ďťż

ELEKTRONICZNE NOSY

Lemur zaprasza

  Przeszukaj witrynę  


  
















Artykuł pochodzi z
"Wiedzy i Życia" nr 7/1998
Magdalena Pecul
ELEKTRONICZNE NOSY
UMIEJĄ ODRÓŻNIĆ ZAPACH KAWY ROBUSTA OD KAWY ARABICA, WYCZUĆ OBECNOŚĆ
GAZU MUSZTARDOWEGO NA POLU BITWY LUB SŁODKAWY ODDECH DIABETYKA.
ELEKTRONICZNE NOSY ­ TAKA NAZWA NA DOBRE JUŻ PRZYLGNĘŁA DO CZUJNIKÓW
ANALITYCZNYCH ZDOLNYCH ROZPOZNAWAĆ BARDZO SKOMPLIKOWANE MIESZANINY GAZOWE.

Mimo długoletnich prób, czynionych zarówno przez naukowców, jak i
finansowo tym zainteresowanych kompozytorów perfum, nie udało się
zdefiniować podstawowych zapachów, choć można by tego oczekiwać przez
analogię do zmysłu smaku ­ całe bogactwo doznań powstaje z kombinacji
smaków słodkiego, gorzkiego, kwaśnego i słonego. Niedawno ustalono, co
prawda, w jaki sposób informacja o zapachu dociera od receptora węchowego
do mózgu, ale wciąż jednak nie wiadomo, jakie właściwości cząsteczki
wywołują reakcję receptorów zapachowych.
Ogromna większość substancji zapachowych to niezbyt ciężkie cząsteczki
organiczne, z jedną lub dwiema grupami funkcyjnymi. Na pierwszy rzut oka
trudno powiązać ich zapach z jakąkolwiek właściwością molekularną. Dla
przykładu, aldehyd benzoesowy pachnie migdałami, gdy jednak dodać grupę
metylową, co praktycznie nie zmienia właściwości chemicznych cząsteczki,
otrzymujemy związek o zapachu kminku. Jeszcze dziwniejsza jest sprawa
karwonu, związku dodawanego do past do zębów i gumy do żucia o zapachu
miętowym. Jego dwa izomery optyczne, których cząsteczki są wzajemnymi
odbiciami lustrzanymi, pachną różnie; odmiana lewoskrętna ­ właśnie
miętą, a prawoskrętna ­ kminkiem. Z drugiej strony, zdarza się też, że
kompletnie różne chemicznie związki mają jednakowy zapach.

Fot. BE&W
Wieloletnie badania brytyjskiego naukowca Johna Amoore'a doprowadziły
go do teorii "zamka i klucza". Zapach, według niego, związany jest z
kształtem cząsteczki: molekuła o ściśle określonej budowie przestrzennej
wchodzi do receptora węchowego dla niej przeznaczonego i wywołuje reakcję
odpowiadającego mu neuronu. Cząsteczka pasuje tylko do jednego receptora,
chociaż do danego receptora może wejść wiele cząsteczek o podobnej
budowie.
Teoria ta powstała we wczesnych latach pięćdziesiątych, a jej twórca
posługiwał się modelami kulkowymi cząsteczek dla ustalenia ich geometrii
przestrzennej. Kształt molekuły można obecnie bez problemu modelować
komputerowo. Mimo to próby przewidywania zapachu związku na tej podstawie,
często podejmowane przez kompozytorów perfum (podobnie jak przewiduje się
działanie leku na podstawie przestrzennej budowy cząsteczki), na ogół
kończą się fiaskiem. Wprawdzie istnieją pewne prawidłowości ­ na
przykład sferyczne lub owalne cząsteczki o średnicy około 0.7 nm pachną na
ogół kamforą ­ jednak zawsze znajdą się jakieś wyjątki. Gdy "wyjątki"
są bezwonne, można to jeszcze wytłumaczyć małą lotnością lub niedokładnym
dopasowaniem do receptora, co jednak począć, jeśli mają zupełnie inny
zapach, niż przewidujemy?

Fot. GAMMA
Co więcej, istnieje niewielka, ale ważna grupa cząsteczek zupełnie nie
mieszczących się w teorii Amoore'a. Nie trzeba być chemikiem, aby znać
zapach ozonu (wystarczy powąchać pracującą kserokopiarkę), amoniaku czy
obrzydliwy smród siarkowodoru. A wszystkie te substancje zgodnie z teorią
"zamka i klucza" nie mają prawa mieć zapachu, bowiem ich cząsteczki są tak
małe, że powinny pasować do każdego receptora węchowego.
Wydaje się, że oprócz kształtu cząsteczki pewną rolę musi grać także
rodzaj grup funkcyjnych w niej obecnych. Wszystkie dostatecznie lotne
związki organiczne z grupą -SH (tiolową) pachną mniej więcej tak samo
­ zgniłymi jajami, podobnie jak sam siarkowodór. Zbliżony zapach mają
także wybuchowe borany (związki boru i wodoru), używane jako paliwo
rakietowe. Co zatem wiąże ze sobą te zupełnie odmienne substancje? Okazuje
się, że mają one wspólną właściwość raczej zaskakującą ­ częstość
charakterystyczna drgań grupy -SH i -BH jest identyczna. Na tym
spostrzeżeniu opiera się alternatywna hipoteza działania zmysłu węchu.
Zgodnie z nią, receptory węchowe to rodzaj spektrometrów, które wyczuwają
częstość drgań cząsteczek, zależną od rodzaju obecnych grup funkcyjnych.
Ale i ona pozostawia wiele znaków zapytania. Trudno sobie wyobrazić, jak
to odczytywanie częstości miałoby zachodzić w nabłonku węchowym ­ nie
znamy w biologii układów zdolnych do czegoś takiego. Ostatnio wysunięto
hipotezę, że dzieje się to przez mechanizm tunelowy. Elektron, tunelując
się przez cząsteczkę substancji zapachowej, wzbudza jej drgania i stąd
zależność mię-dzy częstościami charakterystycznymi a zapachem.

Porównanie zasady działania węchu ssaków i elektronicznego nosa
Teoria ta jednak też nie tłumaczy wszystkiego. Nie wyjaśnia
wspomnianego już fenomenu karwonu, ponieważ częstości drgań izomerów
optycznych są identyczne. Istnieje poza tym inne jeszcze przeczące jej
zjawisko: związki, w których dokonano podstawienia izotopowego, na
przykład protony zastąpiono deuterami, pachną identycznie, a przecież
zmiana masy cząsteczki powoduje zmianę częstości jej drgań.
Mimo że nie wiadomo jeszcze, co tak naprawdę pobudza do działania
receptory węchowe, i tak wiemy już dużo o tym zmyśle. Jeszcze dwadzieścia
lat temu nie było nawet pewne, czy taki twór, jak receptor węchowy, w
ogóle istnieje. Typy białek receptorowych i kodujące je geny
zidentyfikowali dopiero niedawno Linda Buck i Richard Axel, neurobiolodzy
z Howard Hughes Medical Institute przy Columbia University. Odkryli oni
również cały system komunikacji receptorów węchowych z mózgiem (patrz
ramka).

Po prawej stronie rysunku mamy cząsteczkę kamfory. Trzy pozostałe
cząsteczki, mimo zupełnie innych właściwości chemicznych, pachną bardzo
podobnie dzięki zbliżonej strukturze przestrzennej
Dla wielu zwierząt węch jest główną metodą badania otoczenia,
poszukiwania pokarmów czy partnerów seksualnych. Wydaje się jednak, że dla
współczesnego człowieka jest jednym z mniej ważnych zmysłów. Służy pomocą
przy ocenie żywności niepewnego pochodzenia, pozwala wyczuć zapach dymu
czy innej substancji zwiastującej niebezpieczeństwo, ale, szczerze mówiąc,
są lepsze sposoby rozpoznawania tego rodzaju zagrożeń. Z pewnością węch
bardzo wspomaga zmysł smaku ­ każdy z nas doświadczył kiedyś wątpliwej
przyjemności kosztowania z ciężkim katarem najlepszej nawet potrawy.
Głównie jest jednak źródłem przeżyć estetycznych ­ pozytywnych, gdy
wąchamy perfumy czy kwiaty, i negatywnych, gdy zbliżamy się do wysypiska
śmieci.
System węchowy jest bardzo stary ewolucyjnie i prawdopodobnie dla
naszych przodków był bardzo istotny. Z jakiego to innego powodu mielibyśmy
średnio rozróżniać 10 tys. różnych woni? Po co by nam było tysiąc różnych
receptorów węchowych? (Dla porównania: nasz główny zmysł, wzrok, dysponuje
trzema różnymi receptorami, wykrywającymi światło w różnych obszarach
widma światła widzialnego). Być może jednak zapachy wpływają na nasze
zachowanie znacznie silniej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. W dużym
stopniu rządzą naszymi nastrojami, co jest podstawą aromaterapii. Wcale
też nie jest wykluczone, że substancje zapachowe jakoś związane są z
ludzkimi zachowaniami seksualnymi, chociaż nasza wrażliwość na feromony na
pewno jest zupełnie nieporównywalna ze zwierzęcą, zwłaszcza owadzią.
Zapachy najłatwiej chyba przywołują wspomnienia. Pamiętamy słynną
magdalenkę z Poszukiwania straconego czasu Marcela Prousta, której smak i
zapach przypomniał narratorowi doświadczenia dzieciństwa. Miłośnikom
literatury niższych lotów, aczkolwiek też w swoim stylu doskonałej, staje
w pamięci wielki znawca psychologii, Herkules Poirot, który rozwiązując w
Pięciu małych świnkach zagadkę morderstwa sprzed lat, posłużył się
jaśminowymi perfumami dla odświeżenia pamięci świadka.

Fot. Grzegorz Kozakiewicz/FORUM
Znaczenie zapachów coraz bardziej docenia się w realnej kryminalistyce,
już nie tylko do tropienia przestępców za pomocą psów gończych. Za
pełnoprawny dowód rzeczowy, niewiele gorszy od odcisków palców, uważa się
pobrane z miejsca przestępstwa próbki zapachowe. To właśnie one stanowiły
główny dowód przeciwko podejrzanym o bulwersujące zabójstwo Wojciecha
Króla (studenta Politechniki Warszawskiej zastrzelonego w marcu 1996 roku
na ulicy Lwowskiej). Nie zostały jednak uznane za pełnowartościowy dowód w
sądzie. Wyobraźmy sobie teraz, jak bardzo mogłoby wzmocnić ich wagę użycie
do identyfikacji zamiast psich nosów obiektywnego, powtarzalnego czujnika,
z którego wydruk można by zaprezentować w sądzie.
Takie czujniki zresztą już istnieją. Opracowany w Cambridge system
"Bloodhound" ("Ogar") jest podobno na tyle czuły, że można go używać w
kryminalistyce do identyfikacji przestępców na podstawie
charakterystycznego zapachu ich ciała. Inne potencjalne zastosowanie
"Bloodhounda" to wskaźnik płodności, wykrywający subtelne zmiany w zapachu
kobiety podczas jej cyklu miesięcznego. Układ ten jest jednak również
bardzo skomplikowany, pracuje w temperaturze 300°C i wymaga wstępnego
rozdzielenia próbki przez chromatograf gazowy, co zaprzecza samej idei
czujnika.

Fot. Bartek Zaranek
Jak jednak można konstruować owe elektroniczne nosy, skoro w gruncie
rzeczy nie wiadomo, jak działa zmysł węchu? Odpowiedź jest prosta: zasady,
dzięki którym rejestrują one lotne substancje, na pewno nie mają nic
wspólnego z mechanizmem odbierania zapachów przez zwierzęta. W takim
razie, czy nazwa nie jest trochę na wyrost? Może i tak, ale, jak zaraz
zobaczymy, dalsze działanie elektronicznych nosów jest całkiem zbliżone do
przetwarzania bodźców zapachowych.
Właściwym elementem wykrywającym lotną substancję jest czujnik
(sensor), którym na ogół jest przewodzący polimer (odpowiednio
przekształcona polianilina lub polipirol) albo kryształ tlenku metalu
(najczęściej SnO2). Czujnik pokryty jest cieniutką warstewką
innej substancji, której zadaniem jest wychwycenie i "przyklejenie"
lotnego składnika z powietrza. Polimer lub tlenek reaguje na to zmianą
oporności elektrycznej i już mamy to, o co chodzi w czujnikach ­
informację chemiczną przetworzoną na sygnał elektryczny. Ostatnio wchodzi
też w modę inny ich rodzaj, tzw. mikrowagi kwarcowe. Są to kryształy, w
których zmienia się częstotliwość drgań, gdy zaadsorbują się na ich
powierzchni cząsteczki lotnego związku.
Same sensory czułe na lotne substancje nie stanowią specjalnej
rewelacji. Od dawna stosowano je (zwłaszcza te oparte na tlenkach metali)
m.in. do wykrywania metanu w kopalniach i przy domowych instalacjach
gazowych. Właściwą nowością jest sposób obróbki komputerowej danych
zebranych przez czujniki ­ i tutaj chyba elektroniczne nosy
najbardziej przypominają prawdziwe.

Fot. BE&W
Zapach, który czujemy, może pochodzić od kilkuset różnych związków (tak
jest z kawą i piwem), a my odbieramy tylko ogólne wrażenie. Tak jest też
ze sztucznymi systemami węchowymi. Czujników w elektronicznym nosie jest
na ogół kilkanaście, każdy czuły na inny rodzaj substancji, tak jak
receptory węchowe. Analiza ich sygnałów ma na celu identyfikację
mieszaniny, a nie konkretnego związku. Jest to zupełnie odmienne od
zwykłego postępowania analitycznego, w którym chodzi o dokładne oznaczenie
jednej substancji, i to im bardziej specyficznie, tym lepiej.
Odpowiedź całej tablicy czujników jest bardzo skomplikowana. Można ją
przedstawić w postaci słupków lub wykresów i samodzielnie rozpoznawać
mieszaninę, ale informatyka oferuje lepszą metodę. Do opracowywania
złożonych, pełnych szumów danych znakomicie nadają się programy typu
pattern recognition (rozpoznawania wzorca) lub sieci neuronowe. Sieć
neuronową można wyobrazić sobie jako system połączonych neuronów, których
wzajemne oddziaływanie prowadzi do przetworzenia danych. Jest więc to
analog mózgu w biologicznym systemie węchowym, tym bardziej że, podobnie
jak on, sieć neuronowa może się uczyć, a nie wymaga programowania. W
procesie rozpoznawania wzorca ­ w naszym przypadku znanego zapachu
­ odwołuje się ona do zgromadzonych uprzednio danych ("pamięci").
[Zainteresowanych sieciami neuronowymi odsyłam do artykułu Pawła
Górnickiego w "Wiedzy i Życiu" z kwietnia 1995 roku].
Taki opis elektronicznych nosów jest, z konieczności, bardzo ogólny.
Technologia jest już opatentowana i szczegóły stanowią tajemnicę handlową.
A zastosowania ich są rozliczne... Jak łatwo się domyślić, największym
popytem cieszą się w przemyśle spożywczym. Pierwszy komercyjny czujnik
tego typu miał zastosowanie dość zabawne, chociaż przypuszczam, że
francuscy smakosze byliby odmiennego zdania. Szczególnie cenione w kuchni
francuskiej trufle odnajduje się po zapachu, używając specjalnie
szkolonych świń lub psów. Opracowano zatem przenośny sztuczny system
węchowy, zastępujący w pracy te zwierzęta. To oczywiście tylko
ciekawostka, sposobów wykorzystania czujników tego typu w produkcji
żywności jest dużo więcej.

Fot. FLASH PRESS MEDIA
Najlepsze z nich potrafią rozróżnić gatunki piwa, kawy i
bezalkoholowych napojów chłodzących (jeden czujnik bezbłędnie
zidentyfikował sześć różnych rodzajów napojów typu cola). Nawet w tak
subtelnej sztuce, jak określanie roczników win i gatunków whisky,
elektroniczne nosy sprawdzają się nie najgorzej. Ktoś może powiedzieć, że
to samo zrobić może kiper, i to zapewne lepiej. To prawda, ale człowieka
nie można wykorzystać na przykład do ciągłej kontroli procesu wypalania
kawy.
Są poza tym w przemyśle spożywczym problemy, których rozstrzyganie
byłoby dla człowieka dość obrzydliwe, a czasami wręcz niebezpieczne. Mowa
tu o kontroli żywności. Sztuczne systemy węchowe stosuje się już do oceny
świeżości ryb, mięsa i wędlin, majonezów itp. Mogą one także ocenić, czy
sok pomarańczowy, który "wąchają", pochodzi na pewno z naturalnych źródeł,
czy został sztucznie doprawiony. Kontrolę nabiału elektroniczne nosy mogą
przeprowadzić na samym początku jego wytwarzania. Zdarza się, że mleczne
krowy cierpią na nadprodukcję ciał ketonowych. Choroba ta, szczególnie w
zaawansowanym stadium, wywołuje słodkawy oddech zwierzęcia. Wśród
weterynarzy nie ma chyba wielu amatorów wąchania krowich pysków, ale tutaj
właśnie mogą pomóc (i pomagają) czujniki.
Innym obszarem zastosowań sztucznych nosów z pewnością będzie medycyna.
Kiedyś jedną z pierwszych czynności diagnostycznych lekarza było
obwąchanie chorego. Postępowanie takie dzisiejszym lekarzom zapewne nie
przyjdzie do głowy, ale ma swoje uzasadnienie. Wiele chorób wywołuje
szczególną woń ciała lub oddechu. Po zapachu można wykryć pewne schorzenia
wątroby, cukrzycę i wiele innych dolegliwości. Jeden z "węszących
czujników", tzw. ScanMaster, zastosowano do diagnozy owrzodzenia jelita
grubego, normalnie badanego za pomocą szczególnie nieprzyjemnej dla
pacjenta endoskopii ­ metody z użyciem wzierników. W jednej z
angielskich klinik uniwersyteckich trwa testowanie podobnych sensorów do
identyfikacji rodzaju bakterii infekujących rany. Zastosowanie to
rozwinęło się z badań nad środkami spożywczymi, gdy naukowcy uświadomili
sobie, że to, co czujniki naprawdę znajdują w psującej się żywności, to
wynik działania bakterii powodujących rozkład. Wykonano już testy na
wykrywanie pospolitych bakterii i rezultaty są zachęcające: sztuczne nosy
mają 100% trafień w wykrywaniu gronkowca złocistego i 92%, jeśli chodzi o
Escherichia coli.

Kompletny elektroniczny nos to czujnik sprzężony z komputerem. Na
zdjęciach sztuczne nosy firmy Aromascan, jednego z dwu największych
producentów czujnikow węchowych

Fot. Aromascan
Elektroniczne nosy znalazły swoje miejsce również w wojsku. Już kilka
lat temu badano ich możliwości jako detektorów gazów bojowych. Okazało
się, że wykrywają małe stężenia iperytu (gazu musztardowego) oraz gazów
paraliżujących układ nerwowy, nawet w obecności benzyny, spalin i innych
czynników mogących zakłócić detekcję.
Rozwojem sztucznych nosów zainteresowany jest też przemysł
perfumeryjny. Chodzi tu przede wszystkim o zdobycie niepodważalnych i
obiektywnych dowodów w sprawach o podróbki markowych perfum. Dość łatwo
sfałszować zapach słynnych pachnideł, tym bardziej że skład wielu z nich
(np. Chanel No 5) jest znany. Nie zawsze też ludzki nos
wychwytuje subtelne różnice w wielkiej gamie zapachów. Sztuczne systemy
węchowe, nie kierujące się kryteriami estetycznymi, a
jakościowo-ilościowymi mogą sobie łatwiej z tym poradzić.
Projektowanie sztucznych systemów węchowych jest ciągle bardzo młodą
dziedziną chemii analitycznej. Większość z omówionych czujników to
prototypy lub urządzenia produkowane na niewielką skalę i, co za tym
idzie, bardzo kosztowne. Najnowszy model najdłużej działającej na tym
rynku brytyjskiej firmy Aromascan kosztuje prawie 50 tys. dolarów. Nawet
najtańsze sensory węchowe sprzedawane są po kilkadziesiąt dolarów. Można
jednak przypuszczać, że ceny ich będą spadać, jako że produkcja Aromascan
i jej głównego rywala Neotronics Technology PLC stale rośnie. Pojawiły się
także nowe zastosowania elektronicznych nosów w produkcji paliw i
monitoringu środowiska.
Nosy prawdziwe, ludzkie i zwierzęce, ciągle są lepsze w większości
zastosowań. Żadne czujniki analityczne nie mają tak wielkiej czułości,
zakresu i, przede wszystkim, krótkiego czasu analizy, jak biologiczne
systemy węchowe. Któż jednak wie, co przyniesie jutro? Może, gdy
odkryjemy, na jakiej zasadzie naprawdę działa węch, można będzie zbudować
"prawdziwe sztuczne nosy"? Badania wzroku i światła doprowadziły do
powstania czujników fal elektromagnetycznych innych niż światło widzialne;
prace nad słuchem i dźwiękiem umożliwiły wykorzystanie ultra- i
infradźwięków. Może istnieją także całe zakresy zapachów, których nie
czujemy, a które wychwycą przyszłe elektroniczne nosy?
MAGDALENA PECUL
JAK UKŁAD NERWOWY PRZETWARZA INFORMACJE ZAPACHOWE?
Wstępna detekcja zapachów dokonuje się u wszystkich ssaków, także u
ludzi, w tylnej części jamy nosowej, na obszarze pokrytym nabłonkiem
węchowym. Tu znajdują się receptory węchowe, wiążące cząsteczki zapachowe.
Każdy receptor połączony jest z wypustką neuronalną (aksonem)
przekazującym informację do opuszki węchowej w mózgu, tuż za jamą nosa. W
opuszce aksony skupiają się w tzw. kłębuszkach, z których informacja
przesyłana jest do innych części mózgu, w tym do kory węchowej. Oprócz
podstawowego nabłonka węchowego w pobliżu kości lemieszowej nosa znajduje
się narząd lemieszowo-nosowy, służący do wykrywania feromonów i
przekazujący informacje bezpośrednio do struktur mózgowych kontrolujących
zachowania emocjonalne.
SŁOWNICZEK
Ciała ketonowe (inaczej ciała acetonowe) ­ związki chemiczne
powstające w organizmie w wyniku spalania kwasów tłuszczowych, przy
prawidłowym metabolizmie występują we krwi i moczu w ilościach śladowych,
Częstość charakterystyczna ­ częstość drgań danej grupy funkcyjnej,
w dużym stopniu niezależna od rodzaju związku, w skład którego ta grupa
wchodzi,
Feromony ­ wonne wydzieliny specjalnych gruczołów działające na
inne osobniki tego samego gatunku; należą do nich substancje alarmowe,
wabiące osobniki płci przeciwnej, służące do oznaczania terenu itp.,
Izomery optyczne ­ związki chemiczne, których cząsteczki są
wzajemnymi odbiciami lustrzanymi. Mają jednakowe właściwości fizyczne,
lecz wykazują przeciwną czynność optyczną. Na ogół różnią się działaniem
biologicznym.











Wiedza i Życie  7/1998

Copyright © Prószyński i S-ka SA
1996-2001. Wszystkie prawa zastrzeżone












[góra
strony]























Strona główna
archiwum  | Spis
tematyczny  | Spis wg
autorów  | Spis wg
numerów











Uwagi merytoryczne:  WiedzaiZycie@proszynski.pl
Copyright © Prószyński i S-ka SA 1999-2001.
Wszystkie prawa zastrzeżone
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza