciw dużego pudła, którego przód stanowiła szyba; proszono ich następnie, by założyli rękawiczkę i umieścili dłoń z rękawiczką w otworze na górze pudła. Na sygnał badani mieli wziąć znajdujący się w pudełku ołówek i poprowadzić go wzdłuż prostej linii narysowanej na kartce papieru. Uczestnicy mogli obserwować wszystkie ruchy przez szybę z przodu pudła, ale nie wiedzieli, że z tyłu bezpośrednio za pudłem stoi asystent, który trzyma w dłoni w identycznej rękawiczce identyczny ołówek nad identyczną prostą linią. Ruchome lustro pozwalało zmieniać obraz widziany przez uczestnika i pokazywało albo jego własną dłoń, albo też dłoń asystenta, nie dając jednak uczestnikowi poznać, że zaszła zmiana. Po kilku próbach, w których uczestnicy oglądali swoje własne dłonie, lustro zostało obrócone i asystent, którego dłoń uczestnik oglądał teraz, jakby to była jego własna, naśladował ruchy dłoni uczestnika prawie do połowy linii, a potem zaczynał odchylać się na bok. Wyobraź sobie, że jesteś uczestnikiem tego eksperymentu: czujesz, że prowadzisz swoją dłoń po prostej, ale dłoń, na którą patrzysz – a zakładasz, że należy ona do Ciebie – zaczyna ześlizgiwać się w lewo lub w prawo. Gdy tylko dłoń dotarła do końca linii, zgaszono światło w pudle i zapytano uczestników o ich reakcje. Wielu z nich twierdziło, że czuli, jak ich dłoń porusza się w złą stronę, chociaż cała sztuczka dotyczyła wyłącznie wrażeń wzrokowych.

W innej wersji tego eksperymentu, opisanej przez Brendana Mahera, uczestnicy podawali również wyjaśnienia w rodzaju: “Byłem pod wpływem hipnozy", “Moja dłoń zaczęła wykonywać automatyczne ruchy" i “Na mojej dłoni z pewnością były elektrody, choć nie widziałem żadnej z nich; znajdowały się tam, a mnie wprowadzono w błąd". Zwłaszcza ten ostatni komentarz nie różni się zbytnio od urojeń osób cierpiących na schizofrenię. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że tak łatwo można sprowokować oparte na urojeniach wyjaśnienia, to opowieść pani Hynes o ręce obcej osoby wydaje się znacznie mniej niezwykła: pacjentka postawiona wobec niezrozumiałej dla siebie sytuacji wymyśliła rozsądną teorię, aby tę sytuację wyjaśnić. Jednakże skoro nawet ona sama zdawała sobie sprawę, że jej historia jest dziwaczna (przyznała: “To nie ma sensu"), dlaczego się przy niej upierała?

W tym wypadku właśnie uszkodzenie prawej półkuli mózgowej może odgrywać kluczową rolę. W licznych eksperymentach wykazano, że uszkodzenie prawej półkuli wiąże się z niemożnością właściwej oceny nielogicznych lub nawet bezsensownych twierdzeń. Gdy uczestnikom badań opowiadano krótką historię t potem proszono ich, by odtworzyli ją własnymi słowami, ludzie z uszkodzoną prawą półkulą upiększali swoje opowieści znacznie bardziej niż ci z nienaruszoną prawą półkulą. Ci pierwsi dodawali niekiedy do właściwej historii zupełnie nie związane z nią wątki poboczne. Czasem utrzymywali oni – być może słusznie – że te dodatki ulepszały opowieść. Pewien pacjent, odtwarzając opowieść o obrabowanym sklepikarzu, zastąpił skradzione pieniądze artykułami spożywczymi i dodał: “Potknął się na nierównym chodniku, wywrócił się i rozbił wszystkie jajka". Wprawdzie pojawiło się ciekawe przypuszczenie, że kompulsywni kłamcy mogą mieć jakieś problemy z prawą półkulą, ale na podstawie obserwacji pacjentów, którzy mają poważne uszkodzenia mózgu, ryzykowne byłoby wyciąganie wniosków na temat ludzi, którzy często kłamią, ale są sprawni umysłowo. Nasza wiedza o tym, co się dzieje w uszkodzonym mózgu, nie wystarcza, aby dokonywać prostych porównań.

Pomysłowość pacjentów polega jednak nie tylko na wymyślaniu części historii. Kiedy w opowieści pojawiało się zdanie nie pasujące do reszty (celowo dodane przez eksperymentatorów), badani usilnie starali się uzasadnić to zdanie. I tak, w przypadku historii o farmerze, który znalazłszy swego pomocnika śpiącego w stogu siana, podwyższył mu wynagrodzenie, pacjenci z uszkodzeniem prawej półkuli proponowali następujące wyjaśnienia: “Koszty utrzymania rosną(...)"; “Być może, nie płacił mu zbyt dobrze(...)"; “(...)aby zachęcić go do wydajniejszej pracy"; zaobserwowano nawet przykłady wyrafinowanego rozumowania: “Facet nagle porzuca pracę, farmer spotyka go i podnosi mu stawkę. – Jak się masz, Joe! Jeśli porzucasz pracę, podniosę twoją stawkę. Nie stracę na tym ani centa, gdyż ciebie tu nie będzie!"

Trudno z całą pewnością twierdzić, że zarówno upiększenia opowieści, jak i wyszukane wyjaśnienia dla nie pasujących zdań są wytworami wyłącznie lewej półkuli mózgowej. Miałoby się ochotę uznać, że uszkodzenie prawej półkuli odsłania działalność lewej, ale jest również możliwe, że niekonsekwencje w opowiadaniach pokazują, czego można spodziewać się po uszkodzonej prawej półkuli. W każdym razie tendencja do wymyślania niezwykłych historii, połączona z umiejętnością uzasadniania dowolnego twierdzenia – mniejsza o jego niezwykłość – stwarza podatny grunt dla powstawania skomplikowanych urojeń. Gdy spojrzymy z tej perspektywy, okaże się, że urojenia, które występują w przypadkach paraliżu lub niezauważania lewej strony oraz bezkrytyczna akceptacja tych urojeń przez pacjenta mogą się wywodzić właśnie z zaburzeń w odtwarzaniu opowiedzianych historii. [neuropsycholodzy mówią wówczas o zaburzeniach dyskursu; przyp. red.]

Dalsze eksperymenty pozwoliły ustalić, że wspomniani pacjenci wykazują niezwykłą sztywność myślenia, gdy chodzi o rozumienie sensu usłyszanych informacji. Poproszeni o wyjaśnienie znaczenia następujących dwóch zdań: “Idąc na spotkanie ze słynną gwiazdą filmową, Sally wzięła z sobą pióro i papier. Treścią artykułu miały być wypowiedzi znanych osobistości na temat energii jądrowej", pacjenci z uszkodzoną prawą półkulą często trzymali się swoich interpretacji opartych wyłącznie na pierwszym zdaniu i twierdzili, że Sally idzie po autograf gwiazdy filmowej. Mogą oni zrozumieć każdą pojedynczą myśl, ale nie potrafią zmienić początkowej interpretacji na podstawie szerszego kontekstu opowiadania.

Jeśli przypomnisz sobie pokrętną logikę, do której uciekali się pacjenci starający się wytłumaczyć fakt, że ręka jakiejś innej osoby jest doczepiona do ich ciała, to w wyżej opisanych zaburzeniach możesz dopatrzyć się symptomów tego samego zjawiska. Może to również pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego – gdy stan ?tych pacjentów tak się poprawi, że w końcu przyznają się do tego, że mają sparaliżowaną kończynę (zdarza się to dość często) – nie potrafią przypomnieć sobie, w jaki sposób mogli wierzyć w rzeczy niewiarygodne. Pamiętają, że wierzyli w dziwne rzeczy, ale nie potrafią sobie przypomnieć, jak to jest, kiedy się wierzy w coś absurdalnego. Niemożność śledzenia logiki opowieści była problemem przejściowym, natomiast uwagi, jakie wówczas robili, najpewniej wydawałyby im się teraz pozbawione sensu.

Przypuszcza się, iż takie urojenia można wytłumaczyć zjawiskiem zaprzeczania, polegającym na tym, że psychologiczny szok, wynikający z faktu sparaliżowania kończyny czy nawet całej strony ciała, jest tak silny, iż chorzy po prostu nie umieją się przyznać ani przed sobą, ani przed kimkolwiek innym, że ich to spotkało. Oczywiście, takie zaprzeczanie stanowiłoby proces nieświadomy, który potem ujawni się w zachowaniu pacjenta. Zwróćmy uwagę, że identyczny argument wysuwano dla wyjaśnienia zjawiska jednostronnej nieuwagi; całkowite niedostrzeganie sparaliżowanej kończyny może wynikać tylko z tego, że umysł w ogóle nie dopuszcza takiej myśli. Pewne fakty dowodzą jednak, że ten mechanizm nie tłumaczy wszystkiego; uporczywe twierdzenie, że dana ręka należy do kogoś innego, pojawia się zazwyczaj natychmiast po uszkodzeniu mózgu, gdy pacjent nie odzyskał jeszcze jasności myślenia, a potem stopniowo zanika, w miarę jak pacjent zaczyna uświadamiać sobie powagę całej sytuacji. Gdyby źródłem problemu było zaprzeczanie, to nie powinno ono zanikać wraz z powracaniem świadomości – powinno być dokładnie na odwrót. Jest też faktem, że niektórzy pacjenci zaprzeczają istnieniu jednego problemu, na przykład sparaliżowanej ręki, przyznając jednocześnie, że mają problemy z mówieniem.

Specjaliści zaproponowali wiele wyjaśnień, ale, podobnie jak w przypadku innych zaburzeń spowodowanych przez wylew, sami pacjenci nie potrafią na ten temat nic powiedzieć lub mówią bardzo niewiele. Jak widzieliśmy, albo nie są oni zainteresowani, albo wydają się nie zauważać, że coś jest nie w porządku. Zanim ich stan polepszy się na tyle, by to zauważyli ich złudzenia zdążą zaniknąć. Sprawia to takie wrażenie jakby złudzenia wystąpiły u innej osoby: jeśli zaś mózg rzeczywiście Jest osobą, zapewne nie mijamy się z prawdą.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza