ďťż

114

Lemur zaprasza

Wstecz / Spis treści / Dalej
12. ŚMIERĆ NIE JEST KONIECZNA
Nauka i doświadczenie wykazały, że refleksja ma siłę uzdrawiania i przekształcania, oświecania i uczenia pokory. Co najważniejsze, przegląd życia nie musi mieć miejsca u końca naszej egzystencji, w chwili śmierci. Można go dokonać w każdym momencie życia. Musimy tylko uczciwie przyjrzeć się samym sobie, a następnie dokonać szczerego wysiłku, by zmienić to, co jest naszym zdaniem konieczne.
Widziałem jak taka zmiana zachodziła we mnie samym, jak również w wielu innych ludziach, jakich poznałem. Jednym z nich jest mężczyzna, którego będę tu nazywał Rick. Poznałem go w Los Angeles, po warsztacie, który prowadziłem. Rick miał około 55 lat i stanowił potwierdzenie opinii, że nie trzeba być bliskim śmierci, aby przeżyć zmieniający życie przegląd.
– Dobrze zarabiałem prowadząc sklep jubilerski, którego byłem właścicielem, ale lubiłem na boku uprawiać hazard. Tak bardzo to kochałem, że hazard zawładnął moim życiem – opowiadał Rick.
Niemal co wieczór po pracy Rick odwiedzał jeden z nielegalnych salonów, gdzie grywał w karty. Jeśli wygrywał, siedział nad kartami do samego rana.
– Kiedy wygrywałem nie potrafiłem przestać – powiedział.
Po jednym z takich ciągów dobrej passy zdarzyło się coś, co zmusiło Ricka do ponownego przeegzaminowania swojego życia. Według jego własnej relacji, wygrał w pokera kilkaset dolarów i, kiedy około trzeciej nad ranem opuścił salon, był kompletnie wyczerpany. Kiedy doszedł do swojego samochodu stojącego na pustym parkingu, ktoś zbliżył się do niego od tyłu i uderzył go tępym narzędziem. Gdy Rick się ocknął, wszystkie jego pieniądze zniknęły.
– Zabrali nie tylko moją wygraną, ale także wszystkie pieniądze ze sklepu jubilerskiego, które nosiłem w torbie bankowej – powiedział.
Oszołomiony i obolały wskutek napaści, Rick uświadomił sobie, że miał szczęście, iż żyje. Siedząc o świcie na parkingu, Rick zaczął dokonywać przeglądu swojego życia. Oglądał wszystko, od dzieciństwa do tego bolesnego lecz percepcyjnego momentu. W jego życiu było wiele rzeczy, które uznał za pozytywne, ale przeważały nad nimi negatywy, takie jak obsesja hazardu. Siedząc na jezdni ujrzał wartość wszystkiego, co kiedykolwiek uczynił. W tym przebłysku intuicji wywołanym uderzeniem w głowę, zrozumiał o ile lepiej mógł żyć. Przyrzekł solennie, że poczyni pozytywne zmiany tam, gdzie jego zdaniem były one konieczne.
– Była to dla mnie chwila doskonałej wyrazistości – powiedział Rick. – Wiedziałem, że jestem gotowy by rozwinąć się jako istota ludzka.
Rick nadal pracował w branży jubilerskiej, ale po nocach nie uprawiał już hazardu. W zamian za to poświęcał więcej czasu swojej rodzinie i organizacjom społecznym pomagającym ludziom.
– Nie musiałem umierać by zrozumieć ten przekaz – powiedział. – Potrzeba mi było tylko kogoś, kto by mnie rąbnął i zabrał mi wszystkie pieniądze. W niezwykły sposób była to najlepsza rzecz jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła.
*     *     *
Jeden z moich ulubionych, a zarazem chyba jeden z najlepiej znanych przykładów uzdrawiającej siły przeglądu życia, pochodzi z biografii Billa Wilsona, współzałożyciela stowarzyszenia Anonimowych Alkoholików. Sam Wilson był alkoholikiem, pijakiem, który nie panował nad swoim nałogiem. Nawet wtedy gdy pił, uważał, że alkoholizm jest chorobą ducha. Chociaż walczył z nałogiem, zarówno za pomocą ówczesnych kuracji medycznych, jak również studiując filozofię i psychologię, Wilson nie mógł wyleczyć się ze swojego pijaństwa.
Pewnej nocy stwierdził, że stoi nad przepaścią. Trawiony poczuciem beznadziejności i rakiem alkoholizmu, zaczął krzyczeć.
– Jeśli Bóg istnieje – wołał – niech się ukaże! To, co wydarzyło się później, nie było doznaniem z pogranicza śmierci, chociaż posiadało wiele znamion takiego przeżycia. Wilson przeżył mistyczne doświadczenie, które odmieniło jego życie i świat.
– Nagle mój pokój zapłonął nieopisanie białym światłem – napisał później. – Ogarnęła mnie ekstaza, której nie da się opisać. W porównaniu z nią, każda radość jaką znałem wypadała blado. Światło, ekstaza – chwilowo nie byłem świadomy niczego innego.
– Potem, oczyma duszy, zobaczyłem górę. Stałem na jej szczycie, gdzie wiał potężny wiatr. Wiatr nie z powietrza, ale z ducha. Przemknął przeze mnie z wielką, czystą siłą. Następnie pojawiła się płonąca myśl: “Jesteś wolnym człowiekiem". Nie mam pojęcia jak długo pozostawałem w tym stanie, ale ostatecznie światło przygasło i ekstaza osłabła. Znów ujrzałem ściany mojego pokoju. Kiedy się uspokoiłem, owładnął mną wielki spokój, któremu towarzyszyło trudne do opisania uczucie. Intensywnie uświadomiłem sobie Obecność, która zdawała się być istnym morzem żywego ducha. Leżałem na brzegach nowego świata. “To musi być rzeczywistością" pomyślałem. “Boże kapłanów..."
– Po raz pierwszy czułem, że naprawdę gdzieś przynależę. Wiedziałem, że jestem kochany i mogłem obdarzać miłością. Dziękowałem mojemu Bogu, który dał mi przelotne spojrzenie na Swoje absolutne ja. Mimo że byłem pielgrzymem na niepewnym gościńcu, nie potrzebowałem się już martwić, gdyż dostrzegłem okruch wielkiej tajemnicy.
To mistyczne doświadczenie wprowadziło Wilsona w nowy stan świadomości. Dzięki surowemu przeglądowi swego życia odkrył nową przyszłość. Mistyczne doświadczenie i przegląd życia, które doprowadziły do jego osobistej przemiany, stały się początkiem ruchu Anonimowych Alkoholików, organizacji, która daje alkoholikom duchową podstawę dla przezwyciężenia ich choroby.
*     *     *
To co przydarzyło się Billowi Wilsonowi, pod wieloma względami było identyczne z przeglądem życia występującym podczas doznań z pogranicza śmierci. Jego przeżycie było mistyczne w każdym znaczeniu tego słowa. Przemiana, jaka w nim zaszła, była całkowita i dogłębna. Główna różnica polegała na tym, że nie musiał znaleźć się na granicy śmierci, by doświadczyć wszystkich korzyści płynących z doświadczenia z jej pogranicza.
*     *     *
Nie wszystkie przeglądy życia pojawiają się w błysku mistycyzmu, albo z uderzeniem błyskawicy, jak mój. Wiele odbywa się na przestrzeni pewnego okresu czasu. Zamiast natychmiastowej transformacji, nawrócenie zabiera sporo czasu.
Pod wieloma względami bardziej godne podziwu są transformacje zabierające dużo czasu, niż te zachodzące w mgnieniu oka. Przeistoczenie się na przestrzeni czasu, bez żadnego mistycznego wydarzenia inspirującego taką przemianę, wymaga wielkiego wysiłku. W końcu doświadczenie z pogranicza śmierci wprowadza osobę w odmienny stan świadomości niemal natychmiast, pozwalając jej rzucić okiem na świat duchowy, zastępujący wiarę faktami. Transformacja bez mistycznego doświadczenia jest gruntowną pracą osobistej duchowości, ponieważ wymaga wiary w to, iż świat duchowy zapewni przewodnictwo.
Doskonałym tego przykładem jest David Fraijo, przedsiębiorca budowlany, artysta i wykładowca w Phoenix w Arizonie, który został mi przedstawiony przez mojego współautora. David był alkoholikiem i nadużywał narkotyków. Dla Davida lekarstwem i przyczyną paskudnego kaca był ten sam miły, mocny drink. Przez całe lata pił bez umiaru. Pił dla zabawy, pił dla złagodzenia stresu, pił ponieważ był zły, i pił ponieważ był szczęśliwy. Podobnie jak w przypadku innych ludzi prowadzących taki "tryb życia, powody dla których nadużywał alkoholu były irracjonalne. Jednakże było to w porządku, ponieważ racjonalizował rzeczy irracjonalne.
David uważał, że kiedy pił, doskonale porozumiewał się z żoną i dziećmi. W rzeczywistości jego związek z żoną i dziećmi funkcjonował nieprawidłowo i opierał się na braku zaufania. Każdy członek rodziny na swój sposób odczuwał napięcie.
David usprawiedliwiał swój nałóg przed samym sobą, i myślał, że ukrył go przed rodziną. Kiedy wracał do domu pijany, działo się tak ponieważ miał zły dzień i po prostu wstąpił na odprężającego drinka. Kiedy musiał zwymiotować nad ranem, działo się tak dlatego, że “dławiła" go alergia, a z pewnością nie kac, który był prawdziwą przyczyną wymiotów. Kiedy żona pytała go o ilość wypitego alkoholu, zaczynał się złościć.
– Troszczę się o ciebie – mówił. – Czego chcesz więcej?
Ostatecznie żona Davida powiedziała mu, czego chce. Po pijackiej pohulance w Dzień Matki, żona dała Davidowi numery telefonów do dwóch centrów leczniczych i powiedziała, że powinien zwrócić się do nich o pomoc. Było to w 1986 roku i wtedy właśnie zaczął się jego przegląd życia.
David spojrzał wstecz, na historię swojej rodziny, i stwierdził, że cztery jej pokolenia nie funkcjonowały prawidłowo. Widział, że jego problem stanowił część procesu jaki został zapoczątkowany wiele lat wcześniej.
W trakcie leczenia szpitalnego nie prowadziły go żadne jasne światła ani duchowe istoty. Zupełnie sam, David rozpoczął żmudny proces przemiany.
– Zalewał mnie emocjonalny ból – mówił David.
– To co się stało nie było załamaniem, ale emocjonalną ucieczką.
Rozgrzebywał swoje życie niczym archeolog. Odkrył, że składało się ono z alkoholu, złości, rozpadu rodziny, bólu i poniżenia. Przeanalizował swoje własne życie, a potem badał dalej historię swojej rodziny. Teraz wyraźnie widział, że nie był w niej pierwszym pijakiem, ale kolejnym w długiej linii alkoholików.
– Zacząłem uświadamiać sobie, że to miało bardzo niewiele wspólnego z piciem, a wiele z moją przeszłością – powiedział David. – Wierzę teraz, że poważne problemy powstają wtedy, kiedy ludzie nie mają, albo nie znają swojej przeszłości.
Docierając do prawdy poprzez przegląd życia, David zaczął dążyć do dwóch celów. Pierwszym celem było, by umrzeć czystym i trzeźwym.
– Nie chciałem już nigdy pić ani brać narkotyków – mówi David.
Drugim celem było przerwanie łańcucha.
– Kłamstwa, tajemnice, wstyd, ignorancja i strach sprawiają, że choroba uzależnienia przenosi się na następne pokolenie. Jednakże przegląd życia oparty na prawdzie, miłości i mądrości przerwie stare łańcuchy. Nie chcę przekazać moim dzieciom alkoholizmu w taki sposób, w jaki został on przekazany mnie – stwierdził David.
David i jego rodzina często siedzą w jadalni i dokonują przeglądu swojego życia. W trakcie tych domowych spotkań rodzina Davida dyskutuje na wiele tematów, od historii rodziny, do uczuć jakie w dzieciach budzi coś, co wydarzyło się zaledwie wczoraj. Rodzina zbliżyła się do siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, głównie ze względu na to, że jej członkowie przerwali milczenie na temat zagadnień, które w tajemnicy kontrolowały ich życie. David postrzega obecnie swój problem jako duchowe wyzwanie. Zamiast bać się przyszłości, oczekuje na jej mądrość.
– Prawda na temat twojej własnej przeszłości jest ważna w przezwyciężaniu poglądów opartych na strachu i wstydzie – powiedział David. – Jeśli nie zmierzysz się ze swoją przeszłością, ona zmierzy się z tobą.
*     *     *
Czy to przez mistyczne doznanie, czy przez osobistą refleksję, przegląd życia może przynieść głęboką osobistą i duchową przemianę. Nie posunę się tak daleko, by twierdzić, że życie nie poddane badaniu nie jest warte istnienia, ale powiem, że życie badane jest z pewnością o wiele bogatsze'. Odkładając na bok wszystko inne i rozmyślając nad naszym życiem z duchowego punktu widzenia, widzimy o ile lepiej moglibyśmy zachowywać się w przeszłości i w przyszłości.
Dzięki dokładnemu i szczeremu przeglądowi życia pojmujemy prawdę zawartą w słowach Neru: “Życie przypomina grę w karty. Ręka, która rozdaje ci karty, reprezentuje determinizm, sposób w jaki rozgrywasz partię stanowi twoją wolną wolę."
Pójdę o krok dalej. Być może to nie Duchowa Istota przywiedzie cię do twego przeglądu życia, ale z pewnością będziesz duchową istotą, kiedy go skończysz.
*     *     *
Dzięki Centrom zyskałem doświadczenie związane z udzielaniem ludziom pomocy w dokonywaniu przeglądów życia.
Od dnia mojego pierwszego doświadczenia z pogranicza śmierci – czyli od 17 września 1975 roku – owładnięty byłem obsesją stworzenia Centrów. Stanowią one dla mnie obiekt nieustępliwej pracy. “Kiedy trzynaście Świetlistych Istot mówi ci, że masz coś zrobić, trudno powiedzieć nie" – mawiam niekiedy.
Nigdy nie powiedziałem nie, nawet kiedy nie podobało mi się to, co kazały mi zrobić. Poszukiwałem sposobów i materiałów niezbędnych dla skonstruowania ośmiu składników, albo “pokojów" Centrów. Poszukiwałem także znaczenia każdego ze składników. Jak działają? Co znaczą? W jaki sposób sprawiają, że ludzie pojmują, iż są potężnymi Duchowymi Istotami? I oczywiście, dlaczego zostałem wybrany do zbudowania Centrów?
Wszystko to było dla mnie wielką zagadką. Na szczęście, tak jak w przypadku wszystkich wielkich zagadek, z biegiem czasu odgadłem jej cząstkę.
Niektóre części zagadki są łatwe, ale niektóre trudne, niektórych zaś mogę nigdy nie zrozumieć. Rozwiązywanie znaczenia ukrytego za Centrami jest sprawdzianem wytrwałości. W świecie duchowym także istnieje poczucie humoru. Wystarczy jeśli uświadomicie sobie jakimi kawalarzami są Duchowe Istoty. Kiedy dosięgamy końca swojej liny, zawsze ją przedłużają. Powiedziałem kiedyś, że lina, którą mi podsuwają, wystarczy akurat, by się na niej powiesić. Żartuję sobie, kiedy tak mówię. Wiem, że lina, którą mi podają, ma mi pomóc odnaleźć moją drogę. Dzięki Istotom nauczyłem się, że odkrycie jest jednym z największych darów życia.
Szukając własnej drogi nauczyłem się wielu rzeczy. Najważniejszą jest zrozumienie, że nie jesteśmy biednymi, godnymi litości istotami ludzkimi, próbującymi przeżyć duchowe doświadczenie, ale potężnymi duchowymi istotami, próbującymi przeżyć duchowe doświadczenie. Większość z nas nie ustaliła jeszcze po prostu jak to zrobić.
*     *     *
Po raz pierwszy skompletowałem jedno z Centrów w 1977 roku. Była to prymitywna i fragmentaryczna kompilacja elementów ofiarowanych mi przez Duchowe Istoty. Obecnie nazywam to Centrum “Modelem T", ponieważ wydaje się archaiczne w porównaniu do Centrum, jakie mam obecnie. Jednakże stanowiło ono jakiś początek.
Jednym z moich celów było zbadanie, jaki efekt wywrze Centrum na nałóg alkoholików. Rozumowałem, że skoro tylu ludzi uznaje alkoholizm za chorobę duszy, wiedza ofiarowana mi przez Świetliste Istoty może mieć wiele wspólnego z uzdrawianiem tej choroby. W końcu, jak stwierdziła jedna ze Świetlistych Istot, przeznaczeniem sal w Centrum “jest ukazanie ludziom, że dzięki Bogu mogą kontrolować swoje życie". Od czego można zacząć lepiej jak nie od ludzi, którzy stracili nad nim kontrolę?
Aby przetestować efekty systemu Centrum, leczyłem dwóch przyjaciół, mających problem z piciem. Przeprowadziłem ich przez ówczesny program. Centrum składa się z ośmiostopniowego programu, ale wtedy nie rozumiałem jeszcze, jak połączyć wszystkie te stopnie. Jednakże robiłem co było w mojej mocy.
Na przykład pierwszy stopień zawiera terapię grupową. Nie bardzo wiedziałem jak to zrobić, więc po prostu spotykaliśmy się we trójkę i rozmawialiśmy.
Wówczas uświadomiłem sobie, że zadaniem tej międzyludzkiej interakcji jest odnalezienie i zbadanie źródła duchowych problemów.
Zrozumiałem również, że niezwykle ważna jest tu dobra dawka humoru. Kiedy doktor Raymond Moody porównuje poczucie humoru do odmiennego stanu świadomości, ma całkowitą rację. Przyjmowanie swojego życia nazbyt poważnie utrudnia jego badanie. Poczucie humoru rozbija ochronną powłokę, jaką otaczają się ludzie mający problemy, i pozwala im zejść głębiej we własną psyche.
Masaż jest drugim stopniem w programie Centrum. Nie rozumiałem dlaczego masaż miał jakiekolwiek znaczenie w procesie, który miał nam pokazać, że “jesteśmy potężnymi Duchowymi Istotami". Teraz rozumiem to bardzo wyraźnie. Masaż pomaga nam przełamać osobiste ograniczenia, które powstrzymują nas od zbadania samych siebie. Pozwala nam zrozumieć, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni w sposób zarówno fizyczny jak i umysłowy, który może być niezmiernie korzystny.
Podczas masażu dzieje się jeszcze coś innego, coś, co jest dla mnie tajemnicą. Masaż wydobywa na powierzchnię stare wspomnienia. Nie wiem jak to się dzieje, ale wiem, że tak jest. Na początku funkcjonowania Centrum, a także obecnie, ludzie podczas masażu przypominali sobie odległe wydarzenia. Wydaje się niemal jakby mięśnie zawierały wspomnienia, które są uwalniane pod naciskiem palców masażysty.
Po terapii rozmową i masażu, poprowadziłem dwóch pijaków do trzeciego stopnia, jakim jest deprywacja zmysłów. Obecnie każę ludziom ułożyć się na wygodnej sofie w ciemnym pokoju, gdzie wykorzystuję techniki audio i wizualne dla wprowadzenia ich w odmienny stan świadomości. Wówczas sadzałem moich dwóch pacjentów na wygodnych krzesłach, kazałem im koncentrować się na oddychaniu i nie myśleć o niczym. W dawnych czasach puszczałem im muzykę Stevena Halperna, szczególnie z albumu “Spectrum Suitę", ponieważ pomogła mi ona tak bardzo, kiedy wracałem do zdrowia po porażeniu piorunem. Celem tego stopnia jest oczyszczenie umysłu. Jest to niezmiernie trudne zadanie. Możesz sam spróbować, odkładając książkę i oczyszczając umysł z myśli. Nie jest to łatwe, ponieważ umysł jest z natury aktywny i trudno go wyłączyć.
Czwarty krok polegał na podłączeniu klientów do urządzenia do biofeedbacku, aby mogli zobaczyć, jak wielką kontrolę mają oni nad funkcjami swojego ciała. Następnie pokazywałem im, w jaki sposób mogli obniżać ciśnienie swojej krwi i sprawiać, że różne części ich ciała stawały się ciepłe albo zimne. Obecnie, wraz z pojawieniem się nowych technik badania fal mózgowych, otwarły się przede mną nowe granice.
Piątym stopniem jest wykorzystanie mojej intuicji w celu umożliwienia pacjentom osobistego wglądu. Ponieważ znałem dwóch pierwszych pacjentów, sądziłem że medialna interakcja będzie niemal pozbawiona znaczenia. Myliłem się. Po przejściu pierwszych czterech stopni, na powierzchnię wydostały się rzeczy, jakich nigdy wcześnie nie widziałem w tych dwóch przyjaciołach. Każdy z nich posiadał rodzinne wspomnienia, które ukazywały dlaczego jego duch został okradziony, a poczucie własnej wartości do tego stopnia zaniżone.
W jednym przypadku zobaczyłem jak ojciec pacjenta krzyczał na niego w różnych sytuacjach. Wiedziałem, że pacjent jako dziecko nigdy nie czuł się pewny siebie i stwierdził, że alkohol dał mu pewność, której mu brakło. Drugi pacjent jako chłopiec czuł się zagubiony po stracie ojca. Był duchowo załamany, i zaczynając naukę w wyższej szkole, zaczął pić, by wypełnić pustkę.
Szóstym stopniem jest łóżko. Od 1979 roku zbudowałem jego cztery różne wersje. Jeśli to pierwsze Centrum można nazwać Modelem T, to pierwsze łóżko było rakietą typu Merkury, pierwszym załogowym statkiem wysłanym w kosmos.
W tym łóżku obecne były podstawowe elementy jego zaawansowanych wersji. Pierwsze łóżko, tak jak obecne, przemieniało dźwięki w wibrację. Jednakże nie było tak wygodne jak współczesne łóżko.
Z pierwszymi pacjentami nie mogłem zrobić siódmego kroku, ponieważ jeszcze nie rozumiałem jego znaczenia. Do tej pory nie rozumiem go do końca. Stopień ten wymagał wykorzystania powierzchni wykonanej z polerowanego metalu, ukształtowanego w taki sposób, żeby człowiek mógł przed nią siedzieć, nie widząc swojego odbicia. Ponieważ nie mogłem zrozumieć celu, ani konstrukcji urządzenia, które pokazały mi Istoty, pominąłem ten etap. Ponieważ ósmym stopniem był powrót do łóżka, ominąłem go również. Rozumowałem, że w końcu alkoholicy byli już na etapie łóżka, więc jak mogli do niego wrócić?
Poddawałem alkoholików temu procesowi dwa razy w tygodniu, przez około dwa miesiące. Z początku było to dla nich trudne, w czym nie ma nic dziwnego, skoro wszystko było tak obce. Potem zaczęło im się to podobać. Stwierdzili, że od lat, a być może nigdy, nie byli tak zrelaksowani. Po pewnym czasie czekali z radością na odbywające się dwa razy w tygodniu seanse. Dowiedziałem się, że program nie tylko ułatwia, ale i wzmacnia duchowe zachowanie.
Stwierdziłem, że wyniki były bardzo interesujące. Po kilku miesiącach kuracji jeden z pacjentów w znacznej mierze ograniczył picie. Pijał od czasu do czasu po kilka piw, ale nie przypominało to pijatyk, z których tak słynął. Drugi całkowicie rzucił alkohol i nie pił przez siedem lat.
Powód, dla którego zmienili swoje nawyki związane z piciem, stał się jasny dzięki naszym rozmowom. Przed kuracją obaj odczuwali dokuczliwy niepokój, który mogli zdławić tylko przy pomocy alkoholu, lub innych substancji stępiających zmysły. Mój system w jakiś sposób adaptował się do wewnętrznych potrzeb człowieka. Teraz mogli znaleźć głębszy wewnętrzny spokój, duchowe miejsce, które pozwalało im pokonać pragnienie alkoholu. Gdy potrzebowali wewnętrznego spokoju, sięgali w głąb siebie, a nie w głąb butelki.
Pracuję nad udoskonalaniem tej techniki. W przyszłości mam nadzieję stworzyć jeszcze bardziej wydajne środki leczenia tej wyniszczającej choroby ducha.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza