ďťż
Lemur zaprasza
ROZDZIAŁ 21: TAJEMNE ZNACZENIE OBRZĘDU CHRZTU Zanim zaczniemy omawiać pierwszy z podstawowych rytuałów, chrzest, trzeba jasno powiedzieć, że obrzędem tym Jezus rozpoczął rewoltę przeciwko dogmatom religii żydowskiej swoich czasów. Za pomocą tego rytuału odrzucił dawną, nieskuteczną krwawą ofiarę, która wywodziła się z przekonania, że przez przelanie krwi można uzyskać przebaczenie grzechów. Użycie wody podczas chrztu świadczyło o odrodzeniu nauki Huny wraz ze wszystkimi zawartymi w niej elementami. Woda, w Hunie symbol many, zaczęła odgrywać pierwszorzędną rolę. Gdyby wtedy w pełni zrozumiano, jaką funkcję pełni mana we współpracy trzech Ja człowieka, dawna idea oczyszczenia przez krew zostałaby raz na zawsze usunięta. Nie powtarzalibyśmy bezmyślnie aż do dzisiejszych czasów, iż będziemy "oczyszczeni przez krew Baranka". Kiedy kahuni opuścili Egipt, aby przenieść się na wyspy Pacyfiku, w Egipcie musiało pojawić się proroctwo, które mówiło o odrodzeniu się "prawdziwego światła"; a była to przecież jedna z nazw Huny, jak i imię Wyższego Ja. Ci, którzy znali pradawną naukę, wiedzieli o tradycji powrotu starej wiedzy pod koniec każdego okresu, w którym zagrażało jej wygaśnięcie. Jej powrót był zawsze połączony z inkarnacją wielkiego nauczyciela, który mógł tę starą wiedzę na nowo ustanowić i przywrócić do życia. Stary Testament oznajmił o przyjściu "Mesjasza", "Pomazańca", który miał pomóc ludziom uwolnić się od grzechów, aby dzięki temu wznieść Królestwo Boga na Ziemi. Kiedy nauka Huny zaginęła na Polinezji, pełną nadzieję pokładano w przybyciu kapitana Cooka jako Łono, "tego, który miał przyjść", aby odnowić starą wiedzę. Podobną tradycję i oczekiwanie odnajdziemy również w Ameryce centralnej w czasach Majów. "Powtórne przyjście", przepowiedziane w Nowym Testamencie po śmierci Jezusa, miało w swym zewnętrznym sensie oznaczać Jego powrót na Ziemię pod ludzką postacią. Według wewnętrznego znaczenia, czyli znaczenia Huny, chodzi o kolejny powrót prawdziwej, wewnętrznej wiedzy - może trzeci, a może nawet dziesiąty. Kiedy Jezus został ochrzczony i zaczął nauczać, podążył za tradycją, która jest tak stara jak sama tajemna nauka, ukazująca się jako "Światło Prawdy". Jezus, będący jej ucieleśnieniem, uczył w tajemnych symbolach Huny: "Jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie dotrze do Ojca inaczej, aniżeli przeze mnie". Naukę tę jednak później zmieniono w dogmat głoszący, że zbawienie jednostki zależy od zaakceptowania Jezusa jako osobistego zbawiciela. Za tym pojawił się następny dogmat, że ludzie urodzeni przed Jezusem są poza obszarem tego wybawienia, podobnie jak ci, którzy urodzili się po Jezusie, będą również straceni, jeżeli nie dojdą do Boga poprzez Niego, jako swojego osobistego zbawiciela. Ze wszystkich badań nad słowami i wypowiedziami Jezusa jasno wynika, iż uczył on, w jaki sposób możemy zbudować normalny stosunek między naszymi trzema Ja. Taki stosunek jest sumą tego wszystkiego, co rozumiemy pod pojęciem "zbawienie". Jezus nie mówił, że jego osoba jest prostym środkiem do uzyskania zbawienia lub że ludziom dlatego tylko będą przebaczone ich grzechy - 1 przez to staną się doskonali fizycznie, duchowo i moralnie - że po prostu uwierzą, iż Jezus ma ich zbawić. Człowiek sam musi starać się o swoje zbawienie. Jezus wskazał właściwą drogę ku temu i pomógł w jej obraniu tym, którzy stali przy nim. Polecił swoim uczniom, aby dalej przekazali naukę i pomogli tym, którzy sami z siebie nie potrafili jeszcze zastosować danych im wskazówek i potrzebowali pomocy z zewnątrz, przynajmniej na początku nowej drogi. (Pomoc ta była, jak jeszcze zobaczymy, potrzebna szczególnie tym, którzy nie mogli uwolnić się od swoich fiksacji lub od wpływu obcych istot duchowych, a także nie potrafili osiągnąć swojego Wyższego Ja z powodu zablokowania ścieżki i nie mogli uzyskać od niego prawdziwego i trwałego wsparcia). Jeżeli jasno zdamy sobie sprawę z tego, iż Jezus przybył na ziemię, aby uczyć ludzi, w jaki sposób mogą osiągnąć własne zbawienie, i zrozumiemy, że przyniósł on ludziom zbawienie nie jako tajemniczy dar, na który można sobie zasłużyć, "wierząc w Jego Imię", będziemy przygotowani na badanie fundamentalnych obrzędów, które powinny nauczyć ludzi pomagania samym sobie. Jest to w końcu jedyna możliwa droga, którą ludzkość może dojść do zbawienia. Zacznijmy od pierwszego obrzędu, którym jest rytuał chrztu. Głośne objawienie się Jana Chrzciciela, noszącego szatę z wielbłądziej wełny i na biodrach pas z sierści, oraz jego nowe, dobitnie przedstawione napomnienia zwabiły rzesze ludzi nad Jordan, zanim pojawił się tam Jezus. Jan ustanowił nowy obrzęd chrztu wodą i uczył naród, iż trzeba żałować za swoje grzechy oraz oczyścić się z nich przez chrzest. Mówił o pewnym człowieku, który przybędzie, a on sam nie będzie godny rozwiązania rzemieni u jego sandałów. Niektórzy pytali Jana, kim jest on sam, na co odpowiadał: "Jestem głosem wołającym na pustyni; przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki". W tym miejscu dowiadujemy się, iż Jan był wtajemniczonym w Hunę. "Droga" i "Pan" są słowami kluczowymi jego mowy. Wszędzie, gdzie kahuni przynosili swoją wiedzę, symbolizowali sznur widmowy przez (1) drogę, (2) ścieżkę, (3) ulicę i (4) nić, nitkę pajęczyny, sznur, powróz, rzemień, linę. Wygładzanie i napinanie sznura symbolizowało jego połączenie z Wyższym Ja. Usuwanie blokad z drogi lub z ulicy miało takie samo znaczenie. "Pan" był Wyższym Ja. Jezus odróżnił później wyraźnie Wyższe Ja od Jehowy, nazywając je "Ojcem". Pan nie był Bogiem Najwyższym; był on Haku kahunów, "Panem podzielonej wody", many, którą trzeba dzielić między niższe, średnie i Wyższe Ja, aby to ostatnie mogło wypełniać fundamentalne dla życia człowieka zadanie. Jan ciągle nawoływał naród: "Nawróćcie się! Królestwo Boże jest blisko!". W świętej mowie wtajemniczonych termin "nawrócić się" brzmi mihi. Na zewnętrzne znaczenie: "odczuwać smutek z powodu grzechu", nakłada się znaczenie wewnętrzne: "uznać obowiązek". Akt nawrócenia obejmuje również naprawienie popełnionych grzechów, o ile jest to tylko w ludzkiej mocy, ponieważ musi zostać spełniony uznany obowiązek. Czytelnik, który dotarł do tego miejsca, wie, że kahuni na Hawajach ściśle trzymali się tej zasady. Odmawiali pomocy przy otwarciu ścieżki i uzdrowieniu tak długo, aż pacjent nie naprawił krzywd wyrządzonych innym przez swoje myśli i czyny. W przypadkach, w których nie można już było bezpośrednio zadośćuczynić wyrządzonym krzywdom, istniała pokuta zastępcza. Nie polegała ona jednak na przejęciu zadośćuczynienia przez kogoś innego, lecz tylko i wyłącznie na tym, iż ten, który zgrzeszył, sam musiał wykonać szereg dobrych uczynków wobec Innych. Samooskarżenia, które w dzisiejszych czasach wyrażają członkowie pewnych religijnych wspólnot, są tylko częścią aktu skruchy. Jan Chrzciciel powiedział niedwuznacznie, iż aktowi temu muszą towarzyszyć czyny. Przywoływał on naród: "Wydajcie więc godny owoc nawrócenia". Skrucha zawiera również przypomnienie sobie popełnionego grzechu oraz postanowienie pozbycia się starych nawyków myślowych, które doprowadziły do zranienia bliźnich. W tym celu należy krytycznie przetestować swoją zwyczajową postawę duchową l, odpowiednio do wymagań Huny, skierować się ku miłości i przyjaźni. Wspomnienie popełnionych "grzechów" lub sprawiających ból czynów wymaga pomocy innych, ponieważ najlepiej można poznać swoje złe nawyki, porównując je z przyzwyczajeniami już oczyszczonych ludzi. Dopiero wtedy łatwiej jest przyjąć nową postawę życiową. Konieczne jest jednak "wyznanie grzechów", omówienie ich z kimś, kto już uporządkował swoje życie i oczyścił własną ścieżkę. Mateusz relacjonuje, iż "przyjmowano od niego [od Jana] chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy". Gdy przetłumaczymy słowo "wyznawać" na język wtajemniczonych, odnajdziemy jego ukryte znaczenie; tłumaczenie tego słowa brzmi hai akaka i prowadzi do ciekawych odkryć. Z hai wynika, iż ktoś nie tylko mówi o swoich błędach i złych czynach, lecz także przestaje je popełnicie. Przez mówienie zostają rozplatane węzły wspomnień. Hai, w połączeniu z czasownikiem przyczynowym hoo, wskazuje cechy tego, który przyjmuje wyznanie: "złożyć ofiarę na ołtarzu". Ofiarą jest wysłanie silnego ładunku many do Wyższego Ja wzdłuż widmowego sznura. "Ołtarz" lub "podwyższone miejsce" symbolizuje Wyższe Ja. Wynika z tego, iż ten, któremu wyjawia się grzechy, musi mleć podczas wyznawania otwartą własną ścieżkę, by móc przesłać Wyższemu Ja manę, ponieważ jest to bardzo istotny akt przy tworzeniu modlitwy. Następnie ukazuje nam się jeszcze jedno Istotne znaczenie: "posiadać głęboką sympatię do siebie". Z jednej strony wskazuje to na miłość, jaką okazuje Wyższe Ja niższemu i średniemu - żywotny czynnik oczyszczenia ścieżki i ponownego zjednoczenia trzech poziomów świadomości; oznacza to również, iż między dwiema osobami, które współdziałają przy wyznaniu, musi istnieć prawdziwy układ pełnej zaufania sympatii. Końcowe znaczenie, "rozszarpać, działać z furią, jak dzikie zwierzę", niewątpliwie symbolizuje szkodzące człowiekowi fiksacje - wilki i lwy wspomnień oraz opętańczych wpływów. Drugie słowo, akaka, podaje dalsze szczegóły procesu. Gdy akaka występuje razem z hai, wtedy otrzymujemy znaczenia: "przełamać", "uczynić klarownie przejrzystym", "być w pełni i całkiem zrozumiałym", "wydobyć na światło". Przez "przełamanie" rozumiane jest otwarcie niższego Ja, odsłonięcie jego skrytego poczucia winy i niższości lub skostniałych do postaci kompleksów sfiksowanych wierzeń. Jak informuje Mateusz, Jan Chrzciciel mówił: "Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie, ja nie Jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem". W słowach zewnętrznych wskazał Jan na przyszłe przybycie Jezusa i powiedział, iż przyniesie On silniejszą i mocniej działającą formę chrztu. Jednak słowami języka Huny nakreślił tajemne znaczenie procesu oczyszczenia. Dlatego też nie miał na myśli Jezusa, lecz Wyższe Ja, które, jeżeli otrzyma manę, oczyści ścieżkę człowieka i dokona "chrztu za pomocą ognia". Ogień jest tu wszechmocną siłą many, będącą na rozkazy Wyższego Ja, Ducha Świętego. "Chrzest ogniem" był przez stulecia zagadką dla ludzi. Jednak dla kogoś, kto zna symbole Huny, nie ma w tym nic zdumiewającego. "Ogień" wydziela światło, a światło symbolizuje zarówno Wyższe Ja, jak i pobraną przez nie niższą manę, której intensywność działania wzrasta w pewien sposób w obszarze Wyższego Ja (może przez podniesienie jej częstotliwości), a także może być ona użyta do przełamania fiksacji lub - w przypadku, gdy ścieżka jest już oczyszczona - do uzdrowienia. Jan mówił dalej: "Ma On wiejadło (chodzi tutaj o urządzenie rolnicze współcześnie nazywane wialnią. Służy ono do oddzielania najlżejszych cząstek materiałów sypkich na przykład ziarna od plew - na sitach odmuchiwanych powietrzem z wentylatora. W czasach Jezusa było to urządzenie ręczne, bardziej prymitywne - przyp. red.) w ręku i oczyści swój omłot; pszenicę zbierze do spichlerza, plewy spali w ogniu nieugaszonym". Zwrot "ma On wiejadło w ręku" odnosi się w swym zewnętrznym znaczeniu do tego, kto układa warstwami ziarno na klepisku; i tylko takie powierzchowne znaczenie może istnieć w każdym Języku, z wyjątkiem języka wtajemniczonych. Ale polinezyjskim słowem oznaczającym wialnię jest peahi. co daje nam drugie i trzecie znaczenie, oba mówią o tajemnicy, do której kluczem jest słowo wialnia. Te znaczenia to "namaszczać ogniem" i "przełamać". "Namaszczaniu ogniem" odpowiada opadanie wyższej many, a ów opad o potężnej sile prowadzi do przełamania fiksacji, które blokują widmowy sznur. W języku Huny często występuje symbol "wyłamania". Tym, co zostanie tutaj wyłamane, są grona kształtów myślowych, z których złożone są fiksacje. "Plewami" z klepiska są - w sensie nauki Huny - resztki, które zwykle pozostają po wyłamaniu gron kształtów myślowych, które zdążyły przybrać formę fiksacji. Plewy zostaną bez reszty zniszczone. Będą one spalone w ogniu, który określony jest jako "nieugaszony"; bo przecież nie jest to zwykły ogień, lecz wyższa mana, której nie może przeciwstawić się żadne zło. Taki był więc wizerunek Jana Chrzciciela, który wskazał nową drogę ku Królestwu Niebieskiemu, wyjaśnił duże znaczenie niższych Ja, symbolicznie obmywając je wodą z rzeki. Był to fizyczny bodziec dla niższych Ja. Słuchacze nie rozumieli wewnętrznego znaczenia tego, co do nich mówił. Jan Chrzciciel musiał więc dysponować porywającą silą przekonywania i wykazywać potężną żarliwość, ponieważ - jak sam mówił - lud chciwie oczekiwał nowego chrztu. Tęsknota ludu za "Światłem" była bez wątpienia ogromna, ponieważ w przeciwnym razie nie ciągnęliby gromadami nad brzeg Jordanu. Podczas gdy Jan Chrzciciel, ubrany w skóry zwierzęce, uczył i napominał ludzi nad Jordanem przepływającym przez pustynię, wysłuchiwał wyznań grzechów i chrzcił, przyłączył się do niego Jezus. Przyszedł samotnie, wolnym krokiem. Nikt nie wie, gdzie przebywał od czasu ostatniej relacji z jego dzieciństwa. Z pewnością jednak poddał się gdzieś rygorystycznemu szkoleniu przez wtajemniczonych. Miał teraz 30 lat i gotów był podjąć się roli duchowego przewodnika. Skromnie i prosto, bez fanfar, zbliżył się do Jana. Poprosił o chrzest. Jednak Jan, który od razu go rozpoznał, sprzeciwił się: "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?". Jezus przemówił do niego: "Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe". Obaj wiedzieli, iż Jezus wolny jest od grzechu i nie musi być oczyszczony. Jest jednak oczywiste, że chciał On wprowadzić ten rytuał przez własny w nim udział. Jan ochrzcił Jezusa. Kiedy Jezus wyszedł z wody, "otworzyły mu się niebiosa"; widział Ducha Bożego, który jak gołębica opadał ku Niemu, unosząc się w powietrzu. Zawołał głos z nieba: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". W ostatnim akcie dramatu sprawozdawcy bardzo starannie dobrali słowa, aby jednoznacznie zachować wewnętrzne znaczenie dla wtajemniczonych, którzy później czytaliby tę relację. W języku Huny każdy rodzaj ducha symbolizowany jest przez ptaka. W tym przypadku to, co widziano opadające w dół, było Wyższym Ja, Duchem Świętym lub Duchem Bożym. Na zewnątrz obserwowano opadanie Ducha Świętego z nieba. W znaczeniu wewnętrznym Wyższe Ja opada w dół, aby wejść w kontakt z niższym i średnim Ja poprzez wolny od blokad widmowy sznur. Schodzenie w dół Wyższego Ja i ponowne stworzenie pełnego, normalnego kontaktu jest bez wątpienia celem tego rytuału. Zdanie: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" dotyczy nie tylko Jezusa, lecz każdego człowieka. Jest wyrazem miłości i aprobaty, którą Wyższe Ja może dać każdemu człowiekowi utrzymującemu otwartą ścieżkę w celu tworzenia pełnego kontaktu między trzema Ja. Rzeczywiście, wszystkie Wyższe Ja mają upodobanie w każdym "synu", który poczynił konieczne kroki w celu oczyszczenia swojej ścieżki, a są to: (1) skrucha, (2) wyznanie grzechów i (3) towarzyszący temu chrzest - razem ze wszystkimi przynależnymi tym trzem etapom zachowaniami. Trzy etapy oczyszczenia zawierają w sobie wielką tajemnicę chrztu: Wyższe Ja - Jeżeli dostarcza mu się many, a przedtem naprawi wyrządzone krzywdy - usuwa skryte i nieznane fiksacje, blokujące ścieżkę. Mimo że słowa "musicie narodzić się na nowo" nie należały pierwotnie do obrzędu chrztu, to jednak w miarę upływu czasu zostały powiązane z chrztem przez nauki duchownych. Dlatego też sensowne wydaje się dokładne przeanalizowanie tego wyrażenia. Użył go Jezus w rozmowie z Nikodemem po rozpoczęciu służby duchowej. Tajemne znaczenie zwrotu "zostać ponownie narodzonym" odnajdujemy w dialekcie Maori (istnieje wiele polinezyjskich dialektów i wszystkie one muszą być uwzględnione), nie zaś w języku hawajskim. Słowem tym jest whanau. Jego drugorzędne znaczenie w języku Huny najlepiej przełożyć na "rozwijać się" lub "postępować naprzód w mentalno-duchowym sensie". Według fundamentalnych zapatrywań Huny człowiek został zrodzony (czyli oddzielony od matki) i rośnie, stając się bogatszym w doświadczenia i wiedzę. Celem tego rozwoju jest nauczenie się, iż istnieje Wyższe Ja i należy pracować razem z nim swobodnie, z łatwością i pod każdym względem. Jednak, aby można było dobrze współpracować z Wyższym Ja, trzeba przezwyciężyć właściwe niższemu Ja zwierzęce instynkty chciwości, strachu i nienawiści. Do pełnego i normalnego rozwoju i wielkości dojdzie tylko ten, kto stanie się JEDNOŚCIĄ z Wyższym Ja. To rozdzielenie i ponowne "zjednoczenie" jest symbolicznie przedstawione w wielu fragmentach Biblii. Człowiek oddziela się od starego życia w ciemności i grzechu; jednoczy się z Wyższym Ja wtedy, gdy je poznaje i łączy się z nim poprzez widmowy sznur. Zjednoczenie się narzeczonej z narzeczonym symbolizuje drugi etap, podobnie jak połączenie syna z ojcem. Najczęściej używanym symbolem było stawanie się "JEDNOŚCIĄ" z Ojcem. Jezus mówił do Nikodema: "Jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. [...] Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest Duchem. [...] Trzeba wam się powtórnie narodzić". (J 3, 3-7) Drugi stopień rozwoju czy narodzin następuje - jak wnioskujemy ze słów Jezusa - z pomocą wody lub many oraz przez wsparcie Ducha Świętego lub Wyższego Ja. Musimy wysyłać manę do góry, do Wyższego Ja, wzdłuż widmowego sznura i wtedy stamtąd przyjdzie pomoc w oczyszczeniu ścieżki - tzn. od Wyższego Ja, które działając z góry, usunie blokady, aż nastąpi zjednoczenie trzech świadomości, trzech Ja. Wierzę, że powyższy wywód wystarczająco wyjaśnia to, co powinno rozumieć się pod pojęciem "powtórnego narodzenia". Gdy dopełniła się scena chrztu Jezusa, nastąpiło kolejne zdarzenie. Wielkie Kuszenie. Nie ma żadnej przerwy pomiędzy zstąpieniem Ducha Świętego i odejściem Jezusa, którego Duch "wyprowadził na pustynię, aby był kuszony przez diabła". Z punktu widzenia Huny obrządek chrztu nie byłby kompletny, gdyby nie obejmował również rozwiązania problemu "zżerających towarzyszy". Tak więc proces oczyszczenia ogarnia te obsesyjne duchy symbolizujące diabla, chociaż, jak wiadomo, większość ludzi nie jest jeszcze w chwili chrztu narażona na niebezpieczeństwo opętania. Wiemy, iż Jezus był kahuną najwyższego stopnia. Dlatego też już od dawna wolny był od fiksacji i "zżerających od środka towarzyszy", które być może dręczyły go we wcześniejszym okresie życia. W latach swego duchowego szkolenia nauczył się nie tylko samodzielnie dawać sobie radę z tym problemem, lecz udzielać w tym względzie wskazówek innym. Jednak, aby własne życiowe doświadczenia zaprezentować w trwałej, dramatycznej formie, a przez to ugruntować wielką wiedzę Huny, poszedł na pustynię, by stanąć do dramatu kuszenia. Słowo "pustynia" obejmuje tajemne znaczenie kuszenia przez diabła. Pojęciu temu w języku Huny odpowiada słowo hihiu. Wyrażenie "pustynia" symbolizuje chaos myśli i emocji, które zostają narzucone gospodarzowi przez "rozdzierających i wyniszczających towarzyszy". Mają oni własne fiksacje, które przenieśli ze swego życia w ciele fizycznym, i narzucają je żyjącemu Jako jego własne myśli. Hihiu ma następujące znaczenia: (1) "Być zagmatwanym, zaplątanym", symbol splątania widmowego sznura, który nie jest już napięty, gładki i klarowny. (2) "Popełnić błąd"; błąd lub pomyłkę w zachowaniu wobec innych; taki błąd wynika z wpływu obcych duchów i według klasyfikacji Huny zaliczany jest do "grzechów". (3) "Być dzikim, nieposkromionym, jak dzikie zwierzę". Również tutaj słowa "dziki" i "dzikie zwierzę" przedstawiają symbol Huny dla "wyniszczających lub zjadających towarzyszy". Szatan kusił Jezusa w różny sposób i w końcu zaproponował mu wielką potęgę, jeśli podda się i będzie go wielbił. Jezus odmówił modlenia się do Szatana (hoomana oznacza "modlić się, czcić, ubóstwiać"; dosłownie "wytworzyć manę i wysłać", na przykład do Wyższego Ja, które samo transformuje ją w przynoszącą dary i błogosławieństwo siłę oraz jako taką może oddać). Jezus odpowiedział: "Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu Samemu służyć będziesz". Kiedy Szatan zakończył sztukę kuszenia, "opuścił Go na jakiś czas". Słowem kluczowym Huny jest tutaj "pewien czas", maloo, co oznacza "wyschnąć" lub "wysuszyć się z wody". Woda jest symbolem many. Widzimy więc, iż Szatan, niezdolny odebrać z aktu modlitwy ładunku many, nie miał siły do kontynuowania kuszenia; tak więc w końcu odszedł. Ponieważ tak bardzo starał się uzyskać manę, można go uważać za jednego ze "zjadających lub wyniszczających duchów-towarzyszy", które żywią się maną z ciała gospodarza. "Wysuszanie" złych duchów z zapasu many następuje wówczas, gdy człowiek odrzuca ich pokusy i nie poddaje się złym pobudkom, jak uczynił to Jezus. Średnie Ja musi doprowadzić niższe do przyjęcia takiej postawy. Na tym polega nawrócenie i zmiana stylu życia ze złego na właściwy. Chociaż człowiek może otworzyć nowy rozdział w swoim życiu i wyrównać stare konto win przez naprawienie dawniej popełnionych złych czynów, również bez zewnętrznej pomocy, to jednak nadal pozostają w nim fiksacje, a czasem utrzymuje się wpływ duchów opętańczych, którego nie jest on świadomy. Takie opętania także zawierają się w pojęciu "grzechu" i dlatego też trzeba je usunąć. Mówi o tym psalmista: "Kto może rozumieć swoje błędy? Oczyść mnie z ukrytych błędów". Zauważymy, iż już autor tych słów rozglądał się za pomocą z zewnątrz, aby oczyścić się z fiksacji i wpływów obcych duchów. Przy scenie kuszenia Jezus miał już pełny, wolny kontakt ze swoim Wyższym Ja, jak wskazuje na to symbol Ducha Świętego, który jako gołębica zstąpił ku Niemu. Dlatego też Jezus nie potrzebował przy swojej walce ze złymi duchami żadnej zewnętrznej pomocy od Jana lub innego człowieka. Otrzymał On przecież wsparcie od swojego Wyższego Ja i to było wystarczające. Przy omawianiu dalszych rytuałów wskażemy, co należy robić, jeśli przed otwarciem ścieżki trzeba usunąć wpływy opętujących duchów. / / |