ďťż

mcguire

Lemur zaprasza

JEROME CLARK: Wzięcie Billa McGuire i Nory Johnson







Bili McGuire i Nora Johnson, których niezwykłe przeżycie jest przedmiotem

niniejszej relacji, nazywają się w rzeczywistości inaczej. Te pseudonimy zostały im

nadane w celu zapewnienia im anonimowości. Są zupełnie zwykłymi ludźmi, którym

wcale nie zależy na tym, żeby ich życie zostało zakłócone przez dziwaczne wydarzenia,

w jakie tak zwani „racjonalni" ludzie z reguły nie wierzą. Ich tożsamość jest znana

wielu cieszącym się autorytetem ufologom, do których należy między innymi psycholog

dr R. Leo Sprinkle, który na moją prośbę zadzwonił do nich w grudniu 1975 roku, aby

zapewnić ich, że nie są jedynymi ludźmi, którym przytrafiło się tego typu przeżycie, że

nie są nienormalni, a nade wszystko, że nie mają się czego obawiać.

Bili i Nora uczęszczali do tego samego college'u w zachodniej Minnesocie, co ja, lecz

nie znaliśmy się wówczas zbyt dobrze. Były mąż Nory był moim przyjacielem,

w związku z czym spotykaliśmy się od czasu do czasu. Wiedziała o moim zainteresowa-

niu zjawiskiem NOLi, z którego byłem znany wśród przyjaciół i znajomych, ale nie

znaliśmy się na tyle dobrze, aby chciało się jej odszukać mnie po powrocie z podróży na

zachód, którą odbyła latem 1969 roku razem ze swoim nowym towarzyszem (i

dwuipółrocznym synem Alanem), i opowiedzieć mi o niezwykłym i przerażającym

przeżyciu z NOLem, którego doznali razem w Utah.

Zarówno ona, jak i Bili opowiedzieli jednak o tym wydarzeniu innym i właśnie od

tych osób, naszych wspólnych znajomych, dowiedziałem się o nim. Kiedy niedługo

potem odwiedziłem ich, zrelacjonowali mi jedno z najdziwniejszych bliskich spotkań

z UFO, o jakim kiedykolwiek słyszałem. Jak bardzo dziwne było ono, zdałem sobie

sprawę dopiero cztery lata później, kiedy zupełnie nowy aspekt tej historii wypłynął na

światło dzienne.

Od samego początku nie byłem całkowicie przekonany do tego, co od nich

usłyszałem. Nie dlatego, żebym podejrzewał ich o kłamstwo. Ostatecznie po co mieliby

to robić? Żeby nabrać swoich przyjaciół? Z całą pewnością coś takiego nie leżało w ich



charakterze, zwłaszcza że nigdy przedtem nie przejawiali skłonności do tego typu

żartów. Na pewno nie byli żądni rozgłosu. Nigdy wcześniej nie przejawiali najmniej-

szego zainteresowania zjawiskiem NOLi ani też fantastyką naukową. Poza tym

historia, którą od nich usłyszałem, była na tyle niesamowita, że wydało mi się

niemożliwe, aby wymyślili ją po to, aby kogoś nabrać.

Pewnego ranka, mniej więcej w połowie czerwca, opuścili Minnesotę udając się do

Los Angeles. W nocy dotarli do Dakota Badlands, gdzie zjechali na pobocze, aby się

trochę przespać. W środku nocy zaczęło padać, w związku z czym musieli wrócić do

samochodu. Zaraz potem ruszyli w dalszą drogę, która prowadziła przez Wyoming.

W czasie gdy jedno z nich prowadziło, drugie spało. Przez cały czas Alan leżał wygodnie

na tylnym siedzeniu.

Było już południe następnego dnia, kiedy dotarli do Salt Lake City. Nora drzemała

na fotelu z prawej strony kierowcy. Bili, który prowadził samochód, był już nieco

wyczerpany i rozglądał się za miejscem, gdzie mógłby zaparkować i trochę się przespać.

Nagle kierownica odmówiła mu posłuszeństwa i w pewnym momencie, kiedy siedział

osłupiały, nie wiedząc, co w tej sytuacji począć, samochód zatrzymał się, uderzając

w biały słup drogowy.

Zaszokowany, ale nie zraniony, wysiadł z samochodu, aby zbadać uszkodzenia.

Jedno z przednich kół było przebite, a zderzak lekko wgnieciony. Ponadto stłuczone

zostały światła mijania. Było to niezbyt radosne, ale i jednocześnie dość szczęśliwe, jeśli

weźmie się pod uwagę fakt, że Bili — z reguły jeżdżący bardzo szybko — jechał

z prędkością prawie 150 kilometrów na godzinę. W rzeczy samej był nawet zdziwiony,

że szkody były tak nieznaczne.

Przymierzając się do zmiany koła, odniósł nagle napawające niepokojem, wyraźne

wrażenie, że ktoś go obserwuje, co więcej, że ktoś nakazuje mu je naprawić. Dziwne.

Pomyślał, chcąc siebie uspokoić, że imaginuje to sobie pod wpływem zmęczenia. Kiedy

skończył zmieniać koło, wsiadł z powrotem do samochodu i bez sprzeciwu przyjął

propozycję Nory, która postanowiła zmienić go za kierownicą. Żadne z nich w naj-

mniejszym stopniu nie zdawało sobie w tym momencie sprawy, że było to preludium do

najbardziej przerażającego zdarzenia w ich życiu.

Jak tylko ruszyli — kierowali się na południowy zachód od Salt Lake City — Norę

ogarnął niepokój i uczucie, że ktoś ich śledzi. Rzuciła okiem na wsteczne lusterko

i ujrzała w nim pojedyncze światło. Z początku nie przywiązywała do niego zbytniej

uwagi, sądząc, że to jakiś motocykl. Nagle uprzytomniła sobie dziwną rzecz: Jeśli to

motocykl, to dlaczego jedzie po niewłaściwej stronie autostrady?

Powiedziała o tym Billowi, który popatrzył na światło przez chwilę i powiedział:

— O, to nic takiego. Pewnie jakiś samochód z jednym przepalonym reflektorem lub

coś w tym rodzaju. Nie ma się czym przejmować. Popatrz, właśnie skręca w lewo...

— Jednak domniemany samochód nie wykonał żadnego skrętu. — Teraz jest w powiet-

rzu — dodał niezbyt pewnie, widząc, jak światło zmierza w ich kierunku.

— A może to jest... UFO? — powiedziała jąkając się Nora.

— Ależ skąd — odrzekł Bili. — To na pewno jakiś samolot lub coś takiego.

Ale to nie był samolot.

Jeszcze zanim obiekt zbliżył się do nich na odległość około trzydziestu metrów,

stwierdzili, że nie jest podobny do niczego, z czym mieli do tej pory do czynienia.

Wydawał dziwny buczący dźwięk przypominający „elektroniczny jęk z filmów o latają-

cych talerzach", Wyglądał jak ryba z „płetwą" sterczącą pionowo z tyłu, płaskim

spodem, czerwonym światłem na przednim garbie oraz drugim jasnym w kształcie

kopuły w „jamie gębowej".

Przerażeni do szpiku kości poczuli „dziwne wibracje" przebiegające przez ich ciała.

(Dopiero po wielu latach któreś z nas — nie pamiętam już oni czy ja — zdało sobie

sprawę z wagi tego szczegółu.) W pewnym momencie zaczął płakać leżący na tylnym

siedzeniu mały Alan. Jakby w odpowiedzi na to, w jakiś niepojęty sposób, zupełnie

samoczynnie otworzyło się na dwa lub trzy centymetry i zaraz zamknęło z powrotem

tylne okno. Po tym zdarzeniu Alan z miejsca przestał płakać.

Natomiast Bili i Nora byli bliscy histerii. Bili krzyczał do Nory, aby wcisnęła gaz do

dechy.

— Robię to! — odkrzyknęła. — Ale to nie działa!

Samochód, który jechał przed chwilą z prędkością 115 kilometrów na godzinę,

stopniowo zwalniał. Maksymalna prędkość, jaką udało się Norze wydusić, wynosiła 90

kilometrów na godzinę.

Nie wierząc jej, Bili kazał jej zjechać na pobocze, po czym szybko zamienili się

miejscami. Zaraz też przekonał się, że mówiła prawdę. W zachowaniu się samochodu

było coś nienormalnego. Wyglądało na to, że coś innego przejęło nad nim kontrolę.

W żaden sposób nie mogli pozbyć się podążającego na nimi NOLa. Byli tak

przerażeni, że nie zdawali sobie sprawy, że są przedmiotem jego zainteresowania, że

tropi on ich jak kot mysz. Ilekroć oglądali się za siebie lub patrzyli w lusterko wsteczne,

stale go tam widzieli.

Czyżby zmysły zaczęły odmawiać im posłuszeństwa? Może należało poprosić kogoś

o pomoc? Może gdyby byli z kimś jeszcze, ten NOL odczepiłoby się od nich...

W końcu dotarli do niewielkiego miasteczka, gdzie natknęli się na czynną stację

benzynową. Kiedy zbliżali się do niej, NOL zaczął zostawać w tyle i wznosić się w górę,

aż upodobnił się do gwiazdy na niebie.

Opowiedzieli pracownikowi stacji o swojej obserwacji, czym wzbudzili jego śmiech.

— Wczoraj jacyś podpici faceci strzelali niedaleko stąd do latającego spodka

— powiedział.

Niebawem ruszyli w dalszą drogę. NOL ponownie spłynął z nieba i zajął jak

poprzednio pozycję z tyłu za nimi. Teraz prowadziła Nora i była prawie nieprzytomna

ze strachu. Czuli, że muszą coś zrobić. Ale nie wiedzieli co? Minęło dziesięć długich

minut, zanim w końcu ujrzeli przydrożny parking. Sta! na nim oświetlony samochód

kempingowy.

Nora zahamowała i zatrzymała samochód tak, że znaleźli się naprzeciw niego. Na

prawo od nich w odległości kilkuset metrów unosił się bezgłośnie w powietrzu NOL.

Bili zamierzał pójść do stojącego na parkingu samochodu i ostrzec przebywające

w nim osoby przed znajdującym się w pobliżu NOLem, ale nagle zmienił zdanie, kiedy

zobaczył kogoś — lub coś — wyglądającego przez okno. Twarz, którą ujrzał, była

koścista i miała dziwne rysy sprawiające, że nie wyglądała na całkowicie ludzką

— mimo to jednak wydawała się dziwnie znajoma.

— Bili, nie wychodź z samochodu — szepnęła Nora.

— Nawet nie miałem zamiaru — odrzekł Bili.

Następnie dostrzegł postać stojącą obok samochodu. Oszołomiony, nie w pełni

świadom tego, co się z nim dzieje, przyglądał się jej, jak szła w ich stronę. Ubrana była

w biały gumowy kombinezon i w ciemności wyglądała jak „bałwan" z zaokrągloną

głową oraz rękami i nogami bez stawów.

Z jakiegoś powodu Nora nie widziała jej. (Później wysunęła przypuszczenie, że jakaś

blokada psychiczna uniemożliwiła jej patrzenie na nią, gdyż „tak bardzo starałam się

nie tracić zmysłów"). Kiedy następnie włączyli reflektory, Bili także przestał ją widzieć.

Szukając desperacko racjonalnego wyjaśnienia, Bili wysunął niezbyt prawdopodob-

ne przypuszczenie, że był to jakiś znak drogowy albo inny znany obiekt, który jego

umysł przetworzył pod- wpływem stanu, w jakim się znajdował, na obraz czegoś

przerażającego. Po chwili Nora ponownie wyłączyła światła.

W tym samym momencie postać pojawiła się znowu, lecz tym razem znajdowała się

bliżej. Pod wpływem jej widoku Bili poczuł, jakby czas stanął w miejscu. Zapadał

w stan, dziwnego odrętwienia i wszystko wokół niego, z wyjątkiem tej dziwnej,

zbliżającej się postaci, wydało mu się „inne", nie pasujące do całości. Przez chwilę czuł

zupełną pustkę w głowie, jak gdyby jego mózg został „wyczyszczony".

Po raz kolejny Nora włączyła światła i tajemnicza postać ponownie zniknęła. Kiedy

po chwili włączyła je z powrotem, postać pojawiła się jak przedtem. Bili był coraz

bardziej zdezorientowany.

Nora miała już tego dosyć. Cofnęła samochód i z piskiem opon wyskoczyła na szosę.

NOL ponownie siadł im na ogonie i w jakiś niewytłumaczalny sposób uniemożliwiał im

rozwinięcie prędkości większej niż 90 kilometrów na godzinę.

Po początkowym pobudzeniu pod wpływem strachu i podniecenia wkrótce ogarnęło

Norę zmęczenie. Było to nagłe wszechogarniające wyczerpanie, tak silne, że z trudem

była w stanie funkcjonować. W końcu zatrzymała samochód i poprosiła Billa, aby

przejął od niej prowadzenie. Wkrótce takie samo zmęczenie zaczęło ogarniać Billa,

w związku z czym ponownie musieli zamienić się przy kierownicy.

Niedługo potem ujrzeli przed sobą na autostradzie dwa samochody. Doszli do

wniosku, że jeśli zajmą pozycję między nimi, będą bezpieczni. Wyminęli pierwszy

z nich. W międzyczasie NOL wycofał się, upodobniając się do gwiazdy, i być może

pozostałoby w tej pozycji, gdyby utrzymali tę bezpieczną pozycję.

Było to jednak niemożliwe. Przemożne zmęczenie zmogło ich i po raz kolejny

musieli się zatrzymać. Samochody zniknęły w oddali, zaś NOL wrócił na swoją

poprzednią pozycję.

Wreszcie, po trwającym nieskończoność okresie czasu, nastał świt i NOL zaczai

oddalać się pozostając z tyłu, aż w końcu poleciał nad pustynią, po czym zniknął za

górami. Bili i Nora obserwowali wycofanie się NOLa z niedowierzaniem i ulgą.

Wyczerpani fizycznie i psychicznie, zapadli w sen stojąc na poboczu drogi. Dwie

godziny później, o 8.30 rano, ruszyli w dalszą drogę nieświadomi tego, że najgorsze

dopiero ich czekało.

Przez jakiś czas jechali spokojnie, kiedy nagle spostrzegli znajomy samochód.

— Bili — spytała Nora — czy to nie ten sam samochód, który widzieliśmy wcześniej?

Bili przyznał, że rzeczywiście wygląda podobnie. W świetle dziennym wcale nie

wyglądał tak niesamowicie. Wyglądał jak normalny Ford kempingowy ze zwykłą

tablicą rejestracyjną.

— Minę go — powiedział — a ty zajrzyj do kabiny i zobacz, kto jest w niej w środku.

Wymijał go biorąc zakręt, co pochłonęło jego uwagę do tego stopnia, że nie był

w stanie rzucić nawet okiem, kto jest w nim w środku. To zadanie spoczywało na

Norze, która zajrzawszy do jego kabiny, zaczęła nagle krzyczeć. Krzyczała tak

histerycznie, że Bili nie był w stanie jej powstrzymać.

Za zakrętem samochód zniknął im w jednej chwili z pola widzenia. Bili zjechał

na pobocze i czekał. Postanowił zobaczyć to na własne oczy, ale nie doczekał

się, mimo iż samochód ten nie mógł nigdzie po drodze skręcić. Zawrócili, aby

go odnaleźć, ale w miejscu gdzie go widzieli, już go nie było. Wyglądało, jakby

rozpłynął się w powietrzu.

Nora nigdy nie zapomni tego, co widziała wewnątrz kabiny. Były to dwie postacie

ubrane w coś, co wyglądało jak czarne skórzane kombinezony. Z tego samego

materiału wykonane były również ich rękawice. Patrzyli na nią, lecz coś w ich widoku

było nie w porządku. I to bardzo nie w porządku.

Po prostu nie mieli głów.

Tam, gdzie powinny się one znajdować, były jedynie ich niewyraźne zarysy,

zaś w miejscu ust „diabelsie uśmiechy" przypominające uśmiech kota Chesire. To

wszystko.

To wszystko.

Pięć lat później znalazłem sposób na wyjaśnienie dręczących mnie podejrzeń, że za tą

relacją kryło się coś jeszcze, coś, czego mi nie opowiedzieli bądź czego nawet sami nie

wiedzieli. Za pośrednictwem mojego przyjaciela dra Jamesa Ulnessa, wykładowcy

psychologii w Concordia College w Moorhead w stanie Minnesota, udało mi się

skontaktować z pewnym psychiatrą biegłym w hipnozie.

Dr Warren Kelly (pseudonim) nie interesował się specjalnie NOLami. Jego stosunek

do nich był raczej sceptyczny, ale kiedy dr Ulness i ja opowiedzieliśmy mu przeżycie

Nory i Billa i wyjaśniliśmy, że w przeszłości hipnoza wielokrotnie bywała już używana

do ujawniania szczegółów przeżyć związanych z NOLami, do których nie miała

dostępu świadomość świadków, zainteresował się tą sprawą mimo wewnętrznych

oporów.

Wkrótce potem przeprowadziłem rozmawę z Billem i Norą, aby dowiedzieć się, czy

byliby skłonni poddać się hipnozie w celu ustalenia, czy w ich przeżyciu były jeszcze

jakieś epizody, których nie pamiętają. Przyjęli tę propozycję wręcz entuzjastycznie.

Dr Kelly nalegał, aby pracować samodzielnie oraz osobno z Billem i Norą. Po

każdej sesji badana osoba miała otrzymywać pohipnotyczną sugestię zapomnienia

tego, co ujawniła. Zapewniało to uniknięcie możliwości wzajemnego wywierania

wpływu na swoje relacje. Tym samym dr Kelly dał nam jasno do zrozumienia bez

mówienia tego wprost, że wątpi, abyśmy otrzymali jakąkolwiek istotną informację.

Łącznie przeprowadził sześć sesji hipnotycznych, które odbyły się w dużych od-

stępach czasu od siebie w latach 1974-1975. Z biegiem czasu Bili i Nora stawali się coraz

mniej chętni do współpracy, częściowo dlatego że zdawali sobie sprawę, że opowiadają

o czymś, czego świadomie nie pamiętają, a częściowo dlatego że widzieli, jak silne

wrażenie, wręcz strach, wywołuje to na starającym się zachowywać zimną krew drze

Kellym.

Doszło nawet do tego, że po jednej szczególnie szokującej sesji Kelly powiedział

Billowi, który oczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówił podczas sesji: „Nie

chcę mieć z tym więcej do czynienia. Nie chcę niszczyć niczyjego życia". Potem Kelly

przeprowadził jednak jeszcze jedną sesję.

Nora poddana została hipnozie dwukrotnie. Była pierwsza i to właśnie jej przeraża-

jąca relacja skierowała naszą uwagę w stronę ukrytego aspektu ich przeżycia z UFO.

Niestety taśma z całą tą relacją zaginęła, zanim zdołano dokonać jej transkrypcji.

Trzymałem ją w swoim mieszkaniu i dokładnie wiedziałem, gdzie się znajduje. Nie

położyłem jej na wierzchu, skąd każdy mógłby ją wziąć — nawet ktoś z moich

przyjaciół, czego jednak nikt z nich nie uczynił. Szukałem jej przez wiele miesięcy,

przeglądając wszystko uważnie, lecz na daremnie. W końcu doszedłem do wniosku, że

znajdę ją kiedyś, kiedy będę się przenosił, jeśli w ogóle do tego dojdzie. Tak się złożyło,

że i to nie dało rezultatu.

Uznałem to za dziwne, lecz nie myślałem o tym zbyt wiele, do chwili kiedy

dowiedziałem się od innych badaczy uczestniczących w badaniach świadków za

pomocą hipnozy, że ich pierwsze taśmy także ginęły w tajemniczy sposób.

Nie zamierzam udawać, że wiem, co się za tym kryje. Wspominam o tym jedynie na

wypadek, gdyby okazało się, że ta informacja ma jakieś znaczenie.

Relacja Nory przedstawiała się następująco:

Kiedy NOL zbliżył się do nich po raz pierwszy, jej ciało ogarnęło „odrętwienie",

jakby miała właśnie zasnąć. (Relacjonując ten epizod wcześniej porównała to wrażenie

do „dziwnych wibracji"). Potem zaczęło się dziać coś, z czego opisaniem miała

trudności.

Nagle poczuła się zdezorientowana, tak jakby w jakiś niewytłumaczalny sposób

zaczęła się przemieszczać. Podekscytowana powiedziała: „To było tak, jakby mój cień

wzbijał się w powietrze!" Była zdumiona i przestraszona, ale przede wszystkim

zdezorientowana. Gdyby wiedziała co nieco o zjawiskach paranormalnych, zorien-

towałaby się, że doświadcza czegoś, co parapsychologowie nazywają „doświadczeniem

z przebywania poza ciałem", a okultyści „projekcją astralną". Nie wiedząc tego,

uważała swoje odczucie za zupełnie niepojęte, zwłaszcza kiedy zobaczyła swój samo-

chód pod sobą.

Ku swojemu przerażeniu spostrzegła, że porusza się w kierunku NOLa. W pewnym

momencie spojrzała przez bulaj do wnętrza, gdzie ujrzała zakrzywiony pulpit sterow-

niczy z mnóstwem wskaźników i dźwigni.

Wpadła w panikę, którą okazywała również będąc w stanie hipnozy. Była bliska

histerii i krzyczała: „Mój Boże! Och, pomocy, pomocy, pomocy... Oni wyglądają jak...

jak owady... jak koniki polne! Ich oczy..."

Dr Kelly starał się ja uspokoić. Udawało mu się to tylko na krótką chwilę.

Powiedziała mu, że nagle znalazła się we wnętrzu NOLa, leżąc lub siedząc na

czymś w rodzaju krzesła i patrząc z przerażeniem na około dwadzieścia huma-

noidalnych stworów o przerośniętych głowach i wielkich zielonych, jakby owadzich

oczach. Wydawali się porozumiewać między sobą za pomocą bzyczących mono-

tonnych dźwięków.

Kiedy po chwili znowu zaczęła krzyczeć i płakać, dr Kelly — wstrząśnięty nie mniej

niż ona — wyprowadził ją ze stanu hipnozy.

Druga z kolei sesja hipnotyczna, która odbyła się trzy lub cztery miesiące później,

przyniosła tylko jeden nowy szczegół: opis opuszczenia NOLa, unoszenia się w powie-

trzu i powrotu do ciała. Wspomnienia dalszego ciągu jej przeżycia były od tego

momentu rozmyte. Relacja Billa, zrekonstruowana podczas czterech sesji, była znacz-

nie bardziej szczegółowa i równie zdumiewająca jak Nory. Niemal dokładnie uzupeł-

niała się z opowieścią Nory, co usuwało wszelkie podejrzenia, że ich opowieść była

fantazją zrodzoną w ich podświadomości (chyba że takie fantazje można przekazywać

telepatycznie — parapsycholodzy wyjaśnili mi jednak, że telepatia nie działa w ten

sposób).

Pierwszy ukryty szczegół, który wypłynął na światło dzienne podczas relacji Billa

złożonej w trakcie hipnozy, dotyczył momentu ujrzenia przez niego po raz pierwszy

obcej istoty. Okazało się, że miało to miejsce na samym początku ich przeżycia, kiedy

NOL zbliżał się do ich samochodu.

KELLY: Jak on wygląda? Powiedz mi, jak wygląda.

BILL: Z przodu ma kopułę... prawie z przodu. Blisko przodu ma jasne światło.

Z tyłu płetwy... Widzę coś... jakieś cienie...

KELLY: Obejrzyj dokładnie.

BILL: To wygląda jak postać wewnątrz kopuły.

KELLY: Opisz tę postać.

BILL: Nie widzę wyraźnie. Jest w cieniu. Wygląda jak ktoś stojący wewnątrz

kopuły.

KELLY: Ktoś... jakaś osoba?

BILL: Nie wiem, co to jest...

KELLY: Czy to ludzka postać?

BILL: Chciałbym, żeby tak było. [Co nastąpiło potem, Bili opisał podczas późniejszej

sesji.]

KELLY: Co czujesz?

BILL: Coś w rodzaju dreszczu, jakby coś było nie w porządku.

KELLY: Ty prowadzisz?

BILL: Nie.

KELLY: Nie? Zatem Nora?

BILL: Tak.

KELLY: Czujesz ten dreszcz? Siedząc na miejscu pasażera?

BILL: Tak.

KELLY: Co jeszcze? Powiedziałeś, że na całym ciele?

BILL: Tak. Mrowienie... Naprawdę dziwne... Dziwny dreszcz. Przygotowujący do

wyciągnięcia mnie... Ciągnie mnie... Próbuje mnie unieść.

KELLY: Unieść cię? I ty to widzisz? Masz zapięte pasy bezpieczeństwa?

BILL: Tak.

KELLY: Czy to jest jak czyjeś ręce, czy jakaś siła?

BILL: To dziwne uczucie w całym ciele. I nikt mnie właściwie nie dotyka, ale coś

ciągnie mnie...

KELLY: Co teraz? Co czujesz? Mów wszystko, co ci przychodzi do głowy. Wyrzuć

to z siebie.

BILL: [Ciężkie oddechy, panika, ledwo słyszalny glos] To trudno znieść... Wydaje mi

się, że unoszę się w powietrzu... To niemożliwe.

KELLY: Niestety, to możliwe. Co się dzieje?

BILL: Widzę w dole samochód.

KELLY: Samochód w dole? To dziwne. Gdzie jest Nora i Alan?

BILL: Muszą być w nim.

KELLY: Tak? Płyniesz w powietrzu i patrzysz w dół. Widzisz dach samochodu. Jak

się tam dostałeś? Co cię utrzymuje w powietrzu?

BILL: Nie wiem. Mam wrażenie, jakby mnie gdzieś posadzono... Siedzę, ale nie

w samochodzie.

KELLY: Gdzie siedzisz?

BILL: Siedzę sam.

KELLY: Sam? Nikogo nie ma z tobą?

BILL: To kopuła... okrągłe, białe pomieszczenie.

KELLY: Okrągłe pomieszczenie? I kopuła nad tobą?

BILL: Przeźroczysta kopuła. [Długa pauza] To koliste pomieszczenie...

KELLY: Co jeszcze widzisz lub czujesz siedząc w tym miejscu?

BILL: Nie widzę zbyt dobrze. To wygląda jak wskaźniki...

KELLY: Wskaźniki na czym?

BILL: To jest jak zakrzywiony dysk wokół koła. Wskaźniki... Coś się porusza.

KELLY: Co to jest?

BILL: [Pauza] Nie wiem. [Niesłyszalnie]

KELLY: Widzisz co?

BILL: Białe... niewielkie...

KELLY: Co? Co widzisz? Białe małe...

BILL: Jakby ludzi. [Panika] Wszyscy są biali...

KELLY: Wszyscy są biali.

BILL: Są zwróceni tyłem do mnie. Mają duże głowy w stosunku do ciał... Są

okrągłe. Zupełnie łyse.

KELLY: Co się teraz dzieje?

BILL: [Brak odpowiedzi}.

KELLY: Czy odwracają się?

BILL: [Szeptem] Tak. Dwóch. Dwóch przechodzi obok mnie.

KELLY: Co się teraz dzieje?

BILL: Wyglądają dziwnie... Jak owady.

KELLY: Owady? Może jak...

BILL: Mają bardzo duże oczy. Są cali biali z wyjątkiem oczu, nosa i małych ust. Te

części głowy są zielone.

KELLY: Ich usta są zielone i oczy też?

BILL: Jasnozielone...

KELLY: Patrzą na ciebie?

BILL: Tak. Właśnie przeszli obok mnie. Odwracają się i patrzą na mnie.

KELLY: Co?

BILL: Popatrzyli na mnie i odwrócili się w drugą stronę.

KELLY: Ci dwaj? A gdzie są inni?

BILL: Tylko ci dwaj stojący tyłem do mnie. Oglądają się i przyglądają mi się.

KELLY: Obsługują jakieś przyrządy?

BILL: [Kiwa głową] Chcę wstać, ale nie mogę... Coś mnie trzyma. Nie mogę wstać.

[Dluga pauza]

KELLY: Co się teraz dzieje? Co to jest?

BILL: [Drżącym głosem] Nie wiem. Mam wrażenie... Ci dwaj, kimkolwiek są... coś

mi robią.

KELLY: Co robią? Dotykają cię?

BILL: Wygląda, jakby nie musieli mnie dotykać.

KELLY: Co się teraz z tobą dzieje?...

BILL: [Długa pauza, w czasie której nie odpowiada na pytania].

KELLY: Mówią coś?

BILL: Słyszę tylko jakieś monotonne buczenie.

KELLY: Monotonne buczenie. Wysokie czy niskie?

BILL: Niskie buczenie... Jestem już zmęczony.

KELLY: Jesteś zmęczony? Nadal znajdujesz się w tym kopulastym pomieszczeniu?

BILL: [Ciężkie oddechy}.

KELLY: Jesteś w drodze powrotnej? Czy jesteś już w samochodzie?

BILL: Staram się nie zasnąć.

KELLY: Gdzie jesteś?

BILL: Siedzę na krześle.

KELLY: Na krześle. Jesteś w tym kopulastym białym pomieszczeniu?

BILL: [Bełkocząc] Tak.

KELLY: Czujesz się bardzo mocno zmęczony? Czy chce ci się spać? Czujesz coś

jeszcze?

BILL: Jestem po prostu zmęczony. Boję się zasnąć.

KELLY: Nie chcesz zasnąć? Co się dzieje? Zasypiasz?

BILL: Tak.

KELLY: Jaką następną rzecz pamiętasz?

BILL: Jak siedzę w samochodzie.

KELLY: Siedzisz teraz w samochodzie. Z powrotem w samochodzie. A gdzie jest

Nora i Alan?

BILL: Nora prowadzi samochód.

KELLY: Czy to znaczy, że samochód jedzie w tej chwili?

BILL: [Ledwie słyszalnym głosem] Śpię.

KELLY: Zasnąłeś. Czy tak? Czujesz się, jakbyś spał?

BILL: Jestem zbyt przerażony, aby spać.

KELLY: Jesteś z powrotem w samochodzie jadącym autostradą. Mówisz coś do

Nory lub Alana?

BILL: Nie.

KELLY: Czy z samochodem dzieje się coś dziwnego, innego niż zwykle?

BILL: Nie. Wszystko jest jak zawsze.

Podczas następnej sesji hipnotycznej Bili opisał dokładniej to, co widział na

pokładzie NOLa i co mu się tam przydarzyło.

KELLY: Czy te istoty w ogóle z tobą rozmawiały? Za pomocą gestów lub w inny

sposób?...

BILL: Nie. Oni nie potrzebują mówić. To tak, jakby posługiwali się telepatią albo

po prostu patrzą na mnie lub kogoś innego i... i wiedzą, co się myśli.

KELLY: Skąd to wiesz?

BILL: Bo patrzą jeden na drugiego i chodzą wszędzie, i po prostu wygląda na to, że

wiedzą, co mają robić, i mam wrażenie, że próbują spenetrować mój mózg albo coś

w tym rodzaju. Czuję coś bardzo dziwnego, kiedy odwracają głowy w moim kierunku...

Za każdym razem, kiedy jeden z nich patrzy na mnie, odnoszę wrażenie, że odbierają

moje myśli i że z każdym ich spojrzeniem staję się coraz bardziej zmęczony.

KELLY: W jakim pomieszczeniu się znajdujesz?

BILL: Patrzę z, hm, dziwnej pozycji. To, co widzę znajduje się po lewej stronie, ale

nie mogę patrzeć swobodnie w tamtą stronę. To jest raczej bardziej z przodu i trochę na

lewo. To pomieszczenie, z tego co widzę, wydaje się być koliste i ma zakrzywiony stół,

z tym, że to nie jest stół. To jest jak zakrzywiony pulpit biegnący wkoło. Jest tu jakby

przeźroczysta kopuła... spoglądam przez nią i widzę niebo. Przypuszczam, że to

przeźroczysta kopuła, gdyż nie widzę jej w całości. Jej przeźroczysta część zaczyna się

od pulpitu...

KELLY: Czy ten pulpit znajduje się w środku tego kolistego pomieszczenia?

BILL: Nie, znajduje się przy ścianach zaginających się w moim kierunku... Pasuje

kształtem do ściany... w zasadzie to pomieszczenie wygląda tak samo aż do miejsca,

które widzę na prawo w przód. Nie mogę spojrzeć bezpośrednio w lewo lub w prawo,

ale kiedy patrzę w prawo najdalej, jak tylko mogę, widzę coś, co łamie ten porządek, ale

nie wiem... nie wiem, jak to opisać.

KELLY: Czy to inny pulpit?

BILL: Nie, to coś bardzo dużego.

KELLY: Przy ścianie?

BILL: To wygląda na... Istoty, które są w tym pomieszczeniu... jest ich tu sporo...

One, hm... [senny głos].

KELLY: Co teraz robią z tobą?

BILL: [Mówi wolno, jakby był wyczerpany] Oni... oni są... jestem coraz bardziej

zmęczony, och...

KELLY: Bardzo zmęczony. Spróbuj wziąć się w garść i powiedz mi, co się w tej

chwili dzieje.

BILL: Wydają się być świadomi tego, że koncentruję się na tym, co robią. Odnoszę

wrażenie, że im się to nie podoba...

KELLY: Nie podoba im się?

BILL: Tak, jak patrzę na nich przez to, co tam to jest.

KELLY: Nie podoba im się to? Ta rzecz, przy której stoją?

BILL: Nie, nie podoba im się, jak patrzę na nich, kiedy są przy tym czymś. Ciągle

przechodzą, wpatrując się, a ja staję się coraz bardziej zmęczony i wszystko robi się

coraz bardziej rozmyte.

KELLY: Zmęczony i rozmyte? Zatem czujesz się, jakbyś miał zaraz zasnąć w tym

pojeździe? Czyżbyś miał zamiar stracić tam przytomność?

BILL: Na to wygląda.

KELLY: Ale nie tracisz jej. I nie zasypiasz. Co się dzieje?

BILL: Ciągle spoglądają i staję się coraz bardziej zmęczony.

KELLY: Kontynuuj.

BILL: Następne, co pamiętam to to, że znalazłem się znów w samochodzie.

KELLY: Ale co było między tą chwilą, kiedy stawałeś się coraz bardziej zmęczony

i oni zbliżali się do ciebie, a chwilą kiedy znalazłeś się w samochodzie — możesz mi

o tym opowiedzieć?

BILL: Pamiętam, że miałem uczucie, że zamierzają zrobić coś, co będzie wymagało

dotknięcia mnie, ale zaraz potem zacząłem stawać się coraz bardziej zmęczony.

KELLY: Kiedy znalazłeś się w samochodzie, czy czułeś coś wtedy? Coś odmiennego?

BILL: Bardzo dziwaczne uczucie, takie jak... przypominające mrowienie, kiedy

stopy wychodzą z odrętwienia. Jednocześnie odniosłem wrażenie, że w mojej świado-

mości nastąpiła luka w czasie.

KELLY: Ile minut czy godzin trwało to według ciebie?

BILL: Nie wydaje mi się, żeby to był tak długi okres czasu.

KELLY: Zatem kilka sekund?

BILL: Chyba 20 lub 30 minut. Wszystko właściwie wygląda tak jak poprzednio, ale

czuję się, jakby coś mnie ominęło.

KELLY: Teraz skoncentruj się na tych 20 do 30 minutach. Jaką ostatnią rzecz

zapamiętałeś?

BILL: Znajdowałem się na czymś, co wydawało się być swego rodzaju leżanką,

a jednocześnie czułem, jakbym siedział w odchylonym do tyłu fotelu. Bardziej od-

bierałem to jako leżankę, z tym że nie mogłem się ruszać. To pomieszczenie, w którym

się znajdowałem, mogłem oglądać poruszając jedynie gałkami ocznymi.

KELLY: Twoje ciało, głowa i szyja nie mogły się poruszać?

BILL: Nie, całe moje ciało było jak sparaliżowane.

KELLY: Leżysz na tej leżance. Czy odbierasz jakieś wrażenia barwne? Dźwiękowe?

BILL: Wszystko wydaje się fluoryzować bardzo jasną bielą, ponadto słyszę odgłos

czegoś, co określiłbym jako elektroniczne buczenie...

KELLY: Czy te istoty są w coś ubrane?...

BILL: Jakby kombinezony. Są zasadniczo białego koloru i właściwie zlewają się

w jedną całość z większością rzeczy w tym pomieszczeniu.

KELLY: Mają ramiona? Dłonie?

BILL: Wydaje mi się, że mają ramiona. Dłonie też.

Dr Kelly polecił teraz Billowi odtworzyć zdarzenie, które miało miejsce na parkingu

przy autostradzie:

BILL: Jechaliśmy i byliśmy coraz bardziej zmęczeni, zmienialiśmy się za kierownicą.

Zatrzymaliśmy się na parkingu. Zamierzaliśmy odjechać, ale to buczenie rozległo się

znowu.

KELLY: Buczenie? Widzisz coś?

BILL: Tak. Znowu to samo. Tyle że to jest za daleko, aby dostrzec jakąkolwiek

twarz. Idzie po ziemi. Ale nie wygląda tak samo.

KELLY: Czym się różni?

BILL: Wszystko jest znacznie bardziej okrągłe.

KELLY: Okrąglejsze?

BILL: Widzę, jak idzie.

KELLY: Jakiego jest koloru?

BILL: Białego.

KELLY: Oczy?

BILL: W ogóle nie widzę twarzy.

KELLY: Ubranie?

BILL: Myślę, że jest w swego rodzaju kombinezonie... zupełnie białym.

KELLY: Niesie coś ze sobą?

BILL: Nie. Mam tylko jakieś dziwne uczucie... Dokładnie takie, jakbym chciał iść,

ale wszystko się zatrzymało. Tak jakby mój cały umysł został ze wszystkiego oczysz-

czony z wyjątkiem obrazów. Jestem świadom jedynie siebie i niczego więcej.

KELLY: Powiedziałeś nam wcześniej, że widziałeś samochód kempingowy. Czy to

było w tym miejscu?

BILL: Tak. Zanim wszystko zamarło.

KELLY: Hm. Zobaczyłeś samochód kempingowy i potem wszystko zamarło?

BILL: Tak mi się wydaje. To było tak, jakby jeden z tych ludzi znajdował się

wewnątrz owego samochodu i kiedy go zobaczyłem, po prostu zamarłem. Nagle

uświadomiłem sobie, że Nora siedzi obok mnie i zapytałem ją, czy widzi tę postać

zmierzającą w naszym kierunku. Odparła, że nie. Włączyła światła i ja też przestałem ją

widzieć. Następnie wyłączyła je i ponownie ujrzałem tę postać idącą w naszą stronę.

Jeszcze kilka razy włączaliśmy i wyłączaliśmy światła, po czym zaczęliśmy się za-

stanawiać, o co tu chodzi, oszaleliśmy czy co. Powiedziałem Norze, żeby po prostu

odjechała, ale to coś posuwało się za nami i im bliżej było świtu, tym bardziej oddalało

się od nas — im było jaśniej, tym bardziej zostawało z tyłu. W końcu poleciało

w kierunku gór...

Podczas następnej sesji dr Kelly ponownie cofnął Billa pamięcią do zdarzenia na

parkingu przy autostradzie.

KELLY: Pojawia się istota wychodząca z samochodu kempingowego?

BILL: Nie, ona nie wyszła z tego samochodu.

KELLY: Nie wychodzi z niego? To gdzie jest?

BILL: Po prostu jest tam... To tak, jak gdybyśmy spoglądali na ten samochód i po

obróceniu się w pewnym momencie na siedzeniu, już tam była.

KELLY: Zatem nie wyszła z niego?

BILL: Hm... nie wiem, skąd wyszła.

KELLY: Gdzie jest? Opisz mi ją. Jak wygląda?

BILL: Nie podoba mi się.

KELLY: Nie podoba ci się ona? Dlaczego?

BILL: [Dluga pauza] Jest po prostu inna. Jest naprawdę bardzo dziwna.

KELLY: Idzie?

BILL: Tak.

KELLY: Po ziemi?

BILL: Tak... Idzie w kierunku naszego samochodu...

KELLY: Jak wygląda?... Możesz zobaczyć ją teraz oczyma wyobraźni?

KELLY: Mogę ją widzieć, ale przez niezbyt długi okres czasu.

KELLY: Niezbyt długi okres czasu?

BILL: Jest coś, co mnie bardzo denerwuje. Ona jest przerażająca... Zbyt daleko,

żeby... Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że jej głowa jest znacznie szersza u góry...

niż na wysokości brody. Jej oczy są chyba bardzo duże... można by to porównać do

obrazu, na którym widać tylko cień poprzecinany jasnymi liniami. To jest coś

dziwnego.

KELLY: Jak obraz cienia poprzecinany liniami?

BILL: Które są wzajemnie prostopadłe.

KELLY: Masz na myśli skrzyżowane linie pionowe i poziome?

BILL: Tak, tyle tylko, że to jest jakby... to nie jest po jednej linii takiej i takiej, ale

linie wszelkiego rodzaju.

KELLY: W porządku. I ma dwoje oczu?

BILL: Tak.

KELLY: Czy są w miejscu, w którym normalnie się one znajdują?

BILL: [Pauza] Zasadniczo tak, z tym że są znacznie większe i kształtem przypomina-

ją jajo... Wydają się zaginać, tak jakby zachodziły częściowo na bok.

KELLY: Wokół boku głowy?

BILL: To tak jak nasze oczy są po prostu... po prostu mniejsze i umieszczone

w naszych głowach tak, abyśmy mogli patrzeć tylko do przodu.

KELLY: Rozumiem.

BILL: Ale ich oczy wydają się... ich głowa jest znacznie szersza z tyłu w porównaniu

do części twarzowej...

KELLY: Teraz nie wydajesz się być przerażony. Czy czujesz się już oswojony

z obecnością tej istoty?

BILL: Czuję się po prostu bardziej swobodnie. Bardzo się boję o to, co mogą zrobić

Norze lub Alanowi. Jeżeli chodzi o mnie, nic nie czuję. Wydaje mi się, że już wcześniej

ją widziałem.

KELLY: Widziałeś już wcześniej tę istotę?

BILL: Wcześniej tej samej nocy.

KELLY: Gdzie to było?

BILL: [Pauza] To wszystko także wydaje się dziwne.

KELLY: Chwilę temu powiedziałeś „oni", jak gdyby było ich więcej.

BILL: Nie, nie pamiętam więcej niż jednej... Czuję jakoś, że... Mam wrażenie, że

byłem w tym czymś, co leci za nami, i jednocześnie w samochodzie. Jednak to możliwe,

abym był tu i tu? To wydaje się bez sensu.

KELLY: Jeśli byłeś w samochodzie, to jak mogłeś być w czym?

BILL: W... w tym NOLu. Nie wiem... wszystko jest takie pogmatwane. To ta sama

istota, która była w tym statku... Ich jest więcej i byli wtedy bardzo blisko mnie.

KELLY: Czy to było przed, czy po tym, jak widziałeś tę istotę na parkingu?

BILL: Przed tym. Wydają się nie mieć uszu... Ich nosy są bardzo dziwne. Wygląda,

że znajdują się poniżej oczu, ale nie wystają tak jak ludzkie... Wystają z powierzchni

twarzy tylko nieznacznie. Są o wiele bardziej płaskie. Mają nozdrza, ale one nie

wyglądają tak, jak ja je sobie wyobrażam. Są dwa i mniej więcej dwa razy mniejsze od

ludzkich.

KELLY: A usta?

BILL: Wydaje mi się, że je mają, ale nie jestem pewny. Wyjątkowo małe.

KELLY: Czy mają taki kształt jak ludzkie?

BILL: Nie, wyglądają jak bardzo małe kółko i nie wydają się służyć do porozumie-

wania się.

Dr Kelly dokonał wspólnie z Billem i Norą rekonstrukcji przebiegu całego zdarzenia

od momentu, kiedy po raz pierwszy ujrzeli NOLa, do chwili napotkania na drodze

samochodu kempingowego. O tym ostatnim epizodzie nie dowiedzieliśmy się niczego

istotnego oprócz tego, co wiedzieliśmy już wcześniej. Wygląda na to, że ich wspo-

mnienia dotyczące tej części zdarzenia były pełne i zgodne ze sobą.

Oczywiście nadal pozostaje kilka nie wyjaśnionych kwestii. Podejrzewam, że to, co

dowiedzieliśmy się na temat epizodu z samochodem kempingowym na przydrożnym

parkingu, kiedy „wszystko zamarło", nie jest pełną relacją. Być może ta część zdarzenia

jest niemożliwa do odtworzenia.

Możemy również przypuszczać, że ów zablokowany w pamięci Billa — i tym samym

chyba na zawsze stracony — fragment zdarzenia jest jego najważniejszym elementem.

Należy sądzić, że w tym czasie wydarzyło się coś, o czym te istoty nie chciały, abyśmy

się kiedykolwiek dowiedzieli. Zrobiły coś, czego nie jest w stanie przełamać nawet

hipnoza.

Dr Kelly, Bili i Nora oświadczyli, że na tym kończą seanse. Zapytałem ich, czy chcą

przesłuchać taśmy, żeby dowiedzieć się, co opowiedzieli. Odrzekli, że nie chcą i wolą

o tym zapomnieć, aby móc wieść takie jak dotąd spokojne życie. Bili był w tym czasie

w trakcie przygotowywania się do studiów na wyższej uczelni w dziedzinie psychologii

eksperymentalnej. Był zawziętym behawiorystą i w jego światopoglądzie nie było

miejsca na zjawiska paranormalne — ponieważ jednak nie mógł zaprzeczyć swoim

własnym przeżyciom (zwłaszcza tym, które pamiętał), to przynajmniej starał się o nich

nie myśleć.

Ale to na niewiele się zdawało. W głębi duszy drążył ich niepokój, niejasne

przeczucie, że w byli w sytuacji zagrożenia. Niestety nigdy mi tego otwarcie nie

powiedzieli. Wyczułem to z ich zachowania, kiedy nieoczekiwanie stali się podejrzliwi

w stosunku do mnie i niekomunikatywni.

W końcu pewnej niedzieli w grudniu 1975 odwiedziłem ich razem z drem Leo

Sprinkle'em, który wyjaśnił im, że pracował z wieloma osobami, które miały przeraża-

jące przeżycia związane z NOLami. Powiedział im, że poznanie wspomnień ukrytych

w podświadomości miało w większości przypadków pozytywny wpływ na poprawę

samopoczucia psychicznego świadków, a także zapewnił, że nie istnieje jakiekolwiek

zagrożenie ze strony ufonautów. Będąc w przeciwieństwie do mnie zawodowcem,

skutecznie rozproszył ich wątpliwości. Z widoczną ulgą zadali mu wiele pytań, na które

ku ich zadowoleniu chętnie odpowiedział.

— Wiecie — stwierdził na koniec Sprinkle — pod wieloma względami macie

szczęście, że mieliście to przeżycie z NOLem. Jest wielu ludzi, którzy z całą pewnością

by go wam zazdrościli.

Uśmiechali się, gdy ich opuszczaliśmy. Niedługo potem przesłuchali w końcu taśmy.

Jacques Yallee zwrócił uwagę na „absurdalność" wielu bliskich spotkań z UFO

i przeżycie Billa i Nory z całą pewnością może być za takie uznane — nawet przez

doświadczonych ufologów.

Jest jednak jeden element w tej historii, który sprawia, że jest ona dla mnie

fascynująca. Nie jest to jedynie jeszcze jedno wzięcie. Ostatecznie wzięcia mają pewien

sens, zwłaszcza kiedy uzna się ufonautów za pozaziemskich naukowców badających

najbardziej zaawansowane formy życia istniejące na naszej planecie. Jest to koncepcja,

do której przygotowały nas tysiące powieści science-fiction. Nawet jeżeli tak jest, to

mimo wszystko jest to zbyt logiczne — ostatecznie, dlaczego przybysze z kosmosu

mieliby się zachowywać zgodnie z naszymi oczekiwaniami?

W tym przypadku mamy do czynienia z czymś, co wydaje się być prawdziwie obcą

siłą, która przejawia się w niezwykle dziwny sposób, manipuluje czasem i przestrzenią

i przybiera postać zarówno psychiczną, jak i fizyczną. W rezultacie doprowadza do

zdarzenia, które w naszych ziemskich kategoriach wydaje się zupełnie bezsensowne.

Nie trzeba być paranoikiem, żeby odczuwać pewien niepokój, a nawet strach, w obliczu

zdarzeń takich jak te.

Coś potwornie dziwnego dzieje się z ludźmi na tej planecie, coś, czego nie są w stanie

powstrzymać nasze rządy i czego nasz rozum nie jest w stanie pojąć. Co to jest? Co

możemy z tym zrobić? I co się jeszcze wydarzy?



  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza