ďťż

pierwias (2)

Lemur zaprasza




Rozdział I



Pierwiastki żywego człowieka



Wiemy, że poszczególne nauki
posługują się różnymi dowodami. Najwięcej uznania budzą
dowody z przeprowadzonych doświadczeń oraz dowody matematyczne.
W niektórych naukach korzysta się z analogii lub logicznego
rozumowania i wnioskowania, a wreszcie w nauce religii operuje
się dogmatami, które trzeba przyjmować „na wiarę", bez
możliwości sprawdzenia.

Okultyzm, który głównie traktuje o zjawiskach
świata niematerialnego, musi oczywiście w wielu wypadkach
również odwoływać się do twierdzeń dogmatycznych. Nie
powinno to jednak nikogo odstraszać, gdyż twierdzenia te są
dogmatami tylko dla początkujących. W miarę wgłębiania się
w nauki okultyzmu uczeń stopniowo sam będzie mógł się
przekonać o słuszności przyjętych twierdzeń - i to, co
przyjął „na wiarę" ,stanie się dla niego jasne i pewne,
bez komentarzy. W podobny zresztą sposób przyjmujemy
większość danych z różnych nauk, przy czym nawet nie
odczuwamy potrzeby sprawdzania tych danych. Okultyzm daje więc
więcej szans dla potwierdzenia zdobytej wiedzy niż każda inna
nauka, wszystko bowiem, czego naucza okultyzm, może każdy sam
zbadać i „zobaczyć" - pod warunkiem jednak, że
wykształci w sobie szlachetne uczucia, odpowiednio wielkie siły
psychiczne i wysoki poziom moralny.

Zanim to jednak osiągnie, uczeń musi wyrobić w
sobie następujące cechy: skupienie uwagi oraz wytrwałość i
cierpliwość. Wyrobiwszy w sobie te cechy, również Czytelnik
może być pewny rezultatów swoich zamierzeń, bez względu na
wielkość tych zamiarów, bo te proste podwaliny stanowią już
pewną zdobycz, gdyż zapewniają rozwój silnej woli, własnego
opanowania i są pomocne we wszelkich postanowieniach.

Ideałem byłby stan, który w następujący
sposób określa Swami Wiwekananda: „Człowiek ten jest idealny,
który wśród największej ciszy i w skupieniu znajduje
najintensywniejszą czynność i wśród intensywnej
działalności znajduje ciszę i samotność pustyni. On zdobył
tajemnicę samoopanowania, on ma władzę nad sobą. On kroczy po
ulicach miasta, z jego gwarnym zgiełkiem, ale umysł jego jest
spokojny, jak gdyby znajdował się w pieczarze, dokąd żaden
dźwięk nie dolata - i pracuje w napięciu". Filozofia
ezoteryczna dzieli człowieka na siedem pierwiastków.
Najwyższym jego pierwiastkiem jest „jaźń". Stanowi ona
iskrę Bożą-zgodnie ze słowami Pisma Świętego: „Bóg
znajduje się wszędzie i na każdym miejscu".

Najniższym pierwiastkiem człowieka jest jego
ciało fizyczne.

Podział na siedem pierwiastków stanowi nasz
mikrokosmos. Przedstawia się on w uproszczeniu następująco:


1. CIAŁO FIZYCZNE - albo: MATERIA FIZYCZNA,STHULA
BHUTA; CHAT.

2. CZUCIE - albo: KAMA; ŻĄDZA; PORAGNIENIE;
CIAŁO ASTRALNE; KA

3. SIŁA ŻYCIOWA - albo: ENERGIA; PRANA; CIAŁO
SIDERYCZNE; ANCH.

4. ROZUM INSTYNKTOWY- albo: INTELEKT ANALITYCZNY;
UMYSŁOWOŚĆ; MANAS NIŻSZY; HATI.

5. INTELEKT - albo: DUSZA NIE§MIERTELNA; MANAS;
BAI.

6. PIERWIASTEK DUCHOWY-albo: ROZUM DUCHOWY;
INTUICJA; BUDDHI; MĄDROŚĆ; CHCYBI.

7. JAŹŃ - albo: DUCH; SPIRIT; MAHATMA; WIELKA
DUSZA; ATMA; KON.

W powyższym podziale podano dla każdego
pierwiastka po kilka różnych nazw, używanych przez różnych
autorów dla określenia tych samych pierwiastków.

Filozofia indyjska określa te pierwiastki
również jako „płaszczyzny", „strefy" lub
„sfery", podobnie jak astronomia dzieli atmosferę
okołoziemską na: ekosferę, troposferę, stratosferę,

jonosferę, a powyżej niej na magnetosferę itd.
Powiedzieliśmy już, że wszystkie pierwiastki razem stanowią
mikrokosmos człowieka, z tym że najbardziej zmaterializowana
strefa występuje u niego na zewnątrz, a coraz bardziej
uduchowione strefy tworzą jego duszę, z jej centrum, którym
jest czysty duch, tworzący naszą prawdziwą i istotną
„jaźń" (którą będziemy również określać czasami
pojęciem „ja"). Z tego podziału, nawet bez bliższego
omówienia, można już wyciągnąć bardzo prosty wniosek, że
przeciętny człowiek nie jest w stanie zbadać swoim rozumem
wszystkich pierwiastków, składających się na jego całość.
Rozumem swoim może on najwyżej sięgnąć do sfery intelektu i
objąć nim wszystkie niższe pierwiastki (od 1 do 4) aż do
sfery fizycznej.

Od przeciętnego człowieka różni się jednak
człowiek uduchowiony tym, że otrzymuje impulsy i inspiracje od
pierwiastka duchowego (6) -drogą intuicji. Siódmego
pierwiastka-którym jest sam duch i który składa się na
„jaźń" człowieka - człowiek nigdy nie zbada i stanowić
on będzie dla niego wieczną tajemnicę w fazie życia
ziemskiego.

Wyraża to pięknie św. Augustyn słowami: „Nikt
z ludzi nie wie, co jest człowieczego - jeden duch człowieczy,
który w nim jest. Jednak jest coś w człowieku, czego nie wie
sam duch człowieczy, który w nim jest. Ty zaś, Panie, który
stworzyłeś jego, wiesz wszystko!"

Rozpatrzmy teraz kolejno wszystkie pierwiastki
człowieka, rozpoczynając od najniższego i najbardziej nam
znanego.



Ciało fizyczne

Ciałem fizycznym u człowieka jest zasadniczo to,
co pozostaje po jego śmierci. My jednak w naszych rozważaniach
będziemy mówili głównie o ciele fizycznym żywym, organicznie
czynnym, które według filozofii indyjskiej powinno stanowić
świątynię dla żywego ducha.

Ciało posiada trzy stopnie materializacji. Jego
podstawę stanowi szkielet, składający się z materiałów
stałych, najmniej żywych. Wszystkie inne składniki ciała
charakteryzują się już

większym życiem, a z nich najbardziej ożywione
są krew i limfa. Śmierć człowieka następuje po opuszczeniu
ciała przez wyższe od ciała fizycznego pierwiastki. Z tych
danych wynika znowu prosty wniosek, że nie przynosi człowiekowi
zaszczytu życie wyłącznie w sferze fizycznej, gdyż jest to
sfera najbliższa śmierci. Nie wynika z tego wcale, że o ciało
nie należy dbać lub że kultura ciała przeszkadza w
kształceniu ducha. Przeciwnie, obowiązkiem każdego jest dbać
o zdrowe ciało. Ładnie to ujmuje marsz Sokołów: „Tam tylko
potężnym i twórczym jest duch, gdzie wola silne ma
ramię".

Podobnie głosi starorzymskie przysłowie: „W
zdrowym ciele zdrowy duch" - myśl na pewno słuszna, tylko
w sensie okultystycznym przysłowie to powinno brzmieć: „Zdrowa
dusza ma zdrowe ciało", gdyż nie ciało ma duszę, lecz
dusza objęła ciało. Dowodem tego jest chociażby to, że
wszelkie cechy duszy uzewnętrzniają się na twarzy człowieka i
z biegiem czasu „wypisują" to na niej. Każda wada
charakteru odbija się zewnętrznie, wywołując odpowiednie
cierpienia fizyczne, a nie odwrotnie (do tego zagadnienia jeszcze
wrócimy).

Również filozofia hinduska zajmuje się kulturą
ciała. Stworzyła ona nawet specjalną szkołę, poświęconą
temu celowi. Jest nią Hatha-joga, która jednak nie ma
prowadzić do wyczynowości, lecz jej celem jest, by rozum jak
najdalej opanował ciało - w trosce o jego dobro - i ażeby
organa były posłuszne rozumowi. Ćwiczenia tej szkoły nie są
dla Europejczyka łatwe i jeżeli ma on taki zamiar, to powinien
ćwiczenia te prowadzić pod okiem doświadczonego nauczyciela.
Bez przewodnika można sobie nawet zaszkodzić.

Nierozumne wtrącanie się w naturalną pracę
organizmu może spowodować więcej szkód niż pożytku.
Przekonać nas o tym może prosty przykład: Do krwi przedostały
się jakieś

szkodliwe bakterie. Białe ciałka krwi z
narażeniem własnego życia pracują nad tym, aby pochłonąć
wroga i wyrzucić go w postaci pryszczyka czy wrzodu. Człowiek
jednak, mający władzę nas swym ciałem i niezadowolony z bólu
(alarm!) oraz stanu zapalnego, wtrąca się w sprawy organizmu i
psuje całą pracę białych ciałek.

 



Tylko człowiek rozumny i dobrze
przygotowany, a szczególnie taki, który wzrokiem duchowym widzi
istotę rzeczy, może bezkarnie władać swoim i obcym ciałem.
Ale i w tym wypadku, jak zawsze, musi dbać o to, by nie
zakłócić harmonii. Każda komórka ma swój rozum i wolę i
jest autonomiczna w stosunku do całości. Grupy komórek i
poszczególne organa również mają swój rozum i wolę (cechy,
które zostaną później omówione).

Z chwilą śmierci ciało opuszczają wyższe
pierwiastki (astral, energia i pierwiastki duchowe), następuje
ogólne rozprzężenie i dysharmonia. Ciało rozkłada się, a
komórki dążą do samodzielnego bytu. Śmierć jest więc
początkiem nowego życia w innej formie. Pogardzanie własnym
ciałem jest nie do przyjęcia. Praktykują to niektóre sekty
indyjskie. Doprowadzają się nawet dobrowolnie do kalectwa,
które nie służy rozwojowi ducha. Takie sekty zdarzały się
również w Europie; na przykład husyci uprawiali w
średniowieczu biczowanie, przekonując do tej drogi nawet
szersze tłumy.

Mądra asceza dąży do równowagi ciała i duszy.
Tam, gdzie jest doskonałość, tam jest i harmonia - duch
idealny ma również idealne ciało. Myśl o samobójstwie lub
pogarda dla ciała jest w równym stopniu niemoralna jak egoizm
lub zwierzęce próżniactwo, lenistwo, obżarstwo czy
łakomstwo. Celem życia człowieka powinno być przejawianie
swojej „jaźni", swojego ducha przez wszystkie swoje
powłoki, aż do najniższej, fizycznej, gdyż od tego zależy
jego powodzenie w tym życiu i dalszy rozwój w przyszłości.


Do tego celu prowadzą dwie drogi. Jedna bierna, w
której praca dokonywana jest w czasie i w oparciu o losowo
przypadające doświadczenia. Tą drogą tylko nieliczni mają
szansę dojść do głębszych przejawów duchowych.

Drugą drogę stanowi praca nad przygotowaniem
ciała fizycznego i umysłu (którego przejawem jest mózg) do
świadomego torowania drogi dla „jaźni" przez wszystkie
powłoki organizmu.

Nie jest dla nas do przyjęcia system bierności,
zalecany przez niektóre kierunki filozofii wschodniej, który
między innymi oparty jest na twierdzeniu, że „nie można
tworzyć dobra, nie czyniąc jednocześnie zła".

Tej zasady trzymają się również niektóre
sekty chrześcijańskie w imię „dziej się wola Nieba", a
nawet niektóre kierunki filozofii europejskiej.

W odróżnieniu od tych kierunków kościół
katolicki jest kościołem wojującym i opiera się na zasadzie
czynienia dobra i zwalczania zła, jako drugiej formy działania
w kierunku dobra.



Ciało astralne

W przeciągu trzech dni po śmierci człowieka
jego ciało fizyczne zostaje opuszczone przez ciało astralne i
zawarte w nim wyższe pierwiastki. Ponad trupem unosi się
jeszcze sobowtór eteryczny (ciało sideryczne), tworząc
drugiego trupa, który nieco wolniej, ale również ulega
rozkładowi. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę
fakt, że ciało sideryczne za życia jest pozbawione własnych
zmysłów i korzysta ze zmysłów ciała fizycznego. Musi więc
ono również ulec śmierci.

Astral (czucie, kama) natomiast ma własne
zmysły, odpowiadające zmysłom fizycznym, lecz w znacznie
szerszym zakresie, i jest w stanie samoistnie bytować z
wyższymi

pierwiastkami. Rozważanie nad tym, co dzieje się
po śmierci człowieka i jak długo przebywa przy jego ciele
fizycznym astral, nie jest istotne, gdyż zależy to od stanu
indywidualnego człowieka, od jego pragnień, żądz, miłości
bliźniego itp. Jeżeli poznanie psychiki żywego człowieka jest
tak trudne, to wdawanie się w rozważanie i tworzenie hipotez na
temat żądz i pragnień ciała astralnego może nas wprowadzić
na błędne tory.

Naszym celem w doskonaleniu się powinno być
wyzbywanie się wszelkich żądz i niezdrowych pragnień. Sfera
zaś astralna to sfera czucia, gorącego pragnienia, a więc i
żądz - i dlatego droga do celu jest daleka. Wola to również
czynnik żądzy, dlatego niektóre gałęzie jogi zalecają
wyzbycie się pragnienia silnej woli. Jednak człowiek musi iść
drogą ewolucji, a dla zdobycia siły psychicznej musi wpierw
kształcić swoje ciało fizyczne i swoją wolę. Ale nie użyje
tej siły prawidłowo, dopóki nie wyrobi w sobie siły duchowej.


Istnieją więc dwa bieguny: jeden fizyczny,
który gromadzi energię, drugi etyczny, który ją wyładowuje.
Organizm stopniowo przystosowuje się do tego - zwiększa swoje
zapasy

energii (zbiornik prany) i stwarza też możność
wyładowania coraz większych ilości energii.

Kształcenie astralu wiąże się więc z
kształceniu woli, ale występują tu znowu dwa bieguny: jeden
egoizmu zwierzęcego (biegun ujemny), drugi dodatni, oparty na
uczuciu, miłości i wzlotach etycznych.

Święty Augustyn tak to ujmuje: „Nie w tej sile
znajduję Boga mojego, albowiem tym sposobem znalazłby Go koń i
mul, które nie mają rozumu - a przecież jest to ta sama sita,
którą żyją ich ciała.

Jest jednak inna siła, nie tylko ta, która
ożywia, lecz ta, która sprawuje czucie w ciele, które mi Pan
utworzył".

Ciało astralne ma szeroką sferę działania - w
granicach między dobrem i złem. Dla ludzi nieetycznych sfery
wyższe są niedostępne. Granice tej sfery są osiągalne tylko
dla ludzi dobrych, ale zanim jej nie przekroczą (wchodząc do
sfer wyższych) i oni mogą jeszcze z tej drogi zboczyć.

Wola to żądza, więc może to być i egoizm.
„Egoizm tworzy różnicę między dobrem i złem. Bardzo trudno
to zrozumieć, ale przyjdziecie z czasem do takiej świadomości,
że w świecie nie ma władzy nad wami, dopóki sami nie oddacie
im tej władzy. Nic w świecie nie ma władzy nad indywidualnym
"ja" człowieka, dopóki nie zatraci on wskutek
własnego niezrozumienia - swojej niezależności".

Osiągnięcia okultystyczne są związane z
wielkimi zmaganiami duchowymi-w myśl zasady, że niczego na
świecie nie osiąga się za darmo. Są co prawda wyjątki, że
komuś udaje się dojść do płaszczyzny astralnej omalże bez
walki duchowej, ale każdy musi się liczyć z tym, że
płaszczyzna ta przyciąga jak magnes i zobowiązuje. Ten, kto
raz do niej doszedł, nie może już uniknąć tego skutków.


W drodze do okultyzmu nie można już być biernym
wobec cierpienia. To, co dawniej było dalekim i obojętnym,
dzisiaj staje się ważnym, a czasami nawet nie do zniesienia.
Chcemy działać, chcemy użyć wiedzy, a gdy spotykamy opór, to
podnieca on do działania. Miłość staje się szersza, jak
wszystko w tej strefie. Nie ma już obojętności, bo to nasze
rozszerzone „ja" nie może być obojętne. Wzmagają się
cierpienia, bo cudze myśli nie są już  tajemnicą. Są one
często pełne fałszywych komplementów lub kłamstwa; fałszu
lub obojętności - a wszystko to drażni i boli. Otoczenie nawet
nie wie, o co chodzi, a zbyt otwarte demaskowanie własnych
myśli zraża otoczenie, które zaczyna nawet nas unikać.
Atmosfera staje się sztuczna i nieznośna; człowiek pozostaje
opuszczony ze swoim rozszerzonym „ja".

 Przyjaciel przestaje być przyjacielem, a
fałszywe poglądy, zwłaszcza osób, które się kocha - bolą i
ranią. Pozostaje więc jedyna droga-podążania wyżej i wyżej.
Tam nie ma cierpień, tam spokój i radość, ale żeby tam
dojść, czeka nas nowa walka, i to bardziej zacięta - aż do
zwycięstwa. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga
oglądać będą".

O ludziach, którzy usiłują poznać wyższe
sfery z pobudek niskich, mówi J.C. Chatterji w „Filozofii
ezoterycznej Indii": „Niestety, jakże nieliczni są ci,,
którzy zbliżają się do nas kierowani czymś więcej, aniżeli
prostą ciekawością. Czyż nie ma wśród moich słuchaczy
takich, których sprowadziła żądza rozwinięcia w sobie władz
niezwykłych, ludzi ambitnych-z taką ambicją, która może
stać się dla nich samych bardziej niebezpieczną od pospolitej
chciwości materialisty?"

Ciało astralne jest tak lotne, że nawet z
trudnością może się posuwać powoli - ono biegnie jak myśl i
jest w stanie przekazać lub dostarczyć naszej świadomości
wrażenia. zdolność wysyłania ciała astralnego na
odległość trzeba sobie jednak wypracować. Początkowo udaje
się to na małe odległości, a później na coraz dalsze.
Trzeba pamiętać, że w tych doświadczeniach musi być
zachowana nić łącząca astral z ciałem, gdyż w przeciwnym
wypadku następuje śmierć.

W pierwszych próbach trudno rozróżnić, gdzie
jest imaginacja (dokuczliwy wróg), a gdzie się zaczyna
rzeczywistość. Inaczej się widzi, a inaczej czuje. Do
właściwego celu może

zaprowadzić jedynie własna praca i praktyka.
Charakterystyczne jest to, że gdy zmysły astralne się
rozwiną, to zaostrzą się również zmysły fizyczne. Na
przykład pewne promieniowanie ciał, które dla osób
niewyrobionych są niewidoczne, stają się łatwo widoczne dla
tych, którzy panują nad swoim astralem.

Pamiętać jednak należy również o tym, że
niektóre kierunki ćwiczeń nad ciałem astralnym, na przykład
zmierzające do tzw. „aportów", jak zarówno wysiłki
natury fizycznej drogą szafowania swoją energią (praną) -
mogą osłabić cały organizm i spowodować również
przytępienie zdolności zmysłów astralnych, a nawet wykluczyć
ich reagowanie.

 



Ciało sideryczne - siła
życiowa – prana



Na ciało sideryczne składa się
siła życiowa i ektoplazma. Jest ono najbardziej zbliżone do
ciała fizycznego i stanowi jego uzupełnienie.

Siła życiowa to energia, która ożywia
organizm. Posiada różne nazwy. W sanskrycie nazywa się ją
„praną" (i tą nazwą będziemy się również
posługiwali). Inni nazywają ją „energią magnetyczną"
lub „mesmeryczną" (od nazwiska dra Mesmera). Oznacza się
ją również jako „biomagnetyzm". Reichenbach dał jej
nazwę „Od", a jeszcze inni określili. ją jako
„efflorescencję" lub promienie „N". Nazwy są
wymyślane przez różnych odkrywców tych samych zjawisk,
znanych już bardzo dawno i nazwanych przez Hindusów siłą
życiową (praną). Polega to na tym, że odkrywcy nie znali
okultyzmu, a dla spopularyzowania swoich odkryć dali nowe nazwy,
ich zdaniem najbardziej właściwe.

Prana znajduje się wszędzie, we wszystkich
formach życia organicznego, a nawet nieorganicznego. Po prostu
przenika wszystko. Ilość jednak prany nie wszędzie jest
jednakowa. Przyroda żywa posiada jej więcej niż martwa,
zwierzęta-więcej od roślin. Również u ludzi zachodzą bardzo
znaczne różnice. Są jednostki tysiące razy bogatsze w pranę
niż przeciętny ogół. Siła życiowa, nieco podobna do
elektryczności, jest zróżnicowana w postaci fal dodatnich i
ujemnych. Fale te mają też swoją specyficzną gęstość,
niezależną od natężenia. W myśli siła ta przenosi się w
formach nie słabszych, lecz bardziej subtelnych niż fale
magnetyczne.

Rozróżnianie i badanie rodzajów i gatunków tej
energii powinno stanowić specjalną gałąź nauki. Niestety,
dotychczas nauka zaledwie zaczyna interesować się tymi
przejawami. Filozofia hinduska uczy, że nawet atomy składają
się z ładunków prany. Prana jest tą energią, która przenika
ciało fizyczne i jest w odpowiednio wysubtelnionych formach
zużywana przez wszystkie jego tkanki i powłoki. Formy energii
są tym subtelniejsze, im bliżej znajdują się „jaźni",
nie tracąc przy tym na sile, a przeciwnie, zyskując na niej.
Prana nie jest w organizmie równomiernie rozłożona, ma ona w
nim swoje skupienia - centry.

Komunikacja tej energii w organizmie nie odbywa
się przez system nerwowy, jak sądzą błędnie niektórzy.
Roznosicielem i pochłaniaczem prany jest system krwionośny, nie
zaś nerwy, które przenoszą i komunikują tylko wrażenia.
Można się o tym samemu przekonać.

Magnetyzer, potrząsając opuszczonymi w dół
rękoma, powoduje przypływ krwi do rąk i równoczesny przypływ
energii magnetycznej - prany. Przez dobrą gimnastykę oddechową
powodujemy nie tylko utlenienie krwi, ale również nabranie
nowych zapasów energii - prany z zewnątrz.

Przez wywołanie sztucznego odpływu krwi z głowy
do nóg (buty Pragłowskiego) wzrasta podatność do
zahipnotyzowania i odwrotnie-alkohol wywołuje przypływ krwi do
głowy, a tym samym wzrasta odporność na hipnozę.

Proste te przykłady dostatecznie wyjaśniają,
że energia magnetyczna przenosi się systemem krwionośnym.
Stąd pochodzi słuszny pogląd, że natury obdarzone
temperamentem sangwinistycznym są bardziej uzdolnione do
wyrobienia w sobie większej siły życiowej i psychicznej.


Prana nie ma własnych organów zmysłowych,
posługuje się więc zwykłymi zmysłami. W stosunku do ciała
astralnego jest głucha i niema - może być jednak z jego
pośrednictwem (i oddzielnie) wysyłana, posługując się
ektoplazmą. Właściwe operowanie praną i ciałem astralnym
jest pomocne przy kontaktowaniu się na odległość
(jasnowidzenie).

W wyznaniu św. Augustyna czytamy: „Ażeby
zbliżyć się do tego celu, nie potrzebowałem okrętów,
pojazdów ani własnych nóg, ani nawet tyle czasu, ile potrzeba
do przejścia z domu do ogrodu. Albowiem dojść tam nie było
niczym innym, jak tylko chcieć iść i to mocno i zupełnie, nie
chwiejąc się przy rozproszonej woli".

Siła magnetyczna ma tę właściwość, że
przenika wszędzie i wszystko, i to z ogromną szybkością, ale
jest w niej charakterystyczne również i to, że niechętnie
przenika od dobrego do złego.

Prana ma kolor różowy i jest widzialna przez te
jednostki, które wyrobiły w sobie pewien stopień
jasnowidzenia. Chorzy leczeni przez Mesmera widywali mgłę
świetlną, promieniującą z jego palców i głowy. To samo
widywali chorzy u słynnego magnetyzera z Lipska, Caramera, i
można to również zobaczyć u innych magnetyzerów...

Za pomocą magnetyzowania oka de Rodues
podwyższał wrażliwość oka na te promienie, a dr Luys w
szpitalu Charita stwierdził oftalmoskopem, że na tylnej
powierzchni oka występuje wówczas „nadfizjologiczne"
napięcie naczyń krwionośnych (do potrójnej grubości).


Von Reichenbach', który dużo czasu poświęcił
tym zagadnieniom i jest autorem wielu ciekawych książek na ten
temat, nazwał te promienie „Od". Książki jego i
artykuły o magnetyzmie ludzkim, wydane około 1850 r.,
przyjmowano z dużym niedowierzaniem i próbowano wszystko
tłumaczyć sugestią i halucynacją.

Dzisiaj trudno tłumaczyć te zjawiska
halucynacją, gdyż dużo z nich udało się już laboratoryjnie
zbadać, a nawet sfotografować.

 

 



Rozum instynktowy



Rozum instynktowy jest przez
obecnych psychologów nazywany rozumem subiektywnym lub
podświadomym - w myśl założenia, że człowiek posiada
dwoisty umysł, tj. obiektywny i subiektywny, albo też świadomy
i podświadomy. W jogizmie umysł świadomy lub obiektywny
odpowiada mniej więcej intelektowi (plan piąty), podczas gdy
umysł subiektywny lub podświadomy odpowiada w przybliżeniu
rozumowi instynktowemu (plan czwarty). To natomiast, co
filozofowie obecnie nazywają rozumem subiektywnym (pomieszanie
wyższych i niższych wartości) -jogowie ujmują w rozumie
duchowym (plan szósty), mając jednak na myśli tylko wyższe i
podniosłe cechy i wartości.

Tę płaszczyznę działalności umysłowej ludzie
mają wspólną ze zwierzętami i roślinami-a nawet w świecie
mineralnym daje się zauważyć zalążek rozumu instynktowego,
zwłaszcza w kryształach. W świecie roślinnym rozwija się
dalej, zdając się przechodzić nawet w pewną formę zarodkowej
świadomości.

Jest to rozum, który kieruje pracą wszystkich
komórek, każdej grupy komórek i tzw. automatyką działania
poszczególnych organów w organizmie. Jest to więc rozum,
który oddaje człowiekowi i innymi organizmom ogromne usługi.
Zwierzęta i rośliny są zasadniczo skazane na to, że kieruje
nimi tylko rozum instynktowy, podczas gdy ludzie poza nim
mogą    posługiwać się jeszcze swoim rozumem świadomym
(intelekt), a nawet wyższymi formami rozumu (duchowy). A jednak
również w organizmie człowieka rozum instynktowy spełnia
bardzo ważną rolę. Kieruje prawie bezbłędnie-i to poza
naszą świadomością -pracą omalże wszystkich organów.
Posiada on nawet swój własny system przekazów -tzw. nerwy
sympatyczne (w nowoczesnej medycynie)- a nazwany w filozofii
ezoterycznej splotem słonecznym. Błędy w automatyce tego
systemu są przeważnie spowodowane nierozumną ingerencją
człowieka w działalność tego systemu (na przykład przez
wprowadzanie do organizmu -poza pożywieniem -obcych ciał, a
szczególnie chemikaliów w postaci szkodliwych lekarstw).


System ten działa w naszej podświadomości i jak
medycyna uczy, człowiek nie ma możliwości wpływania na jego
pracę swoim rozumem świadomym. Tak dzieje się rzeczywiście u
przeciętnych ludzi, którzy nie potrafią wpłynąć na swój
system nerwów sympatycznych, a więc również na automatyczne
sterowanie pracą organizmu lub na wzmocnienie tego systemu przez
zasilanie go dodatkową energią. Tacy ludzie więc -w przypadku
niesprawnego działania „automatyki" organizmu,
spowodowanego różnymi przyczynami (różne choroby) -skazani
są wyłącznie na pomoc z zewnątrz, na pomoc lekarza,

który „środkami leczniczymi", często
chemicznymi, ingeruje w pracę tej automatyki. Dochodzimy tu
więc jak gdyby do pewnej anormalności, gdyż człowiek jest w
stanie i to nawet świadomie wpływać na szkodzenie swojemu
organizmowi przez zakłócenie harmonijnej pracy układu
automatycznego sterowania (na przykład przez nadmierne używanie
alkoholu, papierosów, nadmierne wysiłki fizyczne, stresy
psychiczne, obżarstwo itp.) -a pozbawiony byłby możliwości
naprawienia we własnym zakresie tych błędów.

Tak byłoby, gdybyśmy uwierzyli medycynie, że
człowiek nie posiada żadnych możliwości ingerowania w
działalność automatycznego sterowania w organizmie. Jednakże
taka możliwość istnieje i posiada ją wielu ludzi, którzy są
w stanie władać swoją energią magnetyczną i korzystać
również z rozumu, sięgającego do wyższych poziomów i
płaszczyzn, aniżeli zwykła świadomość. Będzie o tym mowa w
następnych rozdziałach.

Chyba wszyscy rozumieją, że człowiek dla
utrzymania zdrowia powinien spożywać tylko pokarm, poza którym
wszelkie obce ciała (nawet najbardziej obojętne) są
niepożądane, a często wręcz szkodliwe. Przy opanowaniu
swojego ciała niepotrzebne będą obce środki„ bo każdy organ
- ba, nawet każda komórka - „rozumuje" instynktownie i
sprawnie - potrafi na zawołanie wytworzyć toksyny i antytoksyny
dla zwalczania bakterii, i to zawczasu, nawet przed wystąpieniem
objawów choroby, bez niszczenia zdrowych organów i bez
powodowania wstrząsów w organizmie.

Jeżeli ludzie sami nie potrafią panować nad
swoim organizm, a ciało ich staje się nieposłuszne wobec
naturalnych i zdrowych nakazów rozumu instynktowego, to powinni
zwrócić się o pomoc do takiego nauczyciela, który pomógłby
im „ustawić" organizm i uśmierzyć cierpienia. W Indii
są sekty, które leczą chorych bezpłatnie. Każdy cierpiący,
który podda się dobrowolnie i świadomie kuracji, wychodzi z
niej zdrowym, przy czym nie ma tu żadnych ubocznych ujemnych
skutków.

„Ona wskazuje, co jest pożądanym dla ulżenia
cierpień biednej ludzkości. To więcej niż medycyna ciała; to
medycyna duszy, którą należy stworzyć".

Rola rozumu instynktowego jest zadziwiająca. Nie
jest ona tak widoczna u ludzi (choć i tu ma ogromne znaczenie)
jak u zwierząt, które są skazane wyłącznie na swój
instynkt. Jako

ciekawostkę ze świata owadów posłużymy się
przykładem z „Pamiętników entomologicznych" J.H.
Fabre'a: Owad nęk (sphex Lin.), ryjąc w ziemi po kilka długich
chodników, zaciąga do każdego z nich po jednej ofierze. Ofiary
te nie są jednak zabite, ale tylko sparaliżowane jadem. W
każdej ofierze samica składa po jednym jajku, zabezpieczając w
ten sposób na dłuższy czas świeży pokarm dla wylęgającej
się poczwarki. Wszystko zostaje z góry przewidziane dla dobra
potomstwa, a matka, która może nigdy nie będzie oglądała
swojego potomstwa, nawet nie uświadamia sobie potrzeby
dokonywanych czynów.

Rozpatrując pod tym kątem widzenia, znajdujemy w
życiu owadów pełno zadziwiających instynktowych działań. A
jest to ciągle ten sam instynkt, który między innymi wskazuje
zwierzętom czas karmienia, spoczynku, zapadania w sen zimowy
itp. Ten sam instynkt wskazuje też zwierzętom trawy i zioła,
które im są potrzebne dla kuracji. Dla człowieka rozum
instynktowy to sumienny i dobry pomocnik, ale może się okazać
zarazem niebezpieczny, po prostu dlatego, że stanowi on
najniższą płaszczyznę rozumu, płaszczyznę rozumu,
charakterystyczną dla zwierząt, która u człowieka może
objawiać się w brutalności, bestialstwie itp. Zadaniem rozumu
świadomego i wyższych pierwiastków jest więc upilnowanie się
od niepożądanych przejawów instynktu.

 



Intelekt



Ten pierwiastek już wyraźnie
odróżnia człowieka od zwierzęcia, które posiada poprzednie
cztery pierwiastki, nie posiada jednak rozwiniętego intelektu,
który możemy nazwać również świadomością.

Wyraźnego przejścia pomiędzy czwartym
pierwiastki a piątym nie ma, jak nie ma też pomiędzy
podświadomością, świadomością i samoświadomością.
Dopóki nie wystąpi wyraźnie zasadniczy pierwiastek piąty
-intelekt - istota posiadająca należycie rozwinięte cztery
niższe pierwiastki, może objawiać: namiętności - ale nie
rozum, wzruszenie-ale nie intelekt, pragnienia -ale nie rozumną
wolę. Zwierzęta niższe mają bardzo mało tego, co określamy
mianem świadomości, stanowi ona u nich niewiele więcej nad
czucie. Życie na swych niższych szczeblach jest prawie
automatycznie.

W człowieku, dzięki samoświadomości, zaczyna
powstawać pojęcie o swoim , ja". A jednak u niektórych
ludzi (podobnie jak u zwierząt) jeszcze gęsto osnutych
powłokami niższymi budzący się intelekt daje tylko większą
siłę do zaspokojenia swoich niższych pragnień, żądz i
skłonności, a wtedy w swojej „zwierzęcości" zdolni są
oni przewyższyć najdziksze zwierzęta.

 

 

 



Rozum duchowy



To, co uważamy za dobre,
szlachetne i wielkie w umyśle ludzkim, płynie z rozumu
duchowego i stopniowo staje się cząstką zwykłej
świadomości. Niektórzy autorzy utożsamiają to z pojęciem
intuicji.

W miarę rozwoju świadomości duchowej rozwija
się też w człowieku uporczywe poczucie realnego istnienia
jakiejś wyższej potęgi ponad tym wszystkim, co postrzegamy - a
jednocześnie narasta w nim stopniowo poczucie braterstwa i
pokrewieństwa pomiędzy wszystkimi ludźmi. Rozum duchowy nie
przeczy intelektowi - stoi on po prostu ponad intelektem, w
płaszczyźnie wyższej, zdolnej jednak przenikać intelekt i
wszystkie niższe płaszczyzny. Intelekt jest chłodny -
świadomość duchowa natomiast jest gorąca i ożywiona
wyższymi uczuciami.

Rozum duchowy daje zmysł pokrewieństwa i
wszechbraterstwa wszystkich ludzi. Rozum duchowy jest również
źródłem natchnienia niektórych poetów, malarzy, pisarzy,
kaznodziejów itd., których dzieła wywołują u odbiorców
wzruszenia lub wznioślejsze uczucia. Jest też źródłem, z
którego czerpią święci i prorocy (jasnowidze), głosząc
swoje wizje, proroctwa i przepowiednie.

 



Duch



Stanowi on najcenniejsze
dziedzictwo, pochodzące z potęgi boskiej i tworzy naszą
rzeczywistą „jaźń", którą określamy też naszym
właściwym „ja". Jest to dusza naszej duszy...

Człowiek musi się wznieść na wiele szczebli
rozwoju, zanim duch w pełni upomni się o swoje prawa. Rozwój
umysłu duchowego daje świadomość duchową, tzw.
„prześwietlenie", przy którym człowiek traci wszelkie
obawy, a zyskuje uczucie pewności istnienia prawdy i ufności w
moc i sprawiedliwość boską -do tego stopnia, że ten, który
tego nie przeżywa, nie jest w stanie tego pojąć. U tych,
którzy znajdują się na tym poziomie, znika wszelka dążność
do wywyższania siebie i potępiania innych. W sercu ich błyska
jednaka miłość dla wszystkich i do wszystkiego na ziemi, nie
bacząc na stopień rozwoju jednostek i ich stopień
„dobroci".

„Jaźń" nasza to iskra Boża - poznanie jej
to poznanie wszechświata, którego mikrokosmos człowieka jest
cząstką, i co winno stanowić cel jego życia.

Dusza człowieka to część całości, jednak nie
całość - stanowi ona indywidualność jednostek, tworząc
swoje własne życie „na wzór i podobieństwo..." Cząstka
Doskonałości to też doskonałość; cząstka wszystkiego to
też wszystko. Droga, którą każdemu z nas wyznacza
przeznaczenie, to nie jest nirwana (droga błogiego spoczynku),
ale jest to droga spełnienia zadania naszego życia, naszych
obowiązków wobec Boga, wobec własnej , jaźni" i
bliźnich.

„Wiesz zapewne, że ‘‘ głos milczenia ‘‘
jest ułamkiem z księgi ‘‘Złotych nauk’‘, księgi
istniejącej w Indu od prawieków, a pochodzącej od Arjazangi.
Jej ton archaiczny nie powinien nikogo zdziwić.

Wiesz także, że od tych czasów staroindyjskich
postąpiliśmy daleko w rozwoju. Według przytoczonych w tej
księdze nauk Indowie musieli jeszcze zamykać zmysły przed
szałem ahamkary (wszechżądza do używania życia), aby
dotrzeć do ‘‘ doliny błogości’‘ (nirwany).

My dzisiaj mamy jednak już inne zadania. Nie
wolno nam już uciekać w dolinę błogości, bo zadań swoich
mamy szukać tu, na ziemi.

 Błędnym również byłoby zamykać zmysły dla
uzyskania spokoju, bo zmysły masz opanować, a nie zamykać.
Uczyć się tego będziesz zresztą na szczeblu piątym
ścieżki. ‘‘Ahamkara ‘‘ twoja nie jest Ci już dziś
zawadą, lecz pomocą, bo dzięki tej dążności do życia
indywidualnego możesz być w ogóle użyteczny dla innych ludzi.
Bez niej byłbyś tylko nieproduktywnym członkiem
społeczeństwa, jego ciężarem".

Mówiłem już o pomocniku-nauczycielu, który
może działać -w postaci Mistrza-z zewnątrz albo w postaci
twojego ducha, działającego w sposób nadprzyrodzony. Choćby
to tobie wydawało się nierealnym, pomoc taka, jeśli na nią
zasłużysz, „spadnie na ciebie jak z nieba", na przykład
w postaci potrzebnych ci książek czy manuskryptów, i to
właśnie wtedy,

gdy potrzebne ci to jest do podnoszenia twojego
„ja". Pomocnik twój radzi ci też przez usta otoczenia, i
to w taki sposób, że nie zdajesz sobie nawet sprawy z
udzielanej ci pomocy. Tobie się wydaje, że to ślepy traf, a
tymczasem jest to świadoma pomoc Mistrza.

Z czasem, gdy uprzytomnimy sobie niektóre
szczegóły zżycia, zrozumiemy dobrze opiekuńczą rolę ducha
lub Mistrza.

Każdy ma w życiu dużo własnych spostrzeżeń;
każdy sam za siebie widzi. Przykład obcy nie będzie tak jasny,
jak własne przeżycia. Przykład własny pozwala na lepszą
analizę i na szukanie przyczyny wstecz.

Duch stale pracuje nad udoskonaleniem materii,
przy czym działa od wewnątrz i z zewnątrz, ale intensywność
tego działania i nasza nagroda zależą od naszej współpracy i
poddania się własnej „jaźni", i to bez zastrzeżeń.


Ludzie pracują, zmieniają do jakiegoś celu -
wymyślają prawa, przepisy i ograniczenia. Jest jednak coś, co
kieruje twórczą inicjatywą i intuicją społeczeństw,
„istnieje coś", o czym same nie wiedzą, ale czym kieruje
Opatrzność. Pamiętać musimy, że wszelkie przez nas tworzone
prawa i ograniczenia nie mogą się sprzeciwiać prawom przyrody.


Wszelkie niepowodzenia ustrojów państwowych
zależą od niesharmonizowania praw i kierunków działania z
prawami przyrody i z prawem niepisanym. Duch jest wolny,
wszechwładny i twórczy. Kto bliżej jest własnego
„centrum", ten ma szerszy horyzont wiedzy, działania i
mocy. Działalność nasza powinna przebiegać dwubiegunowo:
wewnętrznie i zewnętrznie. Szersze pojęcie o tym daje nam
życie Chrystusa, który-działając w ramach obydwu
biegunów-jest pełen miłości oraz poświęcenia dla ludzi.


Niestety, zrozumienie tego leży często poza
zasięgiem świadomości wielu osób. Jednostronne dążenie do
ezoteryzmu nosi w sobie pewne cechy egoizmu i samolubstwa. „On
przez modlitwę dążył do bogactwa i wszedł w świat
niższy..."

Dla uzyskania przejawu , jaźni" w formie jak
gdyby „oświecenia" naszej świadomości, musimy się
odpowiednio przygotować. Intelekt nasz nie zawsze jest zdolny
ogarnąć nawet w przybliżeniu tego, co jest „niepisane",
a ściśle biorąc, duch nigdy nie może być ani zbadany, ani
zanalizowany - możemy jedynie stwierdzić jego istnienie.


„Skutki tych zabiegów tajemnych nie zapisują
się wyraźnie w naszej świadomości, zwłaszcza na początku.
Stapiają się one jednak w uczucie i w odczuciu obecności
Boskiej. Filozof znajduje dowody na tę obecność, a człowiek
nabożny buduje sobie nawet z tej obecności ożywiony obraz w
żarliwych rozmyślaniach i modlitwach. Obecność ta nie daje
się do niczego zmusić, pozostaje zawsze niezależna. Najlepszą
metodą współżycia z nią jest stała praktyka miłosierdzia.


Uczeń prawdziwy zdąża już ku wolności. Widzi
on Boga wszędzie, niezależnie od miejsca i godziny.
Wszechobecność ta nie jest abstrakcją, jest ona realna,
biologiczna, żyjąca. By ją odczuwać, trzeba stałej pracy,
ale wszyscy mogą to osiągnąć".

Przygotowania do oświecenia wymagają dwóch
wartości: czystości moralnej i siły. Jedna uzupełnia drugą.
Duch rodzi siłę; natomiast czystość sumienia i wiara to droga
do przejawów duchowych. Bierność nasza to śmierć duchowa. W
miarę wznoszenia się wzrasta nasza odpowiedzialność, bo
wzrastają również nasze możliwości czynów i władzy. Ale
wszystko to odbywa się przy pewnej walce wewnętrznej i ważnym
jest, czy w chwili wyboru

nie rządzą nami: samolubstwo lub inne ukryte
żądze. Dążność do światła bez wyzbycia się resztek
egoizmu może wprowadzić na tory złudzenia. Tym złudzeniem
może być nieraz nasze własne niższe , ja", niezdolne do
samopoświęcenia i ofiary i hamujące głos naszej wyższej
„jaźni", a jednak pchające nas wzwyż drogą pokusy, by
zwiększyć naszą odpowiedzialność. Wtedy stoimy bezradni z
naszą siłą i smutek nas ogarnia, a wszystko to stanowi jedynie
karę za to, że pchamy się wzwyż, nie będąc do tego
dostatecznie przygotowani. Uczucia smutku wynikają z tego, że
serce nasze jest zastygłe i nie może rozniecić ognia
miłości, choć jednak zbyt jest szlachetne, aby nienawidzić.
Potrzeba więc cierpliwości i pokory, a czas udręki minie i
znów zabłyśnie prawdziwa droga.

„Oczekuj rozkwitu kwiatu w ciszy, jaka następuje
po burzy, nie wcześniej. Łodyga się ukaże, rosnąć będzie,
wypuści odnogi, listki i pączki w czasie, gdy jeszcze szumi
burza i toczy się walka. Lecz ‘‘kwiat’‘ sam nie otworzy się
w pełni, dopóki nie otworzy się w pełni indywidualność
człowieka, dopóki nie owładnie nią ten atom boski, który ją
stworzył-jako narzędzie do doświadczeń i przeżyć - dopóki
cała natura człowieka nie podda się swojemu wyższemu
‘‘ja’‘.

Wtedy nastąpi cisza, podobna do ciszy pod
zwrotnikiem, która następuje po ulewnym deszczu, kiedy przyroda
tak szybko pracuje, że zdaje się, iż można tę robotę
widzieć. Podobna cisza spadnie na ducha umęczonego. I wtedy to
w ciszy stanie to coś tajemnicze, które nas przekona, żeśmy
drogę znaleźli. Możesz nazywać to, jak chcesz. Jest to głos
rozlegający się tam, gdzie żadnego innego głosu nie
słychać. Jest to zwiastun bez formy i bez ciała, albo może
kwiat rozwiniętej duszy.

Nie zobrazują tego żadne porównania, lecz moim
tego jedynie pragnąć, szukać i przeczuwać - nawet wśród
szalejącej burzy. Cisza trwać może jedno mgnienie, a wydawać
się tobie tysiącleciem. Skończy się, a moc tej ciszy w tobie
zostanie.

A wtedy do boju iść trzeba i zwyciężać...
Natura tylko na chwilę zastygnąć może".

Prawdziwa nauka przyszłości nie będzie się
ograniczać wyłącznie do poorania zewnętrznego lub
wewnętrznego, lecz dążyć będzie do połączenia obydwu
kierunków, wzajemnie się pogłębiających i uzupełniających.


Obydwie metody były już dawno znane w postaci
Hatha-jogi i Radża jogi. Obydwie dążyły do zmniejszenia
względnej materializacji.

Dla nas, Europejczyków, najdogodniejszym i
najwłaściwszym sposobem zdobycia wyższego poziomu to droga
kształcenia myśli i intelektu z udziałem ducha. Najwyższą
formę opanowania świadomości stanowi ekstaza, osiągana przez
bezgraniczną miłość. Nikt nie pozna tego uczucia, tych
przeżyć - nawet w przybliżeniu - które odczuwa ten, kto jest
w ekstazie. „Ekstazę wreszcie określić należy jako wizję
świata duchowego, w której duchy złe czy dobre ukazują się
jasnowidzącemu w postaci ludzkiej i obcują z nim. Dusza zostaje
rzeczywiście przeniesiona poza ramy ciała, które w stanie
katalepsji sztywnieje, jest omalże pozbawione życia, a raczej
bliskie śmierci. Nic nie jest w stanie oddać - jak opowiadają
ekstatycy - piękna i świetności tych wizji, ani też uczucia,
jakie pozostaje po nich w postaci upojenia jasnością i
harmonią. Niektórzy wątpią w istnienie tych wizji. Przyjąć
jednak trzeba, że jeśli w przeciętnym stanie jasnowidzenia
dusza posiada dokładną świadomość miejsc dalekich i ludzi
nieobecnych, to logicznym jest przypuszczenie, że w stanie
wyższego uniesienia (ekstazy) dusza może oglądać
rzeczywistość wyższego rzędu i niematerialną. Zadaniem
przyszłości, według mnie, będzie przyznanie transcendentalnym
władzom duszy ludzkiej należnej im godności i roli społecznej
oraz zorganizowanie ich pod kontrolą prawdziwej nauki, opartej
na prawdziwie powszechnej religii, dającej wolny dostęp
wszystkim prawdom. Wówczas dopiero będzie mogła dotrzeć nauka
- odradzona prawdziwą wiarą i duchem miłosierdzia i mająca
oczy otwarte na wszystko -do sfer, w których filozofia pozytywna
błąka się po omacku, z opaską na oczach. Wtedy nauka stanie
się jasnowidząca i zbawcza -w miarę jak wzrastać w niej i
potęgować się będzie umiłowanie i poznanie
ludzkości".'

Religia podaje nam dane o wizjach świętych i
proroków. Oni wkroczyli w świat duchowy dzięki opanowaniu
wszystkich swoich niższych pierwiastków, dzięki opanowaniu i
zwyciężaniu swojego niższego „ja".

Droga do osiągnięcia stanu ekstazy jest daleka,
ale jest osiągalna. „Sam Ramakriszna opisywał później
stopniowe stadia swego rozwoju w sposób następujący: Na
pierwszym stopniu asceta widzi od czasu do czasu naokoło siebie
Boskie światło, a duch jego już nie przystaje do rzeczy tego
świata. Na drugim stopniu chce on już tylko mówić i słyszeć
o Bogu i unika miejsc, w których mowa jest o czymś innym.
Przezwyciężył już prawie stan niewiedzy. Na stopniu trzecim
widzi wspaniałość Boga stale, ale pozostaje jeszcze mała
resztka niewiedzy, która nie dozwala na pełnię Boskiego
jasnowidzenia. Podobnie jak owady, przyciągane przez światło
latarni, nieustannie dążą do źródła światła, lecz do
niego dotrzeć nie mogą, gdyż wstrzymuje je ‘‘szkło
niewiedzy’‘.

Ostatni stopień to samotny stan, w którym znika
w szelka forma. Tu już została przezwyciężona wszelka
niewiedza i asceta osiąga bezpośrednie poznanie Boga. W tym
stanie znika już świadomość ludzka-a kto w tym stanie trwać
będzie dłużej niż dwadzieścia jeden dni, ten nie wróci już
więcej do życia".'

Droga do oświecenia nie jest łatwa ani krótka.
Napotykać na niej będziesz ustawicznie różne pułapki i
sidła, coraz to nowe i coraz to inne. Zastawiać je będzie nie
kto inny, tylko ty sam sobie, mianowicie twoje niższe ,
ja". Na stopniach bowiem oświecenia dostępować będziesz
kolejno coraz to większej wiedzy i władzy - a to dla twej
jaźni niższej, dla twej zarozumiałości i egoizmu stanowić
będzie niebezpieczną pokusę do uznania siebie za
wszechwiedzącego. Gdy ta pycha cię uwiedzie, przestaniesz iść
drogą mistrza, a pójdziesz własną drogą, która może cię
zawieść na bezdroża, skąd odwrót jest trudny i przeważnie
upokarzający. Według księgi „Nauk złotych",
istniejącej w Indii od prawieków, do szczęścia wiecznego
droga prowadzi przez trzy „hale" (z których w okresie
oświecenia masz przejść przez drugą halę).

„Imię hali pierwszej jest awidia (niewiedza,
Aryman). Jest to hala, w której ujrzałeś światło dzienne; w
niej żyjesz i w niej umrzesz.

Imię drugiej jest hala nauki. W niej dusza twoja
znajduje kwiaty życia, ale pod każdym kwiatem czai się wąż.


Imię trzeciej jest hala mądrości, a poza nią
rozlewają się wody bezbrzeżne aksary (wszechwiedzy).

Chcąc przekroczyć na pewno halę pierwszą, nie
pozwalaj umysłowi łudzić się mniemaniem, jakoby. płonące w
niej ognie pożądań były światłem słonecznym twego życia.
Chcąc szczęśliwie przejść przez halę drugą, nie zatrzymuj
się dla wdychania woni upojnej jej roślin. Aby być wolnym od
pęt karmy, nie szukaj guru (mistrza) w tych dziedzinach szału.


Mędrcy nie przebywają w tych rozkosznych
ogrodach zmysłowości, nie nadsłuchują zwodnych wezwań
złudy. Tego, który ci w odrodzeniu się pomoże, szukaj w hali
mądrości i w halach poza nią leżących, w których nie ma
cieni, a światło prawdy świeci jasnością nigdy nie
malejącą. Chcąc przez halę mądrości dotrzeć do doliny
błogości, zamknij, uczniu, swoje zmysły przed groźnym szałem
twej ahamkary (żądza życia cielesnego), pozbawiającym cię
spokoju’’

Tak mówi księga „Złotych nauk" w dawnych
Indiach, pochodząca od Arjazangi. Nie powinien więc nas dziwić
jej archaiczny ton. Wiemy jednak również, że od dawnych
czasów indyjskich ludzkość postąpiła w rozwoju daleko.
Indowie musieli jeszcze „zamykać zmysły przed szałem
ahamkary", aby dotrzeć do „doliny błogości"
(nirwany). My jednak dzisiaj mamy już inne zadanie: Nie wolno
nam uciekać w dolinę błogości, bo zadań swoich mamy szukać
tu, na ziemi. Błędnym więc byłoby również „zamykać
zmysły" dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz opanować, a
nie zamykać. Zamykając się w sobie, można się tylko
odizolować od ludzi, a naszym obowiązkiem jest służyć
pomocą innym ludziom. Stąd w myśl nowoczesnej Radża jogi
powinniśmy interpretować „Złote nauki" Indów
następująco, niczego nie ujmując z głębokiego sensu i
znaczenia dzieła:

Hala pierwsza to równia ziemska, fizyczna. Panuje
nad nią awidia (niewiedza, aryman), ale ty już ponad nią
wyrastasz, skoro szukasz dostępu do ścieżki. „Ognie
pożądań" już nie są światłem twego życia, bo nie
kierujesz się już żądzami i popędami, gdyż nie chcesz być
ich niewolnikiem, ale władcą.

W hali drugiej znajdziesz „kwiaty życia",
bo równia astralna jest niezwykle bogata w formy. Ale pod
kwiatami „kryje się wąż" (radżas - Lucyfer), dlatego to
też Eliphas Levi nazwał równię astralną wielkim wężem. Tam
znalazłbyś rychło nauczyciela, ale byłby to guru fałszywy. W
tych „dziedzinach szału" znajdują mistrzów tylko
czarnoksiężnicy lub nieświadomi spirytyści. Jest to również
hala nauki. Masz poznać jej złudy zwodnicze a piękne, ale w
nich nie pozostać.

Dopiero w hali trzeciej możesz znaleźć twego
mistrza, bo równia myślowa jest najniższą z płaszczyzn, na
których on działa. Dopóki zatem do tej hali nie dotrzesz, nie
oczekuj ujrzenia go lub otrzymania odeń jakichś wieści
bezpośrednich. Dopiero ponad tą halą bije „źródło nie
wysychające wszechwiedzy" (aksara - intuicja) - tam dopiero
świeci światło prawdy nie osłoniętej. Do hali mądrości
dochodziłeś tylko we śnie najgłębszym, z którego nie
zachowywałeś żadnych wspomnień po obudzeniu się do
świadomości dziennej. Na „ścieżce"

nauczysz się przenosić do świadomości te
inspiracje, uzyskiwane na równi myślowej, podobnie jak nauczysz
się zdawać sobie sprawę na jawie z imaginacji świata
astralnego, które

dotychczas przypominałeś sobie tylko szczątkowo
z twych marzeń we śnie. Przeszedłszy przez te szczeble
ścieżki, dojdziesz do „czwartego stanu świadomości"
(turija), który pradawnym Indom dostępny był jedynie w transie
(samadhi) – tobie jednak (po przejściu wszystkich szczebli)
dostępny będzie w każdej chwili na jawie, bez tracenia
przytomności i pamięci. Wtedy jednak będziesz już
„czeladnikiem" - a do tego jeszcze droga daleka".












 

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza