ďťż
Lemur zaprasza
/ / Rozdział 7 MIŁOŚĆ Niektórym ludziom uzyskanie intuicyjnego POZNANIA Wyższego Ja może zabrać wiele czasu. Inni natomiast mają taką naturę, że wewnętrzna wiedza pojawi się prawie od razu. Dla większości osób pomocne będą lektury i coraz to nowe materiały, które przedstawią Wyższe Ja z różnych punktów widzenia, czyniąc je w ten sposób, w miarę zbliżania się do niego, bardziej realnym dla umysłu. Starożytna i podstawowa wiedza o trzech Ja dotarła do nas wieloma drogami. Stwierdzamy na przykład, że w chrześcijaństwie i hinduizmie istniało przekonanie, iż Wyższe Ja składa się z pary jaźni, męskiej i żeńskiej. W chrześcijaństwie wystarczy tylko zajrzeć do wczesnych wersji historii życia Jezusa, by stwierdzić, że niegdyś uznawano „Matkę" za Ducha tak blisko złączonego z Ojcem w „małżeństwie zawartym w niebie", że nie sposób było uważać, iż istnieją oddzielnie. Ale wtajemniczeni nauczali w sekrecie, że Matka jest jednak czymś oddzielnym w jakiś dziwny paradoksalny sposób wykraczający poza zasięg ludzkiej logiki, zatem musi to być przyjęte na wiarę. Ponieważ wewnętrzna, czyli ukryta wiedza nie znana była ludziom, którzy w jakieś cztery wieki później nadali Nowemu Testamentowi kształt, w jakim dotarł on do nas poprzez Kościół, tradycja Matki stała się sprawą bardzo zagadkową. Już sam dziwny paradoks, że Jezus to zarazem człowiek i Bóg, trudny był do przyjęcia dla Ojców Kościoła. Nic dziwnego, że nie rozumieli dobrze pojęcia Matki, która była, dokładnie w taki sam paradoksalny sposób, częścią Ojca (Wyższego Ja), nadal jednak zachowując własną tożsamość. Osiągnięto nieunikniony kompromis. Matka pozostała jako święta Dziewica, zgodnie z wewnętrznymi naukami wtajemniczonych, ale cześć oddawano ziemskiej matce Jezusa, Maryi. Ojcowie wynaleźli raczej niemożliwe do przyjęcia wyjaśnienia jej dziewictwa. Przy okazji można by dodać, że pojęcie dziewictwa, tak jak stosuje się ono do Matki-Wyższega Ja, oznacza jedynie, że nie posiada Ona ciała fizycznego i że Jej działalność twórcza w związku Ojciec-Matka pozostaje na poziomie niefizycznym. Podobnie możemy powiedzieć, że średnie Ja, czyli świadomy duch umysłu kobiety, jest „dziewicą". Związek umysłów, woli i celów, jaki zachodzi, gdy kobieta i mężczyzna pracują razem nad jakimś zadaniem, jest twórczy w podobny sposób – najpierw powstaje idea, potem plan, następnie budowla Jedynie niższe, czyli zwierzęce Ja, wydaje potomstwo w ciele fizycznym. W hinduizmie, jak wspomniałem wcześniej, tradycja Wyższego Ja będącego Matką-Ojcem była przez jakiś czas znana, potem została utracona pod radykalnym wpływem oficjalnych wierzeń wedyjskich oraz wynikających z jogi. Uważano, że Najwyższy Bóg, czyli Brahma stworzył sobie żonę jednym ze swych pierwszych aktów twórczych. Z Jej pomocą jako Matki Natury kontynuował dzieło stworzenia. Matka zaczęła odgrywać coraz większą rolę w religii Hindusów. W niektórych z licznych odmian hinduizmu odwrócono się od Ojcowskiej połowy Wyższego Ja i czczono oraz modlono się do Boskiej Matki, i tylko do Niej. Hindusi, którzy przenieśli się na Fidżi, mają świątynie i uzdrawiające rytuały chodzenia po ogniu, gdzie najwyższą boginią jest Matka znana jako Mariana albo Mariam [George Sandwith, honorowy członek Królewskiej Akademii, prowadził na miejscu badania tej formy współczesnego hinduizmu na Fidżi w 1953. Podaje on, że czci się tam boginię Marlam. Pisownia jest niepewna. Warto zauważyć, że w tradycji chrześcijańskiej występuje siostra Jezusa także o imieniu Maria lub Mariam – albo jak podają niektóre źródła, Mariamne.]. (Zastanawiające jest podobieństwo imion chrześcijańskiej Marii i hinduistycznej Mariam. Są również tacy, którzy dowodzą, że greckie słowo Kristos, powiązane z Jezusem, pochodzi od Kryszny, hinduistycznej inkarnacji Boga). Kahuni, którzy w starożytności wiele podróżowali, szerząc tajemną wiedzę tam, gdzie znajdowali ludzi zdolnych ją zrozumieć, w swoich określeniach Wyższego Ja i w rozmowach o nim nie posługiwali się słowem „Ojciec" ani „Matka". Używali nazwy Aumakua, czyli „Ja-Rodzice". Dla najwcześniejszych kahunów rdzeń słowa – au – zawierał kilka bardzo ważnych tajemnych znaczeń. Wymawiany w jeden sposób, oznaczał „Ja", w inny – „Mój". Badanie wariantów wykazuje, że w oryginalnej nauce Pierwszej Tajemnicy mistrz rzekł do ucznia: „Każdy z nas składa się z trzech Ja – unihipili, uhane i z podwójnego Ja aumakua, czyli Ja będącego parą rodzicielską". W dzisiejszych Indiach znajdujemy to, co być może jest zniekszałceniem terminu Aumakua stosowane wszędzie w każdej praktyce religijnej najświętsze, potrójnie akcentowane słowo Aum. Intonuje się je w rytmie na trzy, w praktyce oddawania czci własnemu Wyższemu Ja czciciela jako części Najwyższego, Boga czyli Brahma. Kahuni nauczali, że ludzki umysł, czyli umysł średniego Ja, jest niezdolny do zrozumienia, w jaki sposób myśli Para Wyższego Ja, jak działa i istnieje. Jednakże nie wtajemniczonym dano prostą formę oddawania czci, bardzo konkretną, łatwą do wyobrażenia i w pewnych granicach praktyczną. (Nie można było oczekiwać, by nie wtajemniczeni, ludzie o niższych mocach umysłu, wykonywali na przykład rytuały, czyli działania mentalne, które przyniosłyby cudowne odpowiedzi na modlitwę.) Pospólstwo czciło zarówno Boga Ojca, jak i Boginię Matkę. Wynaleziono i opowiadano niezliczone legendy, w których męski Bóg troistej natury wyłonił z Siebie żeński odpowiednik, który pomagał w dziele stworzenia i który pozostał jako Matka Natura i często przybierał różne żeńskie formy. Istnieli liczni mniejsi i bliżsi bogowie i boginie, a także pomniejsze „bożątka", czyli duchy natury, które działały na poziomach życia roślin i zwierząt. W naszych protestanckich Kościołach Zachodu ponieśliśmy wielką stratę, nie wiedząc o tym. Bunt przeciwko Kościołowi Rzymu przyniósł wielkie odrzucenie dogmatycznych wierzeń i rytualnych praktyk, i w tym procesie „Matka", nawet jeśli ledwo rozpoznawalna w formie Maryi, została utracona dla połowy chrześcijan. To prawda, że w starszym Kościele zatracone zostało wewnętrzne znaczenie, ale może do pewnego stopnia zadość czyniła temu miłość i dziecięca wiara wyznawców, którzy powtarzają w kółko rytualną modlitwę: „Święta Mario, Matko Boża, módl się za nami..." W rodzinie ludzkiej matka od zarania dziejów zawsze jest dobrym, łagodnym i rozumiejącym rodzicem. Zawsze chętnie wybacza i kocha pomimo wszelkich wad. Do niej zwraca się instynktownie nowo narodzone dziecko o pokarm, niezawodną miłość i ochronę. Ojciec jest tym, do którego dziecko zwraca się później, już starsze, o kierownictwo w różnych sprawach, ale nigdy o te same rzeczy, którymi może obdzielić matka. Jedną z większych strat, jaką poniosła ludzkość, było usunięcie z Nowego Testamentu „Ewangelii Maryi", pisma obecnie zaklasyfikowanego do literatury gnostycznej. W tej pominiętej wersji historii życia Jezusa (rzekomo opowiedzianej przez Maryję, ale w istocie będącej wersją tajemną, wersją Huny, zawierającą Trzy Tajemnice dla osób zdolnych je zrozumieć) w częstych odstępach występują fragmenty, w których mówi Matka-Wyższe Ja; fragmenty te przedzielają partie głównego wątku. Tutaj, w tej starożytnej relacji, przedstawione są elementy Ojcowski i Matczyny Wyższego Ja, a w jednym miejscu pięknie opisano większą skłonność Matki do miłości i przebaczenia, pomimo grzechów. Jedna z postaci opowieści pyta, ile razy Ojciec przebaczy temu, kto stale powraca do grzechu. Mówią mu, że Ojciec przebaczy tylko „siedem razy siedem razy", ale Matka przebaczy nieskończoną ilość razy. Echo tej nauki Huny znajdujemy w Ewangelii wg św. Mateusza (18:22), gdzie Piotr pyta Jezusa, czy ma przebaczyć aż siedem razy komuś, kto przeciwko niemu wykroczy. Jezus odpowiada z większą tolerancją Matczyną, nie Ojcowską. Mówi, że przebaczenie należy ofiarować „siedemdziesiąt razy po siedem". Inna tradycja, zawierająca część wiedzy Huny, rozprzestrzeniła się po świecie i przyjęła wiele form, głównie zewnętrznych, zniekształconych. Tradycja ta mówi, że aby Para Ojciec i Matka, stanowiąca Wyższe Ja, złączyła się w boskim akcie twórczym, spłodziła i zrodziła odpowiedź na modlitwę, potrzeba specjalnego rytuału. Natura tego rytuału w oryginalnej nauce była prosta. Modlący się gromadził tyle uczucia miłości w modlitwie, iż sprawiał, że Matka i Ojciec łączyli się, by stworzyć sytuację, o którą prosił. W Indiach, gdzie wyznawcy niektórych kultów hinduistycznych praktykują bardzo dosłowne rytuały, istnieje zwyczaj rzeczywistego łączenia się pary; akt ten jest częścią modlitwy. Jest to krańcowa forma tradycyjnego rytuału. Odnajdujemy go, w bardziej rozrzedzonej postaci, we wszystkich wiekach i krajach. Jest tak powszechny, że Frazer w swym dziele Złota Gałąź stara się udowodnić, iż jako „rytuał płodności" stanowi podstawowy czynnik we wszystkich religiach. Pomijając wszelkie zanieczyszczenia oryginalnej nauki, możemy być doprawdy zupełnie pewni, że aspekt Matczyny Wyższego Ja jest prawdziwym ucieleśnieniem doskonałej miłości; miłości, która nigdy nie zawiedzie dziecka, bez względu na to, jak nisko by upadło. Ojciec, z drugiej strony, ucieleśnia zarówno mądrość, jak i miłość. Zwracamy się do Matki o „zaopatrzenie" (by skorzystać tu z trafnego słowa z kręgów Nowej Myśli). Kiedy potrzebne jest mądre kierownictwo, zwracamy się w modlitwie do Ojca. Kiedy pragniemy zmienić obecne okoliczności, warunki czy sytuacje, zwracamy się i do Matki, i do Ojca, prosząc, by działali wspólnie na rzecz wprowadzenia zmian, które będą odpowiedzią na modlitwę. Miłość jest wielką siłą przyciągającą, która zbliża do siebie rozdzielone połówki, ujemną i dodatnią, męską i żeńską. Wywołuje procesy twórcze, w których dwoje łączy się, by stworzyć trzecie. Na poziomie średniego Ja miłość mężczyzny i kobiety jest twórcza w swym działaniu w inny sposób. Bardzo często dowiadujemy się, że najpiękniejsze dzieło wielkiego malarza inspirowane było miłością. Możemy bezpiecznie przyjąć, że na jeszcze wyższym poziomie Wyższych Ja miłość, którą posyłamy wraz z naszym darem many, przynosi najlepsze owoce w przychodzących w swoim czasie odpowiedziach na modlitwę. Dopiero kiedy trzy Ja człowieka zgodnie wibrują miłością, może zaistnieć owa harmonia, która stwarza doskonale pracujący zespół. Miłość, ponadto, potrafi zmieść nienawiść i strach, zazdrość i zawiść, które zaśmiecają i blokują ścieżkę wiodącą do wszelkiego rozwoju i dobra – do świetlanej nagrody oczekującej tych, którzy działają jako trójca, a nie w pojedynkę. AFORYZM III: Miłość tworzy na wszystkich trzech poziomach istnienia. Bez miłości nie może powstać nic dobrego, pięknego ani trwałego. Nienawiść potrafi tylko niszczyć. ĆWICZENIE Medytuj nad istotą doskonałej miłości i nad pokojem „przechodzącym wszelkie zrozumienie". Miłość przyciąga do siebie siły dodatnią i ujemną – życie we wszystkim, co istnieje – aby nastąpiły rozmnażanie, obfitość i odnowa. Nigdy nie może zabraknąć nowych form na użytek wznoszących się w górę pojedynczych iskier albo snopów iskier Bożej Inteligencji. Pokój jest stanem przyjemnego odpoczynku po osiągnięciu zjednoczenia w związku i dokonaniu aktu twórczego. Udaj się w wyobraźni na samotną górę i pomyśl o ogromie pokoju przenikającym powietrze wokół ciebie. Zostało ono stworzone dzięki małżeństwu atomów tlenu i azotu. Pomyśl o bezmiarze pokoju wypełniającym głębie oceanów, gdzie wstąpiły w związek małżeński atomy wodoru i tlenu. Pomyśl o ogromie pokoju, jaki z pewnością przenika Ojca-Matkę Wyższe Ja... gdyż osiągnęli oni doskonałe zjednoczenie; nic z ciała ani z umysłu średniego Ja nie stoi między nimi. AFIRMUJ: Wiem, że Ojciec mój żyje, a także moja boska Matka. Są oni jednym, a jednak dwojgiem. Są doskonałymi towarzyszami i poznali doskonałą miłość. Będę tak sobą kierował i tak prowadził moje niższe Ja, aby każdy dzień uczył nas, jak wspólnie pracować nad urzeczywistnieniem najdoskonalszego związku i miłości w sferze fizycznej i psychicznej. Wyobraź sobie siebie jako istotę składającą się z trzech Ja, w której niższe i średnie Ja dążą egoistycznie do własnych celów. Wyobraź sobie, że czegoś chcesz i starasz się o to bez względu na prawa i pragnienia innych. Chwytasz i zjadasz, zabierasz i chowasz. Wyobraź sobie także inne niższe jaźnie zwracające się przeciwko tobie i dziko z tobą walczące... Następnie wyobraź sobie siebie jako średnie Ja znajdujące się' poza ciałem. Zobacz, jak siadasz z bardzo ciekawą książką i czytasz ją w kółko bez końca, gdy tymczasem twoje niższe Ja i ciało nie otrzymują ruchu fizycznego, snu ani jedzenia. Teraz wyobraź sobie siebie w dobrym, normalnym stanie, w którym wszystkie trzy Ja pracują szczęśliwie razem jako doskonale dobrana załoga, kierowane miłością i pełne radości z postępów i wykonywanej służby. Poświęć trochę czasu na przejrzenie poprzednich rozdziałów i upewnij się, że kończysz trening niższego Ja, że wbudowałeś weń pełen zestaw niezachwianych przekonań i nauczyłeś je nawykowego reagowania we właściwy sposób. Jeśli znajdziesz kogoś, kto zechce posłuchać, sprawdź, czy potrafisz mu zwięźle opowiedzieć, czego się do tej pory nauczyłeś. Spróbuj sam ocenić, o ile wzrosły twoje przekonanie, wiara i poznanie dzięki stosowaniu afirmacji. Jeśli potrafisz to zrobić, powiedz twojemu słuchającemu przyjacielowi, jak oceniasz swoje postępy. A jeśli nikt nie zechce posłuchać, wyobraź sobie przyjaciela czy przyjaciółkę i powiedz to jemu albo jej. |