ďťż

polski serwer prawa

Lemur zaprasza

Ustaw jako stronę
startową

Dodaj do ulubionych















































   Strona
główna - Artykuły

















Powrót do
strony głównej

















Fuzje,
przejęcia, zmiany strukturalne i personalne




Wiadomości
korporacyjne



Raporty
i analizy



Nagrody
i wyróżnienia



Wiadomości
z rynku



Od
Redakcji












Informacja
prawna









Baza wiedzy
prawnej









Znajdź
prawnika









Znajdź
instytucję









Wydarzenia









Korporacje
i stowarzyszenia










2006-03-15 Raporty i analizy




Spór o fuzję. Prawnicy zacierają
ręce

Prawnicy mogą zacierać ręce. Od dłuższego czasu
nagłówki prasy ekonomicznej w kraju zdominowane są przez
doniesienia na temat kolejnych odsłon sporu o fuzję Pekao i
BPH. Połączenie dwóch dużych krajowych banków ma być
konsekwencją i istotną częścią paneuropejskiej fuzji, w ramach
której niemiecki Bayerische Hypo- und Vereinsbank AG (HVB)
został przejęty przez włoski UniCredito. Konsekwencją tej
operacji jest powstanie siódmej co do wielkości europejskiej
struktury bankowej (UniCredit Group) obecnej w 19 krajach.
UniCredit ma szczególnie mocną, a w wielu kategoriach
(np.  wartość aktywów) czołową pozycję w Europie
Środkowej i Wschodniej - pisze dr Arkadiusz Radwan. 
Analizę dr. Radwana, dyrektora prawniczego think-tanku Centrum
C-Law.org publikuje Gazeta Wyborcza. Już
18 października 2005 r. Komisja Europejska wydała zgodę na
włosko-niemiecką fuzję. Na drodze do jej realizacji w Polsce
stanął jednak polski rząd. Do sporu szybko włączyła się
Komisja Europejska, oskarżając Polskę o protekcjonizm i
nieposzanowanie podziału kompetencji decyzyjnych - fuzja
została bowiem ostateczne zatwierdzona przez Brukselę.
Pogróżki pod adresem Warszawy wygłasza niezależnie od siebie
dwoje unijnych komisarzy - Charlie McCreevy,
komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, oraz Neelie
Kroes, komisarz ds. konkurencji.
Paragraf z rękawaW odpowiedzi na
argumenty Brukseli polski rząd wyciąga umowę prywatyzacyjną
Pekao z 1999 r., w której nabywający akcje Pekao włoski
UniCredito zobowiązał się, że tak długo, jak długo będzie
posiadał przynajmniej 10 proc. akcji Pekao, nie będzie
pośrednio ani bezpośrednio zaangażowany w Polsce w działalność
gospodarczą, która byłaby konkurencyjna pod jakimkolwiek
względem w stosunku do jakiejkolwiek działalności gospodarczej
Pekao. Na podstawie tej klauzuli Ministerstwo domaga się od
Włochów sprzedaży akcji BPH inwestorowi spoza grupy UniCredit.
Komisja Europejska przyznała, że wprawdzie nie była jej znana
treść spornej klauzuli, niemniej jednak nie miałaby ona wpływu
na sceptyczne stanowisko Brukseli wobec polskiego weta.
Podobnego zdania są władze UniCredit, które utrzymują, że
klauzula straciła moc obowiązującą najpóźniej z chwilą
przystąpienia Polski do UE. Interesujące jest, że klauzula
prywatyzacyjna nie była znana nawet polskiej Komisji Nadzoru
Bankowego, kiedy w 2003 r. Pekao jako członek konsorcjum
restrukturyzacyjnego nabył 19,82 proc. akcji Wschodniego Banku
Cukrownictwa (WBC). Ten ostatni przykład jest szczególnie
pouczający, ponieważ jakkolwiek w nabyciu akcji WBC można by
dopatrywać się złamania przez Pekao zakazu wyrażonego w art. 3
§ 9 umowy prywatyzacyjnej w jej literalnym brzmieniu (jak
przedstawiła to Najwyższa Izba Kontroli w swoim niedawnym
raporcie pokontrolnym), to jednak inwestycja Pekao w WBC miała
charakter operacji naprawczej zainicjowanej przez KNB i
uchroniła WBC przed upadłością, która pociągałaby za sobą
straty dla jego depozytariuszy i całego systemu bankowego.
Przykład ten pokazuje, że w trwającym sporze nie można
ograniczać się do zapisów umownych i tracić z oczu
rzeczywistych interesów państwa oraz innych podmiotów - pisze
Radwan.
EurokapitałofobiaCi spośród
komentatorów, którzy swoją krytykę postawy polskiego rządu
opierają przede wszystkim na eksponowaniu negatywnego PR wobec
zagranicznych inwestorów oraz podkreślaniu sprzeniewierzenia
się przez Polskę wspólnotowym zasadom swobody przepływu
kapitału, muszą przyjąć do wiadomości, że na tle postawy wielu
innych rządów państw europejskich polityka Warszawy może być
uznana za dość stonowaną. Obecny rok zapowiada się na
rekordowy pod względem wolumenu fuzji i przejęć, jednak w
sytuacjach transgranicznych, zwłaszcza jeśli celem przejęcia
jest krajowa instytucja z sektora strategicznego, do gry
nierzadko wkraczają rządy państw członkowskich, podejmując
mniej lub bardziej jawne działania mające udaremnić próbę
przejęcia. I tak Paryż wspiera kontrowersyjną krajową fuzję
Gaz de France z Suezem, aby zapobiec przejęciu tego ostatniego
przez włoski Enel; Madryt sprzeciwia się zamiarowi przejęcia
hiszpańskiej grupy energetycznej Endesa przez niemiecki E.ON;
włoski bank centralny Banca D'Italia blokował przejęcie
krajowego Banca Antonveneta przez holenderski ABN Amro, a
teraz niechętnie spogląda na ofertę przejęcia swojego Banca
Nazionale Del Lavoro (BNL) przez hiszpański Banco Bilbao
Vizcaya Argentaria (BBVA). To tylko przykłady
wewnątrzwspólnotowe, a są przecież czynione przymiarki do
fuzji globalnych, jak choćby próba przejęcia Arceloru przez
hinduski Mittal Steel, której sprzeciwia się Paryż. Oprócz
tych zabiegów podejmowanych w związku z konkretnymi operacjami
istnieją w Europie rozwiązania zakorzenione w prawie krajowym,
jak choćby niemiecki Volkswagen-Gesetz utrudniający przejęcie
spółki oraz dający krajowi związkowemu Dolnej Saksonii oraz
rządowi federalnemu prawo powoływania po jednym
przedstawicielu rady nadzorczej niezależnie od liczby
posiadanych akcji VW. Sprawa ta trafiła zresztą na wokandę
Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (sprawa C-112/05) i
czeka na rozstrzygnięcie. Według dr.
Arkadiusza Radwana, bardzo wymowna jest też historia
powstania XIII Dyrektywy o przejęciach (Takeover Directive -
2004/25/EC) mającej ułatwiać transgraniczne przejęcia. Wobec
fiask kolejnych projektów została ona w toku prac
"rozmiękczona" do tego stopnia, że poprzednik McCreevy'ego na
stanowisku komisarza ds. rynku wewnętrznego Frits Bolkestein
stwierdził ze swadą, że uchwalona w końcu dyrektywa nie jest
warta papieru, na którym została napisana. Schemat ten
powtarza się teraz w pracach nad "dyrektywą usługową".
W tym kontekście postawa rządu polskiego musi jawić
się jako stosunkowo umiarkowana. W naszym sporze chodzi bowiem
nie tyle o zapobieżenie przejęciu kontroli nad krajową spółką
przez podmiot zagraniczny, ile o zablokowanie fuzji dwóch
podmiotów znajdujących się już od dawna w "obcych" rękach.
Oczywiście tego rodzaju relatywizacja polegająca na wskazaniu,
że inni są jeszcze gorsi, nie może być samodzielnym argumentem
prawnym w sporze o polską fuzję. Dobrze jest jednak widzieć
sprawę w szerszym kontekście międzynarodowym.
Klauzula o kapitalnym
znaczeniuW pismach skierowanych do polskiego
rządu komisarz McCreevy domaga się zaprzestania przez Warszawę
blokowania fuzji z uwagi na sprzeczność tych działań ze
wspólnotową zasadą swobody przepływu kapitału (art. 56 i nast.
TWE). 8 marca Komisja formalnie wszczęła procedurę w sprawie o
naruszenie przez Polskę przepisów rynku wewnętrznego. Na
przestrzeni paru ostatnich lat Komisja kilkakrotnie z
powodzeniem interweniowała w sprawach, w których państwa
członkowskie ograniczały przepływ kapitału. Z inicjatywy
Komisji w latach 1998-2001 do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości w Luksemburgu (ETS) trafiły sprawy przeciwko
Belgii, Francji, Hiszpanii, Portugalii i Wielkiej Brytanii
(sprawy C-503/99, C-483/99, C-463/00, C-367/98 i C-98/01). W
każdym z tych państw ustawodawca wprowadził "złotą akcję", tj.
specjalne uprawnienia skarbu państwa do kontroli
strategicznych przedsiębiorstw bądź też określone ograniczenia
w nabywaniu akcji tych przedsiębiorstw. Akcje są tymczasem
jednym z najpowszechniejszych obiektów inwestycyjnych, również
dla inwestorów zagranicznych. Z tych powodów ETS podważył
restrykcyjne regulacje we wszystkich wymienionych krajach z
wyjątkiem Belgii, gdzie ingerencja państwa była
najskromniejsza - pisze dr
Radwan.Specyfika polskiej sprawy polega na
tym, że sporne ograniczenia wynikają z umowy prywatyzacyjnej.
W odróżnieniu od przytoczonych powyżej spraw dotyczących
"złotych akcji", w których oskarżone państwa korzystały ze
swego imperium, jednostronnie narzucając "reguły gry", w
relacji do UniCredit rząd polski występował jako
właściciel-zbywca akcji, działał zatem w sferze dominium. W
toku negocjacji strony wyceniają każdą z klauzul umowy w ten
sposób, że niekorzystna dla nabywcy klauzula znajduje swoje
odzwierciedlenie w cenie, jaką jest on gotów zapłacić za
oferowane akcje. Stąd też można założyć, że UniCredit
zdyskontował umowną klauzulę ograniczającą możliwości
inwestowania w inne banki w Polsce. Traktatowa swoboda
przepływu kapitału adresowana jest do państw korzystających z
władzy publicznej, trudno rozciągać ją na przypadek, w którym
państwo występowało jako strona umowy cywilnoprawnej.
Umowę prywatyzacyjną można dodatkowo postrzegać jako
ewentualne naruszenie zakazu porozumień kartelowych. Wprawdzie
skarb państwa nie jest bezpośrednio podmiotem prowadzącym
działalność konkurencyjną, kontroluje on jednak podmioty,
które taką działalność prowadzą (zwłaszcza PKO BP). Konieczne
jest zatem zbadanie, czy umowę zawartą między
przedsiębiorstwem a głównym udziałowcem innego
przedsiębiorstwa (skarbem państwa) można pod względem skutków
zrównać z umową zawartą pomiędzy przedsiębiorstwami. W wypadku
udzielenia twierdzącej odpowiedzi na to pytanie trzeba będzie
ustalić, czy sporna klauzula stanowi niedozwolone porozumienie
kartelowe (art. 81 Traktatu Wspólnot Europejskich). Inaczej
niż ma to miejsce w przypadku swobody przepływu kapitału,
prawo konkurencji adresowane jest nie do państwa, lecz do
przedsiębiorców. Dlatego też państwo nie może w tym przypadku
bronić się przez wskazanie na swoje występowanie w spornej
sprawie w obszarze dominium, a nie imperium. Wszystko
to nie przesądza jeszcze, czy sporna klauzula nie jest do
podważenia na gruncie polskiego prawa cywilnego - uważa
dr Radwan.
Inne frontySprawa ma jeszcze dwa
inne wątki, mianowicie problem prawa konkurencji (koncentracja
przedsiębiorstw) oraz problem z zakresu nadzoru bankowego
sprowadzający się do oceny skutków połączenia dla ostrożnego i
stabilnego zarządzania bankiem. W sprawie koncentracyjnej
chodzi o zagrożenie wolnej konkurencji przez powstanie
podmiotu o zbyt mocnej pozycji rynkowej. Polski rząd uznał, że
Komisja źle oceniła wpływ fuzji na sytuację na polskim rynku
bankowym i w konsekwencji zaskarżyła decyzję Komisji do
Trybunału w Luksemburgu. Jeśli sprawa zostanie przyjęta na
wokandę, spór może trwać nawet dwa-trzy lata. Najbardziej
polityczna decyzja leży obecnie w rękach Komisji Nadzoru
Bankowego, której zgoda jest wymagana najpierw na wykonywanie
przez Włochów prawa głosu z akcji BPH, a następnie na
planowane połączenie go z Pekao. Z prawnego punktu widzenia
ten wątek sprawy wydaje się najmniej złożony, gdyż KNB powinna
ograniczyć się do stwierdzenia, czy planowana operacja nie
stwarza zagrożenia dla ostrożnego i stabilnego zarządzania
bankiem. Pozycja i renoma obu banków oraz stojącego za nimi
inwestora nie powinna budzić tutaj żadnych zastrzeżeń. Rzecz
jednak w tym, że ten aspekt sprawy jest najbardziej
"wewnętrzny" - inaczej niż w przypadku aspektu dotyczącego
konkurencji oraz klauzuli prywatyzacyjnej brak jest tutaj
wyraźnych podstaw do ingerencji ze strony Brukseli. Rząd jest
tego świadom, dlatego stara się skutecznie rozegrać tę kartę,
co było ewidentne podczas pierwszego, marcowego posiedzenia
KNB poświęconego sprawie UniCredit, któremu towarzyszyły
proceduralne i personalne przepychanki. Upolitycznienie tego
odcinka sporu jest ewidentne. Sprawa sporu o bankową fuzję w
Polsce jest zatem złożona i wielowątkowa. Prawnicy mogą
zacierać ręce - szykuje się długa batalia.
*dr Arkadiusz Radwan - dyrektor
prawniczego think-tanku Centrum C-Law.org, absolwent
Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz
Friedrich-Schiller-Universität w Jenie, wykładowca w
Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego,
Hauser Research Scholar na New York University (2004/05),
stypendysta Fundacji na rzecz Nauki Polskiej oraz wielu
fundacji zagranicznych. Kontakt: radwan@c-law.org
Artykuł został opublikowany w Gazecie Wyborczej, 14
marca 2006 roku. http://www.gazeta.pl/

Jan Lis
/KW

powrót



 

Wersja archiwalna strony Księga gości O portalu Zastrzeżenia
prawne Partnerzy Info o
PWP

© Copyright by Polskie Wydawnictwa Profesjonalne sp.z
o.o.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teen-mushing.xlx.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Lemur zaprasza