ďťż

k0045

Lemur zaprasza

O komisji radomskiej

Ta komisja odprawiała się w Radomiu, trwała przez sześć niedziel
poczynając w poniedziałek po św. Stanisławie biskupie. Prezydentem bywał zawsze
biskup, marszałkiem - senator; inni komisarze z osób obywatelskich i wojskowych;
naznaczano senatorów przez senatus consilium, a zaś wojskowych obierało wojsko. Sprawy
do niej należały skarbowe i wojskowe, na przykład: kupców z oficjalistami skarbowymi o
depaktacją i konfiskacją towarów; żołnierzy przeciw żołnierzom albo oficjerom lub
całych chorągwi i regimentów przeciw swoim generałom i szefom o krzywdy w żołdzie, w
awansie, degradacji, odprawie niesłusznej lub odmówionej nad kapitulacją, dymisji,
czyli abszejcie, i tym podobnych okolicznościach pretendowane. Także miejsce tu miały
skargi obywatelów na żołnierzy, wiolencje jakowe w przechodach i na stacjach albo
krzywdy czyniących, od komenderujących chorągwiami i regimentami po rekwirowanej
satysfakcji nie uspokojone. Jeżeli kto z obywatelów nie zapłacił podatku z dóbr
swoich jakiej chorągwi lub regimentowi należącego i nie było sposobu przez egzekucją
żołnierską-raz i drugi daną, wymęczyć go ze wsi i od szlachcica, tu go pozywano, a
przewiódłszy zupełny proces, zadłużoną posesją zajeżdżano, która w dzierżeniu
żołnierskim do nędzniejszego coraz przychodząc stanu, a tym samym coraz w większy
brnąc dług, walor swój przewyższający, stawała się dziedzictwem chorągwi lub
regimentu, dziedzic zaś wygnańcem. Co się najwięcej zdarzało po jakiej wojnie
krajowej albo innej jakiej publicznej klęsce, podczas której nie było komu z pustej wsi
podatku wypłacać; a skoro klęska minęła i zabrano się do gospodarstwa, chorągiew
lub regiment, mający takową wieś w swojej repartycji, upominał się razem podatku
zaległego za wszystkie lata od ostatniego kwitu, choć ta chorągiew albo ten regiment
podczas tychże przypadków i rewolucji Bóg wie gdzie się obracał - choć na ten czas,
od nieprzyjaciela zniesiony, swojej egzystencji nie miał, choć służąc w partii
nieprzyjacielskiej, od niego płatnym był; choć sam tę wieś w gonitwie wojennej
spalił; choć żadnej osoby z tych, którym żołd w czasie należał, nie miał; choć
się de novo zrekrutował.




Kryminalne także sprawy, pod bokiem komisji popełnione, tumulty i
bitwy wszczęte spokojność i bezpieczeństwo publiczne obrażające, sądzone i karane
tu były. Likwidowały się przed tąż komisją wszystkie regimenta i chorągwie tak z
percept i ekspens, jako też z kompletu głów, prawem naznaczonego; to wszystko odbywało
się w Radomiu biegiem pospiesznym, ile w sprawach uczynkowych, a co się nie mogło
odbyć na jednej komisji, zostawało na drugą.




Palestra grodu radomskiego służyła tej komisji do opowiadania spraw,
pisarz zaś radomski trzymał pióro. Instygatorowie, woźni tym sposobem służyli
komisji, jak i trybunałom.




Mając zamiar wystawić Czytelnikowi obyczajność narodu pod
panowaniem Augusta III, nie mogę zamilczeć ucztów, deboszów, pijaństwa i kosterstwa,
którego przy wszelkim warunku komisji więcej tu nierównie bywało niżeli w
trybunałach, ile gdy ten zjazd składał się po większej części z samych wojskowych
osób, najwięcej z towarzystwa owych to znaków wielce poważnych, husarskich i
pancernych, namiestników, pułkowników, rotmistrzów, przedniej straży i oficjerów
autoramentu cudzoziemskiego, którzy w charakterze plenipotentów od swoich znaków i
kompanij albo całych regimentów tudzież w prywatnych sprawach swoich tu się zjeżdżali. Ci tedy panowie wojskowi, nie potrzebując ceremonii zapraszania siebie na
uczty i bankiety, poufałością żołnierską tłoczyli się do stołów i kielichów,
gdziekolwiek widzieli stoły zastawione, ile gdy imię "towarzysz", wielce w
narodzie poważane, dawało im wolny przystęp do każdej kompanii, a do tego nawet
niebezpieczno było towarzysza, choć grubianina i natręta, niegrzecznym przyjęciem
zafrontować. Każdy też, kto się chciał popisać z traktamentem dla przyjaciół,
wiedząc takowy przymiot ludzi wojskowych, musiał się dobrze przysposobić w trunki i
otworzyć piwnicę, aby nie tylko gościom zaproszonym, ale też i nie zaproszonym -
tytułem grzeczności i atencji (choć ich o to nie prosił gospodarz i rad by się bez
niej obył) - przybywającym wystarczyło. Kto tu byt komisarzem, możno mu przyznać, iż
wytrzymał najostrzejszy nowicjat cierpliwości. Towarzysz pijany wołał głośno
kielicha dużego, a tym, podanym sobie, pił prosto do gospodarza lub obok stojącego przy
sobie, choćby najdystyngwowańszego pana, właśnie jakby sam byt gospodarzem i swoim
częstował winem; nie odebrać od niego i nie wypić - byłoby podać się w
niebezpieczeństwo kłótni przykrej i napaści. Jedyny sposób był zabawić takiego
przez nasadzone osoby, a tymczasem odlać gdzie na bok wino z kielicha i resztę kropel
pozostałych w oczach tego wytrząsnąć do gardła. Na komisji radomskiej napatrzeć się
było kielichów natłuczonych, obrusów i serwet sosami porozlewanymi poplamionych,
sukien nawet na obojej pici i gorsów białogłowskich takimiż bigosami i frykasami
uszamerowanych. Damy nawet, mające wszędzie ekscepcją od kielichowej kolei, tu jej nie
znajdowały; jeżeli takowych spełniać nie mogły, przynajmniej odebrać i pokosztować
obowiązane były.




Trafiło się, że towarzysz pancerny z partii ukraińskiej, mato co od
hajdamaka, za którymi uganiać się przywykł, obyczajniejszy, do panny stojącej w
tańcu wypił duży kielich wina, z którym, w strych nalanym, czekał na nią, aż taniec
skończy; a gdy ta wzbraniała się przyjąć do ręki takiego okrutnika - jako
niezwyczajna pieścić się, tylko z wachlarzem i innymi delikatnymi galanteriami -
towarzysz, poczytując nieodebranie za wzgardę, pełen kielich wylał jej za gors,
powiedziawszy komplement jak balas: "Ponieważ wm. panna dobrodziejka nie jesteś
łaskawa przyjąć ode mnie kielicha, niechże się przynajmniej kochane cycunie
ochłodzą." Towarzysz - prawda - od kolegów trzeźwiejszych i więcej uszanowania
dla pici białej i kompanii mających został wypchnięty, ale też tylko od kolegów, bo
kto inszy gdyby się odważył uczynić jaką przykrość towarzyszowi, obruszyłby był
na siebie cały ów zjazd wojskowy. Imię "towarzysz" było hasłem, na które
zbiegali się zewsząd wszyscy to imię noszący: i nie można było pozbyć się napaści
lub importunii towarzysza, tylko przez protekcją lub nasadzenie na niego innych
towarzyszów.




A lubo ten gatunek wojskowy, pyszny, zuchwały i natrętny, tak sam
między sobą, jako też z obywatelami lub autoramentu cudzoziemskiego oficjerami częste
wszczynał rozterki i zwady, nigdy jednak nie przyszło w Radomiu do bitwy i pojedynku, bo
to oboje było tam pod gardłem zakazane, a sąd, mający miecz w ręku, ściśle był
respektowany jako najwyższa i istotna wojskowa jurysdykcja; dobyć szabli-było
kryminałem; za czym wszelka kłótnia najwięcej kończyła się na hałasach, groźbie i
odłożeniu zemsty do sposobniejszego czasu; lub jeżeli jaki zuchwalec porwał się do
pałasza, wyrywali mu go z ręki jak miecz szalonemu, obkładali zewsząd guzami i
wypychali z kompanii, a po takim traktamencie, jeżeli nie było dosyć, pozywali do
sądu, który takowych ekscesantów czasem karał śmiercią, czasem też-za mocnymi
instancjami, wiele wszędzie nad rygorem sprawiedliwości dokazującymi - aresztem,
utratą regestru służby lub przesadzeniem z góry na dół, grzywnami, wieżą i
publiczną deprekacją.




Com napisał o bitwach, rozumieć należy o samym tylko towarzystwie
znaków poważnych i oficjerach autoramentu cudzoziemskiego, albowiem między
żołnierstwem niższym... Za laski Prebendowskiego, wojewody malborskiego, w takowym
tumulcie samych żolnierzów... .




Czytając takowe opisanie towarzystwa, niech nie rozumie Czytelnik
mój, że wszyscy byli jednakowego ułożenia; byli też między nimi w cale grzeczni i
umoderowani ludzie - mianowicie, którzy tylko dla honoru nosili imię wojskowe, a w samej
rzeczy byli obywatele profesyj cywilnych: sędziowie, starostowie, urzędnicy powiatowi,
mecenasi trybunalscy, ziemianie znacznych nawet substancyj. Co by zaś mieli za honor z
sukni i rangi żołnierskiej, opiszę obszerniej pod artykułem o stanie wojskowym.
Najwięcej prostoty i zuchwalstwa znajdowało się między tymi, którzy nie mając
żadnej fortuny, ustawicznie chorągwi i znaków pilnowali, o których tamże będzie
obszerniej. Oficjerowie cudzoziemskiego autoramentu, jako pod lepszą subordynacją
zostający, a tym samym przywykli do szanowania starszych, nie mieli w sobie żadnej
dzikości. Mieli także za obowiązek szanować rangi swoje, na sobie noszone, których
nieszanowanie ściągało notę i poczytane było za występek; z tych przyczyn zawsze
byli milsi w kompaniach od towarzystwa.




Karty i kości druga zabawa była w Radomiu dla wojskowych, na którą
sarnę bez innego interesu i sprawy tu się zjeżdżali; jedni po wielkich kompaniach
zakładali publiczne gry, drudzy w prywatnych stancjach dni i nocy trawili nad kartami i
kościami, ogrywając jedni drugich do ostatniego szeląga i do koszuli. Trzecia, Wenus,
jako faworytka Marsa nie zaniedbała do Radomia przysyłać swojego fraucymeru z Warszawy
i Lublina dla zabawy ognistych rycerzów, obdarzając ich galanteriami francuskimi. Jak
się komisja skończyła, wszystkie likwidacje i regestra odwożono do Warszawy, które
tam pod ręką pisarza skarbowego i regenta kwarcianego zostawały, dekreta zaś w grodzie
radomskim.





  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza