ďťż

rozdzial

Lemur zaprasza

Rozdział II


MICHAŁ SĘDZIWÓJ - ŻYCIE
I DZIEŁA



1. Życiorys*1


--------- 1* Por. R. Bugaj, Michał
Sędziwój (1566-1636). Życie i Pisma.
Wrocław-Warszawa-Kraków 1968. ---------


Michał Sędziwój, filozof, alchemik, lekarz i dyplomata, znany
w literaturze zagranicznej pod zlatynizowanym nazwiskiem Michael Sendivogius,
urodził się dnia 2 lutego 1566 r. w miejscowości Łukowica leżącej w okolicach
Sącza. Ojcem jego był Jakub Sędzimir albo Sędziwój, szlachcic, matką zaś Katarzyna
Pielsz z Rogów, również pochodząc ze stanu szlacheckiego. Rodzina Sędzimirów
vel Sędziwojów wywodziła się od hrabiów z Jabłeczny, herbu Ostoja.


O młodości Michała Sędziwoja nie zachowało się zbyt wiele wiadomości,
a te, które posiadamy, mogą nam posłużyć do naszkicowania tylko bardzo ogólnego
obrazu. Ojciec jego oprócz małej wioski w okolicach Sącza miał posiadać dom
w Krakowie. Do syna był przywiązany i starał się dać mu jak najlepsze wychowanie,
na co nie szczędził środków. Początkowo zamierzał skierować go do stanu duchownego.


Pierwsze nauki pobierał Michał w jakiejś szkole klasztornej
w Krakowie.


Dalsze studia kontynuował Sędziwój prawdopodobnie w Akademii
Krakowskiej, gdzie miał poświęcić się filozofii, retoryce i teologii*2.


--------- 2* Tę nie potwierdzoną informację podał
F. Roth-Scholtz, Michaelis Sendivogii Chymische Schrifften, Norymberga
1718, s. 11. ----------


Wiadomość ta nie jest jednak pewna. W jednym
dokumencie znajduje się wzmianka, że od najmłodszych lat interesował się naukami
ścisłymi, geometrią, astronomią i mechaniką, w których też czynił duże postępy*3.


--------- 3* B. Paprocki, Ogród królewski, Praga
1599, s. CXLVII. ---------


Ryc.
8. Herb Sędziwoja. Według B. Paprockiego Ogród królewski.


 


Prawdopodobnie w Krakowie Sędziwój zainteresował się sprawami
naukowymi i zetknął się po raz pierwszy z alchemią. W omawianym okresie szczególnie
interesowano się tam nowymi ideami głoszonymi w medycynie przez głośnego lekarza
Theophrastusa Paracelsusa (1493-1541). W roku 1569 ukazały się w Krakowie dwa
traktaty Paracelsusa: De Praeparationibus i Archidoxae, przetłumaczone
z języka niemieckiego na łacinę przez Łużyczanina Adama Schrotera (1525-1572),
znanego autora Opisu salin wielickich, poematu opracowanego zgodnie z
systemem Paracelsusa*4. Schroter, gorliwy paracelsysta i propagator
idei jatrochemicznej owego lekarza w Polsce, był bliskim współpracownikiem mecenasa
alchemii, wojewody sieradzkiego Olbrachta Łaskiego (1536-1603), wokół którego
gromadziło się wówczas grono polskich paracelsystów*5. Działalność
tych ludzi znajdowała rozgłos w oddalonym Gdańsku, skąd na przykład przyjechał
do Krakowa na studia (1579) późniejszy burmistrz gdański i znajomy Sędziwoja,
Bartłomiej Schachmann.


--------- 4*De Praeparationibus P. Theophrasti Paracelsi
ab Hohenheim,
Cracoviae 1569; Archidoxae Philippi Theophrasti Paracelsi
Magni,
Cracoviae 1569. ---------

--------- 5* Por. W. Borowy, Magnat polski i okultysta angielski.
Olbracht Łaski i John Dee,
"Skamander", R. 10, 1936, s. 408 n.
---------


Interesowali się również alchemią i jatrochemią Paracelsusa
niektórzy lekarze krakowscy, a niewątpliwie nowe doktryny były dyskutowane w
gronie profesorów Akademii Krakowskiej. Dowodem tego może być choćby zaginiona
praca profesora medycyny, Kaspra ze Skarbimierza, pt. Epistolae alchimicae
poruszająca te problemy.


Sędziwój, zetknąwszy się z tym ruchem i jego przedstawicielami,
zapalił się do nowej postępowej dziedziny, a z czasem
całkowicie się jej poświęcił. Jeden z jego biografów, H. Pinocci, podaje, że
przypadkowo wpadły Sędziwojowi w ręce pisma lekarskie i chemiczne znanego alchemika
średniowiecznego Arnolda de Villanova (1235-1314), które pobudziły jego wyobraźnię
i zachęciły go do dalszych poszukiwań. W nowszych czasach K. Estreicher wyraził
natomiast przypuszczenie, że właśnie wspomniane przekłady traktatów Paracelsusa,
wydane w Krakowie przez Schrotera, zachęciły młodego Sędziwoja do bliższego
zajęcia się alchemią*6. Istnieją na ten temat jeszcze inne wersje.


--------- 6* K. Estreicher, Bibliografia polska,
t. XXVII, Kraków 1929, s. 276. ---------


Prawdopodobne jest, że w omawianym okresie Sędziwój nawiązał
bliższy kontakt z Mikołajem Wolskim (1555 -1630), późniejszym marszałkiem wielkim
koronnym, który - jak podaje jeden z biografów - zapalił go do alchemii i przez
wiele lat współpracował z nim na tym polu, finansując niektóre jego badania.
Wolski też zapewne przyczynił się do wyjazdu Sędziwoja za granicę, nakłaniając
go do zwiedzenia najsłynniejszych uniwersytetów i zdobycia wiedzy niezbędnej
do dalszych poważnych badań w zakresie alchemii. Z drugiej strony, żyłka podróżnicza,
nie odstępująca Sędziwoja przez całe życie, ciągnąła go do zobaczenia szerokiego
świata i pociągała nadzieją zdobycia tam wszechstronnej wiedzy hermetycznej
i wykształcenia humanistycznego.


O podróżach Sędziwoja w omawianym okresie znajdujemy krótkie
wzmianki u różnych autorów. Jeden z nich, Georgius Carolides, zwracając się
do najstarszego syna Sędziwoja, Krzysztofa, mówi o tej sprawie następująco:
"Żebym zaś nie był pomówiony, że twego ojca, męża bardzo znakomitego i
bardzo dzielnego, chwalę bezpośrednio dla pochlebstwa, krótko tylko niech mi
będzie wolno to, co wiem, wspomnieć, i tobie, już pouczonemu o bardzo starożytnej
świetności twego rodu, i przed oczy wystawić, jak pięknie on starą sławę przodków,
bardzo szlachetny klejnot krwi, ród przesławny starał się stałym
wysiłkiem ozdobić i powiększyć dążeniem do cnoty (która jest najprawdziwszym
szlachectwem), a także to jedynie i teraz wytrwale czyni. Tym zapałem bowiem
powodowany, gdy po odbytej w młodości służbie wojskowej kilkakrotnie szczęśliwie
walczył z wrogami i zauważył, że umysł jego zamyka się w domowych ścianach i
nie może w ojczyźnie, ile należy, ćwiczyć się w cnocie, przedsięwziął podróże
do państwa moskiewskiego, Szwecji, Anglii, Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, Czech
i innych najodleglejszych krajów, w których, tak pilnie notował różne obyczaje
ludów, położenie krajów, góry, rzeki itd., a także (co było głównym powodem
i podnietą do tej podróży) uczęszczał do bardzo kwitnących akademii w Cambridge,
Ingolsztacie, Lipsku, Altdorfie, Frankfurcie, Rostocku i Wittenberdze; odwiedził,
słuchał i poznał w nich najuczeńszych mężów. Dlatego prócz trwałej wiedzy i
biegłości w wielu sprawach, wieczystą sławę zdobył dla siebie, a tobie pozostawił
do naśladowania przykład cnoty, roztropności i czci"*7.


--------- 7* Praecepta Institutionis Generosae
Indolis, jambico dimetro conscripta ad lllustrissimi et Magnanimi Herois, Domini
Michaelis Sendivogii, de Skorsko et Lukovisze Lib. Baronis Filium primogenium
Christophorum Michaelem Sendivogium.
Autore M. Georgio Carolide a Carlsperga,
Poeta Caesario, Pragae Calend. Novemb. MDXCVIII, s.B2 ---------


Otóż z wymienionych, a także nie znanych Carolidesowi uczelni,
można wykazać, że studiował on w Lipsku, Wiedniu i Altdorfie.


Sędziwój wyjechał do Niemiec i w roku 1590 rozpoczął studia
na uniwersytecie w Lipsku, gdzie studiował tylko w półroczu drugim, zimowym8.


--------- 8* Metrica nec non Liber Nationis Polonicae
Universitatis Lipsiensis ab anno 1409 - usque ad 1600. Z
rękopisów Uniwersytetu
Lipskiego wydał S. Tomkowicz, Kraków 1881, s. 29. ---------


W tym czasie nawiązał on różne kontakty z głośnymi uczonymi,
m.in. z profesorem anatomii i chirurgii w Lipsku, Jaochimem Tancke, i Janem
Tholde, którzy należeli do zagorzałych wyznawców doktryny hermetycznej.
Tancke wystąpił z głośnym projektem założenia na wszystkich akademiach i uniwersytetach
katedr alchemii, na których zalecał wykłady pism Gebera i Raimundusa Lullusa,
traktując je na równi z lekarskimi pismami Hipokratesa i Galena. Poza tym ogłosił
on kilka prac o alchemii, a jemu także zawdzięczali miłośnicy wiedzy hermetycznej
pełne i staranne wydanie pism Bernarda z Treviso, słynnego alchemika średniowiecznego.
Tej znajomości z doktorem Tancke zawdzięczał Sędziwój fakt zamieszczenia jego
Traktatu o kamieniu filozofów w wydanym w roku 1614 dziele zbiorowym
przygotowanym przez Tanckego pt. Promptuarium Alchemiae ander Buch. Jan
Thólde, postać wielce tajemnicza, podskarbi miejski i "producent soli"
we Frankenhausen w Turyngii oraz tajny sekretarz bractwa różokrzyżowców, należał
do jeszcze zagorzalszych alchemików aniżeli doktor Tancke. Wsławił się on wydaniem
szeregu pism alchemicznych na wpół mitycznego mnicha-benedyktyna Basiliusa Valentinusa*9.


--------- 9* Por. F. Fritz, Basilius Valentinus,
"Zeitschrift fiir angewandte Chemie", R. 38, 1925, s. 325 n.,
oraz artykuł tegoż autora (Basilius Valentinus) w: Das Buch der grossen
Chemiker.
Herausgegeben von G. Bugge, Weinheim 1955, s. 125 n. Por. także:
F. Welsch, Basilius Valentinus - Ein Beitrag zur Geschichte der Chemie, "Sbornik
pro dejiny pfirodnich ved a techniky", V, Praga 1960, s. 127 n. ----------


13 października 1591 roku Sędziwój zostaje immatrykułowany
na Uniwersytecie Wiedeńskim*10. W dwa lata później widzimy go w Pradze
na dworze cesarza Rudolfa II. Sędziwój twierdził, że monarcha ten w roku 1593
przyjął go w poczet swych dworzan*11, a na sejmie w Ratyzbonie w
roku 1598 uczynił swym radcą*12. Będąc już dworzaninem Rudolfa kontynuował
Sędziwój w okresie od lipca 1594 roku do lipca 1595 roku studia filozofii na
Uniwersytecie w Altdorfie.




--------- 10* Die Matrikel der Universitat Wien.
Im Auftrage des Akademischen Senates herausgegeben von Institut fur ósterreichische
Geschichtsforschung.
IV. B; Bearbeitet von Fr. Gali, Graz - Kolonia 1961,
s. 33. ---------

--------- 11* Archiv hl. m. Prahy, rkp. 1168, f. 204.
---------

--------- 12* Tamże, rkp. 1168. ---------


Wydaje się, że na dwór hradczański wprowadził
Sędziwoja Mikołaj Wolski, pełniący tam przez dziesięć lat (1576-1586) urząd
podczaszego. Sędziwój przybył do Czech z żoną, Weroniką Stiber, pochodzącą z
Frankonii*13.


--------- 13* J. Chorinnus (Chorinsky), Illustris
Foeminae D. Dn. Veronicae Stiberiae e Nobiliss. familia apud Francos oriunde,
illustris: D. D. Michaelis Christophori Sendivogij de Skorsko et Lukovicze L.
B. Serenis: Regis Poloniae Secretarii conjugis desideratissime, ąuae obijt 23.
Octobris, anno 1599.
Pragae, Typis Danielis Sedesani. Anno MDCIV. ---------


Jak wiadomo, cesarz Rudolf II należał do zagorzałych zwolenników
alchemii. Za jego 36-letniego panowania Praga stała się dosłownie "alchemiczną"
stolicą Europy. Na Hradczanach w laboratoriach cesarskich pracowało w różnych
okresach czasu łącznie około 200 laborantów*14.


---------- 14 Por. O. Zachar, Rudolf II a alchymiste,
"Ćasopis Musea Kralovstvi Ceskeho", R. 86, 1912, s. 417 n., oraz
R. 87, 1913, s. 148 n. i 243. - K. Pejml, Dejiny ćeske akhymie, Praha
1933. ---------


Wydaje się jednak, że nie alchemia wprowadziła Sędziwoja w
owym czasie na dwór hradczański, lecz że raczej przyczyniły się do tego jego
misje dyplomatyczne i posłowanie między Rudolfem i królem polskim Zygmuntem
III Wazą i że one były owym kluczem otwierającym mu wrota dworu cesarskiego.
Wielka polityka była tu więc głównym źródłem jego osobistych sukcesów. Faktem
jest, że od roku 1595 Michał Sędziwój występuje w dokumentach jako sekretarz
królewski Zygmunta III.


Król Zygmunt III, podobnie jak cesarz Rudolf II, interesował
się alchemią, w czym dopomagał mu czynnie marszałek Wolski i za wstawiennictwem
marszałka Sędziwój. Przypuszcza się, iż nieostrożność przy tych właśnie alchemicznych
eksperymentach spowodowała w styczniu 1595 roku, częściowy pożar zamku krakowskiego
od strony wieży zwanej Kurzą Stopką, gdzie mieściła się komnata z kominkiem
przeznaczona na tego rodzaju prace.


Przebywając w Pradze Sędziwój wszedł do grona tamtejszych zwolenników
alchemii. Wśród jego przyjaciół widzimy szereg osób ze
stanu szlacheckiego i ziemiaństwa, jak Zbynek Zajic z Hasenburka, doktor Vaclav
Lavin, Jan Kapr z Kaprsteinu, doktor Ostwald Croll i in. Zaprzyjaźnił się także
z zamożnym mieszczaninem praskim Ludwikiem Koralkiem (który finansował badania
alchemiczne, prowadzone wspólnie z Sędziwojem i innymi przyjaciółmi) oraz z
przebywającym wówczas w Pradze Polakiem Piotrem Gorajskim (zm. 1619). Łączyło
ich wspólne zainteresowanie alchemią. Sędziwój nawiązał także kontakt z najgłośniejszym
alchemikiem czeskim Bavorem Rodovskym z Hustifan (1526 -1600).


Osoba "Wolnego Barona z Korska i Łukowicy", faworyta
zarówno cesarza, jak i króla polskiego, stała się w Pradze znana i poważana.
Poeci i pisarze tamtejsi dedykowali mu swe utwory i ubiegali się o jego przychylność.
Wśród nich widzimy wspomnianego już poetę cesarskiego Georgiusa Carolidesa z
Karlsperku, który w roku 1598 poświęcił jego starszemu synowi Krzysztofowi specjalny
utwór, zawierający krótki rodowód Sędziwoja, szereg wierszy zadedykowanych jemu,
jego synom, krewnym itd*15. Podobny utwór wydał heraldyk Bartosz
Paprocki*16. W rok później tenże Paprocki zadedykował mu trzecią
księgę swego Ogrodu królewskiego*17.


--------- 15* Por. przypis 7. ---------

--------- 16* B. Paprocki, Jina czastka, Nowe kratochwile,
s kterauz bohyne Wenus na swet wyślą: pet set zertuw i jinych kratochwilnych
prikladuw s sebeuwede. Z rozlićnych pfibehuw sebrane a w nowe wydane od Bartholomego
Paprockeo z Glogola a z Paprocke wole,
Leta Pane: M.D.XCVIII, v Praze, u
Daniela Sedlćanskeho. Wymieniona praca Paprockiego wyszła w trzech częściach.
Pierwsza część, wydana w 1597 roku jest poświęcona "urozenemu panu, panu
Janovi Zbynkovi Zajicovi z Haźmburgku na Budyni a Mśenem..." Cytowana tu
następna część zadedykowana jest "Alsovi Berkovi z Dube a Lipe na Bele
a Kufichvodech, cisafskemu truksasovi". Z treści utworu wynika, że Paprocki
czytał pisemko Carolidesa o Sędziwoju i że w niektórych ujęciach usiłował go
naśladować. ---------

--------- 17* Por. przypis 3. - Ogroda królewskiego
księgi trzecie:
O początku Królestwa Polskiego, o rozrodzeniu xiążąt y królów
w nim. Też o xiążętach y o królach czeskych, xiążętach śląskich, ruskich, litewskich
y pruskich krotko wywód zebrany eodem autore Bartholomeo Paprocky. ---------


Warto podkreślić, że w Pradze nie brakło
Sędziwojowi również wrogów, którzy usiłowali podważyć jego stanowisko na Hradczanach
i w mieście.


Po śmierci wspomnianego wyżej Koralka, która nastąpiła w czerwcu
1599 roku, rodzina jego wytoczyła Sędziwojowi proces, jakoby "dziwnymi
praktykami" doprowadził Koralka do ruiny materialnej oraz że przyczynił
się do jego śmierci dostarczając mu lekarstwo, które przyspieszyło zgon. W wyniku
tej skargi, wniesionej do Rady Miejskiej, Sędziwój został aresztowany w swym
majątku Fumberku w Jilovem, który zakupił jeszcze w roku 1597 od wdowy po alchemiku
angielskim Edwardzie Kelleyu. Więźnia osadzono w ratuszu praskim. Podczas
procesu, który rozpoczął się 28 lipca 1599 roku pod przewodnictwem burmistrza
Wacława Krocina z Drahobyla, Sędziwój kategorycznie odparł zarzut, jakoby miał
wyciągnąć od Koralka pieniądze, klejnoty i meble, narażając go przez to na straty
materialne. Twierdził, że pieniędzy nie wziął, lecz legalnie je pożyczył i wypisał
na nie w roku 1597 swój rewers zobowiązując się spłacić dług w przeciągu trzech
lat. Koralek wręczył mu złoty łańcuch, którego nie żądał, ale gdy ten nalegał
i prosił o przyjęcie daru, Sędziwój dopisał wartość łańcucha do długu, tak że
ogólna suma wyniosła 5695 kóp miśnieńskich. Koralek zamierzał później wrzucić
rewers w ogień, od czego go jednak Sędziwój odwiódł. Dług zwracał regularnie
i zgodnie z umową, a do spłacenia pozostało jeszcze 2000 kóp. Sąd po rozważeniu
wszystkich przedstawionych okoliczności i po przesłuchaniu kilkunastu świadków
nie znalazł żadnych faktów obciążających Sędziwoja. W ogłoszonym wyroku został
on całkowicie oczyszczony z podejrzenia spowodowania śmierci Koralka, odnośnie
zaś do reszty długu sąd dał mu 6 tygodni na uregulowanie należności*18.


--------- 18* Actum in consilio f. 6. postridie Kiliani
1599 Consule Domino Veneslao Seniore Crocino a Drahobyle. Urbis Primate, rkp.
1168 f. 204 n. ---------


Ponieważ Zbynek Zajic z Hasenburka wziął
na siebie ową kwotę 2000 kóp miśnieńskich, Sędziwój został wypuszczony na wolność*19.
W aktach czeskich zachowała się notatka, że całkowite spłacenie przez Sędziwoja
owego długu nastąpiło w 1603 roku*20.


--------- 19* Tamże, rkp. nr 1174, s. 115b-117c.---------

--------- 20* Rkp. nr 1174, s. 116b. ---------


W październiku 1599 roku wybuchła w Pradze groźna epidemia,
która nie oszczędziła najbliższej rodziny Sędziwoja. W tymże miesiącu zmarła
jego żona Weronika oraz dwoje z ich czworga dzieci. Przyjaciel Sędziwoja, profesor
uniwersytetu Jan Chorinsky, w specjalnej elegii, napisanej po łacinie i wydanej
później w Pradze drukiem, wyraził mu współczucie*21.


--------- 21* Por. przypis 13. ---------


Sędziwój, opuściwszy z pozostałymi dziećmi, Weroniką i Krzysztofem,
Pragę, wrócił do Polski. Rychło jednak musiał zapomnieć o bolesnych ciosach,
został bowiem wciągnięty przez dwór polski do nowej akcji dyplomatycznej. Zygmunt
III, znając jego pozycję na dworze hradczańskim, zlecił mu w roku 1600 załatwienie
u Rudolfa tzw. sprawy mołdawskiej, która wówczas zarysowała się na horyzoncie
zagranicznej polityki Rzeczypospolitej. Chodziło tu o grę dyplomatyczną związaną
z walką Polski z Habsburgami o dostęp do Morza Czarnego. Król Zygmunt zaopatrzył
swego sekretarza i posła w pismo polecające o treści następującej: "Warszawa,
dnia 13 czerwca 1600 roku. Posyłam Waszej Cesarskiej Mości Michała Sędziwoja
celem porozumienia się w sprawach mołdawskich. Prowincja ta zawsze była pod
naszą opieką. Jeremiasz, Hospodar Wołoski, zachowywał się spokojnie, gdy nagle
wtargnął Michał, straż jego wymordował i dotarł aż do Chocimia, na co nie możemy
patrzeć obojętnie"*22. Bliższych szczegółów tej misji Sędziwoja
do Pragi nie znamy.


-------- 22* Tekst cytowanego dokumentu opublikował
A. Grabowski według notatki T. Czackiego w: Skarbniczka naszej archeologii,
Lipsk 1854, s. 198, następnie "Kurier Warszawski", R. 1859 (23
IV), nr. 119, s. 607 (Z Radomia. Wspominek o Sędziwoju); w "Kurierze"
jest informacja, że oryginalny list Zygmunta III znajdował się "niegdyś"
w Bibliotece Paryskiej. ---------


Ryc.
9. Zygmunt III Waza i alchemik Sędziwój. Jan Matejko, 1867.


Sędziwój przebywał tam prawdopodobnie do roku 1604. W tymże
roku miał on dokonać na Hradczanach słynnej transmutacji. Biograf Sędziwoja,
Francuz Pierre Des Noyers, informuje, że Sędziwój przeprowadził w obecności
Rudolfa transmutację, a raczej polecił ją wykonać samemu cesarzowi dając mu
nieco posiadanego proszku. Dla upamiętnienia tego faktu cesarz kazał wmurować
w ścianę sali, w której dokonano tej operacji, marmurową tablicę z napisem:


Faciat hoc quispiam alius

quod fecit Sendivogius Polonus *23.


--------- 23* Tzn.: Niech ktokolwiek
inny uczyni to, co uczynił Polak Sędziwój. ---------


Des Noyers widział tę tablicę jeszcze w roku 1650 na dawnym
miejscu, o czym wzmiankuje w swej relacji*24. Wyjaśnienie z punktu
widzenia chemicznego tej sprawy jest dzisiaj niemożliwe, nie posiadamy bowiem
dokładniejszych materiałów historycznych odnośnie do tego wydarzenia.


--------- 24* List Des Noyersa, napisany w Warszawie
w języku francuskim i datowany 12 czerwca 1651 roku, został wydrukowany w dziele
Piotra Borela Tresor de recherches et antiquites gauloises et francoises.
Paryż 1655, s. 482. ---------


Rudolf obdarzył Sędziwoja listem dziękczynnym, wręczył mu pamiątkowy
medal i łańcuch złoty oraz czapkę ozdobioną przepaską diamentową. Niemiecki
biograf dodaje, że w dowód uznania zezwolił alchemikowi zamieszkać na Hradczanach.
Zgadza się to całkowicie z zamieszczonym w ówczesnych aktach czeskich określeniem
stanowiska Sędziwoja, zgodnie z którym występuję on jako "dworzanin, radca
i truksas" Rudolfa. Jak wiadomo, słowem "truksas" (niem. Truchsses)
określano dworzanina cieszącego się specjalnymi łaskami panującego i zasiadającego
razem z nim do stołu biesiadnego.


W roku 1604 Sędziwój ogłosił drukiem w Pradze swe pierwsze
słynne dzieło alchemiczne pt. Dwanaście traktatów o kamieniu filozofów, wyprowadzonych
ze źródła Natury i doświadczenia ręcznego,
znane później pt. Nowe światło
chemiczne.



Dzieło to, napisane po łacinie, zostało wydane anonimowo, autor
zaopatrzył je jedynie w anagram: "Autorem jestem, który KOCHAM RÓD BOSKIEGO
LECHA. Miały ukazać się jednocześnie trzy wydania tej pracy: w Pradze, w Frankfurcie
i bez podania miejsca druku. Warto podkreślić, że książki tej Sędziwój nie dedykował
cesarzowi Rudolfowi. Z czasem stała się ona bardzo głośna w Europie Zachodniej,
miała 53 wydania i przełożono ją na język niemiecki, francuski, angielski, rosyjski,
holenderski i polski. Z rozkazu Rudolfa przetłumaczono ją także na język czeski.
Przekład, którego autorem był szlachcic czeski J. B. Bruck z Rotenperku, dokonany
został już w styczniu 1605 roku.


W 1605 Sędziwój bawił w Stuttgarcie na dworze księcia wirtemberskiego
Fryderyka. Doświadczył tam tyranii możnych: książę ze swym alchemikiem nadwornym
Muhlenfelsem uknuł intrygę, uwięził Sędziwoja i polecił obrabować go z kosztowności
i złotodajnej tynktury. Dopiero zdecydowana interwencja Zygmunta III Wazy i
Rudolfa II spowodowała uwolnienie alchemika i wymierzenie kary śmierci Muhlenfelsowi
(w końcu czerwca 1607 roku).


W roku 1607 Sędziwój wydał w Kolonii dziełko: Rozmowa Merkuriusza,
alchemika i Natury.
Rozprawka ta stanowi ciętą satyrę skierowaną przeciwko
szarlatanom alchemii i rzuca charakterystyczne światło na stosunki panujące
w ówczesnym świecie alchemików. Zyskała ona wkrótce dużą popularność i była
życzliwie przyjęta, o czym świadczą dalsze 42 wydania.


Niewyjaśniony pozostaje udział Sędziwoja w aferze Dymitra Samozwańca
II (1608) w Rosji i jego kontakty z wojewodą sandomierskim Jerzym Mniszchem
(zm. 1613). Wojewoda powierzył Sędziwojowi ważną misję polityczną. Miał on w
Moskwie przekonać bojarów o słuszności sprawy Samozwańca i zyskać ich poparcie.
O tej niebezpiecznej podróży do Moskwy w omawianym czasie zachowały się w literaturze
luźne wzmianki, brak jednak o niej bliższych szczegółów.


Dalszy, dość długi okres życia Sędziwoja, mianowicie do roku
1616, jest mało znany. Faktem jest, że osiedlił się on w Polsce i że nawiązał
bliski kontakt z marszałkiem Wolskim. Wolski, podobnie jak jego ojciec Stanisław,
wykazywał specjalne zainteresowanie metalurgią i założył w Krzepicach niedaleko
Częstochowy wytwórnię drutu i blachy oraz prętów żelaznych, składającą się z
10 warsztatów, a więc jak na owe czasy wcale pokaźną. Wytwórnia ta była wzorowana
na podobnych przedsiębiorstwach zagranicznych. Zatrudnieni w niej rzemieślnicy
zostali sprowadzeni przeważnie z Niemiec. Wkrótce w zakładach krzepickich rozpoczęto
także odlewanie kul ołowianych. W związku z tym Wolski polecił wybudować w Krzepicach
także szereg pieców hutniczych służących do wytapiania ołowiu z rud. Zakłady
krzepickie produkowały igły, noże, miecze, drut, blachę mosiężną i miedzianą,
a niebawem wyroby te uzyskały zasłużoną sławę w całym kraju. Ponadto Wolski
przeprowadził planową akcję wypierania wszystkich kuźników ze starostwa krzepickiego
i przejmowania ich zakładów. Sędziwój przez dłuższy czas ściśle współpracował
z Wolskim na polu rozwoju metalurgii. Mieszkał wówczas w zamku marszałka w Krzepicach,
gdzie wykonywał badania alchemiczne w założonym przez niego laboratorium. W
roku 1616 widzimy Sędziwoja w Niemczech, w Marburgu, w pracowni jatrochemicznej
profesora Jana Hartmanna (1568 - 1631) oraz na dworze landgrafa Maurycego, "uczonego"
z Hesji. Warto podkreślić, że w pracowni Hartmanna, obok różnych leków paracelsusowskich,
wytwarzano również opium. Sędziwój miał doskonałą okazję zademonstrowania uczonemu
landgrafowi swych umiejętności chemicznych. Wskazuje na to relacja lekarza nadwornego
landgrafa, Michała Maiera, dawnego znajomego Sędziwoja z Pragi. Maier pisze,
że widział "na własne oczy" dokonaną przez polskiego alchemika przemianę
metalu nieszlachetnego w złoto, co wprawiło go w tak wielki zachwyt, że zaliczył
Sędziwoja w poczet dwunastu najsłynniejszych badaczy Natury, o których
pisał w swym głośnym dziele Symbola aureae mensae duodecim nationum (Symbole
złotego stołu dwunastu narodów), wydanym we Frankfurcie w 1617 roku*25.


--------- 25* M. Maier, Symbola aureae mensae
duodecim nationum,
Frankfurt 1617. ---------


Ryc.
10. Medalionowy portret Sędziwoja (Sarmata Anonymus), zamieszczony w dziele
M. Maiera Symbola aureae mensae, Frankfurt 1617


Maier, prawdopodobnie na prośbę Sędziwoja, nie wymienił w tym
dziele jego nazwiska, określał go natomiast jako "Sarmata Anonymus"
oraz pseudonimem nadanym mu niegdyś przez lekarza Ostwalda Crolla - Heliocantharus
Borealis - Północny Piewca Słońca. Medalionowy portret Sędziwoja, zamieszczony
na stronie tytułowej cytowanej pracy Maiera, figuruje obok takich badaczy, jak
Demokryt, Awicenna, Albert Wielki, Tomasz z Akwinu i Roger Bacon.


W Niemczech kontaktował się Sędziwój prawdopodobnie jeszcze
z innymi uczonymi, o czym wszakże nie mamy wiadomości. Wydał także w Kolonii
swój nowy Traktat o siarce (1616) oraz ponowił wydanie Rozmowy Merkuriusza,
alchemika i Natury
i pracy Nowe światło chemiczne (1617).


Znużony na koniec stałym podróżowaniem Sędziwój zamierzał powrócić
do Polski, a jadąc w kierunku kraju zatrzymał się w Wiedniu. Było to wkrótce
po elekcji cesarza Ferdynanda II (1619). Według informacji zarejestrowanej przez
Lengleta Dufresnoya, cesarz ten, podobnie jak Rudolf II, był przychylny dla
alchemików, Sędziwojowi więc, cieszącemu się sławą na dworze hradczańskim, nietrudno
było wejść w jego łaski. Ferdynand zresztą, mając praktyczne cele na uwadze,
pragnął poznać uczonego, którego imię było głośne w całej Europie. Sędziwój
miał zjednać sobie ostatecznie cesarza wykonaniem w jego obecności za pomocą
swej tynktury transmutacji srebra w złoto*26.


--------- 26* Lenglet Dufresnoy, Histoire de la
philosophie hermetique,
t. I. A la Haye 1742, s. 342. ---------


Wydaje się jednak pewniejsze, co potwierdzają zresztą dokumenty
historyczne, że głównym powodem zatrzymania Sędziwoja
i udzieleniem mu w późniejszym czasie szeregu przywilejów były usługi natury
politycznej, wykonywane przez niego w Pradze i w Wiedniu. Przypuszczenie to
wszakże stoi w pewnej sprzeczności z faktem pełnienia przez Sędziwoja w tym
samym czasie funkcji "sekretarza" króla polskiego*27. Nie
jest wykluczone, że odgrywało tu także pewną rolę dane przez Sędziwoja cesarzowi
przyrzeczenie założenia i urządzenia na Śląsku koło granicy polskiej kopalni
ołowiu*28. Przedsięwzięcie to wydawało się cesarzowi bardzo intratne.
Sędziwój zamierzał wykorzystać tam praktycznie swe wiadomości technologiczne,
nabyte niegdyś m.in. w Krzepicach u Wolskiego. Za usługi te otrzymywał Sędziwój
w późniejszych czasach stałą pensję, a ponadto cesarz darował mu kilka majątków
ziemskich.


--------- 27* We wszystkich dokumentach z okresu
"wiedeńskiego" Sędziwój występuje jako sekretarz króla polskiego.
---------

--------- 28* Vita Sendivogii Poloni nobilis baronis
breuiter descripta a quodam Germano olim ejus oratore, patrona, seu causidico,
drukowane w:; P. Borel, Tresor derecherches et antiquites gauloises et
francoises,
j. w.,s. 475. ---------


Alchemik, widząc więc nowe perspektywy dla swych naukowych przedsięwzięć,
postanowił częściowo zlikwidować swoje sprawy w Polsce, by poświęcić się całkowicie
dalszej pracy naukowej i pełnieniu służby u Ferdynanda. Wszakże zamiaru tego
nie udało mu się zrealizować. Kilkakrotnie bawił jeszcze przez dłuższy lub krótszy
czas w Polsce, o czym świadczą różne dokumenty. Wskazują one, że alchemik powracał
co pewien czas do Krakowa, gdzie posiadał znaczny majątek w postaci domów i
ziemi i gdzie prawdopodobnie mieszkała jedna z jego córek.


W roku 1624 wyjechał Sędziwój do Padwy, miasta głośnego ze
swej uczelni, gdzie m.in. kontaktował się z wybitnym matematykiem i astronomem,
profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, Janem Brożkiem (1585 - 1652) odbywającym
tam wówczas studia lekarskie. Dla upamiętnienia tej znajomości Sędziwój
wręczył Brożkowi księgę Pharmacopoeia Augustana, wydaną w Augsburgu 1613,
z własną dedykacją. Z omawianej podróży do Włoch zachował się interesujący list
Sędziwoja, datowany w Kolonii w roku 1623, a skierowany do chemika Chrystiana
a Wildeck.


Od roku 1619 Sędziwój pełnił więc stałą służbę na dworze Ferdynanda
II, wszakże wybuch wojny trzydziestoletniej spowodował niekorzystne zmiany w
tej służbie. Przyznana Sędziwojowi pensja tysiąca florenów rocznie oraz nadzwyczajne
podarunki i dopłaty nie mogły wystarczyć i nadchodziły bardzo nieregularnie.
Podobnie jak inni urzędnicy państwowi, stał się on wierzycielem dworskiego skarbu
państwowego.


Po bitwie pod Białą Górą (rok 1620) zwycięski rząd austriacki,
należący do obozu katolickiego, zaczął spłacać zaległe długi, obdarowując swych
wierzycieli dobrami ziemskimi, skonfiskowanymi pokonanej szlachcie czeskiej
z armii obozu protestanckiego. Wszakże najpierw należało zadowolić generałów
i wysokich wojskowych, później zaś osoby cywilne. W tym czasie Sędziwój, któremu
dwór był już winien 18 000 florenów, zwracał się kilkakrotnie do cesarza z prośbą
o przydzielenie mu dóbr pochodzących z konfiskat, przy czym w dochodzeniu swych
praw wykazywał nadzwyczajną wytrwałość. Tak więc 31 grudnia 1625 roku prosił
on cesarza o majątek Stinave na Morawach, jednak z niepowodzeniem. Prawdopodobnie
brakowało mu poparcia wpływowego gubernatora, kardynała Franciszka Serafa z
Dietrichsteinu, ponadto konfiskowane dobra rozchwytywano tak szybko, że w tym
zamęcie bez silnego poparcia trudno było coś uzyskać.


W dniu 8 stycznia 1626 roku uczynił Ferdynand Sędziwoja swym
tajnym radcą. (Odpis wydanego alchemikowi dyplomu, sporządzony oficjalnie na
zamku krakowskim, przechowywany jest obecnie w archiwum na Wawelu). W tymże
roku 1626 Sędziwój dwukrotnie zwracał się do cesarza, prosząc o przekazanie
mu dwóch wsi: Chlebice i Złamany Ujezd koło Brodu Węgierskiego na Morawach,
oraz domu Maćaka w Ołomuńcu*29, jednakże bezskutecznie.
31 lipca 1626 roku cesarz polecił Komorze Śląskiej we Wrocławiu, aby wypłacała
Sędziwojowi ad dies vitae (do końca życia) roczną pensję 500 florenów,
którą zaraz (12 sierpnia) podwyższył do 1000 florenów. Pensja ta miała być wypłacana
z dochodów Komory Śląskiej, jednakże nigdy nie wpływała regularnie, wskutek
czego cesarz słał do Komory nieustanne napomnienia, nakazujące uporządkowanie
tej sprawy.


--------- 29* Chr. R. d'Elvert, Beitrage zur Geschichte
der bohmischen Lander, insbesondere Mahrens, im siebzehnten Jahrhunderte,
t.
III, og. zb. t. 22, Brunn 1875, s. 443, 445. (Auszuge ans den Registraturs-Buchern
des k. k. Hofkammer-Archives in Wien).
---------



W roku 1627 Sędziwój domagał się znowu przekazania mu majątku
należącego przedtem do obywatela Veneckego z Jemnićky oraz majątku Valce, znajdujących
się na Morawach. Te nieustanne interwencje u dworu okazały się wreszcie skuteczne.
W 1629 roku wypłacono Sędziwojowi zaległe 500 florenów oraz pensję roczną 1000
florenów. Nadto 19 września nadszedł do Komory Śląskiej rozkaz cesarski, aby
"Panu Michałowi Sędziwojowi z powodu jego roszczeń u dworu wypłacić 6000
florenów z wpływów ostatniej Komisji Konfiskacyjnej*30.


--------- 30* Tamże, s. 492, 501. ---------


29 lipca 1630 roku Komisja otrzymała rozkaz cesarski, aby "Panu
Michalovi Sendivojovi svob. panu ze Skorkova" przekazać na własność dwie
wsie, Krawarz i Kąty, oraz dom w Ołomuńcu, w związku z jego żądaniem wypłacenia
mu za pełnioną służbę należnych 18 000 talarów. Były to najbogatsze i największe
majątki w księstwie karniowskim*31.


--------- 31* J. Zukal, Slezske konfiskace. 1620-1630.
Pokutovani provinile Slechty v Krnovsku, Opavsku a Osoblaśku po bitve Belohorske
a po vpadu Mansfeldove,
Praga 1916, s. 86, 93, 116. Informacje Zukala są
oparte na materiałach archiwum opawskiego: Zemsky Archiv Slezsky v Opave - Desky
zemske kn. Krnovskeho, rekop. u zemskeho soudu v Opave, t. IV, s. 1-4. ---------


W ten sposób Sędziwój stał się od roku
1630 mieszkańcem i obywatelem księstwa karniowskiego; oprócz Krawarza i majątku
Kąty należały do niego sąsiednie Wielkie Hostice, położone niedaleko Opawy.


Nowy właściciel musiał walczyć z dużymi trudnościami. Majątek
był obciążony różnymi długami, dawny właściciel nie zapłacił podatków i Sędziwoja
zmuszano do płacenia długów przynajmniej ważniejszym wierzycielom, którzy tak
bardzo dopiekali komisarzom cesarskim, że ci zastanawiali się, czy nie przekazać
Krawarza komuś innemu, gdyż Sędziwój wcale nie kwapił się z płaceniem cudzych
długów.


Na mocy rezolucji cesarskiej z 14 lutego 1631 roku postanowiono,
że Polak pozostanie w posiadaniu majątku, zobowiązując go do stopniowej spłaty
długów pod rygorem oddania Krawarza komu innemu. Zaczęły się dla alchemika trudne
dni zmagań z wierzycielami i nieustającej korespondencji z dworem. Prawdopodobnie
osobista interwencja Sędziwoja w Wiedniu u cesarza spowodowała, że już w marcu
1631 roku ukazały się dwie nowe rezolucje cesarskie, którymi rozkazano komisarzom
cesarskim, aby majątek krawarski oszacowali ponownie, a długi sprawdzili jeszcze
raz, które - stosownie do woli cesarza - ma się zapłacić skądinąd. Dzięki tej
decyzji Sędziwój zabezpieczył się, przynajmniej na pewien czas, przed ciężarami
związanymi ze spłaceniem długów po byłym właścicielu majątku.


Wszakże kłopotów pozostało dosyć. Nowy właściciel Krawarza,
katolik, Polak, faworyt i urzędnik cesarza, przebywając w czasach zawieruchy
wojennej i chaosu wśród czeskiej większości protestanckiej nie mógł, oczywiście,
znaleźć spokoju. W Krawarzu dokuczał mu m.in. "niezależny dwór" pana
Henryka Donata, na którym sprawowała władzę dzierżawczyni Katarzyna Eisakova
z Rychneva. Krewki Sędziwój, nie mogąc znieść nieustannych szykan i przykrości,
siłą wydalił dzierżawczynię, a dwór zagarnął*32.


--------- 32 J. Zukal, Alchymista Michał Sendivoj
panem na Kravarich a Kou
tech. Hlavne dle akt Zemskeho
archivu opavskeho,
"Vestnik Matice opavske venovany kulturnim a vedeckym
potfebam slezskym", 1909, nr 17, s. 3. ---------


Obronę Sędziwoja przed napastującymi
go nieustannie wierzycielami oraz przeprowadzenie nowego oszacowania majątku,
na co opawska komisja konfiskacyjna nie mogła znaleźć czasu, polecono komisji
cesarskiej, która przekazała cesarzowi ścisłe sprawozdanie i swą opinię w tej
sprawie*33. Wszakże sprawa gdzieś ugrzęzła, przeto 4 maja 1633 roku
polecono komisarzom, aby swoje sprawozdanie przekazali ponownie. Sędziwój, jak
się zdaje, będąc zmęczony i wyczerpany długotrwałą batalią prowadzoną ze stanami
opawskimi i dworem, postanowił sprzedać majątek, z którym miał tyle kłopotów.
Dnia 7 maja 1636 roku komisarz wojskowy Michał Welli z Salhausu pisał do Ludwika
Tharoulova, że "pan Sędziwój zaoferował Krawarz i Kąty doktorowi Paderbornowi
za 15000 talarów"*34. Zamiar ten nie doszedł jednak do skutku.
Za to cesarz okazał mu dalszą życzliwość. Dnia 20 maja 1636 roku na sejmowym
zgromadzeniu opawskim odczytano pismo urzędowe Głównego Urzędu Wrocławskiego
stwierdzające, że Jego Cesarska Mość przekazuje panu Sędziwojowi tzw. dług freibergowski*35
w kwocie 4000 florenów, który winny mu zwrócić stany opawskie. Stany zaczęły
się wnet układać z Sędziwojem prosząc go o cierpliwość, a zarazem rozpoczęły
starania u cesarza o darowanie im wspomnianego długu. Ta darowizna cesarza była
skromnym ekwiwalentem za pobory nie płacone od szeregu lat, którego jednak Sędziwój
nigdy nie odebrał. Dnia 12 sierpnia 1636 roku upomina się bowiem o dług freibergowski
Maria Weronika von Eichendorf, "panna po nieboszczyku Sędziwoju"*36.


--------- 33* Materiały archiwalne dotyczące działalności
tej komisji znajdują się obecnie w Statni Ustredni Archiv w Pradze. Die per
Comissum ... nun von der Sendovoischen Familie besitzendes Guter Kraberin und
Kouthen, 1632-1637.
F. ĆDKM. Sign. IV. K. No. 6. ---------

--------- 34* J. Zukal, Alchymista Michal Sendivoj,
jw., s. 7. ---------

--------- 35* Zobowiązanie pewnej osoby w stosunku
do dworu. ---------

--------- 36* Knihy sneseni, t. IV; J. Zukal,
Alchymista Michal Sendivoj, jw., s. 7. ---------


Sędziwój zmarł więc między 20 majem a
12 sierpniem 1636 roku. Wszystkie okoliczności wskazują, że zgon nastąpił w
Krawarzu. Przypuszcza się, że pochowano go w kościele Św. Ducha (minoryckim)
w Opawie, ponieważ kościół krawarski w 1636 roku był zniszczony i opuszczony.


Sędziwój do końca życia kontynuował umiłowaną pracę naukową
zachowując niezwykłą sprawność cielesną i żywotność duchową, które manifestowały
się w jego działaniach aż do ostatnich chwil. Majątek krawarski został przekazany
jedynej spadkobierczyni Sędziwoja, córce Marii Weronice, zamężnej za rotmistrzem
cesarskim Jakubem von Eichendorf. Córka ta zmarła w 1641 roku. Pozostały po
Sędziwoju w Polsce majątek w postaci jednej kamienicy w Krakowie (inne prawdopodobnie
sprzedał) objął "z dekretu Króla JMości" Jan Kołaczkowski, małżonek
jego drugiej córki*37.


--------- 37* A. Grabowski, Starożytne wiadomości
o Krakowie,
Kraków 1852, s. 280; zgodnie z relacją biografa Sędziwoja, Hieronima
Pinocciego, alchemik miał dwie córki: Weronikę i drugą, o nie znanym imieniu,
prawdopodobnie nieślubną. ---------


 


2. Pisma*38


--------- 38* Por. szczegółową bibliografię
pism Sędziwoja w pracy R. Bugaja, Michał Sędziwój, j. w., s. 280-303.
---------


Michał Sędziwój jest autorem następujących sześciu traktatów,
z których pięć było wydanych drukiem, pierwszy zaś do roku 1965 pozostawał w
rękopisie:


1) Preparowanie eliksiru filozoficznego (napisany ok.
1586);

2) Traktat o soli (napisany ok. 1598, wyd. 1682);

3) Traktat o kamieniu filozofów albo Nowe światło chemiczne
wydobyte ze źródła Natury i doświadczenia ręcznego
(wyd. 1604, wydane w
tym roku trzykrotnie, z drobnymi różnicami w brzmieniu tytułu).

4} Rozmowa Merkuriusza, alchemika i Natury (1607);

5) Traktat o siarce (wyd. 1616);

6) 55 listów filozoficznych (wyd. 1671 - streszczenie
i 1702 - całość).


Nie wspominam tu o nie wydanym drukiem traktacie Harmonia,
gdyż oryginał jego prawdopodobnie zaginął.


W pismach swych Sędziwój występuje pod pseudonimem "Cosmopolita"
i posługuje się dwoma anagramami łacińskimi: DIVI LESCHI GENUS AMO (Kocham ród
boskiego Lecha) i ANGELUS DOCE MIHI JUS (Aniele, ucz mnie prawa), które zawierają
litery jego łacińskiego nazwiska.


Pisarze alchemicy nadawali mu różne przydomki, jak: Nobilis
Polonus vel Cracovia*39, Sarmata Anonymus itp. Jeden z nich, Oswald
Croll, nazwał go: Heliocantharus Borealis*40 - Północny Piewca Słońca.
Ten ostatni pseudonim miał znaczenie przenośne i był wyrazem podziwu dla systemu
Natury (przyrody), opracowanego przez Sędziwoja. Nawiązywał on również do wizji
Sędziwoja zanotowanej w przedmowie do Traktatu o siarce, wizji zapowiadającej
nadejście nowej "Monarchii Północnej", krainy pełnej słońca, wiedzy,
mądrości i sprawiedliwości. Alchemik miał być prorokiem tej Monarchii, rzecznikiem
i mistrzem.


--------- 39* P. Borel, Bibliotheca Chimica, Paryż
1654, s. 67. ---------

--------- 40* O. Croll, Basilica Chymica,
Frankfurt 1608, s. 94. ---------


Traktaty Sędziwoja, pisane po łacinie, cieszyły się w zachodniej
Europie ogromną poczytnością: wystarczy stwierdzić, że w XVII i XVIII wieku
doczekały się one rekordowej liczby 80 wydań, a drukowano je we wszystkich prawie
językach europejskich i we wszystkich stolicach oraz większych miastach Europy.


Analiza traktatów naszego alchemika jest bardzo trudna. Pomimo
że Sędziwój jako poszukiwacz kamienia filozoficznego zajmował się przez całe
życie konkretną pracą chemiczną w laboratorium, to jednak traktatów napisanych
przez niego (z wyjątkiem dwóch) nie można zaliczyć do dzieł ściśle chemicznych.
Mają one natomiast charakter rozpraw filozoficzno-przyrodniczych
pisanych jednak w alegorycznym stylu alchemicznym i hermetycznym, w których
autor zastanawia się nad najbardziej ogólnymi problemami przyrody i w których
empiria chemiczna stanowi podstawę rozważań filozoficznych. Nie ulega wątpliwości,
że pisma te były rozumiane przez wybitnych uczonych ówczesnych, czego dowodem
jest wspomniana wyżej liczba ich wydań oraz niezwykła wprost popularność Sędziwoja
wśród alchemików.


Filozoficzne poglądy naszego badacza kształtowały się pod wpływem
różnych kierunków filozoficznych i różnych szkół, z których szkoła Platona,
Arystotelesa i neoplatoników odgrywa rolę dominującą. Zebrany materiał ujął
on w system paracelsusowski, zachowując w nim jednak postawę twórczą i oryginalną.
Można żałować, że posiadamy tak mało materiałów rzucających światło na rozwój
duchowy alchemika i dochodzenie przez niego do różnych sformułowań syntetycznych.


Porównanie i zestawienie traktatów Sędziwoja z ogólną literaturą
alchemiczną jest raczej niewykonalne: dotychczasowy stan badań nad tą literaturą,
która do czasów naszego alchemika liczyła około 4000 tomów*41, w
żadnym wypadku nie ułatwia takiego zadania. Nasza obecna znajomość piśmiennictwa
hermetycznego jest jeszcze bardzo niedostateczna i uboga. Nie wspominam tu o
plejadzie nie zbadanych jeszcze rękopisów alchemicznych.


--------- 41* Tak ocenia liczebność tej literatury
ok. 1650 r. cytowany P. Borel. ---------


W pismach Sędziwoja można stwierdzić szereg wyraźnych zapożyczeń
i reminiscencji, które umożliwiają znalezienie pewnych wątków ogólnych, odkrycie
nazwisk autorów, z których korzystał lub mógł korzystać, przybliżone określenie,
w jakim stopniu był oryginalny i co zapożyczył od innych. W traktatach swych
wymienia on sam względnie cytuje wielu autorów: Hermesa, Arystotelesa, Galena,
Awicennę, Morienesa, Gebera, Alberta Wielkiego, Arnolda de Villanove, Rajmunda
Lulla, Bernarda z Treviso i innych.


We wszystkich rozprawach Sędziwoja przebija myśl, że "sztuka",
tzn. alchemia, powinna wiernie naśladować przyrodę (Naturę), i że żadne działanie
alchemika nie zostanie pomyślnie zakończone, jeśli będzie usiłował on realizować
je "przeciwko Naturze", a więc niezgodnie z jej prawami. To słuszne
założenie spotykamy bardzo często w jego wywodach, a wskazuje ono wyraźnie na
krytycyzm autora w ocenie i roztrząsaniu różnorodnych zjawisk przyrodniczych
i czyni go prekursorem metody Franciszka Bacona.


Niestety, Sędziwój, wzorem większości ówczesnych alchemików,
prowadzi swe rozważania w stylu nadzwyczaj niezrozumiałym i alegorycznym, i
sam celowo zaciemnia omawiane zagadnienia. Tego rodzaju sposób wyrażania się
był w literaturze alchemicznej powszechnie przyjęty i uznany; im bardziej autor
traktatu hermetycznego potrafił ubrać w zawiłe alegorie wypowiadaną treść, tym
więcej cenione było jego dzieło. Pisać jasno, wyraźnie, wyrażać się zrozumiale
dla wszystkich - oznaczało w tym czasie być nieukiem, lub przekazywać profanom
i "niegodnym" tajniki "boskiej sztuki", jak nazywano alchemię,
wulgaryzować jej tajemne arkana. Sędziwój uważając się za znakomitego adepta
sądził, że i jego obowiązuje ścisłe zachowanie w tajemnicy posiadanych sekretów
i praktyk alchemicznych, i stanowiska tego nie zmienił przez całe życie.


Dlatego też traktaty jego, wzorowane na ówczesnej literaturze
hermetycznej, są miejscami bardzo niejasne i trudne do ścisłego i krytycznego
omówienia. Jakkolwiek ocenialibyśmy zachowane wywody Sędziwoja, należy przyznać,
że pisał je człowiek poważny i dojrzały, w najwyższym stopniu zamiłowany w dociekaniach
przyrodniczych i filozoficznych, który większą część życia spędził w pracowniach
alchemicznych. Sędziwój posiadał umysł czynny i wnikliwy, interesowały go różne
zagadnienia przyrodnicze, zastanawiał się nad wieloma zjawiskami zachodzącymi
w przyrodzie, pragnął poznać ich przyczynę, mechanizm i zależności oraz odtworzyć
je ponownie w swej pracowni. Jako uczony XVII wieku, nie znający jeszcze podstawowych
praw przyrodniczych wprowadzonych do nauki dopiero w stuleciach następnych,
ulegał czasem wierze w cudowności alchemiczne i przyjmował za rzeczywistość
to, co niekiedy było fikcją lub złudzeniem. Pomimo to w traktatach jego znajdujemy
myśli o wartości nieprzemijającej.


Należy stwierdzić, że dwa główne źródła, główne nurty w literaturze
alchemicznej zaważyły na całej twórczości naukowej Sędziwoja: były to przede
wszystkim pisma pseudo-Gebera (XII w.) oraz Theophrastusa Paracelsusa (1493
-1541); wpływ innych autorów był raczej uboczny i drugorzędny.


 


3. Teoria alchemiczna


Alchemiczny system Sędziwoja tworzy zwartą i konsekwentną teorię,
w skład której wchodzą zarówno fakty empiryczne, jak czysta spekulacja.


Sędziwej był zwolennikiem Arystotelesa i jednocześnie paracelsystą.
Przejął on naukę o czterech żywiołach i czterech jakościach i idąc za Paracelsusem
uważał je za przyczynę powstania wszystkich ciał. Niezależnie od tego wyznawał
doktrynę o trzech pierwiastkach, Merkuriuszu, siarce i soli, co w jego czasach
było stanowiskiem postępowym. Cały jego system filozoficzno-przyrodniczy opiera
się na tych podstawach. System ten nie nawiązuje jednak do jałowych rozważań
scholastycznych i nie stanowi konstrukcji statycznej i konserwatywnej: ożywia
go bowiem idea poznawania przyrody za pomocą empirii, obserwacji i rozumowania,
a nawet inspiracji hermetycznej. Sędziwój był wyznawcą nauki Arystotelesa, ale
przecież - jak mówi Ross - i ten uczony ulegał wpływowi kierunku głoszącego,
że "postać" i znaczenie świata odkryć można jedynie w ścisłym powiązaniu
z jego "materią", nigdy zaś poza nią*42.


--------- 42* Cytuję według B. Farringtona, Nauka
grecka,
Warszawa 1954, s. 131. ---------


Wiadomo jest powszechnie, że nauka Arystotelesa
miała różne oblicza: inna była nauka Arystotelesa historycznego zawarta w tekstach
greckich, inny zaś był arystotelizm komentatorów i scholastyków. Rabelais, Bruno
i Molier zwalczali takiego Arystotelesa, którego reprezentowali żyjący scholastycy.
Dopiero uczeni renesansu postawili sobie za zadanie odkrycie prawdziwego Arystotelesa
i oni też opracowali krytycznie teksty greckie jego pism.


W XVI i XVII wieku obserwujemy w naukach przyrodniczych walkę
prowadzoną między arystotelikami i atomistami - zwolennikami Demokryta. W XVI
wieku nasilenie tej walki jest niewielkie, a idee atomistyczne aż do początku
XVII wieku nie były jeszcze wyraźnie skrystalizowane i poparte eksperymentami.
Pewne wzmianki i rozważania na ten temat spotykamy w dziełach Leonharda Fuchsa,
Jeana Fernela i innych autorów*43. Wyraźniej stawia problem atomizmu
Holender David van Goorle, zwany też Gorlaeusem (1592-1620), a szeroko podejmuje
go Joachim Jung (1587-1657).


--------- 43 Por. W. Zubow, Zur Geschichte des
Kampfes zwischen dem Ato
mismus und dem Aristotelismus im 17. Jahrh.
(Minima naturalni und Mistio),
w Sowjetische Beitrdge zur Gesch. der
Naturwiss.,
Berlin 1960, s. 161 n. ---------


Właściwa walka atomistów z arystotelikami toczyła się jednak
dopiero u schyłku życia Sędziwoja i nie mógł on brać już w niej udziału. Nie
znał on zapewne pracy Daniela Sennerta pt. De chymicorum cum galenicis et
peripateticis con-sensu ac dissensu
(1619), w której autor rozwijał założenia
teorii korpuskularnej, jak również prac jego uczniów i następców. Sędziwój jest
jednak bardzo bliski wyobrażeń atomistycznych, gdy w Rozmowie Merkuriusza,
alchemika i Natury
mówi o rozdzielaniu kropli rtęci na tysiące coraz to
mniejszych kropelek i cząstek.


Zgłębiając i kontynuując w dziedzinie chemii naukę Arystotelesa,
Sędziwój przyjmował dosłownie niektóre z jego sformułowań. W pismach jego znajdujemy
wiele wywodów na temat Arystotelesowskiego pojęcia mixtio,
które służyło temu autorowi do objaśniania składu ciał złożonych. Problemem
tym Sędziwój zajmował się wielokrotnie (szczególnie w swych 55 listach) i
skład ciał objaśniał ogólnie w duchu tej nauki. Podobnie powstawanie minerałów
i metali interpretuje on w taki sam sposób, jak czyni to Arystoteles, twierdząc,
że minerały powstają z oparów wydobywających się z ziemi, przy czym opary "suche"
powodują powstawanie siarki, a "wilgotne" - Merkuriusza. Metale stałe
zaś tworzą się wskutek kombinacji obu "pierwiastków".


W traktatach O kamieniu filozofów i O siarce Sędziwój
usiłuje połączyć w jeden system naukę o żywiołach Arystotelesa i doktrynę Paracelsusa
o trzech pierwiastkach. W rozprawach tych znajdujemy wiele niezwykle trafnych
spostrzeżeń i wartościowych myśli.


Przede wszystkim uderza nas niezwykły entuzjazm autora w podejściu
do zjawisk przyrody oraz jak najbardziej ogólne i całościowe ich pojmowanie.
Sędziwój nie jest tu już alchemikiem-praktykiem, ale teoretykiem i filozofem
w najogólniejszym tego słowa znaczeniu. Interesują go zagadnienia astronomiczne,
kosmologiczne, ontologiczne, geologiczne, psychologiczne, etyczne, medyczne
itd. W traktatach jego spotykamy mnóstwo wątków, poglądów, problemów, jednak
nie rozrzuconych bezładnie i bez planu, a połączonych harmonijną ideą i zespolonych
w trwały system. Autora ożywia nieustannie dążenie do wyjaśnienia wszystkich
zjawisk przyrody i z trudem jak gdyby dochodzi on do zagadnienia transmutacji
metali, która zdawałoby się ogranicza jego bogactwo myśli. Frapujące jest postawienie
przez Sędziwoja problemu "pierwszego ruchu" w przyrodzie oraz powstania
życia na Ziemi i świadomości. Jego rozważania na temat duszy ludzkiej, choć
pozostające pod silnym wpływem metafizyki i teologii, stanowią cenny materiał
dla historii polskiej psychologii. Poruszając problemy teologiczne i ukazując
oblicze człowieka głęboko wierzącego i poddanego doktrynie Kościoła, nie jest
jednak konsekwentny w swym stanowisku. Wygłasza bowiem maksymy,
że "Natura nie może pierwej działać, zanim nie zostanie dostarczona jej
materia", że "nic nie powstanie i nic nie rozmnoży się inaczej, jak
tylko w sposób naturalny", wreszcie, że "wszystkie odkrycia ludzkie,
a także sztuki, które albo istnieją, albo kiedyś powstaną, nie przychodzą inaczej,
jak w oparciu o fundament Natury". "Natura bowiem zawsze pozostaje
w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem i w Naturze nie ma nic trudnego, a każda prawda
jest prosta" - stwierdza Sędziwój. Mówiąc zaś o teologicznym systemie świata,
w którym przyroda jest podporządkowana ideom boskim, niekonsekwencję swego światopoglądu
doprowadza do punktu szczytowego mówiąc autorytatywnie, że również świat niebiański
rządzony przez Boga, stworzony został w sposób naturalny. Dla niego wszystko,
co istnieje, jest podporządkowane tym samym prawom Natury.


Sędziwój zapatrywał się krytycznie na działalność niektórych
ówczesnych filozofów. Uważał on, że duża część literatury alchemicznej i wywody
różnych autorów nie biorących pod uwagę "możliwości" przyrody zawierają
mnóstwo nonsensów i w niczym nie przyczyniają się do wyjaśniania jej zagadek.
Rozmowa Merkuriusza, alchemika i Natury będąca ciętą satyrą na stosunki
panujące w ówczesnym świecie alchemików ukazuje wyraźnie to, co Sędziwój myślał
o wielu ówczesnych mędrcach, którym nadmiar mądrości "przewrócił w głowie",
którym w mózgu wylęgły się "nowe gatunki owadów" i którzy - jak mówi
- "szukają końca nie znając początku". Od nich też odgradza się całkowicie,
idzie natomiast za tymi, którzy badają przyrodę "według jej możliwości".


Bezsporną zasługą Sędziwoja jest zbudowanie (w roku 1604) koncepcji,
która w sposób ogólny, całościowy starała się tłumaczyć zjawiska przyrody. Pisma
jego i wywody trafiały w centrum ówczesnej problematyki alchemicznej (a stanowiło
je empiryczne badanie przyrody, które zastąpiło mistyczno-hermetyczną frazeologię
alchemików), zatrzymywały się na podstawach metodologicznych, poruszały najbardziej
istotne zagadnienia, chemiczne zagadnienia budowy ciał, i to stanowiło główny
powód ich niezwykłego rozgłosu i popularności. Chociaż interpretacje naszego
autora nosiły piętno epoki i obok elementów wartościowych zawierały szereg ujęć
scholastycznych, to jednak wywołały one ruch umysłowy, pobudziły do rozmyślań,
dyskusji, prac naukowych - empirycznych i teoretycznych.


W roku 1604, a więc 16 lat przed ogłoszeniem dzieła Novum
Organum
(1620) Franciszka Bacona (1561 -1626), Sędziwój głosił, że "doświadczenie
jest jednym i jedynym nauczycielem prawdy".


Jest oczywiste, że nie wszystkie jego poglądy były wynikiem
własnego doświadczenia: wiele przejął on od innych autorów - Platona, Arystotelesa,
pseudo-Gebera, Bernarda z Treviso, Paracelsusa, Bavora Rodovskyego z Hustifan
itd. - starał się jednak nagromadzony materiał samodzielnie przetworzyć w sposób
twórczy i nadać mu szaty bardziej nowoczesne i postępowe.


Sędziwój był czynnym alchemikiem i lekarzem, który nieustannie
prowadził badania praktyczne. O praktyce lekarskiej Sędziwoja i o jej teoretycznych
podstawach niewiele możemy powiedzieć. Był paracelsystą, ale paracelsystą niezależnym
i wszechstronnie wykształconym, znającym ówczesne podręczniki medyczne i farmakopee,
i kontynuował twórczo naukę mistrza. Leczył prawdopodobnie środkami chemicznymi,
tzw. arkanami, a więc preparatami rtęciowymi, antymonowymi i związkami uzyskanymi
z innych metali, z których wiele sam przygotowywał w swych pracowniach, jak
na przykład przypisywany mu lapis divinus seu lapis Sendivogii, służący
do leczenia febry. Preparat ten był prawdopodobnie identyczny z owym pulvis
diasolis Alexandri Sidonii Scoti,
specyfikiem niesłusznie przypisywanym
Szkotowi. Według Sędziwoja w alchemii i medycynie dużą rolę odgrywała tajemnicza
"sól Natury" (saletra potasowa) kondensująca w sobie wpływy
i promieniowania słoneczne i księżycowe, zawierająca "ducha Natury"
(tlen), bez którego "w świecie nic nie może się narodzić i powstać"
Przeczuwał on więc konkretne, farmakologiczne działanie soli na chory organizm
i był - jak powiedzielibyśmy dzisiaj - zwolennikiem chemoterapii. Z drugiej
strony, skuteczne leczenie chorych wyrabiało mu zasłużoną sławę i autorytet.


Pewne poglądy Sędziwoja na temat sztuki lekarskiej zachowały
się w jego Traktacie o siarce. W rozmowie alchemika z siarką ten pierwszy
porusza szereg problemów lekarskich. Najlepszymi lekarzami, według narratora,
byli Arystoteles i Awicenna, bowiem patrzyli oni w zwierciadło Natury,
poznali dokładnie moce ziół, właściwości żywiołów i prawa Natury. Wszakże ani
z dzieł Galena czy Awicenny lekarz nie nauczy się swej sztuki, może uczynić
to jedynie ze "źródła Natury". Ludzie naszego wieku - twierdzi Sędziwój
- trzymają się wyłącznie pism Arystotelesa i Galena uważając je za wystarczające
i nie starają się ich dalej rozwijać, nie zachęcają nikogo do dalszych studiów.


Rozważania Sędziwoja o właściwościach ziół mogłyby zainteresować
historyka medycyny. Spotykamy tam ideę leku uniwersalnego (medicina universalis),
która to idea nie była, oczywiście, wynalazkiem Sędziwoja i która stanowiła
przedmiot rozważań wielu ówczesnych autorów, że wymienię choćby J. W. Dienheima.
Ideę tę łączył Sędziwój z "transmutacją" organizmu ludzkiego, odnowieniem
(renowacją) członków i przedłużeniem życia człowieka.


Sędziwój nie był lekarzem-samoukiem. Kontynuował czynnie studia
lekarskie. Świadczy o tym jego wyjazd do Marburga, do profesora J. Hartmanna,
gdzie w pracowni jatrochemicznej dyskutował nad sposobami preparowania opium
i leków paracelsusowskich. Późniejszy jego wyjazd do Padwy, miasta słynnej uczelni
i ośrodka postępowej medycyny, oraz studia nad ówczesnymi farmakopeami stanowią
dalsze dowody jego lekarskich zainteresowań.


Farmakopoeia Augustana, zakupiona
przez Sędziwoja i podarowana następnie Brożkowi, była przez nich dokładnie wertowana.
Egzemplarz pokryty jest w wielu miejscach notatkami, prawdopodobnie Sędziwoja.
Wartość tej książki posiadającej wiele wydań była w owym czasie duża: stanowiła
ona podsumowanie oficjalnej wiedzy farmaceutycznej tamtych czasów. Sędziwój
podążał więc za wiedzą bieżącą, nieustannie uzupełniał swe wiadomości i korzystał
z dorobku innych autorów.


Charakterystyczne jest, że u naszego alchemika nie spotykamy
nic z magii i mistycyzmu Paracelsusa, którego przecież był kontynuatorem. W
dziełach jego nie znajdujemy nastroju prac Corneliusa Agrippy von Nettesheim,
a więc zaklęć, formuł magicznych, w ogóle problematyki tego rodzaju.


Światopogląd Sędziwoja jest światopoglądem przyrodnika-entuzjasty
i badacza-empiryka, który usiłuje nakreślić i opracować system przyrody w oparciu
o jej niezmienne prawa. Krytycznie bada teksty źródłowe i odrzuca nawarstwienia
spowodowane przez nieudolnych komentatorów i wydawców, roztrząsa konkretne fakty,
które usiłuje osądzać, kierując się prawami logiki i filozofii przyrody.


Zrozumiałe jest, że jako przyrodnikowi żyjącemu na początku
XVII wieku brakowało mu wielu elementów do realizacji ambitnego zadania, jakim
było zbudowanie prawidłowego systemu przyrody. Niemniej posuwał się po tej drodze
odważnie i pewnie, dzielnie pokonywał rozliczne trudności i wierzył w swe siły
oraz w słuszność podjętego zadania i ostateczne zwycięstwo głoszonych idei.
Nowa era w nauce to, według Sędziwoja, Oświecenie, a więc powszechne zapanowanie
na ziemi ideałów dobra, sprawiedliwości i ładu, w których nauki będą odgrywały
rolę dominującą i wszechwładną. Heliocantharus Borealis - Północny Piewca
Słońca - był jej zagorzałym rzecznikiem i współtwórcą.


Siłą atrakcyjną przykuwającą uwagę alchemików do pism Sędziwoja
przez dwa stulecia była jego teoria, która wprowadzała
do chaosu i gmatwaniny poglądów alchemicznych pewien ład i porządek. Teoria
ta, składająca się z dwóch części - "geologicznej" i "chemicznej",
była w dużej mierze oryginalnym tworem umysłu polskiego alchemika i przyniosła
mu zasłużoną sławę.


O ile w pierwszej partii swej teorii Sędziwój nie wychodzi
poza ramy arystotelizmu XVII-wiecznego, o tyle w drugiej, nawet pomimo przywiązania
do głównej koncepcji alchemicznej, wypowiada się on jako badacz postępowy i
nowoczesny, którego mamy prawo uważać za właściwego odkrywcę tlenu oraz teorii
spalania i oddychania.


Rozważania Sędziwoja o przyrodzie, o jej duchu stworzonym przez
Boga, o działaniu w niej czterech żywiołów, nawiązują wyraźnie do antycznej
nauki greckiej. Doktryna o duchu ożywiającym Wszechświat wywodzi się bowiem
z filozofii starożytnej i jest ściśle związana z nauką o żywiołach*44.
Pierwowzory tych idei znajdujemy w dialogach Platona pt. Timaios, Kritias,
gdzie autor opowiada o stworzeniu świata*45. Podobne ujęcia znajdujemy
m.in. u Galena, Makrobiusza i Awicenny. Neoplatonicy wykorzystali ten pogląd
w różnorodnych transcendentalnych uogólnieniach. Wpływ Plotyna i jego następców
na średniowiecze chrześcijańskie, arabskie i hebrajskie miał niekiedy formy
pozytywne: służył jako punkt oparcia dla powstających zainteresowań przyrodą
i innych naukowych dociekań. Dowodem tego jest choćby działalność Paracelsusa.


--------- 44* Por. C. Luporini, Pojęcie "ducha"
i jego powikłania w tradycji aż po czasy Leonarda,
w Myśl Leonarda, Warszawa
1962, s. 96 n. ---------

--------- 45* Platon,
Timaios, Kritias, przełożył W. Witwicki, Warszawa 1951, s. 29 n. ---------


Kosmiczno-witalistyczna idea "pneumy" ożywiającej
Wszechświat, idea czysto stoicka, przejawia się w różnorodnych wariantach w
nauce alchemicznej i w pismach hermetycznych, i jest głównym motywem zawartej
w nich kosmogonii. W koncepcjach tych podstawową rolę odgrywa żywioł ogień,
który jest "gorący" i "suchy", i który
wszystkie ciała "oczyszcza" i "uszlachetnia"; "pneuma"
jest również "ciepłe i suche". Ogień "odżywia się" powietrzem,
które jest "ciepłe" i "wilgotne", a więc Arystotelesowskie
jakości elementarne łączą się ściśle z pojęciem "ducha" ożywiającego
wszechświat, który występuje zarówno w ciałach żywych, jak martwych*46.
Marsilio Ficino (1433 -1499), który tak zachwycał się pismami Hermesa Trismegistosa,
wystąpił z ideą, w której ciepło przedstawiał jako pochodną światła. Doskonałą
personifikacją owego światła kosmicznego jest Bóg, nieskończony i niepojęty.
W doktrynie Ficina dusza świata rozlewa się również w rzeczach martwych za pośrednictwem,
"piątej esencji". Duch istot żywych jest w niej utożsamiony z quinta
essentia
minerałów, metali itd. Ficino stawia problem, "dlaczego kamienie
i metale pozostające wśród żywiołów i <<animantes>> nie płodzą".
Dzieje się to nie dlatego, że nie ma w nich <<ducha>>;, ale dlatego,
ponieważ jest on przygnieciony materią zbyt grubą"*47. "Jeśli
go - mówi Ficino - oddziela się prawidłowo, to oddzielony zachowuje się tak,
jak gdyby siła nasienna mogła urodzić sobie podobne: jeśli byłby użyty jakiś
rodzaj materii, której to ducha fizycy przy pomocy jakiejś sublimacji na ogniu
pilnie wydzielają ze złota, jakiegokolwiek metalu użyją, wyrobią złoto"*48.


--------- 46 C. Luporini, Pojęcie "ducha"
...j.w., s. 96 n. ---------

--------- 47 Tamże, s. 128. ---------

--------- 48 Tamże, s. 128. ---------


Przedstawiony pogląd wyznają Leonardo da Vinci, później Paracelsus,
Cornelius Agrippa von Nettesheim i inni.


Sędziwój w swych rozważaniach idzie za duchem literatury alchemicznej,
w której idea panwitalizmu została przeniesiona do królestwa metali i minerałów.
Zdaniem jego wszystkie działania przyrody odbywają się za pośrednictwem pewnego
"zarodka" stwarzanego przez przyrodę i tkwiącego w "nasieniu".
Zarodek ten jest "eliksirem każdej rzeczy, piątą esencją,
czyli najdoskonalszym wywarem rzeczy i [ich] strawieniem". "Nasienie"
zawierające "zarodek" wytwarzają cztery żywioły i kierują je do środka
Ziemi, gdzie wskutek istniejącego ognia "nasienie" owo ulega strawieniu
i skąd następnie zostaje wyrzucone przez Archeusza na powierzchnię Ziemi. Podczas
tej migracji "nasienia" i przesączania się jego przez pory ziemi siła
magnetyczna zatrzymuje je. W zależności od rodzaju podłoża powstają wtedy metale,
złoża rud, kamienie. Strawione "nasienie" przechodząc przez miejsca
"czyste" tworzy metale szlachetne i drogocenne kamienie. Choć "nasienie"
przyrody jest jedno, różnorodność jego działań zależy od własności ziemi, która
jest dla "nasienia" macicą .


"Zarodek", czyli "nasionko" (semeri)
metali nie różni się od "zarodka" przechowywanego w "nasieniu"
(sperma) wszechrzeczy. Jest ono "oparem wilgotnym" i jest jedno
dla wszystkich metali, które stanowią połączenie "Merkuriusza" z "siarką".
Sędziwój nazywa je "wilgocią rdzenną" (humidum radicale) metali.
W srebrze szybciej ustała działalność przyrody niż w złocie - - mówi on. Im
bardziej "oczyszczone" jest miejsce, tym piękniejszy daje metal. "Opar"
w pochodzie swym nieustannie oczyszcza miejsca, wskutek czego w przyrodzie powstają
coraz to nowe pokłady metali. Owa "destylacja" oparu, zachodząca pod
wpływem "ciepła środkowego" przyczynia się do oczyszczania i uszlachetniania
ziemi i jej tworów.


Zgodnie z założeniem Tablicy szmaragdowej (to, co w
górze, jest podobne do tego, co na dole), Sędziwój dowodzi, że tak "jak
na górze" rośliny i zwierzęta posiadają swoje nasiona, tak w głębi Ziemi
metale mają własne "zarodki" będące "materią wtórą". Jest
ona niewidzialna, wszakże poznali ją filozofowie hermetycy. Bez niej metal jest
"martwy" i nie nadaje się do transmutacji.


Jak widzimy, pierwsza część teorii Sędziwoja opiera się w zasadzie
na nauce Arystotelesa, według którego metale i minerały
w głębi ziemi powstają z nie określonych bliżej "oparów". Alchemik
nasz rozszerzył tę naukę i idąc za duchem literatury alchemicznej połączył ją
z ideą panwitalizmu.


Sędziwój jako alchemik-eksperymentator wierzył bez zastrzeżeń
w możliwość przemiany metali jednych w drugie, w możliwość transmutacji. Z jego
własnych wypowiedzi wynika, że był bardzo zaawansowany w sztuce hermetycznej,
a mniemanie to potwierdza podniosły styl i ton adepta, manifestujące się we
wszystkich jego traktatach. Styl ten był zresztą naukowym stylem owych czasów.
Powstaje więc pytanie, w jakim stopniu stanowisko autora było uzasadnione i
oparte na konkretnych faktach przyrodniczych, w jakim zaś stanowiło metafizyczną
fantazję.


Sędziwój przez całe życie poszukiwał sposobu preparowania kamienia
filozoficznego i wierzył w możliwość zrealizowania takiego procesu, jednak przyznaje
sam, że celu tego nigdy nie osiągnął.


W traktacie Preparowanie eliksiru filozoficznego wyraźnie
mówi on, iż wszystkie jego próby w tej dziedzinie zakończyły się niepowodzeniem,
a w Traktacie o kamieniu filozofów stwierdza z naciskiem: "Dotąd
sięga moje doświadczenie, więcej nie mogę, więcej nie znalazłem!" A więc
choć nie odrzucał on głównej idei alchemii i choć wierzył pisarzom hermetycznym,
to jednak ostatnie słowo oddawał doświadczeniu.


Pomimo to w Traktacie o siarce wyraźnie wspomina on
o posiadanym przez siebie preparacie służącym do uszlachetniania metali: "Anioł
Pana - mówi Sędziwój - był zawsze opiekunem tej skrzynki, w której Najwyższy
Stwórca rzeczy zamknął ten wielki skarb, który chroni jeszcze dotąd". A
nieco dalej czytamy: "Jednak lekarstwo to, chociaż najprawdziwsze, nie
zostało sporządzone naszymi rękoma, lecz otrzymaliśmy je od przyjaciela, a o
działaniu tego lekarstwa dostatecznie pouczyliśmy badaczy".


Powstaje więc następne pytanie, czym był ów związek chemiczny,
który Sędziwój uważał za preparat do uszlachetniania metali?
Fakty dotyczące jego życia wyraźnie dowodzą, że posiadał on jakąś substancję,
o której sądził, że wykazuje właściwości kamienia filozoficznego, i że może
zamienić rtęć albo ołów w złoto. Analiza jego traktatów, jak również jego 55
listów poucza, czym mogła być ta substancja, wydaje się jednak całkiem niemożliwe,
aby za pomocą niej alchemik mógł dokonywać rzeczywistych przemian metali. Ponieważ
kamień filozoficzny Sędziwoja - mieszanina tlenku rtęciowego oraz kwasu chlorozłotowego*49
- zawierał w swym składzie złoto, jest bardzo prawdopodobne, że w czasie doświadczeń
z tym preparatem wydzielała się z niego grudka metalicznego, zredukowanego złota,
i że właśnie zjawisko to stało się fundamentem alchemicznego credo naszego
alchemika.


--------- 49* Por. R. Bugaj, Michał Sędziwój,
j w., s. 202 n. ---------


Jest możliwe, że ów "kamień filozoficzny" otrzymał
Sędziwój od alchemika szkockiego Aleksandra Setona. Nowe światło na tajemniczą
osobę tego alchemika i na jego kontakty w latach 1586-1587 z innym polskim zwolennikiem
alchemii, Janem Osmolskim (zm. 1593), rzuciły ostatnio badania prof. H. Barycza*50.
Badania te m.in. wykazały, że hrabia Seton przebywał w roku 1587 w Gdańsku i
że stąd korespondował z Osmolskim przebywającym wówczas w Norymberdze*51.


--------- 50* Por. H. Barycz, W blaskach epoki
Odrodzenia,
Warszawa 1968, s. 154-156. ---------

--------- 51* W liście do Zwingera, b. d. [1586-1587],
odsłaniał Osmolski istotę doświadczeń A. Setona: "Quantum tamen usque licuit,
percipere omnia haec ars in vitriolo Romano et Mercurio consistit, vidi namque
ipse ligneam capsulam vitrioli ex agro Romano ipsi allatum, vidi itenum cito
vacuam. Furnos autem nullos praeter ex ferreis laminis, quem in cubiculo semper
carbonicus accensum et in medio vasculum odoramentis. Suave spirantibus infusum
habet, nec sat scio an quid intus lateat, superiora namque levi candenti tamen
carbone inspersa, circa vasculum suffitus contegunt reliqua". H. Barycz,
W blaskach epoki Odrodzenia, j. w., s. 422-423. ---------


Przejdźmy teraz do drugiej, "chemicznej" części teorii
Sędziwoja, w której główną rolę odgrywa "sól środkowa" (uniwersalna),
saletra potasowa (KNO3). Teoria ta przedstawia się następująco.


Słońce - mówi Sędziwój - jest środkiem między sferami planet
i z tego środka niebios rozsiewa ono, dzięki swemu ruchowi, ciepło. Również
w środku Ziemi znajduje się "słońce Ziemi" (ogień), które dzięki ciągłemu
swemu ruchowi lub ruchowi firmamentu "pędzi" na jej powierzchnię ciepło
i gorące promienie. Ciepło to ostudza woda ziemna, która nieustannie przenika
i oziębia pory ziemi.


W podobny sposób ciepło wydzielane przez "Słońce niebios"
zostaje ostudzone przez powietrze, które bez przerwy opływa kulę ziemską. Gdyby
nie było tego powietrza - dowodzi Sędziwój - wszystkie istoty żywe na Ziemi
pochłonęłoby owo ciepło słoneczne i nic by się nie rodziło. "Słońce niebios"
- jego zdaniem - ma odpowiednika w "słońcu środkowym" (ziemskim),
gdyż "Słońce niebios", Księżyc i gwiazdy posiadają szczególną siłę
i właściwość "wsączania się" swymi promieniami w ziemię, "gorące
bowiem łatwo łączy się z gorącym, sól z solą". Tak jak "słońce środkowe"
-dowodzi Sędziwój - ma swe morze i wodę surową, czerpalną, tak też "Słońce
niebios" ma swe morze i "wodę subtelną", niepobieralną (powietrze).
Na powierzchni Ziemi promienie obu słońc "łączą się" ze sobą, dzięki
czemu powstają warunki dla rozwoju świata organicznego.


W powietrzu - według Sędziwoja - jest zawarty pierwiastek będący
przyczyną i warunkiem wszelkiego życia. Krople deszczu i rosy "pobierają"
z powietrza ową "siłę życia", "ducha niebiańskiego", i łączą
je z saletrą ziemi. Saletra ta jest podobna do "skalcynowanego tartarusa"*52
i "suchością" swoją przyciąga powietrze, które następnie "rozpuszcza
się" w niej w "wodę". Saletra posiada magnetyczną siłę przyciągania
powietrza, ponieważ sama była powietrzem [tzn. występowała
w stanie lotnym] i "połączona jest z tłustością ziemi". Im obficiej
padają na Ziemię promienie słoneczne - mówi Sędziwój - tym większa ilość saletry
powstaje i tym więcej rośnie zboża, a dzieje się to nieustannie.


--------- 52* Tj. węglanu potasowego K2CO3
sal tartari (fixum) otrzymanego przez prażenie (kalcynację) kamienia
winnego (tartarus). Sól ta przyciąga z powietrza wilgoć i rozpływa się
w postaci oleju. ---------


W powyższym ujęciu saletra jest zatem produktem kondensacji
owego pierwiastka życiodajnego znajdującego się w powietrzu i dlatego posiada
z nim ową magnetyczną "sympatię".


O pierwiastku tym Sędziwój wspomina wielokrotnie. W Traktacie
o kamieniu filozofów
mówi on: "Człowiek jest stworzony z ziemi, żyje
zaś z powietrza. W powietrzu jest bowiem ukryty pokarm życia, który my nazywamy
rosą nocy i rozrzedzoną wodą dnia, której duch niewidzialny zestalony jest lepszy
od całej ziemi"*53.


--------- 53* M. Sędziwój, Traktat o kamieniu
filozofów,
1604, s. 90. (nin. przekł. s. 194). ---------


Na innym miejscu tegoż traktatu czytamy: "Zimą zaś, gdy
zimne powietrze skuje w okowy ziemię, zamraża się także ów tłusty opar, który
potem z nadejściem wiosny miesza się z ziemią i wodą, przeistaczając się w magnezję
przyciągającą do siebie podobny Merkuriusz powietrza, który daje życie wszystkim
rzeczom przez promienie Słońca, Księżyca i gwiazd, i tak
wydaje trawę, kwiaty i tym podobne"*54.


--------- 54* Tamże, s. 35-36. (nin. przekł. s.
168). ---------


W Rozmowie Sędziwój twierdzi, że prawdziwym "życiem
ognia jest powietrze, bez powietrza wygasa on, powietrze przezwycięża ogień"*55.


--------- 55* M. Sędziwój, Rozmowa Merkuriusza,
alchemika i Natury,
1607; cytuję według przedruku w Theatrum Chemicum,
t. IV, Argentorati 1613, s. 515. (nin. przekł. s. 227). ---------


Charakterystyczne jest, że współcześni Sędziwojowi Jan Baptista
van Helmont (1577-1644), Franciszek Bacon i inni błędnie zapatrywali się na
rolę powietrza w procesach oddychania i spalania. Van Helmont twierdził, iż
w procesach tych powietrze nie ma żadnego znaczenia. Podobne stanowisko zajął
Bacon. W jego Novum Organum (1620) czytamy na ten temat:
"Widzimy podczas większych pożarów, jak bardzo płomienie wznoszą się w
górę. Im szerszą mianowicie jest podstawa płomienia, tym wyższy jest jego wierzchołek.
Dlatego gaśnięcie, jak się zdaje, zaczyna się po bokach, gdzie płomień przez
powietrze zostaje zduszony i napotyka niekorzystne warunki. Natomiast środkowe
części płomienia, których powietrze nie dotyka, lecz które zewsząd są otoczone
przez inne płomienie, pozostają numerycznie te same i nie wcześniej gasną, aż
stopniowo zostają ścieśnione przez otaczające je z boków powietrze... Powietrze
przyjmuje dym, a dławi płomień"*56.


--------- 56* F. Bacon, Novum Organum, Warszawa
1955, s. 273-274. ---------


Powróćmy do Sędziwoja. Szereg cennych uwag znajdujemy również
w Traktacie o siarce w rozdziale poświęconym powietrzu.


"Powietrze jest lotne - mówi Sędziwój - może być jednak
zestalone [w saletrze! R. B.], a kiedy znajdzie się w stanie stałym,
może przenikać każde ciało. Z jego najczystszej substancji utworzone są duchy
życiowe zwierząt. ...Jest ono... najgodniejsze i stanowi prawdziwe miejsce zarodka
wszystkich rzeczy. ... W nim także zawarty jest życiowy duch wszystkich istot,
który w nich żyje, przenika je, żywi, nasyca i zachowuje. ... Codzienne doświadczenie
poucza, że dzięki temu żywiołowi żyją nie tylko minerały, zwierzęta albo rośliny,
lecz także istnieją inne żywioły. Widzimy przecież, że wszystkie wody gniją
i stają się brudne, gdy nie dochodzi do nich świeże powietrze. Także ogień wygasa,
gdy zostaje mu odjęte powietrze.... Również ukryte pory ziemi zachowują powietrze.
W ogólności cała budowla świata zostaje zachowana dzięki powietrzu, a podobnie
i świat zwierzęcy. Człowiek ginie, gdy zostanie mu zabrane powietrze itd. Na
świecie nic nie wyrastałoby, gdyby nie istniała przenikająca i odmieniająca
siła powietrza, które przyciąga do siebie pomnożony pokarm"*57.


--------- 57 M. Sędziwój, Traktat o siarce, Kolonia
1616, s. 17-18 (nin. przekł. s. 250). ---------


W zakończeniu cytowanego wywodu Sędziwój podaje, że
w każdym zarodku jest zawarta siła magnetyczna, która przyciąga z powietrza
ów "pomnożony pokarm", dzięki czemu nasienie rośnie i rozwija się.


Na podstawie przytoczonego materiału możemy stwierdzić z całą
pewnością, że czynnik Sędziwoja zawarty w powietrzu, określany przez niego nazwami:
"cibus vitae", "Mercurius aeris", "Nutrimentum multiplicativum",
"Spiritus vitalis" i "purissima substantia aeris", był identyczny
z tlenem. Alchemik sam podkreśla wyraźnie, że jego "cibus vitae" nie
jest samym powietrzem, lecz substancją zawartą w powietrzu.


Znamienne jest, że żaden z pisarzy hermetycznych przed Sędziwojem
nie omówił tak szczegółowo i nie rozważył tak trafnie problemu istnienia owego
zawartego w powietrzu życiodajnego czynnika, który podtrzymuje ogień i życie,
i który wpływa na wzrost roślin. Na ten temat panuje w traktatach alchemicznych
głuche milczenie.


Powstaje pytanie, czy Sędziwój w rozważaniach swych przeczuwał
jedynie istnienie tlenu w powietrzu, czy też potrafił otrzymać pierwiastek ten
w czystej postaci i czy znał jego właściwości?


Z przedstawionej jego teorii wynika, że saletra potasowa dzięki
swej sile magnetycznej przyciąga z powietrza ów "Mercurius aeris"
i stanowi produkt "zgęszczenia" tego pierwiastka. Z tego powodu nazywa
on ją alegorycznie "magnesem", "magnezją", "stalą",
"solą, która pływa w morzu świata" (tj. w powietrzu), "wodą,
która nie moczy rąk, bez której w świecie nic nie może się narodzić i powstać".
O tej soli mówi Sędziwój dosłownie: "Jest woda naszej rosy, z której zostaje
wyciągnięta saletra filozofów [saletra potasowa R. B.], dzięki
której wszystkie rzeczy rosną i żywią się. Macicą jej jest środek Słońca albo
Księżyca, tak niebios, jak ziemskiego, mówiąc zaś jaśniej jest to nasz magnes,
który w poprzednich rozdziałach nazwałem stalą. Powietrze tworzy magnes, magnes
zaś tworzy lub sprawia ukazanie się naszego powietrza".


Koncepcja Sędziwoja powstała na podłożu
empirycznym, czego dowodem jest przede wszystkim jego Traktat o soli poświęcony
saletrze oraz Traktat o kamieniu filozofów. Przed skonstruowaniem tej
koncepcji alchemik ten znał chemiczne fakty, tzn. wiedział, że saletra potasowa
dostarcza owego "naszego powietrza", ,,cibus vitae" lub "Mercurius
aeris". Po stwierdzeniu przy stole laboratoryjnym tej prawdy i po zaznajomieniu
się z chemicznymi i fizjologicznymi właściwościami otrzymanego gazu Sędziwój
odwracając zagadnienie wydedukował, że saletra powstała z "najczystszej
substancji powietrza" (tzn. tlenu), która połączyła się w niej z "tłustością
ziemi".


Jak wiadomo, saletra potasowa pod wpływem ogrzewania w temperaturze
336*C topi się i w wyższych temperaturach ulega rozkładowi z wydzieleniem tlenu,
co można przedstawić w następującym równaniu:


2KNO3 = 2KNO2+O2 I


202,2 g saletry dają 32 g tlenu, czyli 22,4 litra.


Z przytoczonych powyżej wypowiedzi Sędziwoja, jak również z
innych jego rozważań wynika bezspornie, że proces ten był mu dobrze znany. W
okresie od 1598 do 1604 roku przeprowadzał on z saletrą potasową wiele prób
i ostatecznie uznał tę substancję za "początek i klucz tej świętej wiedzy"
(tzn. alchemii), nazywając ją "solą środkową" (sal centrale)*58.


--------- 58* Tamże, s. 40. ---------


Ponadto proces ten doskonale pasował do jego alchemicznej koncepcji
opartej na tekście Tablicy szmaragdowej Hermesa.


"Pater ejus (tzn. saletry) est Soi, mater ejus Luna; portavit
illud (tj. saletrę) ventus (tj. powietrze - tlen) in ventre suo; nutrix ejus
terra est (saletra tworzy się w ziemi)... Separabis terram ab igne, subtile
a spisso, suaviter, cum magno ingenio (ze stałej saletry
potasowej wydziela się pod wpływem ogrzewania lotny gaz - tlen, a w operacji
przygotowywania tynktury tworzą się z niej - w obecności reduktorów - tlenki
azotu służące do preparowania "rozpuszczalnika uniwersalnego") itd.


Jest godne podkreślenia, że Sędziwój, rozważając procesy życiowe
istot żywych dał swemu "duchowi życiowemu" (tj. tlenowi) siedzibę
nie gdzie indziej tylko w "najczystszej krwi"!*59 Kto wie,
czy ta światła i prorocza myśl nie zapłodniła później umysłu genialnego W. Lavoisiera
- który zresztą czytał pisma Polaka - przy opracowywaniu przez niego nowoczesnej
teorii oddychania.


--------- 59* Tamże, s. 27. ---------


Opierając się na przedstawionych faktach mamy pełne prawo uważać
Sędziwoja za właściwego odkrywcę tlenu i prekursora twórców teorii spalania
i oddychania. Odkrycie jego zostało dokonane w okresie lat 1598-1604.


Nie było to jedyne osiągnięcie polskiego alchemika. Z Traktatu
o kamieniu filozofów
przytoczę jeszcze charakterystyczny wyjątek: "Abyś
lepiej mógł sobie wyobrazić, w jaki sposób łączą się metale, aby móc wyrzucać
i przyjmować zarodek, spójrz na niebo i sfery planet: widzisz, że najwyższy
jest Saturn, poprzedza go Jowisz, tego Mars, potem Słońce, za którym idzie Wenus,
za nią Merkury, a na ostatnim miejscu ustawiony jest Księżyc. Zważ zatem, że
moce planet nie wznoszą się, lecz zstępują: samo doświadczenie to daje, że z
Wenery nie będzie Marsa, lecz że z Marsa będzie Wenus, jako że [pochodzi] ze
sfery położonej niżej. Tak też Jowisz łatwo przemienia się w Merkuriusza jest
on bowiem drugi licząc od firmamentu, a Merkury drugi licząc od Ziemi. Saturn
jest pierwszy od nieba, a Księżyc pierwszy od Ziemi. Słońce miesza się ze wszystkimi,
lecz nigdy nie zostaje ulepszone przez niższe"*60.


--------- 60* M. Sędziwój, Traktat o kamieniu
filozofów
, j. w., s. 61-62 (nin. przekł. s. 180). ---------


Zastępując zgodnie z nauką alchemików
nazwy planet (Słońce i Księżyc są tu także potraktowane
jako planety) nazwami odpowiednich metali otrzymamy następujący
schemat:


Saturn - ołów >---------------I I
Jowisz - cyna >---------I I I
Mars - żelazo >-----I I I I
Słońce - złoto I I I I
Wenus - miedź <-----I I I I
Merkury - rtęć <--------I I I
Księżyc - srebro <----------I I

Rzuca się tu od razu w oczy system wyjęty z Kosmologii Arystotelesa*61.
Jedno jest jednak pewne, że podanego układu ciał niebieskich i planet oraz odpowiadających
im metali Sędziwój nie użył ani w znaczeniu astronomicznym, ani astrologicznym,
lecz jedynie w sensie chemicznym.


--------- 61* Por. P. Apianus, Cosmographia, per
Gemma Phrysius restituta,
Antwerpia 1539. ---------


Spostrzeżenie swe opiera on na procesach wypierania (rugowania)
niektórych metali z roztworów ich soli przez inne, bardziej aktywne metale,
a zatem - jakbyśmy powiedzieli dziś - jest on jednym z odkrywców szeregu napięciowego,
który został wprowadzony do nauki w 1801 roku przez Aleksandra Volte (1745-1827).


Historycznie rzecz biorąc należy stwierdzić, że problemem powinowactwa
chemicznego zajmowało się kilku autorów przed Sędziwojem, np. Paracelsus*62
i Łazarz Ercker (zm. 1593). Ten pierwszy autor badał jednak pokrewieństwo niektórych
metali w stosunku do rtęci, a Ercker wzmiankował o wypieraniu miedzi przez żelazo,
srebra i złota przez miedź i złota przez srebro*63.


--------- 62* Sudh., t. II, s. 365. ---------

--------- 63* O. Zachar, Rudolf II a Alchymiste,
s.
253 n.; P. Walden, Drei Jahrtausende Chemie, Berlin 1944, s. 78;
C. S. Smith i A. Sisco, Treatise on Ores and Assaing of Lazarus Ercker, Chicago
1951. ---------


Uzupełnijmy podany przez Sędziwoja schemat
symbolami i heroicznymi wymienionych metali i wartościami ich tzw. potencjałów
normalnych.


potencjał normalny
Ołów Pb - 0,12
cyna Sn - 0,14
żelazo Fe - 0,04
Złoto Au +1,5
Miedź Cu +0,345/0,51 (Cu+,Cu++)
Rtęć Hg +0,85
Srebro Ag +0,8
Badając następnie uproszczony szereg napięciowy
metali łatwo stwierdzimy, że metale wymienione w kolejności podanej przez Sędziwoja
doskonale pasują do tego szeregu!


I---------------------------I
I I
... Zn, Fe, Ni, Pb, Sn, H, Cu, Hg, Ag, Pt, Au
I I I I
I ---------------- I
I----------------------------I

Tak więc ołów wypiera srebro z roztworu soli srebra, cyna wypiera
rtęć, a żelazo - miedź, złoto zaś jako ostatnie w szeregu napięciowym

jest wypierane przez wszystkie metale.



Jest godne podkreślenia, że Sędziwój w roku 1604, a więc w czasie,
kiedy problemy aktywności metali nie były znane i dyskutowane, tak jasno i w
sposób całkowicie zgodny z doświadczeniem opisał swoje praktyczne obserwacje.
Należy go uznać - obok Ł. Erckera - za właściwego odkrywcę szeregu napięciowego
metali. Jest rzeczą oczywistą, że alchemik nasz nie pojmował omawianego zagadnienia
w nowoczesny, elektrochemiczny sposób, ale jest historycznym faktem, że ustawił
on siedem wymienionych metali w szereg, który znajduje całkowite poparcie w
danych empirycznych.


Innym ważnym osiągnięciem Sędziwoja było głoszenie idei stosowania
nawozów sztucznych. Nawożenie było znane już w starożytności. Homer (VIII wiek
p.n.e.) i Ksenofont (V/IV wieku p.n.e.) wspominają o nawożeniu gleby obornikiem
i odpadkami roślinnymi. W średniowieczu było rozpowszechnione
tzw. nurtowanie (użyźnianie ziemi odchodami zwierzęcymi). W drugiej połowie
XVI wieku Bernard Palissy zajmujący się badaniem gleby głosił, że wyciągane
przez rośliny z ziemi składniki mineralne należy sztucznie uzupełniać. Sędziwój
w 1604 roku zalecał w tym celu stosowanie saletry potasowej twierdząc, że użyźnia
ona glebę, powiększa plony i daje życie roślinom. Później, pod wpływem Sędziwoja,
pogląd ten kontynuował Johann Rudolf Glauber. Idee Sędziwoja znalazły szczególnie
podatny grunt na terenie Anglii, gdzie pisma jego były znane i tłumaczone na
język angielski i gdzie już w roku 1630 przeprowadzono próby nawożenia gleby
saletrą. Powszechne stosowanie w rolnictwie nawozów sztucznych nastąpiło wszakże
dopiero w połowie XIX w., kiedy Justus Liebig w 1840 roku ogłosił swoją mineralną
teorię odżywiania się roślin.


W jednym z listów filozoficznych Sędziwoja (26) znajduje się
bardzo interesująca notatka wskazująca nazbyt wyraźnie, że badał on w sposób
ilościowy przemiany cieplne zachodzące przy wprowadzaniu do określonej ilości
wody znanej masy ogrzanego do różnych temperatur żelaza, a więc przedmiotem
jego zainteresowania były przemiany kalorymetryczne. Odnośny urywek brzmi następująco:
"Nikt bowiem nigdy nie powie, że jedna uncja ogrzanego, na przykład do
8 stopni żelaza mogłaby ogrzać równie szybko i skutecznie 100 uncji wody, jak
żelazo oziębione do 6 stopni zimna 10 uncji omawianej wody, i przeciwnie, 10
uncji tej samej wody może się tak samo mocno przeciwstawić 10 uncjom wspomnianego
gorącego żelaza, jak 100 lub 1000 uncji wody".


Oczywiście, trudno jest podać nowoczesną interpretację przytoczonego
fragmentu, gdyż nie wiemy, jakiego rodzaju termometrem Sędziwój się posługiwał*64.


--------- 64* Termometr alkoholowy, ściślej termoskop,
był skonstruowany w XVII wieku. Pierwszą wzmiankę o zastosowaniu termometru
w pracach chemicznych podał w 1660 roku Nicolas Lefevre. Pierwszy termometr
rtęciowy Gabriela Daniela Fahrenheita został wprowadzony w 1715 roku, termometr
alkoholowy Reno Antoine Ferchault de Reaumura - w 1730 roku, a termometr rtęciowy
Andersa Celsiusa w 1742 roku. ---------


Jak wiadomo, rozwój kalorymetrii datuje
się od 1755 r., w którym badacz angielski, Joseph Black, opracował ważną metodę
kalorymetryczną, tzw. metodę mieszania, polegającą na wymianie pewnych ilości
ciepła pomiędzy ciałem, którego ciepło właściwe się mierzy, a kalorymetrem,
ponadto zwrócił uwagę na różnicę między ciepłem a temperaturą.


Brakuje tu miejsca na bardziej szczegółowe rozważenie innych
genialnych myśli i spostrzeżeń Sędziwoja. Alchemik ten był typem przyrodnika,
który nieustannie odrywał się od tekstów czytanych książek i który czerpał natchnienie
ze "źródła przyrody". Do konstruowanego przez siebie systemu wniósł
on wiele elementów realistycznych. Frapujące są jego uwagi rzucane jak gdyby
mimochodem, kryjące jednak głęboką treść: duch życiowy albo Merkuriusz powietrza
[tj. tlen] "jest ścięty [zestalony] w wodzie"; "woda... dzięki
posiadaniu powierzchniowego stanu lotnego szybko miesza się z ciałami znajdującymi
się w jej pobliżu", itd. Wszystko to wymagałoby dokładnej i szczegółowej
analizy.


Pisma Sędziwoja zdobyły w całej Europie niebywały rozgłos.
Szczególnie Traktat o kamieniu filozofów albo Nowe światło chemiczne cieszył
się dużą poczytnością i był wydawany prawie co roku w ogromnej liczbie egzemplarzy.
Idee przyrodnicze głoszone przez polskiego alchemika zyskiwały licznych zwolenników
i gorliwych kontynuatorów.


Dzieło to rozpętało prawdziwą burzę w literaturze alchemicznej.
Różni autorzy zabierali głos w sprawie jego autorstwa, wyrażali opinie o osobie
Polaka, zajmowali się interpretowaniem treści traktatu i opracowywali do niego
różne komentarze. Nie sposób wymienić tu wszystkich tych opracowań, wyciągów
i przeróbek. Sędziwój był niemal uwielbiany przez pisarzy alchemicznych, uważano
go za człowieka, który posiadł wszystkie tajemnice przyrody,
a dzieła jego były cenione na wagę złota, tym bardziej że prawie zawsze należały
do białych kruków.


Jean Beguin zatytułował swoją wydaną w roku 1608 książkę prawie
identycznie, jak wydane w tymże roku w Paryżu dzieło Sędziwoja*65.
We Francji naukę Polaka kontynuował Jacques Nuisement, generalny poborca podatkowy*66,
później zaś baron de Tschoudy*67.


--------- 65* J. Beguin, Tirocinium chymicum e
naturae fonte et manuali experientia depromptum,
Paryż 1608. ---------

--------- 66* J. Nuisement, Traittez de l'Harmonie,
Paryż 1620 i Haga 1639. ---------

--------- 67* Baron de Tschoudy, L'Etoile Flamboyante,
Frankfurt i Paryż 1766. ---------


Do zniekształconego wydania Nowego światła chemicznego z
roku 1624 dołączył komentator, występujący pod pseudonimem "Ortelius",
swój ilustrowany "komentarz" do tego dzieła, przedrukowany następnie
kilkakrotnie w zbiorowych wydaniach dzieł alchemicznych*68. Komentarz
ten został bardzo ostro skrytykowany przez jednego z niemieckich tłumaczy pism
Sędziwoja, który zarzucał jego autorowi całkowite niezrozumienie sensu tych
pism. Ponieważ przekład ten wyszedł za życia Sędziwoja, K. Estreicher uważa,
iż można przypuszczać, że został on dokonany za wiedzą Sędziwoja, który w ten
sposób zareagował na samowolną przeróbkę jego dzieła przez Orteliusa*69.


--------- 68* Ortelius, Michaelis Sendivogii Poloni
Lumen Chymicum Novum etc.,
Erphordiae 1624 i 1682. ---------

--------- 69* K. Estreicher, Bibliografia Polska, t. XXVII,
Kraków 1929, s. 337. ---------


Nauką Sędziwoja zachwycał się Joachim Morsius (1592 --1643)
teozof i hermetysta, który przyswoił sobie jego przydomek Cosmopolita. Wydał
on anonimowy list, skierowany do bractwa różokrzyżowców pt. Anastasii Philareti
Cosmopolitae Epistola Sapientissime FRC Remissa,
Philadelphia, Harpocrates,
b.r.


Filozofię Natury wyłożoną w pracy Nowe światło chemiczne
omówił wyczerpująco lekarz, prymariusz Akademii w Gissen, profesor
Johann Tackius. Dzieło swe opracował autor powstając pod urokiem nauki Sędziwoja,
którego wielce cenił, choć nie zawsze trafnie interpretował jego wywody*70.


--------- 70* J. Tackii, friplex phasis sophicus,
Frankfurt 1673. ---------


Olaus Borrichius (Borch), autor wydanego w roku 1697 Przeglądu
pism chemicznych,
wyraża się o pracach Sędziwoja następująco: "Czy
<<Nowe światło chemiczne>> należy przypisać Sędziwojowi, czy też
Setonowi, którego Niemcy nazywają Sidonem, nie jest ważne; ważniejsze jest natomiast
to, że wszyscy do dziś jednogłośnie zaliczają je do dzieł poważnych. Autor jest
tam otwarty i szczery, o ile pozwala mu na to jego filozoficzne powołanie, i
wcale nie daje obłudnego wykładu spraw chemicznych ani nie zataja swego poglądu
w zdaniach bez treści. W swej <<Zagadce filozoficznej>> staje się
on jeszcze jaśniejszy i stara się bez osłonek przedstawić prawdę. Jednak, żeby
nie mówić o nim zbyt pobłażliwie i żeby czegoś nie ukryć, należy wyznać, iż
w ową swą otwartość mieszał on pewnego rodzaju obłudę, raz to ukrywając swą
rzecz w słowach, to znów w rozumowaniu, tak dalece, że kto chciałby postępować
dokładnie za jego myślą, łatwo zaszedłby na bezdroże. Jego <<Rozmowę Merkuriusza
z alchemikiem>> upiększa szereg trafnych sądów i żartobliwa forma fabuły,
jednak całość nie jest związana jednolitym motywem. Również jego <<Traktat
o siarce>> należy zaliczyć do dzieł wartościowych"*71.


--------- 71* O. Borrichii, Consp. Script. Chem.,
Havniae 1697, s. 31. Por. także tegoż autora Hermetis aegyptiorum, et
chemicorum sapientia,
Hafniae 1674, rozdz. V, s. 359 n., gdzie wiele miejsca
poświęca on Sędziwojowi. ---------


Conrad Horlacher w swym komentarzu do Biblioteki chemicznej
Mangeta z zachwytem przytacza poglądy Sędziwoja na pokrewieństwo metali*72.


--------- 72* C. Horlacher, Bibliotheca chemico-curiosa
D. Mangeti enucleata ac illustrata,
Frankfurt 1707, s. 144 n. ---------


W roku 1744 ukazała się w Frankfurcie i Lipsku nieduża książeczka
pt. Sendivogii Magnet et Chalybs Universalis..., której autor ukrył się
pod kryptonimem:


DIsCipuluM Artis fiDelem Et CordiAlem.


Opierając się na niemieckim wydaniu pism Sędziwoja z r. 1718,
w którym zamieszczono również Traktat o soli, usiłował on interpretować
jego naukę. Wywody autora wskazują jednak, że pojął on ją całkiem nieprawidłowo.


W roku 1770 ukazała się w Niemczech praca pt. Die geheime
Naturlehre der Hermetischen Wissenschaft nach dem System des edlen Sendivogii.
Nieznany autor omawiał w niej naukę Sędziwoja zawartą w jego 55 listach
filozoficznych.


Tych kilka przykładów, które można by znacznie pomnożyć, wskazuje,
że zarówno osoba Sędziwoja, jak jego przyrodniczy system cieszyły się ogromną
popularnością i wziętością w ówczesnej Europie. Dziwna rzecz, ale Sędziwój był
bardziej znany za granicą, w Niemczech i we Francji, aniżeli w kraju, gdzie
spędził wiele lat życia. Powodem tego było prawdopodobnie ogłaszanie jego pism
w obcych językach, co ograniczało ich popularyzację w Polsce*73.
Wszakże nie jest wykluczone, że oprócz polskiego traktatu Preparowanie eliksiru
filozoficznego
istnieją jakieś nie odkryte jeszcze notatki Sędziwoja w języku
polskim.


--------- 73* Notatki proweniencyjne, znajdujące
się na przejrzanych przeze mnie egzemplarzach pism Sędziwoja przechowywanych
w kraju, wskazują, że i tu miał on licznych czytelników, nawet wśród duchownych.
---------


Na zakończenie tych uwag wspomnę jeszcze krótko o losach saletrowo-powietrznej
teorii Sędziwoja. Pomimo znacznego rozpowszechnienia jego pism i popularności
jego osoby w Europie XVII i XVIII wieku, w historii odkrycia tlenu nie spotykamy
jego nazwiska. Natomiast dziwnym zrządzeniem losu teoria Sędziwoja została opublikowana
w drugiej połowie XVII wieku pod nazwiskiem lekarza angielskiego, Johna Mayowa
(1641 - 1679). Mayow uzyskał w roku 1665 w Royal Society doktorat za dysertację
poświęconą problemowi spalania i oddychania. Przedstawioną tam teorię rozszerzył
on później w dalszych pracach*74.


--------- 74* Por. J. Mayow, Tractatus quinque
medico-phisici. Quorum primus
agit de Sal-Nitro et Spiritu Nitro-Aereo.
Secundus de respiratione. Tertius de respiratione foetus in utero, et ovo. Quartus
de motu musculari, et spiriti-bus animalibus. Ultimus de rhachitide,
Oxoni
1674. Por. Ostwald's Klassiker der exakten Wissenschaften, nr 125, Untersuchungen
iiber den Salpeter nnd den salpetrigen Luftgeist, das Brennen und das Athmen
von John Mayow,
Lipsk 1901 ---------


Według Mayowa, w powietrzu atmosferycznym,
bardzo lekkim i nieważkim, zawarta jest substancja, którą można porównać z pierwiastkiem
ukrytym w saletrze. Substancję tę nazwał on "spiritus nitro-aereus"
i "spiritus igno-aereus". Gdy substancja ta połączy się z ziemią,
powstaje saletra*75. Z tej saletry ziemi można otrzymać pewną ilość
"powietrza", które jest niezbędne do oddychania i które podtrzymuje
palenie ciał. Zdaniem Mayowa "spiritus nitro-aereus" nie jest identyczny
z powietrzem, stanowi natomiast jego część "najlepszą" i "najaktywniejszą".
Podkreślając znaczenie saletry Mayow wyraził się, że "saletra potasowa
nie mniej hałasu sprawiła w filozofii aniżeli na wojnie".


--------- 75* Bliższe szczegóły por. R. Bugaj, Michał
Sędziwój,
j. w. s. 271 n. ---------


Wywody i doświadczenia Mayowa jasno dowodzą, że jego teoria
była dokładną kopią przedstawionej wyżej teorii Sędziwoja! Niemniej obie teorie
znalazły mały oddźwięk u współczesnych, a ich istotną wartość oceniono dopiero
w połowie XVIII wieku. W roku 1731 Stephen Hales otrzymał tlen z saletry i zmierzył
jego ilość, lecz nie potrafił utożsamić go z pierwiastkiem zawartym w powietrzu.


W kwietniu 1774 roku Pierre Bayen otrzymał tlen przez rozkład
tlenku rtęciowego, a w sierpniu tegoż roku powtórzył to doświadczenie Anglik
Joseph Priestley. Trzy lata wcześniej otrzymał ten pierwiastek również aptekarz
szwedzki Karl Wilhelm Scheele, lecz ponieważ jego praca na ten temat ukazała
się dopiero w roku 1777, uważa się powszechnie Priestleya za odkrywcę tlenu.
Dalsze prace A. L. Lavoisiera w zakresie teorii spalania są dobrze znane.


Sędziwój był utalentowanym prekursorem tych wszystkich
badaczy. Bezsporne jego zasługi w chemii powinny być uznane przez
nowoczesną historię nauki.


Teoria Sędziwoja wywołała żywą dyskusję wśród uczonych XVII
i XVIII wieku. Szczególnie w Anglii i w Niemczech pisano i rozprawiano wiele
o "czynniku życiowym" i o "duchu saletry" Sędziwoja, i to
prawdopodobnie stało się powodem, dla którego wspomniany J. Mayow zajął się
bliżej tym tematem*76.


--------- 76* Pełne wydanie angielskie pism Sędziwoja
ukazało się w Londynie w roku 1650. ---------


Należy zauważyć, że pierwszy wydawca Traktatu o soli Sędziwoja,
Joachim Becher, w dziele swym Chymischer Glucks-Hafen bardzo dokładnie
omawia teorię naszego alchemika i zastanawia się nad różnymi jej aspektami.
Podobnie Benedykt de Spinoza w liście do Henryka Oldenburga (Rijnsburg, kwiecień
1662) poświęca wiele uwagi saletrze i rozważa znane nam założenia Sędziwoja,
nie wymieniając go zresztą z nazwiska*77.


--------- 77* Por. Listy mężów uczonych do Benedykta
Spinozy oraz odpowiedzi autora,
Warszawa 1961, s. 15 n. ---------


Przyjęcie omawianej teorii w Anglii, Francji i w Niemczech zasługuje
na szczegółowe opracowanie.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza