ďťż
Lemur zaprasza
Ale Zosia ciekawa z głębiny alkowy Śledziła przez szczelinę tajemne rozmowy; Słyszała, jak Tadeusz po prostu i śmiało Opowiedział swą miłość, serce w niej zadrżało, I widziała tych wielkich dwoje łez w źrenicach. Choć dojść nie mogła wątku w jego tajemnicach Dlaczego ją pokochał? dlaczego porzuca? Gdzie odjeżdża? przecież ją ten odjazd zasmuca. Pierwszy raz posłyszała w życiu z ust młodziana Dziwną i wielką nowość, że była kochana. Biegła więc, gdzie stał mały domowy ołtarzyk, Wyjęła zeń obrazek i relikwijarzyk: Na obrazku tym była święta Genowefa, A w relikwiji suknia świętego Józefa Oblubieńca, patrona zaręczonej młodzi, I z tymi świętościami do pokoju wchodzi. "Pan odjeżdżasz tak prędko? ja Panu na drogę Dam podarunek mały i także przestrogę: Niechaj Pan zawsze z sobą relikwije nosi I ten obrazek, a niech pamięta o Zosi. Niech Pana Pan Bóg w zdrowiu i szczęściu prowadzi I niech prędko szczęśliwie do nas odprowadzi". Umilkła i spuściła głowę; oczki modre Ledwie stuliła, z rzęsów pobiegły łzy szczodre, A Zosia z zamkniętymi stojąc powiekami Milczała, sypiąc łzami jako brylantami. Tadeusz, biorąc dary i całując rękę, Rzekł: "Pani! już ja muszę pożegnać Panienkę, Bądź zdrowa, wspomnij o mnie i racz czasem zmówić Pacierz za mnie! Zofijo!..." Więcej nie mógł mówić. |