ďťż

712

Lemur zaprasza

/
/






Rozdział XX
Wyższe Ja i cudowne uzdrowienia w parapsychologii
Wielu uzdrowień dokonały duchy osób zmarłych. Przeważnie są
to duchy zmarłych lekarzy. Za pośrednictwem mediów stawiają
one diagnozy i przepisują leczenie, tak jak za swego życia.
Duchy często wstępowały w ciała mediów i uzdrawiały chorych
przez nakładanie rąk. Z wielu opowieści wynika oczywisty fakt. że
niejednokrotnie czyniono użytek z siły życiowej niskiego napięcia,
chociaż jej natury do końca nie poznano.
Mesmerycy nacierali chore części ciała pacjenta, by je uzdrowić.
Duchy postępowały podobnie, a wyniki były zdumiewające.
Kahuni byli jednak, jak się zdaje, jedynymi ludźmi, którzy
wiedzieli o trzech rodzajach napięć siły życiowej i o możliwości
przekazania energii z rąk uzdrowiciela do ciała pacjenta, energii
płynącej razem z sugestiami leczniczymi.
Panuje powszechna zgoda co do tego, że dzieci w wieku poniżej
pięciu lat nie są jeszcze gotowe do odpowiedzi na sugestie
hipnotyczne. Mimo to reagują na leczenie, które polega na
przelaniu im siły życiowej w momencie, gdy lekarz wytworzył
ukształtowaną myśl. Liebault, próbując udowodnić, że sugestia
nie jest przyczyną wszystkich mesmerycznych uzdrowień, kładł ręce na
wielu dzieciach i uzyskiwał częste wyleczenia. Niektóre dzieci
nie mały jeszcze trzech łat. W późniejszych czasach Ochorowicz
osiągał podobne sukcesy w leczeniu dzieci niespełna dwuletnich. W ten
sposób uzdrawiano także zwierzęta. Również rośliny
traktowa no podobnym bodźcem, by uzyskać ich przyspieszony wzrost.
Wszystkie te przykłady dowodzą, iż kahuni mieli słuszność, sądząc,
że siła życiowa uzdrawiającego jest potężnym czynnikiem leczniczym.
bez względu na to, czy lekarz jest osobą żyjącą, czy też zmarł i stał
się duchem.
Duchy osób zmarłych często wykazują doskonałe umiejętności
parapsychicznego diagnozowania chorób ludzi żywych. Mój
znajomy miał syna, do którego przyplątała się w college'u
jakaś dziwna choroba. Lekarze nie potrafili znaleźć jej przyczyny.
Matka i syn, chwytając się ostatniej deski ratunku, udali się na
seans ze słynnym medium, Cayse'em (zob. książka There Is a River).
Tego medium użył za swego pośrednika duch byłego lekarza,
mającego na swym koncie wiele zdumiewających uzdrowień. Zbadał on
chłopca na drodze parapsychicznej i stwierdził, że chorobę wywołały
odłamane skrawki kości kręgosłupa, a obrażenie to nastąpiło podczas
wypadku z kajakiem. Pacjent zdążył zapomnieć już o tej katastrofie,
ale teraz przypomniał ją sobie od razu jako bardzo bolesną. Lekarz –
duch powiedział, że konieczna jest operacja, która poprawi
stłuczone kręgi, ale jedyny amerykański lekarz znający się na tego
rodzaju zabiegach przebywa akurat w Europie. Niebawem ma jednak
wrócić do domu w Bostonie. Podał nazwisko lekarza, ale nie
wymienił jego adresu.
Po seansie zrobiono chłopcu zdjęcie rentgenowskie kręgosłupa.
Jakiś lekarz, który nie znał tego przypadku, stwierdził
pęknięcia. Ponieważ jak dotąd wszystkie słowa ducha okazały się
słuszne, połączono się telefonicznie z Bostonem i otrzymano
informację, że rzeczywiście przebywa tam lekarz o podanym nazwisku,
który właśnie powrócił z zagranicy i który jest
cenionym specjalistą w dziedzinie chirurgii urazowej. Natychmiast
poproszono go o przeprowadzenie operacji i po zabiegu chłopak
powrócił do zdrowia
Duchy częstokroć praktykują specyficznego rodzaju leczenie na
odległość. Kiedy medium, za pomocą którego działają, otrzyma
pukiel włosów nieobecnego pacjenta (lub jakiś przedmiot,
którego kiedyś pacjent dotykał, występuje wówczas
niezwykłe zjawisko psychometrii. Duchy stawiają diagnozę choroby
nieobecnego pacjenta i przepisują lekarstwa lub też podejmują się
zabiegu na odległość jakimiś psychicznymi czy „duchowymi”
sposobami. Tutaj znowu mamy do czynienia z nićmi widmowymi użytymi do
nawiązania kontaktu z odległymi miejscami i ludźmi, do uzyskania
informacji o nich i do przesyłania mocy leczniczych oraz kształtów
myślowych.
We wszystkich przytoczonych przypadkach duchy działają równie
skutecznie jak ludzie żyjący, o ile oczywiście ludzie ci są na tyle
medialni, by postawić właściwą diagnozę, i pod warunkiem, że duchy
mogą zgromadzić odpowiednią dawkę siły życiowej potrzebną do
wyleczenia choroby. Pod tym względem istnieje jeszcze jedno bardzo
bliskie podobieństwo między ludźmi i duchami. I my, i one modlimy się
do Istot Wyższych.
Widziano już niejedno medium, jak opanowane przez ducha lekarza
modliło się o uzdrowienie dla chorego. Duchy nieustannie mówią
o Wyższym Ja, nazywając je wszystkimi możliwymi imionami, w
zależności od wyznawanych za życia religii.
Niektóre duchy, tak samo jak kahuni, posiadły wystarczającą
znajomość rzeczy, która pozwala im prosić Wyższe Ja o pomoc w
leczeniu żyjących i tę pomoc otrzymywać. (Tak uzyskiwane cudowne
uzdrowienia są bardzo rzadkie. Być może niewiele duchów zna
technikę takiego leczenia. A może to pacjenci nie oczyścili się z
kompleksów i nie są Przygotowani do przyjęcia sugestii
leczniczych. Z drugiej strony, duchy często korzystają z pomocy
Wyższego Ja do wywołania rozmaitych zjawisk fizycznych jak aporty,
materializacje, tworzenie ektoplazmy itd.).
Czasami duchy pojawiają się ludziom żyjącym w wizjach, tak jak
miało to miejsce w przypadku Bernadetty Soubirous, której w
grocie blisko Lourdes ukazała się Matka Boska. Zjawy te w jakiś
sposób pośredniczą w cudownych uzdrowieniach.
Niekiedy ludzie nie widzą „postaci” duchów,
lecz w ten czy inny sposób odczuwają obecność duchowego
czynnika uzdrawiającego. W zapiskach kościoła katolickiego wiele jest
wzmianek o uzdrowieniach w pobliżu grobowców mężczyzn i
kobiet, którzy prowadzili świątobliwy żywot. Dwudziestu dwóch
arcybiskupów i biskupów zgromadzonych na konklawe
napisało do papieża Klemensa XI: „Jesteśmy świadkami, iż przed
grobowcem ojca Jana Franciszka Regisa ślepi widzą, chromi chodzą,
głusi słyszą, a niemi mówią”.
W 1731 roku i przez następne 25 lat działała przy grobie opata
Parisa, jansenisty, jakaś niewidzialna i niezidentyfikowana siła.
Przebadano wiele przypadków, między innymi bardzo znany
przypadek panny Coirin. W cudowny sposób została ona wyleczona
z raka, który zdążył już całkowicie zniszczyć jej lewą pierś.
Lekarze nie dawali jej żadnej nadziei. I oto pierś powróciła
do swego normalnego stanu, nawet sutek wyglądał jak dawniej. Nie
widać było żadnej blizny ani śladu po przebytej chorobie. Przypadek
ten potwierdziło pod przysięgą kilku lekarzy, składając pisemne
zeznanie przed ówczesnym notariatem. Pytano o tę sprawę nawet
lekarza królewskiego, M. Gaularda. Był przekonany o
autentyczności cudownego wydarzenia i takie sprawozdanie złożył
królowi.
Kilka lat temu pewien Hawajczyk zobaczył we śnie dwa wielkie,
osobliwie ukształtowane kamienie, prawdopodobnie służące przed
wiekami kahunom do ich rytuałów. Później znalazł takie
kamienie w rzeczywistości. Przetransportował je w pobliże cmentarza i
tam je zostawił. Niebawem zaczęły krążyć pogłoski, że z kamieniami
związana jest jakaś siła uzdrawiająca. Ludzie przybywali ze
wszystkich stron, by je zobaczyć. Modlili się przy nich, składali
ofiary z kwiatów, pokarmów, pieniędzy i z tego, co
dyktowały im poszczególne wyznania. W rezultacie doszło
wówczas do kilku wiarygodnych uzdrowień. Przez jakiś czas
władze miały trudności z opanowaniem gromadzącego się tłumu, lecz
niebawem moc uzdrowicielska zdawała się zanikać. Można więc tylko
przypuszczać, że niewidzialne istoty odpowiedzialne za wyleczenia w
tamtych okolicach pojawiły się tam tylko na krótki czas.
Chociaż dopuszcza się możliwość, że Wyższe Ja samo podejmuje się
działalności leczniczej, to teoria kahunów głosi, że w
większości przypadków wymaga ono pośrednictwa niższego i
średniego Ja, zanim przystąpi do uczestniczenia w ich sprawach, bez
względu na to, czy owe niższe świadomości zamieszkują jeszcze jakieś
ciało fizyczne, czy też przetrwały śmierć fizyczną i występują jako
duchy. Jeśli wierzyć opowieściom o świętych lub świątobliwych
osobach, pojawiających się w postaci duchów w miejscach
słynących z uzdrowień, możemy wnioskować, iż nauczyły się one wzywać
pomocy Wyższego Ja przy uzdrawianiu tych modlących się chorych,
którzy wolni są od wszelkich kompleksów i mogą przyjąć
leczniczą pomoc.
Jeżeli natomiast jest tak, że kaplice i święte relikwie odgrywają
rolę bodźców fizycznych, wspierających suplikantów w
ich modlitwach o zdrowie, to misterium takich cudownych uzdrowień
mamy prawie wyjaśnione. Wyższe Ja człowieka przychodzącego do
kaplicy, aby modlić się o wyleczenie, zostaje prawdopodobnie
skłonione do podjęcia właściwych działań. (Dla kahunów źródłem
wszelkich uzdrowień było osobiste, własne Wyższe Ja każdego
człowieka. O istotach duchowych stojących na poziomie wyższym niż
Wyższe Ja sądzono, że nie wtrącają się raczej do ludzkich spraw
osobistych. Zajmują się czymś ważniejszym niż nędzny żywot
człowieczy. Wśród swoich Wyższych Ja kahuni nie uznawali
świętych).
Kwestię dostarczania siły życiowej potrzebnej Wyższemu Ja do
uzdrowień przy kaplicach lub w kościołach można łatwo wytłumaczyć.
Jeżeli poltergeisty potrafią podkradać ludziom siłę życiową do swoich
hałaśliwych zabaw, to z pewnością i Wyższe Ja może to robić dla dobra
chorego.
Prawdziwy obraz uzdrowienia w miejscu świętym powinien wyglądać
tak: jeden lub więcej duchów osób zmarłych (z których
każdy składa się z niższego i średniego Ja, połączonych ze sobą w
zwykły sposób) postanawia pozostać w świętym miejscu i pomagać
tym, którzy tam przychodzą prosić o uzdrowienie. Owe zwykłe
duchy umieją wzywać swe Wyższe Ja i skłaniać je do cudownych
wyleczeń, natychmiastowych bądź też trwających trzy dni (jak zdarzyło
się to w Lourdes). W miejsca te przychodzi wiele ludzi. Tworzą oni
coś, co nazwać można „kręgiem” o właściwościach
pierścienia energetycznego powstającego na seansach spirytystycznych.
Zwykłe duchy zaopatrują się wówczas w siłę życiową, tak samo
Wyższe Ja. I jeśli ktoś, kto jest wolny od kompleksów i
głęboko wierzy w spełnienie swoich próśb, potrafi wtedy
skonstruować dobry, jednoznaczny kształt myślowy dokładnie obrazujący
jego pragnienia (np. uzdrowienie), a także umie nawiązać telepatyczny
kontakt ze zwykłymi duchami, a przez nie z Wyższym Ja, lub
bezpośrednio z ich Wyższymi Ja, to cud uzdrowienia jest gwarantowany.
Ektoplazma znana nam z seansów spirytystycznych jest, jak
widzieliśmy, substancją materialną zamienioną przez Wyższe Ja w
niewidzialną postać przy użyciu siły życiowej o wysokim napięciu.
Przy natychmiastowych uzdrowieniach fizyczna substancja złamanej
kończyny, piersi opanowanej przez raka, niewidzącego oka,
skrzywionego kręgosłupa i podobnych uszkodzeń zostaje, zgodnie z
nauką Huny, rozpuszczona w ektoplazmatyczną formę, a następnie znowu
tężeje w miarę, jak zdrowe substancje wypełniają tę część widmowego
ciała pacjenta, która odpowiada części uszkodzonej.
Przypomnijmy sobie, że ciało widmowe jest odlewem każdej komórki,
wszystkich tkanek, łącznie z krwią i innymi płynami ciała ludzkiego.
Owo widmowe ciało należące do niższego Ja jest niezniszczalne,
niepodatne na choroby i rany. Teoretycznie rzecz biorąc, noga, którą
amputowano przed laty, mogłaby odrosnąć. Pod jednym warunkiem. Trzeba
by znaleźć źródło, z którego dałoby się zaczerpnąć
odpowiednią dawkę ektoplazmy, której zwrot nie byłby
konieczny. Jeśli widmowe ciało niższego Ja podlegałoby uszkodzeniom,
niebiosa zapełnione byłyby kalekami, a nie zdrowymi i szczęśliwymi
istotami ludzkimi, które zmarły, aby z radością odkryć, że
wszystkie fizyczne ułomności i niedoskonałości zniknęły bez śladu.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden osobliwy szczegół
związany z uzdrawianiem. Lekarze badający ludzi wyleczonych w Lourdes
wskazywali na znamienny fakt, że ci, którzy przychodzili tam
się modlić za innych, sami doznawali poprawy zdrowia. Mary Austin,
powieściopisarka, chorowała kiedyś na raka. Dawano jej rok życia.
Postanowiła pojechać do Rzymu, by spędzić ten ostatni rok na
studiowaniu dokumentów wczesnego chrześcijaństwa. Tak ją te
badania pochłaniały, że zdołała zapomnieć o swej ciężkiej chorobie.
Pewnego dnia, pisze Austin, relacjonując swój przypadek, nagle
zdała sobie sprawę, że rak zniknął. Nie modliła się o uzdrowienie,
lecz skupiając swój umysł na sprawach religii, sprawiła, że
przyszło samo.
Tego rodzaju specyficzne uzdrowienia wskazują, że jeśli drzwi do
Wyższego Ja zostały raz już otwarte dzięki modlitewnym prośbom i
wskutek tego może ono brać udział w sprawach niższego i średniego Ja
człowieka, to działa ono, kiedy chce, i przynosi uleczenie nawet
wówczas, gdy nie jest o to bezpośrednio proszone. Taka
możliwość tłumaczyłaby sytuacje, kiedy otrzymujemy pomoc, wcale o nią
nie prosząc. Niemal każdy z nas przypomina sobie, jak cudem uniknął
jakiegoś niebezpieczeństwa, tak jakby nieoczekiwaną pomoc zesłał mu
opiekuńczy anioł, Anioł Stróż, lub Wyższe Ja.
Bliską i ciągłą współpracę oraz nieustanny kontakt między
dwoma niższymi świadomościami a ich Wyższym Ja widać wyraźnie w
przypadku dziwnego religijnego kultu występującego w Japonii.
Członkowie tej sekty chodzą lub turlają się z obnażonymi plecami po
kawałkach rozbitego szkła. Kaleczą się, lecz rany natychmiast znikają
bez śladu na dźwięk słowa wypowiedzianego przez mistrza ceremonii.
Rozmawiałem z członkinią tej oryginalnej grupy. Należała do niej,
choć była rodowitą Amerykanką. Stopniowo nauczyła się nawiązywać
łączność z Istotą odpowiedzialną za wyleczenie. Później
otrzymywała od niej pomoc podczas swoich godzinnych występów,
kiedy to wchodziła po drabinie, której szczeblami były
obnażone ostrza mieczy. Dzięki pomocnej Istocie stopy kobiety nie
kaleczyły się o stal.
Podczas gdy do powstrzymania krwawienia z niewielkich ran można by
użyć sugestii w formie autosugestii, to szybkie wyleczenie poważnych
ran ciętych pochodzących od zbitego szkła wymagałoby natychmiastowego
działania Wyższego Ja.
Niestety, gdy misyjna grupa wyznawców owego japońskiego
kultu przybyła do Stanów Zjednoczonych, by nas nawrócić
(dla nich byliśmy bowiem poganami), jej działalność uznano za równą
magii estradowej bądź cyrkowym sztuczkom. Po kilku pokazach
zrezygnowali z wprowadzenia nas na właściwą drogę i powrócili
do Japonii, co wydaje się dość dziwnym zachowaniem, zważywszy na
zapał i upór widoczny u wielu osób, które chcą
nauczać prawdy o Bogu i religii. No cóż, była to wyjątkowa
szansa, by przestudiować oba te zagadnienia pod nowym kątem, lecz
większość z nas ma tak skrystalizowane i skostniałe poglądy, że
zazwyczaj przechodzimy obojętnie obok takich okazji, kiedy się
nadają.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza