ďťż
Lemur zaprasza
ROZDZIAŁ 22: TAJEMNE ZNACZENIE OBRZĘDU MYCIA STÓP Możemy prześledzić prawie wszystkie istotne fakty z życia Jezusa podczas trzech lat jego nauczania. W każdym użytym przez Niego porównaniu, każdym tajemnym wyrażeniu znajdujemy zasady Huny. Fascynujące jest obserwowanie tego wielkiego kahuny przy pracy, gdy uzdrawiał chore ciała i dusze, podobnie jak kiedyś czynili to kahuni polinezyjscy. Jezus uzdrowił wielu ludzi - może tysiące - przez nakładanie rąk. Z obszernych relacji wynika, że posługiwał się tymi samymi metodami, które ongiś na Hawajach stosowali kahuni. Używał sugestii, przełamywał kompleksy, jak w przypadku paralityka spuszczonego przez dach domu, w którym Jezus przebywał z Piotrem. Wypędzał złe duchy, jak w przypadku młodego epileptyka, którego przyprowadził do Jezusa jego ojciec. Używał fizycznych bodźców przy uzdrawianiu głuchoniemego. Jezus dysponował wysoko rozwiniętymi zdolnościami psychicznymi i używał ich do stawiania diagnozy. Może miał naturalne predyspozycje lub też był to wynik szkolenia w telepatii, które otrzymał w czasie lat współpracy z wtajemniczonymi, zanim pojawił się jako kahuna. Bez stawiania pytań, siłą telepatycznych zdolności, rozpoznawał choroby i problemy swoich pacjentów. W niektórych przypadkach stosował leczenie na odległość, co świadczy o tym, iż posługiwał się telepatią. Fakty te usprawiedliwiają nie tylko nasze skromne starania w zakresie pracy HRA o rozwinięcie telepatycznych predyspozycji niższego Ja, lecz pozwalają zrozumieć i właściwie ocenić skuteczną pracę lekarzy, którzy do rozpoznania chorób za pomocą wahadełka, wykorzystywali telepatyczne umiejętności niższego Ja. Gdybyśmy chcieli wyliczyć, co powiedziały nam o Hunie nauki Jezusa i przypadki uzdrawiania, zajęłoby to całą książkę. Mam nadzieję, iż taka książka powstanie; w tym miejscu można tylko wskazać na dużą wartość takiej pracy. Na razie poprzestaniemy na tym, że jeszcze raz opowiemy historię trzech wielkich dramatycznych zdarzeń w życiu Jezusa i wyjaśnimy objawiającą się w nich głęboko ukrytą wiedzę Huny. Najpierw zajmijmy się Ostatnią Wieczerzą. Dzięki danej Mu przez Wyższe Ja możliwości "jasnowidzenia", Jezus wiedział, iż zostanie zdradzony i ukrzyżowany. Rzeczywiście, wyższy kapłan Kajfasz zwołał już zebranie bardziej znaczących kapłanów, uczonych w piśmie t starszych, aby rozważyć, jak można byłoby dyskretnie schwytać Jezusa i zabić Go. Wynajęli ludzi do Jego śledzenia, aby zawsze było wiadomo, gdzie przebywa, i by w odpowiednim momencie można było Go doścignąć. Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jezusa, poszedł do arcykapłanów i zaproponował, iż za pewną sumę pieniędzy dostarczy im Jezusa. Kapłani zaoferowali mu 30 srebrników. Od tego momentu Judasz szukał korzystnej sposobności, aby wypełnić swoje zadanie. Jezus chciał obchodzić Święto Paschy w Jerozolimie i wysłał Piotra oraz Jana, aby wszystko przygotowali. Na podstawie informacji pochodzącej od swojego Wyższego Ja wiedział z góry, gdzie znajdą w mieście odpowiednią komnatę wyposażoną w dywany i obicia. Piotr i Jan znaleźli pokój. Jak przepowiedział to Jezus, i przygotowali tam wszystko na świąteczny posiłek. Kiedy Jezus i dwunastu Apostołów zasiedli w komnacie, aby przystąpić do wieczerzy, wszystkie warunki wielkiego dramatu były spełnione: był tam Jeden, który wiedział, że zostanie zdradzony; znajdował się tam również zdrajca, który chciał dopełnić swego zobowiązania; było tam jedenastu innych, którzy nie przeczuwali, co się stanie. Wszyscy jedli wspólnie, jak czynili do tej pory. Jezus, który wiedział, że wkrótce będzie musiał ich opuścić, pragnął spożyć z nimi ten ostatni paschalny posiłek, gdyż, jak mówi Łukasz słowami Jezusa: "już Jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym". Ostatnia Wieczerza rozpoczęła się ustanowieniem obrzędu Komunii, który omówimy później. Następnie Jezus powiedział za smutkiem: "Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi". Uczniowie ze zdziwieniem spojrzeli po sobie i pytali, kim ma być ten, o którym mówi ich Nauczyciel. Judasz musiał bardzo starannie panować nad swoją mową. Inni pełni troski zaczęli pytać Jezusa: "Czy to jestem ja?". Piotr dal Janowi, który położył głowę na piersi Jezusa, znak, aby spytał Go, kto będzie zdrajcą. Na pytanie Jana Jezus odpowiedział: "To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i podam mu". Wziął kawałek chleba, umoczył go i podał Judaszowi Iskariocie. Judasz próbował ukrywać swoje uczucia i zapytał w nadziei, iż będzie wyglądał na niewinnego: "Mistrzu, czy to jestem ja?". "Tak jest, ty" - odpowiedział Jezus krótko i nakazał mu: "Co chcesz czynić, czyń prędzej". Żadna z osób siedzących przy stole nie zrozumiała sensu tych słów. Ponieważ Judasz prowadził wspólną kasę, sądzili, że opuścił izbę, aby wypełnić jakieś polecenie Jezusa. Kiedy Jezus i Jego uczniowie po wieczerzy poszli do ogrodu po drugiej stronie potoku Cedron, Judasz przyprowadził do Niego arcykapłanów, uczonych w piśmie i starszych, jak również pospólstwo z mieczami i pałkami. Zdrajca podszedł do Jezusa i pocałował Go. Był to umówiony znak, iż to właśnie jest człowiek, którego szukają. Co stało się z Judaszem? Przez pewien czas był przy Jezusie, lecz później, opętany żądzą pieniądza odsunął się od Niego. Do czasu zdrady Judasz prowadził z Jezusem i innymi uczniami proste, ubogie życie, dopóki nie ujawniła się jego chciwość. Jezus wiedział o tym i po obrzędzie komunii rzeki: "Nie mówię o was wszystkich. Wiem, kogo obrałem. Jednak to, co jest napisane, musi się spełnić. Ten, który je ze mną chleb, podniósł przeciwko mnie swoją rękę". Być może Judasz miał być dobitnym przykładem, jak niższe Ja ogarnięte chciwością może wtrącić człowieka w mroczne ciemności. Jezusa bardzo martwił los Piotra. Temu dobremu, szczeremu, otwartemu, lojalnemu i prawemu Piotrowi miało być dane nieść nową naukę aż do pogańskiego Rzymu i tam przypieczętować ją swoim życiem. Lecz niższe Ja Piotra miało kompleks strachu i istniała tylko jedna droga, aby Je od niego uwolnić - pozwolić Piotrowi wyrazić go w akcie, którego będzie gorzko żałował i wstydził się. Uświadomienie sobie tego kompleksu sprawi, że się go pozbędzie. Podczas wieczerzy Jezus powiedział do Piotra, że zaprzeczy on, iż zna swojego Pana. Piotr był przerażony. Jego średnie Ja odrzuciło tę myśl jako w pełni niemożliwą; jednak nie znał jeszcze mocy kompleksu strachu w swoim niższym Ja. Jezus zapytał go: "Kochasz mnie?", a Piotr żarliwie potwierdził. Jezus rzekł do niego: "Paś moje owce". Myślał On przy tym o zadaniu, do którego przeznaczony był Piotr. Jezus zadawał to samo pytanie trzykrotnie; trzy razy Piotr potwierdzał swoją miłość i trzy razy Jezus mówił do niego: "Paś moje owce". Według nauki Huny jest w tych słowach głębokie znaczenie. Kahuni zawsze powtarzali ważne wypowiedzi i modlitwy trzykrotnie i posługiwali się przy tym tymi samymi słowami. I rzeczywiście. Piotr wyrzekł się Jezusa. Trzykrotnie wobec różnych osób zaprzeczył on, iż zna swego Mistrza. Kiedy Jezusa prowadzono w kajdanach do pałacu arcybiskupów, miłość popychała Piotra, aby podążał za Nim; i tylko jako jeden z uczniów odważył się iść z Jezusem tak daleko. Lecz gdy ludzie rozpoznali w nim jednego z przyjaciół Jezusa, chwycił go strach o własne życie i bezpieczeństwo. Po tym, gdy zaparł się Jezusa po raz trzeci. Ten odwrócił się i spojrzał na Piotra. Nie powiedział nic, jednak Jego spojrzenie miało swoją wymowę. Jak błyskawica przeszyło Piotra wspomnienie, iż Jezus przepowiedział mu, iż wyrzecze się Go trzy razy. Piotr odwrócił się i gorzko zapłakał. W tym momencie jednak kompleks strachu został przełamany i zniknął na zawsze. Cała późniejsza droga życiowa Piotra pokazuje go nam jako człowieka o dużej odwadze i wielkiej dzielności. Powróćmy jednak do stołu wieczornego, przy którym - poza Judaszem, pogrążonym w myślach o swym niecnym czynie - jedli uczniowie z Jezusem. Nie zajęliśmy się jeszcze ważnym rytuałem mycia stóp. Myślę, iż został on ustanowiony w istotnym stopniu ze względu na Piotra; jednak również inni uczniowie nauczyli się przy tym techniki usuwania kompleksów, ważnej w ich późniejszej pracy nauczycielskiej. Wieczerza dobiegła końca. Jezus podniósł się ze swojego miejsca i zdjął wierzchnią szatę. Następnie wziął lnianą chustę i przepasał się nią. Nalał wody do miednicy, zaczął myć uczniom stopy i wycierać je chustą. Był to czyn niezwykły. Uczniowie nie rozumieli go. Czuli się zawstydzeni, ponieważ widzieli, że ich Pan i Mistrz wykonuje pracę służącego. Gdy przyjrzymy się temu dokładniej, zauważymy, iż czyn Jezusa i przedmioty, którymi się posługiwał, naznaczone są symbolami i ukrytymi znaczeniami. Ujawnią nam się one od razu, gdy przetłumaczymy je na święty język. A zatem Jezus wziął lnianą chustę i opasał się nią. W języku kahunów taka lniana chusta lub ręcznik nazywa się malo. Tajnym znaczeniem tego słowa jest "wysuszyć". Czy nie brzmi nam to swojsko? Trzeba wysuszyć manę z gron kształtów myślowych fiksacji. Gdy usuniemy ją z kompleksów, zniszczymy je. Z nowoczesnej psychologii wiemy, iż fiksacje można zniszczyć, jeżeli uda się rozproszyć związaną w nich emocjonalną energię. Jezus nalał wody do miski. Każdy, kto podążał za nami do tego miejsca, wie, że woda jest symbolem many. Jezus wysłał więc własnemu Wyższemu Ja ładunek many, aby użyło jej dla dobra tej osoby, do której mycia stóp się zabrał. Ale dlaczego mył on właśnie stopy? Według Huny stopy symbolizują niższe Ja. W niższym Ja Piotra Istniała blokada strachu, tak że nie mógł on wysłać swojemu Wyższemu Ja many. Jak było z innymi uczniami, nie jest powiedziane - bez wątpienia najważniejszy jest tu Piotr. Polinezyjskie słowo oznaczające stopy, wawae, składa się z rdzeni wa i wae. Wa oznacza "odległość między dwoma punktami w czasie". Taka przerwa w czasie musi być zawarta w każdym wspomnieniu o zdarzeniach z przeszłości. Psychoanalityk próbuje obudzić u pacjenta wspomnienia zajść, które wywołały fiksację. Gdy wspomnienia te dostaną się do ogniska świadomości, wtedy można ująć je w ich rzeczywistym znaczeniu i zracjonalizować. W ten sposób stracą swój charakter błądzących kompleksów - wspomnień lub fiksacji. Innym znaczeniem wa Jest "myśleć, zastanawiać się, wielokrotnie rozważać, uwzględniać". Jest to nic innego jak proces racjonalizacji. Jedno z trzech znaczeń im to "coś wyłamać, odrzucić". Symbolizuje to pełne uwolnienie się od fiksacji, które do tej pory mieszkały w niższym Ja. Drugie słówko rdzenne wae oznacza "przełamać i oddzielić dobre od złego". Odpowiada to przełamaniu wspomnień-fiksacji i ich racjonalnemu przemyśleniu. Oznacza to dalej "utrzymywać w duchu myśl o jakimś zdarzeniu, zastanawiać się nad czymś, dojrzale i gruntownie analizować jakąś sprawę, dokonywać wyboru". Wszystkie te wyrażenia opisują proces analizy, zastanawiania się i racjonalizowania zdarzeń, które doprowadziły do fiksacji. Dowiadujemy się w ten sposób o bardzo znaczącym fakcie, iż Jezus mył stopy (niższe Ja) swoich uczniów, aby symbolicznie zademonstrować, jak usuwane są kompleksy. Użyta przez Jezusa miska do wody nazywa się w świętej mowie po. Samo słowo obejmuje znaczenie wskazujące, że ktoś, kogo ścieżka jest zablokowana, nie może sam od siebie wysłać swojemu Wyższemu Ja many. Słówko pa oznacza dalej "podzielić coś między uczestników". Przy rytuale, którego dopełnił Jezus, był to podział Jego many (symbolizowanej przez wodę w misce) między własne Wyższe Ja i Wyższe Ja osoby, której mył stopy. Ostatnim tajemnym znaczeniem, które wieńczy cały ten proces, jest "dotknąć". Chodzi tu o symbol wysięgania wzdłuż widmowego sznura, aby "dotknąć" Wyższego Ja i wejść z Nim w kontakt. Musi to nastąpić, zanim będziemy mogli wysłać manę. Tak więc, aby umyć stopy Piotra, Jezus użył miski, której przypisane jest w Hunie dużo znaczeń, i równie wiele znaczącej chusty. Piotr czuł się skrępowany i wzbraniał się. Jednak Jezus rzekł do niego: "Nie rozumiesz tego. co teraz robię; późnił pojmiesz to". Już wkrótce Piotr zrozumiał znaczenie rytuału; zaraz po tym, gdy wyrzekł się Jezusa i kiedy wśród łez ustąpił jego kompleks. Musiał to głęboko przeżyć, ponieważ później uzdrawiając innych, używał tej samej techniki. Lecz gdy Jezus mył mu stopy. Piotr mówił impulsywne "Panie, nie tylko stopy, lecz również ręce i głowę". Jezus odpowiedział, iż to nie jest konieczne, ponieważ tylko stopy (niższe Ja) wymagają mycia. "Wy jesteście czyści, jednak nie wszyscy". Wiedział On o głęboko siedzącym kompleksie strachu w niższym Ja Piotra. Po myciu stóp Jezus znowu założył swoją szatę, usiadł i powiedział uczniom, iż dał im przykład i że odtąd powinni wzajemnie myć sobie stopy. Z labiryntu symboli wydobywa się następująca strategia: człowiek, którego widmowy sznur (ścieżka do Wyższego Ja zablokowany jest przez fiksacje, powinien szukać pomocy innej osoby, posiadającej otwartą ścieżkę. Osoba ta może wysłać swoją manę własnemu Wyższemu Ja z prośbą o przełamanie fiksacji człowieka szukającego pomocy. Pomocnik nie musi koniecznie być kahuną. Jezus powiedział uczniom, że każdy może i powinien w ten sposób pomóc innemu. Pokazał, że do tego w żadnym wypadku nie jest potrzebny człowiek o wielkiej sile i potędze, jakim był On sam. Wystarczy, by miał łączność ze swoim Wyższym Ja; inaczej mówiąc, by otrzymał odpowiedź na swoje modlitwy i by obu Wyższym Ja dana była do dyspozycji wielka ilość many w celu przełamania fiksacji w niższym Ja innej osoby. Z tajemnych znaczeń polinezyjskich słów dla stopy i naczynia można wywnioskować dalej, że obrzęd mycia stóp opisuje proces wymiany zdań między osobą posiadającą kompleksy, a osobą pomagającą jej, przez co następuje racjonalizacja gron wspomnień. Na podstawie nowszych doświadczeń amatorów, którzy podjęli próbę pomocy swoim przyjaciołom i potrafili jedynie odkryć ukryte w nich kompleksy, nie wiedząc, co dalej z nimi zrobić, widać wyraźnie, iż wskazane jest, by każdy pomocnik dysponował już w tym względzie pewnym wyszkoleniem i praktyką. Idealne byłoby znalezienie jako pomocnika osoby, która ma wolną ścieżkę do Wyższego Ja i dysponuje wiadomościami o stosowaniu sugestii i fizycznych bodźców oraz racjonalizowaniu fiksacji, gdy wyjdą na powierzchnię. Jeżeli znaczenie słów Huny użytych przy tym rytuale przypomina obrządek chrztu, wykazuje to na fakt, iż oba te rytuały wyrażają to samo. Opisując je kilkakrotnie, wtajemniczeni sprawozdawcy zdarzeń mieli na celu podkreślenie ich szczególnego znaczenia i chcieli mieć pewność, iż prawdy dotyczące sposobu zbawienia ludzkości przetrwają wieki. Tak właśnie postępowali kiedyś Polinezyjczycy, skrywając tajemnicę za powszechnie używanymi słowami. Kto szukałby tak drogocennej i szlachetnej filozofii oraz techniki jej zastosowania w tak prostych słowach, jak: droga, wyznanie, woda, wialnia, miska lub stopy? W porównaniu z obrzędami Chrztu i Komunii rytuał mycia stóp rzadko był stosowany w Kościele chrześcijańskim; przedstawiony tutaj szkic pozwala poznać przyczynę tego stanu rzeczy. Klerycy i teolodzy nie potrafili docenić znaczenia tego obrzędu. Nie dziwi więc nas, iż rytuał ten pomijano, uznając go jedynie za lekcję pokory. Ale gdyby obrzęd ten nie miał wielkiego i głębokiego znaczenia, Jezus nigdy by go nie ustanowił. I jeszcze coś należało zachować dla potomności. Każdy z tych rytuałów mógłby być, podobnie jak obrządek mycia stóp, zniesiony przez ludzi, którzy nie znali Jego ukrytego znaczenia. Lecz jeśliby choć jeden z nich pozostał, aż nadejdzie czas na objawienie jego prawdziwego sensu, wtedy wiedza tajemna nie poszłaby w zapomnienie. W pierwszym stuleciu po śmierci Jezusa zniknęli z krajów Morza Śródziemnego pozostali przy życiu wtajemniczeni w tę starą naukę; tak więc nie mamy od nich żadnych dalszych zapisów na ten temat. / / |