ďťż
Lemur zaprasza
Heroiczne tworzenie siebie w s wiecie grozy i absurdu tres cią Dżumy - powies ci parabolicznej Alberta Camusa. Wojna odcisnęła wyraźne piętno na literaturze wszystkich zaangażowanych w nią krajów. W literaturze francuskiej s lad wojny rozpatrywano z pozycji filozofii egzystencjalnej. Trudno jest podać krótką definicję tego kierunku filozoficznego, gdyż miał on różnorodne postacie. Profesor Władysław Tatarkiewicz stwierdził, że egzystencjaliści wychodzili z założenia: istnienie ludzkie nie ma poza sobą oparcia, jest ws ród nicos ci. Filozofia egzystencjalna stała się prawdziwą sensacją po II wojnie s wiatowej we Francji, co było zasługą przede wszystkim Sartrea, autora licznych rozpraw filozoficznych oraz prozy, w której poglądy naukowe zostały przełożone na język literatury. Wojna sprawiła, że ludzie zwątpili w logikę historii, us wiadomili sobie, że indywidualny los może zostać podporządkowany zbiorowemu szaleństwu. Z tych obserwacji wyciągano wnioski: istnienie jest absurdem, człowiek nie ma żadnej możliwos ci zmiany tego stanu. Wartos ci - uznawane dotąd za niezmienne - niosły rozczarowanie, mieszczańska moralnos ć okazywała się kłamliwa. Na tym podłożu rozwinął się powojenny egzystencjalizm francuski, którego poglądami zainteresował się Albert Camus. Pisarz w czasie wojny był czynnym uczestnikiem francuskiego Ruchu Oporu i równoczes nie pisał. Jego książka eseistyczna Mit Syzyfa wyrosła z założeń filozofii absurdu, opowiadanie Obcy pokazało człowieka, któremu obce są powszechnie uznawane wartos ci: miłos ć, szacunek dla drugiego człowieka. Powies ć Dżuma ukazała się w 1947 roku. Jest rozbudowaną parabolą (przypowies cią), co dobitnie podkres la motto zaczerpnięte z twórczos ci Daniela Defoe: Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakis rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać cos , co istnieje rzeczywis cie, przez cos innego, co nie istnieje. W paraboli fabuła i postacie są jedynie pretekstem do wypowiedzenia sądów o charakterze uniwersalnym. Albert Camus chciał, aby utwór traktowano jako rzecz o wojnie, katakliźmie, złu. Podobieństwo dżumy do wojny wyraża się w segregacji ludnos ci, obozach odosobnienia, krematoriach, stanie oblężenia, przymusowej rozłące bohaterów. To powies ć - parabola posiada i dzis aktualnos ć, gdyż nieustannie jestes my s wiadkami ludobójstwa (Jugosławia, Ruanda, Izrael i Palestyna, Irlandia, Czeczenia). Dżuma podejmuje problem postawy człowieka wobec zła pod każdą postacią. Bohaterowie zmuszeni są do podjęcia jakiejs reakcji na to, co się dzieje, na zbiorowe nieszczęs cie całej społecznos ci. Doktor Bernard Rieux jest lekarzem i z pos więceniem walczy z chorobą, organizuje szpitale i ryzykuje własnym zdrowiem, nawet życiem. Jego powołaniem jest nies ć pomoc ludziom, nie załamuje się w zetknięciu z siłami przerastającymi jego możliwos ci. Nie odwołuje się też do pomocy sił nadprzyrodzonych, nie wierzy w miłos ć i dobroć Boga, który - zgodnie z wiarą - kieruje ludzkim s wiatem. Wierząc w Boga musiałby stać się bluźniercą, gdyż sprzeciwiałby się woli Wszechmogącego. Rieux staje się więc samotnym bojownikiem ze złem, nie ma oparcia w Bogu ani w jakiejkolwiek innej wierze. W swoich poczynaniach kieruje się tylko ludzką skalą wartos ci i własnym rozumieniem dobra i zła. Jean Tarrou jest znajomym, potem przyjacielem doktora, organizatorem pomocniczych oddziałów sanitarnych. Ojciec jego był zastępcą prokuratora generalnego i uczestniczył w egzekucjach ludzi skazanych na s mierć, co traktował jak czynnos ć całkowicie naturalną. Tarrou czuł się odpowiedzialny za postawę ojca, czuł się winny, dlatego zwierzał się doktorowi: tak, nadal czuję wstyd - wiem już, że wszyscy żyjemy w dżumie i straciłem spokój [...] Pewne jest jedynie, że należy zrobić wszystko, żeby nie być zadżumionym i to tylko może nam dać nadzieję spokoju lub nadzieję dobrej s mierci. Człowiek ten wierzył, że dobro tkwi w ludzkiej naturze, ludzie są dobrzy, więc nie można się od nich odwracać, trzeba żyć ws ród nich i nies ć im pomoc, jes li to konieczne. Zasady te konsekwentnie stosował w swoim życiu, ofiarnie włączył się do walki z epidemią, przypłacając to własnym życiem. Postawę walki ze złem obrał też Raymond Rambert - dziennikarz z Paryża, przeprowadzający w Oranie ankietę badającą warunki życia Arabów. Gdy wybuchła epidemia, chciał opus cić zamknięte miasto, uciec od zarazy, od zła. Pragnął małego szczęs cia - życia z ukochaną kobietą. Ostatecznie jednak ponad szczęs cie osobiste postawił dobro ogółu, pozostał w mies cie ogarniętym epidemią, by z nią walczyć. Zrozumiał, że nie można uciec od zła, nie można stwierdzić, że zło, które dotyka jednych ludzi, nie dotyczy drugich. Dowiódł tego również Joseph Grand - cichy i niepozorny urzędnik, porzucony przez żonę, którą wciąż kochał. Chciał dowies ć swej wartos ci poprzez napisanie wyjątkowej książki i stale pracował nad doprowadzeniem do doskonałos ci pierwszego zdania dzieła. Włas nie ten dziwaczny trochę człowiek pracował w oddziałach sanitarnych w czasie wolnym od zajęć biurowych. Zapadł na dżumę, ale został wyleczony. Ojciec Paneloux - uczony i wojujący jezuita początkowo uważał, że dżuma jest karą, jaką zesłał Bóg na grzesznych ludzi. Widząc jednak straszną s mierć małego synka sędziego Othona, zmienił swój pogląd, dochodząc do wniosku, że nie można biernie poddawać się złu, trzeba z nim walczyć. Po przeżytym wewnętrznie przeobrażeniu wstąpił do formacji sanitarnych, zaraził się i zmarł, lecz był już ofiarą czynnej postawy. Ws ród mieszkańców Oranu wielu było ludzi walczących z chorobą, wielu też starało się biernie przeczekać epidemię. Przerażeni ludzie zamykali się w swoich mieszkaniach, unikali kontaktów z innymi w obawie przed zarażeniem. Inni reagowali przeciwnie; chodzili do kawiarni, spotykali się ze znajomymi, próbowali nawet robić interesy przyjmując pieniądze za umożliwienie opuszczenia miasta. Sąsiad Granda - Cottard żył w lęku przed aresztowaniem za jakies wczes niejsze przestępstwa. Świadomy zagrożenia próbował nawet popełnić samobójstwo. Człowiek ów jest zadowolony, że epidemia zburzyła wczes niejszy porządek życia, dzięki rozprzestrzeniającej się chorobie czuje się bezpieczny, bo ludzie zajęci walką z dżumą - nie mają czasu ani sił na prowadzenie dochodzenia w sprawie przestępstw, których się dopus cił. Cottard sądzi, że dżuma jest zbyt silna, by z nią walczyć i aby walka z nią przyniosła jakikolwiek sukces. Gdy epidemia wygasła, był przesiąknięty nienawis cią do ludzi i s wiata, strzelał z okna do radującego się tłumu i został pojmany przez policję. Był złym charakterem - dlatego dobrze czuł się tylko podczas zarazy. Zło wyzwoliło w bohaterach powies ci różne reakcje: walki, lęku, poddania się, a nawet akceptacji zła. Człowiek żyje w s wiecie grozy i absurdu, czuje się bezsilny, bezradny wobec cierpień, dręczy go poczucie straszliwej samotnos ci. Stawia sobie pytanie: jak żyć w takim s wiecie, jaką postawę zająć wobec niego? Powies ć daje odpowiedź na to pytanie: obowiązkiem człowieka jest przeciwstawiać się złu, mimo ponoszonych klęsk. Nie można godzić się na żadną rację usprawiedliwiającą s mierć, trzeba mieć odwagę być po stronie ofiary. |