O cichości magii
Większość ludzi zrazu kojarzy magię z jakimiś
strumieniami światła wypływającymi z dłoni i robiącymi
wokół w sposób widoczny nagłe a nieprawdopodobne zmiany w
otoczeniu. W miarę, gdy zaczynają poznawać magię, pogląd ten
jest stopniowo weryfikowany, aż staje się czymś przeciwnym
niż na początku, ponieważ prawda jest taka, że magia
zazwyczaj działa cicho i niepostrzeżenie.
Przykłady?
Chcemy coś mieć i używamy magii, aby to do nas
przyciągnąć. Nie zmaterializuje się nam w rękach, lecz
Wszechświat znajdzie tysiące sposobów na to, żeby nam to
dostarczyć: dostaniemy to w prezencie. Wygramy. Znajdziemy. W
jakiś sposób pojawi się nadmiar pieniędzy, za które będzie
można to coś kupić. A nawet dostaniemy jedynie realną
możliwość zarobienia sobie na to. Chcemy, żeby jakaś sprawa
potoczyła się tak, jak nam na tym zależy? Stanie się tak
poprzez ciąg najzupełniej zwyczajnych wypadków: ktoś nagle
zmieni zdanie; zmieni się zewnętrzna sytuacja; ktoś w sposób
"naturalny" umrze; wszystko, co losowe, będzie się
losowało w sposób przybliżający to rozwiązanie, jakiego
chcemy my.
Lubię mówiąc o normalności magii przytaczać opowieść o
słoniu. Otóż jedna moja znajoma, mieszkająca w Warszawie,
podekscytowana swoimi pierwszymi sukcesami w kreacji postanowiła
wypróbować, jak absurdalne z jej życzeń będą się
spełniały. Wymyśliła, że chce, żeby na placyku przed
wieżowcem, w którym mieszka, stanął słoń. Było to coś, co
wydawało się jej dostatecznie niemożliwe, by być dobrym
probierzem jej mocy. Przez kilkanaście dni z uporem godnym
lepszej sprawy wizualizowała sobie słonia na rzeczonym placyku
i nasycała tę wizualizację odpowiednią ilością energii.
Pewnego dnia w tym miejscu rzeczywiście stanął prawdziwy,
żywy słoń. Na słoniu siedział Janusz Korwin Mikke, który w
ramach swojej kampanii wyborczej zorganizował sobie
przejażdżkę na słoniu. Oprócz tego tłum gapiów, telewizja
i tak dalej.
Znajoma moja, osoba bardzo kulturalna i dbająca o czystość
mowy, twierdzi, że w tamtej chwili powiedziała "o
kurwa" i przestała mieć wątpliwości co do tego, że
może bardzo wiele - a ponadto do końca jej przeszła ochota na
tradycyjnie pojmowane "cuda". "Tak jest znacznie
ciekawiej", powiedziała mi. Miała rację.
Skąd ta niechęć Kosmosu do cudów? Jest to kwestia ilości
energii, jaka jest potrzebna do wywołania zakłócenia w
Naturalnym Biegu Rzeczy. Trudno jest zdefiniować Naturalny Bieg
Rzeczy, ale można go roboczo określić jako ciąg wydarzeń,
który według większości ludzi powinien się w danej sytuacji
wydarzyć; milczące przekonanie wszystkich o tym, że coś jest
nieuniknione i - słuszne. Jest Naturalnym Biegiem Rzeczy
śmierć osoby starej, śmierć młodzieńca jest czymś, co się
z tym kłóci. Jest Naturalnym Biegiem Rzeczy Następstwo pór
roku, nie są nim klęski żywiołowe jako coś, co zakłóca ten
rytm. Naturalny Bieg Rzeczy to także to, że student oblewa
egzamin, do którego się nie przygotował, nadając kupon w
Lotku nie wygrywamy miliarda, a po wyjściu na dwór bez
płaszcza w mroźny zimowy dzień chorujemy. To jest to, co nasz
umysł i miliony innych umysłów uważają za normalne. Magia
jest sprzeciwieniem się NBR-owi, jest zawsze zakłóceniem - na
jakimś poziomie - tego, co "być powinno".
Kosmos jest Leniwy. Wszystkiego jest w nim w obfitości, lecz
jednocześnie jest urządzony tak, aby oszczędnie gospodarować
energią - przyjrzyjcie się życiu zwierząt, sposobowi, w jaki
budują gniazda i zdobywają pożywienie, sposobowi, w jaki
leżą przez większość czasu. Zasada brzmi: jak coś trzeba
zrobić, to trzeba na to wydać tyle energii, ile trzeba, żeby
to było zrobione, ale nie więcej. Nic ponad to, co trzeba.
Zasada ta stosuje się także do magii. Gdy wyrazimy naszą Wolę
jasno i z dostateczną siłą, Wszechświat musi ją spełnić,
ale czyni to - niczym Wielkie Zwierzę - leniwie. Im większe
odstępstwo od NBR, tym więcej energii trzeba. Tak więc Kosmos
organizuje zmianę biegu rzeczy w taki sposób, aby osiągnąc
kompromis między spełnieniem naszego życzenia a dokonaniem jak
najmniejszych i najmniej kłopotliwych zmian, wydatkiem jak
najmniejszej ilości energii. W praktyce oznacza to, że wszystko
dzieje się w "najnormalniejszy z możliwych
sposobów".
Nie oznacza to, że magia nie bywa tym, co czytelnicy
książek fantasy określają jako "magiczne".
Zdarzają się uzdrowienia w jednej chwili - lub nagłe śmierci.
Nagłe zmiany pogody, wyrastające w ciągu kilku sekund
krzaczki, spadające żyrandole, otwierające się zamki... i
cała reszta tego stuffu, jak by się chciało powiedzieć. Lecz
są to rzeczy energochłonne (duże zakłócenie NBR-u) i
stanowią naprawdę niewielki odsetek ogółu działań
magicznych. Dzieją się wtedy, kiedy naprawdę nie ma innej
możliwości osiągnięcia celu lub wtedy, gdy magowie z
niewiadomego powodu chcą wydać więcej energii, niż by mogli -
jednak to dzieje się, znów, rzadko.
Ciche i dyskretne działanie magii uważam za doskonałe
rozwiązanie, nie tylko z punktu widzenia ogólnego wydatku
energii i robienia wokół siebie bałaganu, ale także z punktu
widzenia nas, magów. Przypuszczam, że gdyby magia była czymś
uznanym, jednostki, które jej nie opanowały, zaczęłyby szybko
się starać ograniczyć możliwości jej stosowania - tak, jak
słabsi zawsze chcą ściągnąć silniejszych do swojego
poziomu. Cichość magii pozwala być poza prawem - zabijać tak,
żeby nikt nie podejrzewał; zmuszać ludzi do czynienia naszej
Woli, gdy oni nawet nie wiedzą, że to, co czynią, to właśnie
nasza Wola, zdobywać przedmioty materialne tak, żeby nikt nie
mógł zastosować do nas paragrafu o bezprawnym wzbogaceniu się
(jest takowy w k.c.), brać sobie tych osobników płci
przeciwnej lub tej samej, których chcemy, bez narażania się na
oskarżenie o gwałt, zdobywać informacje nie będąc
wstrzymywanym przez tajemnicę państwową ani ustawę o ochronie
danych osobowych... Magia jest w dużej mierze łamaniem prawa i
nie mówię tutaj tylko o prawie państwowym, ale o poczuciu
sprawiedliwości, jakie ma większość ludzi. Magia daje magowi
"niesprawiedliwe" fory w większości ważnych spraw
życia. Gdy fory te są maskowane przez "przypadkowy ciąg
wydarzeń", nie wzbudzamy nienawiści naszym
uprzywilejowaniem, które pozostaje ukryte. Pamiętacie, co się
działo z podejrzanymi o czary w czasach, kiedy wiara w nie była
powszechna? To była nienawiść do lepszych, nienawiść do
uprzywilejowanych (lub tych, którzy się wydawali
uprzywilejowani).
Magia działa cicho. Wszechświat spełnia nasze życzenia z
wdziękiem i w sposób naturalny. Czy nie jest to wyraźny
sygnał, że my również powinniśmy przyłączyć się do tej
konspiracji? Dla mnie - owszem. Jako Maga zna mnie spora grupa
moich współwyznawców, a także kilku czy kilkunastu Magów z
innych ścieżek. Nie staram sie powiększać tego grona. Gdy
zbieg okoliczności jest dla mnie aż nadto korzystny, odgrywam
przed otoczeniem zachwyt obdarowanego niezasłużenie dziecka.
Moja magia pozostaje słodką tajemnicą moją, Kosmosu i
ewentualnie jakichś wtajemniczonych osób. Wszechświat jest
makrokosmosem, człowiek mikrokosmosem, jego odbiciem.
Naśladuję więc Wszechświat i stąpam cicho.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plteen-mushing.xlx.pl